Nowy, Mocny Bodziec - spróbujcie eksperymentować

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

Ale Piotrek własnie pisze o tym, że odkrył NOWY (słowo, które może niektórym umknęło) bodziec: SYSTEMATYCZNOŚĆ.

Oczywiście, że każdy początkujacy powinien w pełni wyeksplorowac "standardy".
Ale ten temat jest chyba rzeczywiście skierowana raczej do:

bardziej zaawansowanych, doświadczonych biegaczy, którzy nie odrobili jeszcze wszystkich "schematów".
nadal myślących o poprawieniu wyników
którzy stanęli w miejscu

Jeśłi będziemy systematyczni, będziemy realizowali treningi w 100% to po jakimś czasie pojawi sie prawo zmniejszających sie korzyści.
Prawo które działa w ten sposób że im dłuzej trenujemy tym postęp jest coraz bardziej niezauważalny (oczywiście, wiek moze mieć tu niebagatelne znaczenie).

Ale - są przykłady młodych zawodników którzy realizują to co zaleca trener i stoją w miejscu. Sam trener chciałby wiedzieć co się dzieje, zawodnik zaczyna być zniechęcony itp itd. Jestem pewien ze takich historii było mnóstwo.

To jest chocby artykuł który mówi o takim przypadku:

http://www.runningtimes.com/rt/articles ... p?id=11029

Prawo zmniejszających się korzyści będzie działać zawsze ale różnicując bodźce trochę je możemy oszukać.
Bodźcem może być wszystko - tempo, dystans, jakieś konkretne ćwiczenie, sposób wykonywania standardowych ćwiczeń.
W każdym razie COŚ, jakaś zmiana.

(Gdyby komuś przyszło do głowy że ja ten temat odnoszę do siebie to jest w błędzie. Podałem tylko swój przykład - jak nowy bodzieć na mnie zadziałał. W moim przypadku jest jeszcze wiele "standardów" które należałoby sumiennie "odrobić". Oczywiście chętnie eksperymentuję ale to dlatego, zę jestem ciekawski ;) )
PKO
Awatar użytkownika
PiotrekMarysin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1143
Rejestracja: 21 lip 2006, 13:15

Nieprzeczytany post

Pisząc swój post chciałem zwrócić uwagę na dwa aspekty.
Po pierwsze systematyczność treningu, a po drugie ( i to widocznie za mało zaakcentowałem) trening wcale nie musi być ciężki, a już raczej na pewno nie powinien całkowicie wyczerpywać. I wydaje mi się, że to się tyczy także bardziej zaawansowanych biegaczy. Jeśli po mocnym treningu ledwo żyjemy to na 99 % następnego dnia nie będzie nam się chciało wyjść nawet na lekki trening (organizm będzie się domagał dłuższego odpoczynku i podświadomie mu na to pozwolimy szukając wymówki do opuszczenia treningu). Według mnie efekt końcowy będzie w takim wypadku gorszy niż gdybyśmy zrobili dwa treningi.
Podsumowując - totalnie zmęczeni bądźmy po zawodach, ale nie po treningu...
Eksperymentujmy szukając ciekawych jednostek treningowych, ale nie wykonujmy ich do upadłego.

Pozdrawiam
[url=http://team.entre.pl]ENTRE.PL TEAM[/url]
tomasz

Nieprzeczytany post

Nowy bodziec to jest taki, który wykracza poza dotychczas wykorzystane. Dlatego nie do końca się zgodze z określieniem systematyczności jako nowy bodziec. To jest fundament, podstawa bez której nie ma większego sensu wychylać się wyżej jeśli jej nie ma.

W kulturystyce jest również podobnie.
Jeśli wykonamy podstawową robotę, czyli jeśli bodźce standardowe przy systematycznej pracy przestają być skuteczne to wprowadza się "zaszokowanie" organizmu. Trwa to ok 2-3 tyg. (indywidualna sprawa)
Polega to właśnie na inności - inna liczba ćwiczeń, inna kolejność, inne kąty pracy, inna liczba serii, powtórzeń, inny czas prerw. No wszystko inne. Później powracamy do swojej normy.

Również można podpiąć pod pewną inność kolejną zmianą. Otóż cały pic polega na tym, żeby na siłowni im ciężej tym lepiej. To znaczy, im większy dyskomfort czujemy przy pewnym ruchu tym jest to kożystniejsze. Tak nie ma czegoś takiego jak przejemne ćwiczenia, wszystko musi boleć. Jeśli 10 ruchów wykonanych podczas jakiegoś ćwiczenia jest normą, to szukamy takiego ustawienia kątów (całego ciała) żeby te 10 ruchów było trudniejsze do wykonania. Zazwyczaj są minimalne różnice, które znacząco wpływaję na pracę.
Nie wiem czy do końca wyraziłem się jasno, jednak można sprytnie wyciągnąć quazi-analogię.

Jeszcze raz podpiszę się pod słowami Piotrka.
Otóż napisał on bardzo ważną rzecz. Biegowe "nie chce mi się", albo "nic się nie stanie jak dzisiaj nie pójdę na trneing, przecież nie szykuje się na IO"... jest w konsekwencji sygnałem z czajnika, że przeginamy i potrzebny jest odpoczynek. Systematyczność i trening "mniej niż można" to jest naprawdę bardzo cenna rada.
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

Wg mnie akcent powinien "boleć".
Ale ból bólowi nie równy.
Nie musimy się zarzynać jak na wyścigu, żeby czuć, że zrobiliśmy solidną pracę.

Jeśli nie chce się nam wyjść na trening - to nic nie znaczy.
Mi się permanetnie nie chce wyjść ;)

Zresztą słowo mocny - jest chyba opatrznie rozumiane.
Mocne moze być tempo, ale i dystans ale i inne cechy.
Ja uważam naprzykład, że znalazłem mocny (mocny dla mnie) bodzieć który gdybym tylko mógł (miał czas) wprowadzić w życie - dałby dobre rezultaty. Technika na podbiegu.
Awatar użytkownika
MichalJ
Ekspert/Trener
Posty: 2107
Rejestracja: 18 lut 2006, 07:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Peru
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Wydaje mi sie ze trening typu mocny bodziec to takie chybil trafil treningowe, jednemu pomoze a drugiemu zaszkodzi. Wroce tu znowu do testu zoladzia. Ryszard robil test dziewczynie biegajacej 800m (czolowa polska 800metrowka. Stosowala w swoim treningu mocne roznorodne bodzce i okazywalo sie ze to nic nie daje, zmieniala trening itp itd a rekordu zyciowego nie mogla poprawic) Z testu wyszlo ze brakuje jej wb1. Zaczela stosowac w swoim treningu wybiegania w odpowiedniej strefie i poprawila rekordy zyciowe). Dlatego wydaje mi sie ze nalezy najpierw sprawdzic czego nam brakuje, a nie stosowac mocnych bodzcow liczac ze cos to da(bo byc moze wlasnie brakuje nam zwyklych wybiegan zeby trening mogl znowu przynosic efekty).
Michal. J
MOIM TRENEREM JEST JEZUS-strasznie wymagajacy ale warto mu zaufac

www.rodzinkamisyjna.pl
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

Ale dla niej WB1 było prawdopodobnie mocnym bodźcem.
Pewnie nie biegała wczesniej więcej niż 5 km a Ryszard kazał jej robic godzinę albo dwie dziennie.
Zresztą - w jej przypadku - słowo NOWY bodziec jest bardziej właściwe.

Oczywiście - nic na pałę.
I to nie chodzi o intensywność. Chodzi o inność.
Jak mi sie zdarzało uczyć kogos jeździć na nartach, to mu zawse mówiłem - że musi jeździć tak, żeby nie czuł się bezpiecznie, musi próbowac robić trudne rzeczy, trudne dla niego.
Bo jak sie zacznie wozić - to koniec postępów.

Renato Canova trenował kiedyś Rogersa Ropa.
Strzelam z pamięci (cały tekst będzie na stronie) - zalecił mu długie biegi 2:00 - 2:15.
No i Rop biegnie potem maraton - i biegnie słabo.
Canova pyta się go: co się stało, zaczynają analizować trening.
Wychodzi, że Rop - skracał te długie biegi do maks 1:45.
Canova się pyta: Dlaczego !?!?!?!
Rop: Bo rok temu przed Bostonem (wtedy wygrał) tyle robiłem i to wystarczyło.
Canova: No i dlatego ja Ci dałem 2:00 - 2:15 bo wiedziałem, ze to już nie wystarczy. 1:45 to juz za słaby dla Ciebie bodziec.
Awatar użytkownika
MichalJ
Ekspert/Trener
Posty: 2107
Rejestracja: 18 lut 2006, 07:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Peru
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Tyle az nie biegala i nie bylo to dla niej mocne bo robila to bodajze po 4.50
Ale rozumie o co ci chodzi fredzio. Wykresl tylko z tematu slowo mocny. :)
Michal. J
MOIM TRENEREM JEST JEZUS-strasznie wymagajacy ale warto mu zaufac

www.rodzinkamisyjna.pl
Leo
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 413
Rejestracja: 06 cze 2006, 14:49

Nieprzeczytany post

Niczego nowego nie odkrywamy. Np. Skarżyński kładzie nacisk na systematyczność, ale równiez na urozmaicanie treningów (czyli wprowadzanie akcentów. oczywiście w pewnej logicznej sekwencji). O krosie aktywnym pisze, że trzeba się do niego b.dobrze skoncentrować i wykonywać na maksa, aby znaleźć czucie mięśni. Tego czucia się nie znajdzie biegnąc owb1, wb2.

Rację ma więc Michal, że podstawa to sprawdzić jakiego środka nam brakuje i nad tym pracować jakiś czas (i znowu sprawdzian).

Nie zgadzam sie z Piotrkiem, że lepiej 2 treningi wolniej niz jeden mocny, a nazajutrz nie chce nam sie wstać z wyra. Tutaj zgadzam sie z Fredziem - mnie też permamentnie nie chce się wstawać o tej 5.20 i biec w teren :hej: Każdego dnia wygrywam z własną słabością, ale juz po 2 km trasy jest OK. Oczywiście po mocnym akcencie jest to niemal trucht a nie wob1 czy wb2.
Z wyrka wstaje się cudownie szybko, kiedy po 2 tygodniach mrozów, szarości i sniegu w końcu wyjdzie słonko :-)

Weźmy mój "przypadek" - dopiero od niedawna trenuję skipy, w-skoki i krosy, bo wcześniej byłem zbyt ciężki. Prędkość przelotowa - wolno bo wolno - ale zaczęła się poprawiać. Wcześniej, przy stosowaniu tylko perwszego zakresu i przebieżek (przez niemal rok) osiągnąłem progres rzędu z 9/km na 7/km. Teraz - po stosowaniu akcentów - mogę biegac 5,45/km (po ponad 2 m-cach urozmaiconego treningu). Wiem, że nie jest to żadna rewelacja, ale akcenty stosuje jednak jeszcze dość ostrożnie, bo boję sie kontuzji (np. brak krosu aktywnego, a w-skok jest na pół gwizdka). Poza tym nie jestem młodzieniaszkiem, no i jeszcze 6 kg do zrzucenia :hej:
Awatar użytkownika
bebej
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2102
Rejestracja: 01 lis 2004, 09:47
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Przeźmierowo koło Poznania
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Fajnie sie z Wami dyskutuje, nawet chciałem cos napisac kontrowersyjnego, aby podtrzymac wymiane zdań, ale nie za bardzo mogę, bo sie równiez zgadzam. :hejhej:
Awatar użytkownika
PiotrekMarysin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1143
Rejestracja: 21 lip 2006, 13:15

Nieprzeczytany post

Leo pisze:...

Nie zgadzam sie z Piotrkiem, że lepiej 2 treningi wolniej niz jeden mocny, a nazajutrz nie chce nam sie wstać z wyra. Tutaj zgadzam sie z Fredziem - mnie też permamentnie nie chce się wstawać o tej 5.20 i biec w teren :hej: Każdego dnia wygrywam z własną słabością, ale juz po 2 km trasy jest OK. Oczywiście po mocnym akcencie jest to niemal trucht a nie wob1 czy wb2
....
Pewnie nie napisał byś, że się nie zgadzasz gdybyś dokładnie przeczytał to co napisałem... ale powtórzę:
Nie dwa słabe zamiast mocnego, tylko jeden mocny (ale nie na maksa) i drugi słaby zamiast jednego na max.

Dodatkowo w opcji jaką ja proponuję nie ma wogóle truchtania, ten drugi trening możesz spokojnie zrobić WB I. Uważam, że jak się już trochę biega, to trucht ważny jest tylko w rozgrzewce, schłodzeniu i przy interwałach, a reszta wolnych to WB I i są na to spokojnie siły.

Pozdrawiam
[url=http://team.entre.pl]ENTRE.PL TEAM[/url]
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

Bodźcowanie to wogóle ciekawy temat.
A słowo mocny - rzeczywiście może jest troche opatrznie zrozumiane bo mój przykład (ten z kolegą) był poprostu mocny klasycznie, czyli szybki.

Gdybym mógł to zrobiłbym sobie bodziec 200 km tygodniowo truchtania przez 3 miesiące - wg mnie był by to mocny bodziec.
Przy czym ja truchtaniem nazywam to co Piotrek WB1.
To co Piotrek nazywa truchtaniem to ja nazywam szuraniem ;)
Awatar użytkownika
PiotrekMarysin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1143
Rejestracja: 21 lip 2006, 13:15

Nieprzeczytany post

FREDZIO pisze:Bodźcowanie to wogóle ciekawy temat.
A słowo mocny - rzeczywiście może jest troche opatrznie zrozumiane bo mój przykład (ten z kolegą) był poprostu mocny klasycznie, czyli szybki.

Gdybym mógł to zrobiłbym sobie bodziec 200 km tygodniowo truchtania przez 3 miesiące - wg mnie był by to mocny bodziec.
Przy czym ja truchtaniem nazywam to co Piotrek WB1.
To co Piotrek nazywa truchtaniem to ja nazywam szuraniem ;)
:oczko:
Oczywiście nie będziemy się spierać o nazewnictwo...
Chcę się tylko upewnić FREDZIO, czy aby na pewno 5-5:10 min/km to trucht? :) , wtedy 5:40-5:50 to szuranie, czyli według Twojej systematyki jak ktoś biega 6:30 to się.... cofa? :hej: :oczko:
Powiem mojej koleżance co sądzisz o jej bieganiu... ;)
[url=http://team.entre.pl]ENTRE.PL TEAM[/url]
Awatar użytkownika
MichalJ
Ekspert/Trener
Posty: 2107
Rejestracja: 18 lut 2006, 07:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Peru
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Ciekwe jak Paul Tergat by nazwal wasze bieganie :hejhej:
Michal. J
MOIM TRENEREM JEST JEZUS-strasznie wymagajacy ale warto mu zaufac

www.rodzinkamisyjna.pl
Leo
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 413
Rejestracja: 06 cze 2006, 14:49

Nieprzeczytany post

Piotrek - faktycznie - nazewnictwo w tym wątku jest kluczowe. Fredzio już wycofał się z definicji "mocny" czyli na maksa.
Ustalamy - "mocny" to wymagający ponadstandardowego zaangażowania wysiłek dający w kość, ale nie jest to wysiłek maksymalny typu start.
Choć, jak pisałem, według Skarżyńskiego niektóre akcenty winny być wykonywane na maksa. Skarżyński nawet twierdzi, że przed takim akcentem (np. kros aktywny, bieg z narastającą prędkością) nawet masz lekką bojaźń czy podołasz.

Piotrek, fakt - moje słowa "po mocnym akcencie trucht" - nie odpowiadają prawdzie. Jesteśmy już faktycznie na tym etapie, że trucht to tylko lekka i stosunkowo krótka rozgrzewka. :-)

Bebej jest zadowolony - jednak wywiązała się jakaś dalsza dyskusja :hej:
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

Każdy ma indywidualne postrzeganie tego co dla niego to trucht a co szybszy bieg.
Jak ktoś ma moc, odbicie w nodze to wydaje się, że truchta a leci całkiem szybko.
Antonii Niemczak opowiadał mi kiedyś :), jak Paweł Czapiewski był w Albuquerque i biegał po stadionie. Niemczak stał z kims i go obsewował, wydawało mu się, że Paweł truchta. A biegł w tempie 3:40.
ElGuerrouj pewnie truchtał po 3:30.

Jeszcze jeden bardzo dobry cytat z Canovy.

Możesz się poprawiać przez wiele lat jeśli masz motywację, ale musisz zrozumieć co Cię stymuluje, co będzie dobrym bodźcem. I jeśli kontynuujesz ciągle ten sam typ treningu – koniec ze stymulacją. Wiec jednym z wielu błędów popełnianych przez ludzi w Ameryce jest, że jeśli wykonujesz jakiś trening i ten trening przyniósł Ci dobre rezultaty to ty go kontynuujesz. Nie, to jest czas na zmiany, nie na kontynuację. Bo jeśli kontynuujesz nie stymulujesz już swojego ciała. Ogólne zasady mogą pozostać te same ale musisz coś zmienić – objętość lub intensywność, więcej modulacji, cos innego bo potrzebujemy bodźców.
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ