Grubasy - tylko dla Was
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 413
- Rejestracja: 06 cze 2006, 14:49
Pikonrad, masz rację, nie można przesadzać z intensywnością, bo może to boleśnie się zemścić. Kiedyś pisałem, w czerwcu, o klikaniu w kolanie, ale to było przed zmianą butów. Teraz nie ma już żadnych problemów. Ale nadal pamiętam o nadwadze i wieku, w związku z tym wczoraj, po tym weekendzie, nie biegałem.
Dzisiaj było 30 min. Tak będzie też jutro i w czwartek, być może w szybszym tempie. Piątek przerwa. A potem w sobotę zrobię chyba wycieczkę biegową w granicach 2 godzin. Niedziela coś lżejszego. W sumie od 3 tygodni robię 30 do 35 km tygodniowo z różną intensywnością. Organizm nie protestuje.
Imantra, powodzenia z tymi pięcioma minutami!! Zobaczysz, że kiedyś będziesz się śmiała, że przebiegnięcie 5 minut było dla ciebie jakimś problemem.
Yaronski, gratulacje! 4 kg po 7 tygodniach to bardzo dobry wynik. Mam nadzieję, że biegasz w odpowiednim obuwiu.
Pozdrawiam, L.
Dzisiaj było 30 min. Tak będzie też jutro i w czwartek, być może w szybszym tempie. Piątek przerwa. A potem w sobotę zrobię chyba wycieczkę biegową w granicach 2 godzin. Niedziela coś lżejszego. W sumie od 3 tygodni robię 30 do 35 km tygodniowo z różną intensywnością. Organizm nie protestuje.
Imantra, powodzenia z tymi pięcioma minutami!! Zobaczysz, że kiedyś będziesz się śmiała, że przebiegnięcie 5 minut było dla ciebie jakimś problemem.
Yaronski, gratulacje! 4 kg po 7 tygodniach to bardzo dobry wynik. Mam nadzieję, że biegasz w odpowiednim obuwiu.
Pozdrawiam, L.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 7
- Rejestracja: 12 wrz 2006, 14:53
Ja w styczniu 2006 roku ważyłem 103kg przy wzroscie 173cm. NIe mogłem przebiec za jednym zamachem nawet 400metrów. Njapierw zdecydowałem się na drastyczną dietę, bez specjalnego treningu (nie miałem siły:). W maju, już przy wadze około 86kgzacząłem biegać i na początku był to około 1km:) potem więcej i więcej, aż do dzisiaj. W dniu dzisiejszym jestem w stanie przebiec około 10km. Zajmuje mi to około 1:10 min. Odległości są przybliżone gdyż dokładnie nie ich nie mierzyłem, ale myślę, że sam fakt iż potrafię biec przez ponad godzinę jest ok:)
W przyszłym roku chcę ważyć około 73kg (teraz 81kg) i miejmy nadzieję, że uda mi się poprawić czas, tak żebym 10km przebiegał w jakieś 50min. Nie wiem czy to realne, ale będe się starał ze wszystkich sił.
W przyszłym roku chcę ważyć około 73kg (teraz 81kg) i miejmy nadzieję, że uda mi się poprawić czas, tak żebym 10km przebiegał w jakieś 50min. Nie wiem czy to realne, ale będe się starał ze wszystkich sił.
- dargch
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 783
- Rejestracja: 09 gru 2003, 14:45
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa, Bemowo
Powinno Ci się udać ale nie przesadzaj z treningiem - regeneracja jest równie ważna jak trening. POWODZENIA!!!okriwonder pisze: W przyszłym roku chcę ważyć około 73kg (teraz 81kg) i miejmy nadzieję, że uda mi się poprawić czas, tak żebym 10km przebiegał w jakieś 50min. Nie wiem czy to realne, ale będe się starał ze wszystkich sił.
[i]poranne biegi nikomu nie zaszkodziły[/i]
-
- Dyskutant
- Posty: 31
- Rejestracja: 01 wrz 2006, 02:05
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
Jej.. Wszyscy piszą o kilku[nastu] kilometrach, które przebiegają bez problemu w danym czasie.. A ja marudziłam na 5 min. Aż mi głupio Życze Wam powodzenia a ja, zamiast narzekać, biore sie w garść. Ah.
Pozdrawiam. Asia.
Pozdrawiam. Asia.
-
- Dyskutant
- Posty: 37
- Rejestracja: 07 wrz 2006, 00:19
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
imantra - nie narzekaj i nie łam się. początki zawsze są trudne. ja pierwszy raz jak biegłem to przebiegłem troche ponad 1 km, potem było już wiecej i wiecej. nie łam się i przełam sie i będzie spox.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 413
- Rejestracja: 06 cze 2006, 14:49
Tak Imantra, skoro grubasom się udało przebiec 10 km, to ty nie dasz rady?! Pewnie, że dasz!!
Okriwonder - GRATULACJE! Potwierdzasz, że jak się chce to się może!
Te 50 minut na dychę z pewnością wykręcisz. Poczytaj trochę na forum np. jak do wytrzymałości dołożyć szybkość. jeden z kolegów w dziale Trening opisuje swe przygotowania do startu na 10 km.
Pozdrawiam, L.
Okriwonder - GRATULACJE! Potwierdzasz, że jak się chce to się może!
Te 50 minut na dychę z pewnością wykręcisz. Poczytaj trochę na forum np. jak do wytrzymałości dołożyć szybkość. jeden z kolegów w dziale Trening opisuje swe przygotowania do startu na 10 km.
Pozdrawiam, L.
- dargch
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 783
- Rejestracja: 09 gru 2003, 14:45
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa, Bemowo
Może podniesie Cię to trochę na duchu gdy napiszę, że jak zaczynałem to byłem w stanie przebiec max. 200 metrów. Następne 200 metrów musiałem iść żeby potem znowu trochę pobiec. Gdy przebiegałem biegiem ciągłym 2km (ale nie za każdym razem mi się to udawało) czułem się jak bohater!!! Z perspektywy czasu wiem, że początki mojego biegania były w zbyt szybkim tempie. Moja rada - na początku przygody biegowej biegaj jak najwolniej - nawet powyżej 6:00 min/km jak dasz radę.imantra pisze:Jej.. Wszyscy piszą o kilku[nastu] kilometrach, które przebiegają bez problemu w danym czasie.. A ja marudziłam na 5 min. Aż mi głupio Życze Wam powodzenia a ja, zamiast narzekać, biore sie w garść.
[i]poranne biegi nikomu nie zaszkodziły[/i]
-
- Wyga
- Posty: 67
- Rejestracja: 10 wrz 2006, 21:50
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Ja tam wazylem 78 kilo przy wzroście 167 cm i pierwszy mój bieg trwał 10 minut. Przebiegłem 1 kilometr, chwilę odpoczęłem i z powrotem. Tak biegałem przez około miesiąc. Następnie zmieniłem trase na taką co miała 2,2 kilometra. Już bez żadnych przerw biegałem ją całą znowu przez miesiąc. W końcu nadszedł czas na dwie takie rundki. Biegłem 2,2 kilometra, szedłem przez minutę i znowu 2,2 kilometra. Najlepsze czasy uzyskiwałem zawsze przy biegu po chwilowym chodzeniu (wogóle najlepszy 7:46) co uświadomiło mi, że rozgrzane mięsnie lepiej pracują. Tak więc teraz biegam 4 kilometry każdego dnia, ale już bez przerw. Pierwsze 2 truchcikiem, a z powrotem zapierdzialam jakby mnie stado wyposzczonych pedałów goniło. Czasami sobie przebiegne te 4 kilometry najkepszym tempem jakim potrafie, ale to już zależy jak czuje się na starcie. Najlepszy mój czas na tym dystansie to 17:56. Czasami próbuje także dłuższych biegów (ostatnio regularnie w soboty) po 10 kilometrów i tutaj mam czas zawsze w okolicach 45 minut. Raz jeden pobiegłem 16 kilometrów. Biegłem to w Warszawie na takim fajnym kółku na Targówku po chodniku. Kółko to ma 2,3 kilometra, a ja zrobiłem ich 7. Pierwsze 5 truchcikiem w 50 minut i wielkie było moje zdziwienie gdyż nic sie zmęczyłem. No to mówię co se będe żałował i kolejne 2 przebiegłem w 15 minut takim tempem, że hej. Nawet ostatnie 300 metrów sprintem poszedłem. Ja, który jeszcze rok wcześniej ledwie kilometr kończył. Teraz zaledwie po pół roku biegania i rozsądnego jedzenia ważę 61 kilo. Piszę to wszystko po to, żeby was zachęcić do tego samego. Podstawa mniej żreć, więcej biegać. Ci którzy nie próbowali nie wiedzą jaką to daje piekilną satysfakcję. Btw zastanawiam się nad posłaniem tego do programu "użekła mnie twoja historia"
- dargch
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 783
- Rejestracja: 09 gru 2003, 14:45
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa, Bemowo
Arcasto - widzę, że nie obcy jest Ci stan gdy podczas dłuższego biegu człowiek samoistnie przyśpiesza (ale nie z powodu tabelki planu treningowego), kiedy zaczyna biec coraz szybciej i czuje że zbliża się do nieznanej granicy, kiedy zaczyna oddychać coraz pełniej i mocniej, gdy wydłuża krok i odbija się od podłoża z coraz większą siłą, kiedy wydaje mu się że za chwilę oderwie się od ziemi i jest zafascynowany tym czgo doświadcza jednocześnie bojąc się że stan ten niedługo może się skończyć a chciałby żeby trwał jak najdłużej, chciałby biec w ten sposób jak najdłużej ale niezauważalnie zwalnia gdyż jego uwaga koncentruje się na czymś innym - czuje że przeżył coś niesamowitego, zauważa, że wszystko w koło jest inne, przyjazne, kolory otoczenia są żywsze, powietrze czystsze, zauważa wspaniałość i piękno budzącego się dnia, wbija mocno w pamięć ten stan bo nie sposób tego nie zapamiętać, na pewno wróci do tego za chwilę na najbliższej prostej albo w następnym biegu, na pewno nie będzie miał problemu ze wstaniem, ze zmobilizowanie się do następnego biegu, zetknął się przecież przed chwilą z czymś niecodziennym, zapomniał o świecie, o rzeczywistości, niemalże o przyciąganiu ziemskim, poznał... ducha biegowego. Poznał potęgę swoich mięśni i płuc.Arcasto pisze:No to mówię co se będe żałował i kolejne 2 przebiegłem w 15 minut takim tempem, że hej. Nawet ostatnie 300 metrów sprintem poszedłem. Ja, który jeszcze rok wcześniej ledwie kilometr kończył. Teraz zaledwie po pół roku biegania i rozsądnego jedzenia ważę 61 kilo. Piszę to wszystko po to, żeby was zachęcić do tego samego.
[i]poranne biegi nikomu nie zaszkodziły[/i]
- dargch
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 783
- Rejestracja: 09 gru 2003, 14:45
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa, Bemowo
Dzięki! Jeśli chodzi o teksty biegowe to proponuję przeczytać m.in. "Miejscowego" Mistrza tego gatunku Kolegi Kociemby na: http://www.sbbp.pl dział "Teksty" . Jego ..."bieg po gruszki"... to klasyka .Leo pisze:Darych, ale walnąłeś!!
Zauważyłem, że biegając wg. planu prawie w ogóle sie tego nie przeżywa.Leo pisze:Kilka razy czytałem o stanie euforii, którą przeżywa biegacz
[i]poranne biegi nikomu nie zaszkodziły[/i]
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 1
- Rejestracja: 19 wrz 2006, 12:04
Cześć Asiaimantra pisze:Jej.. Wszyscy piszą o kilku[nastu] kilometrach, które przebiegają bez problemu w danym czasie.. A ja marudziłam na 5 min. Aż mi głupio Życze Wam powodzenia a ja, zamiast narzekać, biore sie w garść. Ah.
Pozdrawiam. Asia.
Nie jesteś sama,ja max biegam 10min
Zaczełem 2 tyg temu
-
- Dyskutant
- Posty: 31
- Rejestracja: 01 wrz 2006, 02:05
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
Miło mi to słyszeć. :)
Ja poki co robie sobie tydzien przerwy.. Ale następny mój bieg ma to być około 7 minut. :) Napewno za pierwszym razem dam rade [mówie o pierwszym podejściu z czterech zaplanowanych jednego dnia], gdyż wtedy biegnie mi się spokojnie, dopiero przy drugim czy trzecim biegu dopada mnie taka kolka, że ostatnio musiałam sie zatrzymać. Ale mam nadzieje ze mi to przejdzie. I mam nadzieje, że był to problem związany z moimi dniami . :) Bo jesli nie, to obawiam się, że ta kolka bardzo mi przeszkodzi w bieganiu.
Życze powodzenia w dalszym bieganiu Pawle. :)
BTW: Korzystasz z planu 10-tygodniowego, czy samemu sobie biegasz od tak ?
Ja poki co robie sobie tydzien przerwy.. Ale następny mój bieg ma to być około 7 minut. :) Napewno za pierwszym razem dam rade [mówie o pierwszym podejściu z czterech zaplanowanych jednego dnia], gdyż wtedy biegnie mi się spokojnie, dopiero przy drugim czy trzecim biegu dopada mnie taka kolka, że ostatnio musiałam sie zatrzymać. Ale mam nadzieje ze mi to przejdzie. I mam nadzieje, że był to problem związany z moimi dniami . :) Bo jesli nie, to obawiam się, że ta kolka bardzo mi przeszkodzi w bieganiu.
Życze powodzenia w dalszym bieganiu Pawle. :)
BTW: Korzystasz z planu 10-tygodniowego, czy samemu sobie biegasz od tak ?
Kocham.
- dargch
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 783
- Rejestracja: 09 gru 2003, 14:45
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa, Bemowo
Kolki przestały mnie "dopadać" po zrzuceniu (z czasem) zbędnych kilogramów. A dopadały mnie przeważnie gdy skracałem rytm oddechu podczas żwawych biegów. Radziłem z nimi sobie w ten sposób, że zmieniałem długość kroku i tempo oddychania. Przechodziło po jakichś dwóch kilometrach.imantra pisze:Bo jesli nie, to obawiam się, że ta kolka bardzo mi przeszkodzi w bieganiu.
[i]poranne biegi nikomu nie zaszkodziły[/i]