Grubasy - tylko dla Was

Stawiasz pierwsze kroki? Tutaj szukaj wsparcia, pomocy i zachęty. Wstąp i podaj rękę tym, którzy dopiero nabierają pędu.
Leo
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 413
Rejestracja: 06 cze 2006, 14:49

Nieprzeczytany post

Pawel, na razie jest to 10 minut, ale wkrótce będziesz liczył kilometry. Tylko jedna drobna sprawa: systematyczność. Nie ma że boli. Wychodzisz z chaty i biegniesz! :hejhej:
Darych, dziś też dopadła mnie kolka. Do domu miałem jeszcze ze 6 km. Zwolniłem, nabrałem powietrza mocno w płuca, potem wypuściłem do ostatka i tak kilka razy. Przeszło całe szczęście po ok 500 metrach. Trochę się wkurzałem, bo za chwilę miałem ok. kilometrowy podbieg niemal w warunkach górskich, ale własnie na tym odcinku o dziwo złapałem tzw. drugi oddech. Górka zaliczona bez problemu. I bez kolki.
A kolka pewnie wzięła się z tego, że dziś chciałem zrobić rekord mojej trasy. W końcu nic tak nie motywuje jak obserwować własne postępy :hejhej:
Pozdrawiam
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
dargch
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 783
Rejestracja: 09 gru 2003, 14:45
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa, Bemowo

Nieprzeczytany post

Leo pisze:Trochę się wkurzałem, bo za chwilę miałem ok. kilometrowy podbieg niemal w warunkach górskich, ale własnie na tym odcinku o dziwo złapałem tzw. drugi oddech. Górka zaliczona bez problemu. I bez kolki.
Zazdroszczę Ci tych górek na trasie w pobliżu domu. W moich okolicach płasko. Żeby poćwiczyć siłę biegową muszę specjalne wyprawy samochodem robić - a i tak do górki takiej co kot napłakał :nowiesz:.
[i]poranne biegi nikomu nie zaszkodziły[/i]
Wit
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 4
Rejestracja: 21 wrz 2006, 09:23
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kościerzyna

Nieprzeczytany post

Na początku chciałbym się przywitać z kolegami.
Może krótki wstęp, otóż przy wzroście 185 cm i 105 kg wagi, wiek 32 postanowiłem coś z tym zrobić i zacząć biegać. Zacząłem od planu 10 tyg i szło ok doszedłem do 5 tyg i zachorowałem, a że była zima nijak nie mogłem powrócić, aż nadeszła wiosna i zacząłem znowu, było już łatwiej, ale.. pojawiły się bóle kręgosłupa części piersiowej (jakoś tak) i to dość uporczywe - szczególnie gdy długo leżałem, poszedłem do medyka zapisał mi jakąś rehabilitację ruchową i naświetlanie lampą :hej: ...ale przestało. Teraz wiem że to od biegania.
Postanowiłem trochę zgubić kilogramów i zacząć znowu, teraz ważę 100 kg i zastanawiam się czy już mogę zacząć. I też się zastanawiam czy dobre buty by pomogły - bo biegałem w trekingowych :ojnie: , ale znowu wydać kupe kasy na buty a się okaże że i tak nici z mojego biegania. Może ktoś miał problemy z kręgosłupem i coś doradzi. Będę wdzięczny.
Pozdrawiam
Awatar użytkownika
dargch
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 783
Rejestracja: 09 gru 2003, 14:45
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa, Bemowo

Nieprzeczytany post

Wit pisze:...Zacząłem od planu 10 tyg i szło ok doszedłem do 5 tyg i zachorowałem, a że była zima nijak nie mogłem powrócić, aż nadeszła wiosna i zacząłem znowu ...Postanowiłem trochę zgubić kilogramów i zacząć znowu, teraz ważę 100 kg i zastanawiam się czy już mogę zacząć. I też się zastanawiam czy dobre buty by pomogły - bo biegałem w trekingowych :ojnie: , ale znowu wydać kupe kasy na buty a się okaże że i tak nici z mojego biegania...
Odpuść plan - na początek biegaj rekracyjnie (wolno, zwiekszając stopniowo przebiegany jednorazowo dystans). Przy wolnych, długich wybieganiach tkanka tłuszczowa spala się najefektywniej. Jeśli chodzi o obuwie dla własnego bezpieczeństwa zalecałbym podstawowe nawet buty ale z amortyzacją. Na Twoim miejscu do planu wróciłbym przy wadze poniżej 90km.
[i]poranne biegi nikomu nie zaszkodziły[/i]
Leo
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 413
Rejestracja: 06 cze 2006, 14:49

Nieprzeczytany post

Wit, to nie jest łatwe, ale trzeba trochę zrzucić! Może musisz poprawić sylwetkę podczas biegu, bo może biegniesz zbyt pochylony do przodu i wówczas "naginasz" kręgosłup za bardzo do przodu?
Muszę się przyznać, że dałem się namówić koledze (lekarzowi- dobra obstawa biegowa na wypadek zemdlenia) i w najbliższą niedzielę biegnę swój oficjalny , pierwszy bieg! Na 12,5 km. Liczę, że nie będzie gorzej niż 75 min, ale może uda się 60/65 min. Biorąc pod uwagę adrenalinę, chyba na tyle mnie stać. Na razie to błby dobry wynik - po pół roku biegania i z moimi warunkami "nadwagowymi" :hahaha:
Awatar użytkownika
dargch
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 783
Rejestracja: 09 gru 2003, 14:45
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa, Bemowo

Nieprzeczytany post

Leo pisze:Na razie to błby dobry wynik - po pół roku biegania i z moimi warunkami "nadwagowymi" :hahaha:
TRZYMAM KCIUKI LEO!!! :spoko:
[i]poranne biegi nikomu nie zaszkodziły[/i]
imantra
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 31
Rejestracja: 01 wrz 2006, 02:05
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gdańsk

Nieprzeczytany post

Powodzenia. :)
I pochwal się później, jaki miałeś czas, jakie doznania i jakie masz rady dla przyszłych biegaczy, którzy pierwszy raz będą chcieli przebiec taki dystans. ;)
Kocham.
Awatar użytkownika
Lukas85
Wyga
Wyga
Posty: 96
Rejestracja: 02 cze 2006, 23:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Piastów

Nieprzeczytany post

Hmm, tez sie zastanawiam, czy sobie za kilka dni nie zrobic dluzszego wybieganka. Mam taka trasę na ok 9 km, bedzie trzeba ja sprawdzić.
Puki co, zaczalem dodatkowo cwiczyc na silowni, bol i zakwasy powoduja, ze czuje sie, jak na poczatku przygody z bieganiem, ale wiem ze z czasem bedzie lepiej :hej:
Wit
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 4
Rejestracja: 21 wrz 2006, 09:23
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kościerzyna

Nieprzeczytany post

Dzięki, to że muszę schudnąć to jest oczywiste, ale chciałem wspomóc to bieganiem bo bez ruchu nie dam rady... nic innego chyba mi nie zostaje jak kupić buty z amortyzacją i ruszać się, no i zwrócić uwagę na sylwetkę w trakcie biegu. Zobaczymy co na to mój kręgosłup.
dargch napisał:
Odpuść plan - na początek biegaj rekracyjnie (wolno, zwiekszając stopniowo przebiegany jednorazowo dystans). Przy wolnych, długich wybieganiach tkanka tłuszczowa spala się najefektywniej.
Najlepiej mi się biegało z planem bo wiedziałem jak długo biegnę i widać było efekty, jezeli nie z planem to ile radzisz biegać pisząc o długich i wolnych biegach ?
pozdrawiam
KuBuS
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 202
Rejestracja: 07 sie 2006, 15:44

Nieprzeczytany post

Wit pisze: Najlepiej mi się biegało z planem bo wiedziałem jak długo biegnę i widać było efekty, jezeli nie z planem to ile radzisz biegać pisząc o długich i wolnych biegach ?
poprostu biegaj w miare swoich mozliwosci, efekty tez beda widoczne.

a tak przy okazji do dargha : czemu plan niemiał by sie nadawac?
"Ci co zaufali Panu,
Odzyskują siły,
Otrzymują skrzydła jak orły,
Biegna bez zmęczenia..."
Leo
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 413
Rejestracja: 06 cze 2006, 14:49

Nieprzeczytany post

Dzięki za trzymanie kciuków! Dziś z braku czasu napiszę tylko, że pomimo okropnego upału i 2 decyzji o skończeniu biegu ten bieg jednak ukończyłem w czasie nieco gorszym niż założyłem. Finisz był pod górkę. Mordęga!! Ale dałem radę!
Byc może jutro więcej detali i może porad.
Pozdrawiam. Leo
pichotnik

Nieprzeczytany post

Jeśli chodzi o buty to polecam jednak kupić z amortyzacją. Ja wydałem 250 zł, ale wiem, że można kupić poniżej 200 zł (frycowe się płaci). Ważę 98 kg i nie mam problemów ze stawami. Pewnie po pierwsze dzięki butom, a po drugie, że jeśli tylko coś zaczynam złego czuć to albo zwalniam, albo zmieniam sposób stawiania stóp (na przykład na palce) albo zmieniam długość kroków, albo po prostu zamiast biec, to 5 minut idę na piechotę. No i mało biegam po twardym, raczej po lesie, albo po bieżni (bieżnie są plastykowe, więc miękkie). 'Safety first' - jak mówią Amerykanie, czyli 'bezpieczeństwo przede wszystkim'.
Awatar użytkownika
dargch
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 783
Rejestracja: 09 gru 2003, 14:45
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa, Bemowo

Nieprzeczytany post

Wit pisze:Najlepiej mi się biegało z planem bo wiedziałem jak długo biegnę i widać było efekty, jezeli nie z planem to ile radzisz biegać pisząc o długich i wolnych biegach ?
To zależy ile dasz radę i ile czasu możesz na to poświęcić. Wg. mnie na początku celem może być np. 20-30 km/tydzień (z dopuszczeniem marszobiegu) i PRZYJEMNOŚĆ biegania. Stopniowo przyzwyczaisz swój organizm do wysiłku, lepiej poznasz jego reakcje i załapiesz "bakcyla" :taktak: . Wg. mnie dobrze jest również na początku pobiec od czasu do czasu z jakimś doświadczonym biegaczem. Progresją się nie przejmuj bo przy w miarę regularnym bieganiu i tak przychodzi.
[i]poranne biegi nikomu nie zaszkodziły[/i]
Awatar użytkownika
dargch
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 783
Rejestracja: 09 gru 2003, 14:45
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa, Bemowo

Nieprzeczytany post

KuBuS pisze:a tak przy okazji do dargha : czemu plan niemiał by sie nadawac?
Tak mi się wydaje, że plan to dobre narzędzie dla świadomego biegacza.
[i]poranne biegi nikomu nie zaszkodziły[/i]
Leo
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 413
Rejestracja: 06 cze 2006, 14:49

Nieprzeczytany post

Jeśli was interesują wrażenia grubaska z biegu ulicznego, oto one: :hej:
Dystans biegu 12,5 ulicami miasta. Okazało się, że byłem cięższy od prawie wszystkich uczestników biegu o minimum 20 kg, czasem więcej, więc nie liczyłem na wielką walkę. Jak pamiętacie mam ok. 95 kg i choć sporo zrzuciłem to nadal jest za dużo.
Podobne dystanse już biegałem. Uznałem, że moje tempo powinno być 5:30 do 6 min/1 km, nie większe, bo się zajadę.W końcu to miał być relaks z odrobiną adrenaliny.
Już na samym początku objąłem zaszczytne ostatnie miejsce. Trochę było głupio, bo za mną słyszałem tylko cichy warkot silnika ambulansu i samochód techniczny zawodów. Plecy pozostałych zawodników oddalały się coraz szybciej. Po drugim kilometrze, kiedy stawka znikła mi za zakrętem ulicy pomyślałem, że jestem głupi i raczej powinienem skupić się na gubieniu kolejnych kilogramów, a nie na bieganiu w zawodach. Może więc lepiej zejść póki czas? Liczy się jednak także uczestnictwo! Biegnę dalej!
Po 4 kilometrze, kiedy samotnie z karetką za plecami przebiegałem zablokowane przez policje skrzyżowania, sprawdziłem czas i okazało się, że biegnę 5 min/1 km. Za szybko! Zadziałała więc adrenalina i stres startowy. Dotąd nie biegałem tak szybko dłuższych tras, więc czym prędzej zwolniłem nieznacznie. Starałem się wprowadzić trochę luzu w moje ruchy. Skupiłem się na mijanych ulicach, budynkach, spacerujących ludziach, na zablokowanych przez policjantów samochodach. Tak osiągnąłem półmetek. Czas nadal był lepszy niż zakładałem, ale czułem się dobrze.
Na 7 kilometrze wbiegłem w nieco spokojniejszą dzielnicę z ogródkami działkowymi i tutaj dopadł mnie kryzys. Słońce grzało mocno w plecy, robiło się coraz goręcej. Zacząłem zadawać sobie pytania o sens biegu i tym podobne bzdurne myśli. Wydawało mi się, że biegnę zbyt pochylony do przodu, że zbyt męczę kręgosłup, że robię zbyt krótkie kroki i że zbyt gwałtownie łapię oddech. Zachciało mi się pić. Na tym odcinku straciłem trochę czasu.
Na 9 kilometrze przy chodnika stała starsza kobieta z rowerem, która mnie zdopingowała ciepłym głosem. Wyrównałem krok i oddech. Do 11 kilometra było OK. Tutaj pierwotnie planowałem przyspieszyć, ale zapomniałem o małym podbiegu, który mnie na tyle zmęczył, że kolejny dystans biegłem naprawdę na ostatnich nogach.
Do mety było jakieś 300 metrów wijącym się, asfaltowym chodnikiem pod duże wzniesienie. U podnóża tego wzniesienia pomyślałem sobie, że nie dam rady i ostatni odcinek przejdę pieszo. Słońce waliło z góry jak wielka żarówa w solarium. Jednak zaliczyłem ten odcinek biegnąć, a nie idąc. Wolno, ale biegiem. Udało się! Co za ulga! Nareszcie można przystanąć i napić się czegoś!!
Wrażenia i nauka płynąca z mego doświadczenia:
trzeba naprawdę zrzucić więcej kg, bo jak jesteś lżejszy wtedy wszystko idzie łatwiej
jak masz za dużo kg to biegniesz na ostatnich miejscach, niektórych to może mentalnie podłamać
adrenalina i stres startowy mogą wyprawiać z tobą dziwne rzeczy, więc kontroluj czas, aby nie przeszarżować. Jak przeszarżujesz to nie ukończysz biegu i frustracja będzie o wiele większa niż uzyskanie nienajlepszego czasu
nie myśl za dużo o technice biegu, bo jak zaczniesz kombinować z oddechem, albo stawianiem stóp na podłożu to dojdziesz do wniosku, że wszystko robisz źle, wybijesz się z rytmu, a nawet załamiesz się. Biegnij swoje, bo przecież przez wszystkie te miesiące albo lata biegania twój organizm już sam sobie ułożył technikę biegu i podczas tego jednego biegu jej z pewnością nie poprawisz. Poddaj się wytrenowanej automatyce twego biegu.
I tyle.
Powodzenia :hej:
ODPOWIEDZ