Grubasy - tylko dla Was

Stawiasz pierwsze kroki? Tutaj szukaj wsparcia, pomocy i zachęty. Wstąp i podaj rękę tym, którzy dopiero nabierają pędu.
Leo
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 413
Rejestracja: 06 cze 2006, 14:49

Nieprzeczytany post

Theon, nie gadaj, że po wzięciu się za siebie, tj. na początku - nie kusiły cię fryteczki, torciki orzechowe, kanapeczki z szyneczką, majonezikiem (np. o 22.oo przed pójściem spać), goloneczka i piffko :hej: :hej:

A tak na poważnie, to podziel sie szerzej swoimi doświadczeniami. Konkretnie jakie produkty wskazane (wg ciebie), jakie jedzenie można jeść bezkarnie w dużych ilościach (tj. ilościach zapychających żołądek). Który moment wytapiania tłuszczu był dla ciebie trudny, itp.

Nie rób z siebie skromnisia :hej:

Czytałeś wątek Grubasy jak twierdzisz - z którymi teoriami/mitami sie nie zgodzisz? Co doradziłbyś, żeby lepiej się "dietować"? Jak z psychiką - nie mów mi, że zwalenie z siebie 53 kg to tylko wzięcie się w karby?
:-)
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Fatal@Error
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 294
Rejestracja: 28 kwie 2007, 11:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: 42-600

Nieprzeczytany post

Siemka ze 106 dobiłem do 79kg i stoje :D

pozdro
Nic nie umiem i nic nie wiem, jestem matoł bity w ciemię...
gina_91
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 5
Rejestracja: 06 sie 2007, 21:43
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Malbork

Nieprzeczytany post

vulpecula: dziękuję za docenienie moich starań :hej:
Twój komentarz zmotywował mnie jeszcze bardziej do tego, aby dalej biegać :hejhej:
Dziś miałam powtórkę z wczorajszego dnia, tylko troszke krótszą bo 58 minut a to wszystko przez ten upał. Jutro postaram się biegać 1h30min ale niewiem czy mi sie to uda :niewiem:



Gorące pozdrowienia for all :hej: :hej:
gina_91
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 5
Rejestracja: 06 sie 2007, 21:43
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Malbork

Nieprzeczytany post

Takie skromne pytanie mam :jatylko: : ile powinnam biegać aby zrzucić tak ok 5 kg ??
Awatar użytkownika
Herflick
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 274
Rejestracja: 11 cze 2007, 11:06
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Gina :) poprostu nie przestawaj... na pewno efekty przyjda same :)
Ja latam jakos tak z dwa miesiace i cholera nie moge cos nic zrzucic ;> chociaz .. rozmiar... "tylka" zszedl ostro i ogolnie ludzie twierdza ze schudlem :) a na wadze caly czas ta sama wartosc


PS: cholera sam sobie zaprzeczylem :)
Leo
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 413
Rejestracja: 06 cze 2006, 14:49

Nieprzeczytany post

Gina, bieganie to tylko część chudnięcia. Ważna jest mądra dieta. Teraz mamy na rynku mnóstwo warzyw i owoców, więc można dietę wzbogacic o te produkty. Najgorsze to jeść słodycze i zapijac colą :hej:

Gina, nie zwiększaj objętości treningu z dnia na dzień. Biegaj tę swoją godzinkę jeszcze tydzień/dwa. Potem dołóż 10 minut, po tygodniu kolejne 10 minut. Ale nie dokładamy objętości w nieskończoność.
Moim zdaniem dzienna dawka początkującego nie powinna być większa niż 1,5 h. Ale za to można poszaleć w weekendy i spróbować biec "cięgiem" np. 2 h.
Z czasem na codziennych pętlach zaczynamy ćwiczyc szybkość, aby doprowadzić do sytuacji, że w marcu przebiegaliśmy w te nasze 1,5 h np. 12 km, ale juz we wrzesniu przebiegniemy w te 1,5 h np. 17 km.

HerrFlick, też tak miałem kilka razy, że waga stała, a ciuchy robiły sie luźniejsze. Moja teoria: tłuszcz się nadal wytapia podczas biegu, ale tkanka mięśniowa się nieco rozrasta. Cierpliwości, w końcu waga ruszy w dół (chyba że będziesz za dużo piffkował :hejhej: )
theon
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 10
Rejestracja: 07 sie 2007, 12:30
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Nowa Huta

Nieprzeczytany post

@ Leo
Jasne, że mnie kusiło "żarcie" ale ... byłem przerażony wagą.
Z moich obserwacji wychodzi, że zdecydowanie nie wolno dopuścić do poczucia głodu (chociaż na początku to i 5 dni nic nie jadłem - tylko mineralna no i ćwiczenia). Jak sie czuje głód to wtedy pomimo silnej woli przychodzi moment gdy sie człowiek "złamie" i wtedy chwyci co jest pod ręką. Dlatego ja nigdy nie jestem głodny - zawsze staram się jeść ile mam ochotę ALE:

jem:
- wszelkiego rodzaju warzywa pod dowolnymi postaciami - surówki, sałatki itd
- owoce - ile chcę i kiedy chcę - oczywiście np truskawki bez śmietanki i cukru ;)
- wędlinę,
- ser biały,
- mleko i w ogóle nabiał, jakieś jogurty itd
- z reguły jak mi się czasem trafi jakiś obiad to jem mięso i surówki - obiady jadam ok 2-3 razy w miesiącu,
- ryby nawet smażone,

nie jem w ogóle:
- pieczywa (w ciągu 13 miesięcy zjadłem bodajże w sumie ok 4 bułek a to tylko dlatego, że byłem w hotelach gdzie na śniadanie nie było nic innego)
- masła ani jakichkolwiek margaryn czy czegoś podobnego,
- cukru - pod jakąkolwiek postacią chociaż parę razy zjadłem trochę zwykłych ciastek,
- wypieków - czym narażam się rodzinie ;d
- ziemniaków pod jakąkolwiek postacią,
- makaronów, pierogów, kluch jakichkolwiek,
- kasz,
- słodyczy - sporadycznie, może raz w miesiącu jakieś ciastko do kawy chrupnę,

Teraz rzecz bardzo istotna - jestem dziwny ale NIE LUBIĘ PIWA i w ogóle alkoholu.

Jeśli chodzi o psychikę to najbardziej pomogło mi przerażenie że dopuściłem do 136 kg.
pozdrawiam
Theon
aolesins
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 391
Rejestracja: 09 sie 2007, 09:29
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Dzien dobry:)

Jestem tu nowy i niniejszym chcialbym sie przywitac ze wszystkimi milosnikami biegania. Mam na imie Artur, mam prawie 27 lat, mam 188 cm i waze 105 kg :) Jak popatrzec na BMI - katastrofa, ale na to akurat nie patrze:)

Mysle, ze moj przypadek jest dosc ciekawy. Ogolnie mam mocna budowe ciala i jestem milosnikiem wszelakich sportow( nie tylko w kapciach). W swoim zyciu zaliczylem juz 5 lat silowni, calkiem ostre jezdzenie na rowerze - rocznie po jakies 2kkm (jestem ambitny i musze byc zawsze szybszy), generalnie staram sie gdzie sie da przespacerowac a nie podjezdzac 1 przystanek autobusem itd. Dodatkowo - wiadomo, basenik, czasem koszykowka. Moja waga jest mniej wiecej stala od 8 lat, ale stwierdzilem - ze to za duzo. W sumie to sukces, ze nie przytylem znaczaco patrzac na moja diete - jestem lasuchem - kubelek lodow 500ml albo 1 litr dziennie to norma, tabliczka czekolady na raz - nie ma nic lepszego:) Oczywiscie odrzucilem to wszystko, pije tez tylko wode niegazowana (zadna Cola, malo sokow owocowych i tylko te nie dosladzane). Swiadomosc dietowa - co powinienem i jak czesto jesc - oceniam dosc dobrze.

A teraz o bieganiu. Swego czasu tez troszke biegalem rekreacyjnie - bez przerwy po 45 min i raczej nie bylo z tym wiekszych problemow. (fakt ze to trwalo moze w sumie 20 przebiegniec :-)

Teraz postanowilem wrocic, a po lekturze tego posta stwierdzilem ze musze biegac (ktos wspominal o elitarnym klubie 1 % :))
Zakupilem tez pulsometr i tu przyszlo pierwsze przerazenie - lagodny 5 min trucht od razu powodowal u mnie tetno rzedu 170 - mimo, ze bylem prawie w stanie prowadzic rozmowe (kiedys uznawalem to za wyznacznik obciazenia biegowego) to stwierdzielm - ze to za duzo. Zaczalem wiec (namowilem tez zone) trening 10 - tygodniowy - 2 min biegu 4 spacerku i tak 5 razy. Jest fajnie :)

Boje sie tylko, ze z racji sporej ilosci miesni nie bede w stanie zmniejszyc znaczaco wagi - zawartosc zbednego tluszczyku oceniam na max 10 kg...

A teraz jeszcze marzenie i cel - przebiegniecie maratonu ponizej 4h przed 30-stka :)

Dziekuje za wyrozumialosc - planuje traktowac to forum troszke jak blog (oczywiscie tez dyskutowac) - tutaj zostane przeczytany.

Zycze dlugich i bezbolesnych biegow:)
Artur
Leo
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 413
Rejestracja: 06 cze 2006, 14:49

Nieprzeczytany post

Aolesins, w dzidzinie sportowej nie jestes nowicjuszem, więc to z pewnością działa na twoją korzyść. Zracjonalizowanie nawyków żywieniowych to dobry kierunek.

Jedna uwaga: pisać tutaj i dyskutować jak najbardziej możesz - co do bloga - może lepiej załóż osobny wątek. "Grubasy" i tak są już dość grube (kilkaset postów) - coraz częściej myślę o założeniu nowego wątku i zamknięciu obecnego - bo początkujący muszą przebić się przez te kilkaset postów, z których może 100 jest tak naprawdę wartościowych z punktu widzenia dobrej diety, zrzucania wagi poprzez bieganie itp.

A maraton przed 30stką poniżej 4 h spokojnie możesz zaliczyć, bo masz na to jeszcze 3 lata a to kuupa czasu :hej:
A tak poważnie - jeśli będziesz cierpliwie i systematycznie trenował przez najbliższy rok po minimum 4 dni w tygodniu - przyszłej jesieni bez problemu możesz pobiec np. maraton warszawski w wymarzonym czasie. :-)
Awatar użytkownika
ssokolow
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1810
Rejestracja: 13 lis 2006, 00:22
Życiówka na 10k: 48:35
Życiówka w maratonie: 4:04:02
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Hej - nie bylo mnie tu ... Ho ho i jeszcze troche .. ale tez cos napisze...

Przedewszystkim Gratuluje wszystkim wytrwalosci !! - to naprawde cos ... jak z pierwszych 5, czy 10 minut truchtu robi sie nagle 2x20 2x30 ;-) ... 40 itd...

Sam zaczynalem +- rok temu - w sierpniu - och... srogie to byly poczatki - ale latwiej bo z kolega... - lazilismy, truchtalismy, lazilismy, truchtalismy - trzymajac sie +- treningu 10 tygodniowego... potem zostalem sam... i biegalem nieregularnie - ale od 2 - 3 razy w tygodniu + treningi taneczne (niewazne) - skutkowalo to wzrostem powolnym wzrostem formy... od listopada ... do lutego biegalem juz calkiem powaznie myslac o maratonie jesienia ;-) albo i nawet wiosna (sa gdzies posty na forum) ... pech chcial (pech dla biegania, bo ja tam jestem zadowolony) ze w lutym bardzo nagle wyjechalem na 5 tygodni do japonii - a tam nie bylo mowy o treningach... po powrocie - tez ciezko bylo wrocic ... wyszedlem ze dwa razy... i jakos tak zapomnialem o bieganiu...
...
Pod koniec lipca wzialem sie do roboty - znowu dzienniczek na runmanii i bieganie... narazie 3x w tygodniu - planuje 4'ry - bo narazie swietnie mi idzie ;-)

co zas do wagi - Ja mialem szczescie
biegajac - nie zaczalem wiecej jesc ;-) i tak moja waga przy poprzednim bieganiu "sama" zeszla sobie z 93 kg do ok. 85 / w porywach chyba nawet 84... - jak nie trudno sie domyslic... pol roku BEZ biegania ;-) tez przynioslo efekty ;-) i teraz jest kolo 89 ... no ale - skoro znowu biegam to na pewno w listopadzie znowu bedzie dobrze ;-)

aaa... no i mam nadzieje ze spotkamy sie na jakims biegu - ja juz na 100% wiem ze w tym roku biegu noworocznego sobie nie odpuszcze... (Krakow) a mam tez nadzieje ze wczesniej znajde sobie jakies 10 km na ktorym moglbym sobie pobiegac (nie dla czasu, a dlatego zeby spotkac sie jakimis zapalonymi biegaczami)
Szymon
Obrazek
Awatar użytkownika
Kwiat
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 693
Rejestracja: 09 sie 2007, 02:24
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gelsenkirchen
Kontakt:

Nieprzeczytany post

ssokolow pisze:aaa... no i mam nadzieje ze spotkamy sie na jakims biegu - ja juz na 100% wiem ze w tym roku biegu noworocznego sobie nie odpuszcze... (Krakow)
W zeszłym roku byłem na tym biegu razem z ojcem - tyle, że on biegał, a ja się szwendałem sie po mieście - widząc jedynie krótki 'urywek' biegu nadbrzeżem Wisły oraz sam finisz przy Wawelu.

Teraz mam nadzieję, że sam będę w stanie przebiec te 10 km, bo impreza strasznie mi się spodobała, a samo bieganie jeszcze bardziej. Wielkie zmiany , oj wielkie ;) Co prawda ja teoretycznie chudnąć nie muszę, ale radość i tak jest ogromna. Tak więc mam nadzieję, że być może trafimy na siebie w czasie tego biegu :)
Awatar użytkownika
lepsze
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 26
Rejestracja: 04 wrz 2005, 00:09

Nieprzeczytany post

Witam,
ciekawy temat - zagladam do niego czasem, ale od razu sie przyznaje ze nie zapoznalem sie z caloscia.
Poniewaz ja rowniez naleze do tych ktorzy troche stracili na wadze ostatnio, chcialbym tutaj umiescic kilka swoich rad - czesciowo tez dla siebie na przyszlosc :).
Jestem tez ciekawy co o moich radach powiedza doswiadczeni biegacze (bo ja takim nie jestem).

JEDZENIE:
1. Polecam diete Montignaca. Szczerze mowiac ja jej juz nie przestrzegam i nigdy do konca nie przestrzegalem. Niegdy tez nie schudlem dzieki niej. Zawsze byla srodkiem pomocniczym. Polecam ja jednak dlatego ze swietnie nadaje sie do utrzymania wagi. Inspiruje do poszukiwan kulinarnych i czytania etykietek produktow. Poza tym zapoznanie sie z jej zalozeniami czyni nas bardziej swiadmomi co do tego co, jak i z czym jemy.
Uwazam tez ze dosc dobrze reguluje mechanizmy apetytu.

2. Unikaj okazji :). To proste - teraz w wakacje pracuje w kuchni daleko od Polski. Uklad jest prosty - moge brac jakiekolwiek jedzenie, kiedykolwiek chce... za darmo. Stwarza to wiec niesmowita okazje zeby bezkarnie obzerac sie pysznymi lodami w nieskonczonych ilosciach lub czyms bardziej fantazyjnym jak awokado. Szubko sie jedka zorientowalem po moich jeansach ze taki uklad nie sprzyja utrzymaniu wagi. Dlatego mimo ze moge za darmo zjesc sporzadzone dla mnie codzinnie sniadanie w sklad ktorego wchodzi jajecznia bekon i muffinki - nie robie tego bo wiem ze jak pojde do kuchni to zjem jeszcze platki i wypje goraca czekolade. Czyli napcham sie slodkim zarciem zeby przez chwile poczuc ulotna satysfakcje.
Tak naprawde wszyscy wiemy gdzie sa okazje - wystarczy ich unikac.

3. Sluchaj jak sie sam oszukujesz. Moje najpopularniejsze oszustwa co do jedzenia:
- Tylko jeden kawalek - ZLE - przekoski sie licza!!!
- to ostatni raz, zjem to zeby zapamietac jak smakuje a potem nigdy przenigdy do konca zycia nie bede wiecej jesc tych ciasteczek
-od jutra jestem na diecie - zle - to sztuczny podzial naszego umyslu - noc i dzien, nowy poczatek - jak chcesz cos osiagnac to zacznij juz teraz w tej chwili.

5. Nie pozostawiaj sobie wyboru. Dlaczego walczymy ze swoimi myslami typu "zjesc / nie zjesc". poniewaz zostawiamy sobie miejsce na wybor. To wszystko sie dzieje w naszej glowie. Nie jest czyms zewnetrznym. Dlatego mozemy to w pelni kontrolowac. Nasze pragnienia to tylko nasze mysli ktore mozna zignorowac. Po prostu nie zostawiaj sobie otwartych furtek co do mozliwosci jedzenia.

6. Moje ulubione :) - "nawet najdluzsza podroz zaczyna sie od pierwszego kroku" Dlatego stawiaj go w kazdej chwili - tu i teraz. Nie jutro. Nie mysl ze dzisiaj sobie odpuszcze aby jutro zaczac w pelni sil.

Bieganie:
1. Sluchaj siebie szczegolnie jak masz nadwage. Wsystkie te rady udzielane przez doswiadczonych biegaczy - no coz... sa prawdziwe. jak czujesz ze plan treningowy za bardzo Cie obciaza - zwolnij czloweiku nim sobie cos zrobisz :) Ja sam usilnie probuje zwiekszac czas i intensywnosc biegu, ale czasami organizm mowi rozsadniej niz nasza ambicja. Powoli ale do przodu.

2. Wszystko rozbija sie tak naprawde o motywacje.
jaka masz motywacje? Nie masz zadnej - nie wytrzymasz dlugo.
Zapisz sie do jakiegos klubu, czytaj teksty o bieganiu, zasubskrybuj maile z motywujacymi cytatami. Odchudzaj sie do swojej kobiety / dla swojego samopoczucia. odchudzaj sie abys w momencie zagrozenia byl w stanie szybko uciec. Powodow moze byc tysiace.
Jesli chodzi o mnie - to ja schudlem chyba dla dziewczyny (posrednio ze stresu pewnie :P ). Potem biagelem bo jak raz sie poczuje az efekty sa w zasiegu reki to nie chce sie zrezygnowac.
Teraz biegam z dwoch powodow. Po pierwsze, po pierwszym tygodniu pracy w kuchni troche przybralem i zdecydowanie mi sie to nie podoba. Po drugie - bo lubie. Nic nie jest w stanie zastopic tego uczucia gdy wlasciwie myslisz zeby sie zatrzymac, ze juz nie mozesz dalej, ze Ci sie nie chce, ale mimo to dalej czlapiesz z nogi na noge. W tym momencie czujesz sie wolny. Czujesz ze mozesz pobiec na koniec swiata, albo i dalej.

Mam nadzieje ze moje rady sie wam troche przydadza, czekam na odezwe i zycze wszystkim aby zawsze wierzyli w siebie na 100%. Uwierz w siebie - to proste.
Pozdr
Lpesze

PS Zalaczam link do najbardziej motywujacego filmiku swiata:
http://www.youtube.com/watch?v=oEUp4ok2Ek4
Awatar użytkownika
Herflick
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 274
Rejestracja: 11 cze 2007, 11:06
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Nieprzeczytany post

No i poszlo :) dzis pierwszy raz zrobilem 30' bez zatrzymania, malo tego zrobilem to w tak lekki i latwy sposob ze az wydaje mi sie to niemozliwe.
Wrocilem do domu lekko spocony bez zadnej zadyszki w ogole nie zmeczony. Wydaje mi sie ze moglbym tak biec i biec i biec bez ustanku.

Wielkie podziekowania dla LEO ktorego historia i caly watek spowodowal, ze po prostu biegam.

Jeszcze raz dziekuje, w tym tygodniu robie jeszcze 3 razy 30'.... i co dalej? :)

Pozdrawiam wszystkich rozbieganych :)

Herflick
Leo
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 413
Rejestracja: 06 cze 2006, 14:49

Nieprzeczytany post

Lepsze - super ująłeś psychologiczną naturę sięgania po quasi-nagrody tj. po "uzasadnione "obżeranie" (szczególnie darmowe :hej: )

Herflick, ty mi tu nie maśl - twoje 30 MINUT - to twoja zasługa!! GRATKI !! :-)
illy
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 162
Rejestracja: 24 lip 2007, 20:00
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Herflick - GRATULACJE!!!
ODPOWIEDZ