Moje początki
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 3
- Rejestracja: 06 lis 2006, 09:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Szczecin
Witam wszystkich biegaczy
Jakież to piękne uczucie jak można biec 30 minut bez odpoczynku. W końcu udała mi się ta sztuka! A muszę przyznać, że łatwo nie było.
Swoją przygodę z bieganiem rozpocząłem pod koniec czerwca tego roku. Do tamtego momentu moim jedynym wysiłkiem fizycznym było codzienne stukanie palcami w klawiaturę i czasami podnoszenie ręki z butelką dobrego piwka . "Dzięki temu" w wieku 35 lat osiągnąłem wagę 95 kg przy 182 cm wzrostu oraz zero kondycji.
W końcu podjąłem decyzję, że trzeba coś z tym zrobić. Tak naprawdę impulsem było pewne wydarzenie na imprezie, gdzie podczas schylania się moje spodnie w kroku "poszły w drzazgi".
Po pierwsze wprowadziłem dietę a po drugie zdecydowałem się na bieganie, co moja żona skwitowała wielkim śmiechem.
Pierwszy bieg ukończyłem po 500 m "wypluwając płuca". Ponieważ nie miałem dobry butów tylko jakieś trampki i do tego bieganie po osfalcie to po kilku dniach wysiadły mi kolana. Diagnoza: pozrywane przyczepy mięśni stawów. W czasie 2-tygodniowej kuracji kolan poczytałem trochę fachowej literatury na temat biegania i trafiłem na opis planu dziesięciotygodniowego, który postanowiłem wcielić w życie. Zaopatrzyłem się także w dobre buty biegowe.
Po wyleczeniu kolan (przynajmniej tak mi sie wydawało) oraz pierwszych dwóch tygodniach planu ponowna kontuzja kolan, jeszcze gorsza niż poprzednia, z problemami z chodzeniem. Znowu przerwa. Tym razem 3-tygodniowa.
Po przerwie cały plan zacząłem od początku i w zeszłym tygodniu go ukończyłem. Do dzisiaj żadnych kontuzji, waga spadła do 83 kg, żona przestała się ze mnie śmiać i teraz to jest nawet ze mnie dumna. Teraz czuję, że naprawdę żyję. Przebiegłem pierwszy raz 30 minut bez odpoczynku i nie czułem zmęczenia po ukończonym biegu. Wspaniałe uczucie.
Warto było się pomęczyć. Mimo, że skończyłem plan dziesięciotygodniowy, wiem, że będę biegał dalej.
pozdrawiam wszystkich serdecznie
Adam
Jakież to piękne uczucie jak można biec 30 minut bez odpoczynku. W końcu udała mi się ta sztuka! A muszę przyznać, że łatwo nie było.
Swoją przygodę z bieganiem rozpocząłem pod koniec czerwca tego roku. Do tamtego momentu moim jedynym wysiłkiem fizycznym było codzienne stukanie palcami w klawiaturę i czasami podnoszenie ręki z butelką dobrego piwka . "Dzięki temu" w wieku 35 lat osiągnąłem wagę 95 kg przy 182 cm wzrostu oraz zero kondycji.
W końcu podjąłem decyzję, że trzeba coś z tym zrobić. Tak naprawdę impulsem było pewne wydarzenie na imprezie, gdzie podczas schylania się moje spodnie w kroku "poszły w drzazgi".
Po pierwsze wprowadziłem dietę a po drugie zdecydowałem się na bieganie, co moja żona skwitowała wielkim śmiechem.
Pierwszy bieg ukończyłem po 500 m "wypluwając płuca". Ponieważ nie miałem dobry butów tylko jakieś trampki i do tego bieganie po osfalcie to po kilku dniach wysiadły mi kolana. Diagnoza: pozrywane przyczepy mięśni stawów. W czasie 2-tygodniowej kuracji kolan poczytałem trochę fachowej literatury na temat biegania i trafiłem na opis planu dziesięciotygodniowego, który postanowiłem wcielić w życie. Zaopatrzyłem się także w dobre buty biegowe.
Po wyleczeniu kolan (przynajmniej tak mi sie wydawało) oraz pierwszych dwóch tygodniach planu ponowna kontuzja kolan, jeszcze gorsza niż poprzednia, z problemami z chodzeniem. Znowu przerwa. Tym razem 3-tygodniowa.
Po przerwie cały plan zacząłem od początku i w zeszłym tygodniu go ukończyłem. Do dzisiaj żadnych kontuzji, waga spadła do 83 kg, żona przestała się ze mnie śmiać i teraz to jest nawet ze mnie dumna. Teraz czuję, że naprawdę żyję. Przebiegłem pierwszy raz 30 minut bez odpoczynku i nie czułem zmęczenia po ukończonym biegu. Wspaniałe uczucie.
Warto było się pomęczyć. Mimo, że skończyłem plan dziesięciotygodniowy, wiem, że będę biegał dalej.
pozdrawiam wszystkich serdecznie
Adam
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 14
- Rejestracja: 21 lis 2006, 21:49
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: w locie, jak to Wiedźma;)//aktualnie Wrocław ale
Zaczęłam biegać wczoraj, po dłuższej przerwie, idzie mi tak sobie: 15 minut truchtem, ale chyba rzeczywiście lepiej te marszobiegi wg planu zastosować?
Ja mam plan ambitny dojść do jakiej takiej formy, czyli biegać dłużej i szybciej, a przy tym koniecznie pozbyć się tego wstrętnego tłuszczu...
Proszę napiszcie, kto się zna, po jakim czasie spodziewać się pierwszych efektów, bo muszę mieć motywację:)
Bajer ze mną polega na tym, że ja od niedawna mam problem z tłuszczem:(, wcześniej nie wiedziałam nawet ile ważę, bo nie było to istotne i tak byłam szczupła, ale włąśnie, BYŁAM...
Bardzo proszę o parę słów zachęty i otuchy.. Acha i może jeszcze serdecznie wszystkich witam, bo nowa jestem:)
Właścwie na początku to być powinno, ale co tam:)
Ja mam plan ambitny dojść do jakiej takiej formy, czyli biegać dłużej i szybciej, a przy tym koniecznie pozbyć się tego wstrętnego tłuszczu...
Proszę napiszcie, kto się zna, po jakim czasie spodziewać się pierwszych efektów, bo muszę mieć motywację:)
Bajer ze mną polega na tym, że ja od niedawna mam problem z tłuszczem:(, wcześniej nie wiedziałam nawet ile ważę, bo nie było to istotne i tak byłam szczupła, ale włąśnie, BYŁAM...
Bardzo proszę o parę słów zachęty i otuchy.. Acha i może jeszcze serdecznie wszystkich witam, bo nowa jestem:)
Właścwie na początku to być powinno, ale co tam:)
żeby zbiec z górki trzeba najpierw na nią wbiec;)
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 363
- Rejestracja: 15 maja 2006, 14:21
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Toruń
Niechże wszystkim wiedźmom wiadomym będzie, że niestety na tłuszczyk czary nie pomagają. Jednakże bieganie jak najbardziej. Szczególnie poranny rutuał biegów na czczo. Poza tym nie ma co się spieszyć.
A tak na serio.
Plan 10 tygodni ułożony jest tak, by każdemu pozwolił od razu wystartować z wysiłkiem 30min - po to te marszobiegi.
W wypalaniu tłuszczyku istotny jest czas wysiłku natomiast zbyt duża intensywność raczej utrudnia jego spalanie.
Jeśli nie masz pulsometru - jako kobieta nie musisz mieć naturalnego dla facetów pociągu do wszelkich gadżetów - możesz przyjąć takie kryterium, jeśli po tych 30 minutach jesteś zbyt zasapana by normalnie rozmawiać, to było zbyt intensywnie.
Plan 10 tyg. zakłada co 2 dzień odpoczynek, jest on niezbędny do regenracji i rozwoju włókien mięśniowych tak by mogły tłuszczyku jeść więcej i więcej.
Podobno bieganie poranne bez przegryzania niczego przed nim (ja wypijam szklankę ciepłej wody lub herbaty) jeszcze lepiej radzi sobie z zapasami tłuszczu niż popołudniowe, czy wieczorne. Tomasz coś kiedyś tłumaczył dlaczego - nie pamiętam, potwierdzam jedynie ze swojego doświadczenia, że coś musi być na rzeczy. Kiedy biegałem regularnie z poranku łatwiej było kontrolować figurę.
powodzenia
A tak na serio.
Plan 10 tygodni ułożony jest tak, by każdemu pozwolił od razu wystartować z wysiłkiem 30min - po to te marszobiegi.
W wypalaniu tłuszczyku istotny jest czas wysiłku natomiast zbyt duża intensywność raczej utrudnia jego spalanie.
Jeśli nie masz pulsometru - jako kobieta nie musisz mieć naturalnego dla facetów pociągu do wszelkich gadżetów - możesz przyjąć takie kryterium, jeśli po tych 30 minutach jesteś zbyt zasapana by normalnie rozmawiać, to było zbyt intensywnie.
Plan 10 tyg. zakłada co 2 dzień odpoczynek, jest on niezbędny do regenracji i rozwoju włókien mięśniowych tak by mogły tłuszczyku jeść więcej i więcej.
Podobno bieganie poranne bez przegryzania niczego przed nim (ja wypijam szklankę ciepłej wody lub herbaty) jeszcze lepiej radzi sobie z zapasami tłuszczu niż popołudniowe, czy wieczorne. Tomasz coś kiedyś tłumaczył dlaczego - nie pamiętam, potwierdzam jedynie ze swojego doświadczenia, że coś musi być na rzeczy. Kiedy biegałem regularnie z poranku łatwiej było kontrolować figurę.
powodzenia
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 413
- Rejestracja: 06 cze 2006, 14:49
Bennyhill - czytam co napisałeś i jakbym widział siebie sprzed 8 m-cy. Z dwoma wyjątkami: mnie spodnie nie pękły, bo po prostu kupowałem nowe, większe przewidując, że obecne mogą pęknąć no i odpowiednio szybko odrobiłem lekturę o butach czym ustrzegłem się przed kontuzjami jakie ciebie dorwały Opisywałem zresztą moje perypetie w wątku "Grubasy ..." (tam tez możesz się nieco dowiedzieć jak się dalej rozwijać i jakie pytanie wkrótce zakiełkują w twojej głowie )
Wiedźma, Benny - świetnie, że zaczęliście!! A teraz tylko systematyczność i jeszcze raz systematyczność!! To słowo-KLUCZ
Wiedźma, Benny - świetnie, że zaczęliście!! A teraz tylko systematyczność i jeszcze raz systematyczność!! To słowo-KLUCZ
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 4
- Rejestracja: 29 sie 2006, 10:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gliwice
Witam wszystkich!
Podczytuję to forum już od jakiegoś czasu więc najwyższy czas się przywitać.
Biegam od września razem z mężęm. Zrobiliśmy plan 10-cio tygodniowy i biegamy sobie dalej z coraz większą przyjemnością. Wiedżma pyta o efekty -
zgubiłam 2 kg, mąż 7kg. Ja się nie odchudzam - ważę niecałe 50kg/163cm, ale mój towarzysz walczy z nadwagą od dawna ( jest trzycyfrowy ) i te efekty bardzo go motywują. Dzięki temu, że biegamy razem nie straszne nam zimowe ciemności, chociaż oczywiście sądziedzi myślą, że mamy coś z głową .
Pozdrawiam!
Podczytuję to forum już od jakiegoś czasu więc najwyższy czas się przywitać.
Biegam od września razem z mężęm. Zrobiliśmy plan 10-cio tygodniowy i biegamy sobie dalej z coraz większą przyjemnością. Wiedżma pyta o efekty -
zgubiłam 2 kg, mąż 7kg. Ja się nie odchudzam - ważę niecałe 50kg/163cm, ale mój towarzysz walczy z nadwagą od dawna ( jest trzycyfrowy ) i te efekty bardzo go motywują. Dzięki temu, że biegamy razem nie straszne nam zimowe ciemności, chociaż oczywiście sądziedzi myślą, że mamy coś z głową .
Pozdrawiam!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 413
- Rejestracja: 06 cze 2006, 14:49
Już nie taka całkiem "amatorka" skoro 10 tygodniowy pomyslnie zaliczony Witam i życzę przyjemności z biegania. Uważaj tylko na "trzycyfrowego" - nie narzucajcie sobie na razie zbyt ambitnych planów, bo zbytnia euforia może skutkować przeciążeniem jego stawów. Moim zdaniem trzeba na razie robić swoje czyli powolne wybieganie z dokładaniem co jakiś czas kolejnego kilometra. Od nowego roku może jakieś akcenty albo plan treningowy, kto wie?
Tego wam obojgu życzę
Tego wam obojgu życzę
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 14
- Rejestracja: 21 lis 2006, 21:49
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: w locie, jak to Wiedźma;)//aktualnie Wrocław ale
BARDZO dziękuję za wszystkie zachęty, byłam raniutko już biegać sobie przed 7 jeszcze, oczywiście przed wyjściem na to zimno obowiązkowe porządne rozciąganie;), a teraz wypoczęta sobie dzień zacząć miło zamierzam od czerwonego grapefruita.
Co do gadżetów i innych przytoczonych 'metod' mierzenia pulsu to donoszę, że trenowałam 6 lat narciarstwo alpejskie i mieliśmy normalny letni plan treningowy, wiem co to puls i co z nim robic :):)
Właśnie o to chodzi, że ja mam motywację właściwie, bo kondycji trzymanie było dla mnie stanem naturalnym i ja się sporo ruszam ogólnie , ale widocznie niewystarczająco od ładnych paru lat:(, bo ten tłuszcz:(
Ale podoba mi się bardzo te pół godzinki, tak akurat to jest:) I niechże w końcu zrobię coś zgodnie z przepisem, a nie jak to Wiedźma po swojemu:)
/Hehe, poza tym czy ja wiem z tymi czarami, też pomagają;), jak się umie zastosować;)
Np. czary mary tramo amo 10 pompek rób co rano;) i takie tam inne czary różne;)..
Co do gadżetów i innych przytoczonych 'metod' mierzenia pulsu to donoszę, że trenowałam 6 lat narciarstwo alpejskie i mieliśmy normalny letni plan treningowy, wiem co to puls i co z nim robic :):)
Właśnie o to chodzi, że ja mam motywację właściwie, bo kondycji trzymanie było dla mnie stanem naturalnym i ja się sporo ruszam ogólnie , ale widocznie niewystarczająco od ładnych paru lat:(, bo ten tłuszcz:(
Ale podoba mi się bardzo te pół godzinki, tak akurat to jest:) I niechże w końcu zrobię coś zgodnie z przepisem, a nie jak to Wiedźma po swojemu:)
/Hehe, poza tym czy ja wiem z tymi czarami, też pomagają;), jak się umie zastosować;)
Np. czary mary tramo amo 10 pompek rób co rano;) i takie tam inne czary różne;)..
żeby zbiec z górki trzeba najpierw na nią wbiec;)
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 14
- Rejestracja: 21 lis 2006, 21:49
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: w locie, jak to Wiedźma;)//aktualnie Wrocław ale
Hm, no uczę uczę różnych sztuczek magicznych, narciarskich i innych, ale bieganie nie jest moja specjalnością, ale będzie:P
Na razie, więc rady przyjmuję z radością
Na razie, więc rady przyjmuję z radością
żeby zbiec z górki trzeba najpierw na nią wbiec;)
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 363
- Rejestracja: 15 maja 2006, 14:21
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Toruń
Plan 10 tyg. jest pomyślany dla osób, które rozpoczynają przygodę z bieganiem, a wiedźmy alpejki zdaje się biegają trochę więcej, napisz coś o twojej kondycji obecnej.
W kontekście twojej historii, wydaje się, że bieg OBW1 (do 75% HRMAX) przez pół godziny nie powinien być żadnym problemem.
W kontekście twojej historii, wydaje się, że bieg OBW1 (do 75% HRMAX) przez pół godziny nie powinien być żadnym problemem.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 14
- Rejestracja: 21 lis 2006, 21:49
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: w locie, jak to Wiedźma;)//aktualnie Wrocław ale
ale trenowałam lat temu, niech policzę, 13!!!! w podstawówce jeszcze zaczęłam, daaaaaaaawno, pamiętam takie czasy treningów letnich w Jastrzębiej Górze na plaży trening siłowy przy 30 ponad stopniach, a potem no, tak dla ochłody jak mawiali trenerzy najmilsi:P ileś tam km w wodzie a wieczorkiem marszobiegi intensywne po wydmach:) trener nam zrobił specjalne schodki na wydmie, wiem wiem, że nielegalnie:P, żebyśmy nie mieli za łatwo, nie wolno było chodzić na plażę normalnie jak ludzie tylko tamtędy,a schody były strome i wielkie 'stopnie'!! Do tej pory pamiętam, że tyłem chodzili wszyscy, zakwasy bez przerwy, przetrenowani byliśmy pewnie;) ale co tam, bosko wspominam bieganie po plaży wieczorne rekreacyjne;), 5 km z mierzeniem oboowiązkowym pulsu, bo trener nie biegł, ani trenerka tylko sobie pływali czy tam coś,a myśmy ile się nakombinowali, żeby oszukać i jakoś sobie to tętno wypracować inaczej niż przez te 5 km;);) hihi, było świetnie, fajnie, że sobie powspominałam ale ad rem: teraz jest lat ...później i szlus amen, nic z tego, kondycja tamta poszła hen w dal:(
A a propos mojego ruszania się natomiast teraz to: rower ukochany, pływanko, ale niestety nieregularnie, co zamierzam zmienić od stycznia<od stycznia, bo w grudniu wyjeżdżam> narty oczywiście gdy się tylko da, dużo łażenia, też po górach:), tylko to wszystko za rzadko:(( Okropnie za rzadko, ale Wiedźmy są mocno zdeterminowane z reguły i wytrwałe, więc kondycja wróci, chociaż się śmieję czasem, że mi mięśnie całkowice zanikły;)) hihi..Uff, ależ się rozpisałam...
A a propos mojego ruszania się natomiast teraz to: rower ukochany, pływanko, ale niestety nieregularnie, co zamierzam zmienić od stycznia<od stycznia, bo w grudniu wyjeżdżam> narty oczywiście gdy się tylko da, dużo łażenia, też po górach:), tylko to wszystko za rzadko:(( Okropnie za rzadko, ale Wiedźmy są mocno zdeterminowane z reguły i wytrwałe, więc kondycja wróci, chociaż się śmieję czasem, że mi mięśnie całkowice zanikły;)) hihi..Uff, ależ się rozpisałam...
żeby zbiec z górki trzeba najpierw na nią wbiec;)