PiotrekMarysin pisze:Czy rzeczywiście załamanie krzywej nastąpi zawsze dla przekroczenia 4 mmol.
Piotrek.
Po pierwsze chyba fizjolodzy odeszli od określania progu na poziomie 4 mmol - ale ciekawe jest że w angielskojęzycznych książkach treningowych - nie ma o tym ani słowa.
Moje przypuszczenia dlaczego - to napiszę niżej.
Po drugie - te 4 mmol były zawsze traktowane umownie - u niektórych wychodziło 7 u innych 3, te 4 to podobno była średnia która jednak przez wiele lat była uznana jako obowiązująca. Więcej - 4 mmol było czesto uznawane jako wartość bezwględna, niezależnie od biegacza.
Po trzecie - ja raczej zgaduję, ze test Conconiego to pokazuje jako że był wymyśłony w tamtych czasach. I być mozę to co on pokazuje - pokazuje raczej jakąś wartość związaną z progiem beztlenowym (czyli wynikającym ze zmian parametrów oddechowych - ilość pochcłanianego tlenu/wydychanego dwutlenku węgla) a nie z parametrów mleczanowych? No nie wiem, tak strzelam.
Ale to są wszystko moje gdybania - nie mam jakiegos wyrobionego zdania na temat testu Conconiego, ale niech go stosują inni.
A teraz na temat ewolucji w określaniu tempa 2 zakresu i treningów w tym tempie i tego dlaczego w Angielskojęzycznych książkach nie ma ani słowa o treningu zakłądającym 2 zakresw tempie maratonu.
Zawodnicy trenowali wg jakichś reguł wymyślonych od dawna, zanim jeszcze zaczeły się te wszystkie łatwe i szybkie pomiary mleczanu. I byli zawodnicy, którzy juz wtedy biegali 2:10. Przez lata trenerzy dopracowali się jakichś metod - które działały.
Jednym z takich "dopracowań" bylo określanie tempa II zakresu jako tempa mniejwicej godzinnego wyścigu. Z tego też się wzięły amerykańskie sugestie żeby 2 zakres biegać w 20 - max 30 minutowych odcinkach.
Michał sugeruje Deckowi porównanie wyników testu Żołądzia z kalkulatorem z Runners World.
Ale Kalkulator na Runnersworld pokaże tempo II zakresu jako tempo które można w wyściugu utrzymac przez mniejwięcej godzinę a z pomiarów mleczanu w jakimś teście w który stopniowo będzie zwiększana intensywność (np Test Żołądzia) fizjolodzy wyznaczą 2 zakres jako tempo maratonu. (Polscy fizjolodzy - Ryszard, Deck i pewnie inni. Nie wiem jak jest np w USA).
Jest poprostu inne podejście do tego co rozumiemy za Próg czy tempo 2 zakresu - i to ma oczywiście znaczenie dla treningu.
Kiedy przygotowywałem się do mojego jedynego jak do tej pory maratonu - biegałem 2 zakres wg zasad z Amerykańskich książek - czyli szybko. I pobiegłem ten maraton w 2:58 czyli przyzwoicie jak na pierwszy maraton nigdy przedtem nie trenującego zawodnika.
Ale mam kolegów - którzy biegają 2 zakres wg "Żołądziowego" czy "Deckowego"

progu - i zrobili naprawdę duże postępy. Choć ich trening był jednocześnie bardziej usystematyzowany.
Wiec naprawdę - trudno jest znaleźć jednoznaczną receptę.
Nie posiłkujcie sie tutaj takimi stwierdzeniami, że "Ryszard czy Prof. Żołądź powiedział tak lub tak i to jest prawda objawiona" - bo oni są też tylko badaczami będącymi w drodze choć mają pewnie więcej narzędzi niz my, Ryszard chyba jeszcze kilka lat temu inaczej określał próg. Teorie fizjologiczne ewoluują.
Uczymy się, fizjologia też sie uczy, zajmowanie takich kategorycznych stwierzdzeń, że jakieś tempo jest tym jedynym włąściwym i każdy kto głosi inną prawde jest śmieszny - naraża nas na to, zę za kilka lat będziemy musieli się tłumaczyć i wycofywać z naszych teorii.
Poprostu - nie znamy prawdy.
A własciwie znamy taką, że poprostu trzeba dużo biegać.
Dr Gabriele Rossa (główny trenerski guru Kenijczyków) powiedział:
"Nie uważam, zeby bieganie ponad 240 km/tydz dla maratończyka, mogło przynosić jakieś dodatkowe korzyści"
A do 240 pewnie jeszcze nam sporo brakuje.
Piotrek się zabrał mocno za trening i boję się jak mi będzie "wkładał" po 2-3 minuty na 10 km na SMŚu w 2007 roku.
