Widzę, że tu pasmo samych sukcesów!
Illy, Dominus - aż się zdziwicie, kiedy za parę m-cy zastanawiając się jaką trasę wybrać na weekend zadacie sobie pytanie: "Czy biegać dziś 18 km przez ogródki działkowe czy 21 km z wariantem przez mostek?"
Gina, również gratulacje

To nic, że nie jesteś tłuściochem - chwalić się masz prawo. Tyle tylko, że grubaskom wszelkie sukcesy sportowe przychodzą podwójnie ciężko
HerrFlick - nie będę truł, że alkohol szkodzi - bo szkodzi.

Jest tez paskudny jeśli chodzi o postępy w zrzucaniu wagi. Pity wieczorem często jest przegryzany zakąskami = łamie się więc zasadę, że nie jadamy nic ciężkiego po 19.oo + kalorie z alkoholu idą na rozruszanie organizmu (energia), a zakąseczki (czipsy, kiełbaska z grilla itp) idą bezpośrednim transportem w tłuszcz

Alkohol wypłukuje tez rozmaite mikroelementy i inne składniki odżywcze, które dla biegacza długodystansowego sa bardzo potrzebne (i tak wiele ich wypłukujemy podczas treningów z potem).
Mhm, najmniej spostoszenia czyni czerwone wino (oczywiście nie mówię tu o kilku butelkach w jeden wieczór

). Lepiej jednak nie spożywać do niego serów pleśniowych i innych.
Sam za kołnierz nie wylewam - bywały niedziele, gdy po zakrapianym grillu z przyjaciółmi leczyłem kaca i przejedzenie solidną porcją biegu.
Sądzę, że alkohol czyli kolacyjki (w tym służbowe), gille i inne "eventy" -opóźnił moje gubienie wagi o ok. 2 m-ce (na przestrzeni 15 m-cy).
Dobra, juz więcej nie truję - ale pomyśl poważnie o tym
