Kolejny tydzień na robocie. Powrót do idealnego kilometrażu ~20km. Jeszcze trochę brakuje do poziomu sprzed choroby, ale najważniejsze, że do przodu.
Pon, 24.11.2025:
Truchtanko po śniegu. Trochę śliskawo miejscami ale w sumie nawet przyjemne bieganie - 45min, 6.56km (6:51/km), śr. tętno 149.
Wt, 25.11.2025:
Dzisiaj pierwszy raz naprawdę zastanawiałem się, czy dobrze zrobiłem idąc na trening. Zacinał śnieg z deszczem, po 20 minutach miałem już wszystko mokre, do tego zacinał mroźny wiatr i było bardzo nieprzyjemnie. Nie mam żadnych specjalnych ciuchów przystosowanych do zimy, po prostu zakładam ciepłe dresy, ciepłe bluzy i jakoś się sprawdza. Ale dzisiaj niestety słabo to wyszło. Cyferki - 55min, 8.22km (6:41/km), śr. tętno 149.
Pt, 28.11.2025:
Giry wypoczęte, w końcu wypadałoby zrobić coś szybszego, bo ostatni mocny trening robiłem 3 tygodnie temu, jeszcze przed zawodami (których nie pobiegłem), a na prędkościach poniżej 4:00 to już w ogóle miesiąc temu. Także padło na fartlek 2x(3x40" p. 2') p. 4', oczywiście z rozgrzewką i schłodzeniem. Łącznie wyszło tak - 45min, 6.28km (7:10/km), śr. tętno 147. Odcinki szybsze były biegane tempem:
1 - 3:20/km
2 - 3:09/km
3 - 3:22/km
4 - 3:21/km
5 - 3:17/km
6 - 3:01/km
Przerwy głównie w marszu, chwilami w podporze.
Przebieg tygodniowy - 21.1km (-8.1km)
Aktualny stan wagi - 74.0kg (-0.9kg) - nie jest źle. Lecimy po 73.
wolnykaszub vs 20km tygodniowo
Moderator: infernal
-
wolnykaszub
- Wyga

- Posty: 78
- Rejestracja: 20 wrz 2023, 11:47
- Życiówka na 10k: 51:28
-
wolnykaszub
- Wyga

- Posty: 78
- Rejestracja: 20 wrz 2023, 11:47
- Życiówka na 10k: 51:28
Bieganie bez celu i bez sensu odc. 12345.
Nd, 30.11.2025:
Z racji, że normalny trening dam radę zrobić dopiero we wtorek, to wcisnąłem sobie krótki regen, żeby nie mieć za długiej przerwy między treningami - 30min, 4.08km (7:21/km), śr. tętno 137. Taki tam szybszy spacer.
Wt, 02.12.2025:
Nogi wypoczęte, więc naszła mnie ochota na "longa" tempem easy+. Czyli - 60min, 9.08km (6:36/km), śr. tętno 153. Przy kilometrażu 20-30km tygodniowo to takie 9km to w sumie jest trochę long.
Śr, 03.12.2025:
Po wczorajlszym "longu" nogi trochę podmęczone, więc dzisiaj było biegane trochę krócej i trochę wolniej. Staty - 45min, 6.52km (6:54/km), śr. tętno 147. Chciałem trochę zluzować, żeby w piątek móc dać z kopyta.
Pt, 05.12.2025:
Nadszedł dzień dawania z kopyta. Ponieważ jednak był to tydzień mocno zdeprawowany pod kątem snu, to nie zakładałem jakichś fajerwerków. Założyłem sobie zabawę biegową 2x (6x 1'/1') p.2'. Całość z rozgrzewką i schłodzeniem - 50min, 8.04km (6:13/km), śr. tętno 160. Minótówki wyszły w następujących tempach:
1 - 4:34/km
2 - 4:33/km
3 - 4:27/km
4 - 4:31/km
5 - 4:27/km
6 - 4:26/km
Pierwsza połowa za mną. Byłem zaskoczony jak to równo idzie. Zdawało się, że wstrzeliłem się z tempem w punkt. 2-minutowa przerwa w truchcie i kolejne 6:
7 - 4:25/km
8 - 4:16/km - tu mnie coś poniosło, w sumie nie do końca wiem czemu
9 - 4:47/km - po poprzednim wybryku przyszła lekka bomba i taki oto tego efekt
10 - 4:26/km - homeostaza przywrócona
11 - 4:26/km
12 - 4:09/km - ostatni standardowo >95% mocy
Biorąc pod uwagę samopoczucie to poszło fajnie. Rozgrzewka, przerwy i schłodzenie biegane truchtem po ~7:00/km. Średnia szybszych odcinków 4:27/km.
Przebieg tygodniowy - 27.7km (+6.6km)
Aktualny stan wagi - 72.9kg (-1.1kg) - naprawdę ładnie to idzie. Nic tylko się cieszyć.
Nd, 30.11.2025:
Z racji, że normalny trening dam radę zrobić dopiero we wtorek, to wcisnąłem sobie krótki regen, żeby nie mieć za długiej przerwy między treningami - 30min, 4.08km (7:21/km), śr. tętno 137. Taki tam szybszy spacer.
Wt, 02.12.2025:
Nogi wypoczęte, więc naszła mnie ochota na "longa" tempem easy+. Czyli - 60min, 9.08km (6:36/km), śr. tętno 153. Przy kilometrażu 20-30km tygodniowo to takie 9km to w sumie jest trochę long.
Śr, 03.12.2025:
Po wczorajlszym "longu" nogi trochę podmęczone, więc dzisiaj było biegane trochę krócej i trochę wolniej. Staty - 45min, 6.52km (6:54/km), śr. tętno 147. Chciałem trochę zluzować, żeby w piątek móc dać z kopyta.
Pt, 05.12.2025:
Nadszedł dzień dawania z kopyta. Ponieważ jednak był to tydzień mocno zdeprawowany pod kątem snu, to nie zakładałem jakichś fajerwerków. Założyłem sobie zabawę biegową 2x (6x 1'/1') p.2'. Całość z rozgrzewką i schłodzeniem - 50min, 8.04km (6:13/km), śr. tętno 160. Minótówki wyszły w następujących tempach:
1 - 4:34/km
2 - 4:33/km
3 - 4:27/km
4 - 4:31/km
5 - 4:27/km
6 - 4:26/km
Pierwsza połowa za mną. Byłem zaskoczony jak to równo idzie. Zdawało się, że wstrzeliłem się z tempem w punkt. 2-minutowa przerwa w truchcie i kolejne 6:
7 - 4:25/km
8 - 4:16/km - tu mnie coś poniosło, w sumie nie do końca wiem czemu
9 - 4:47/km - po poprzednim wybryku przyszła lekka bomba i taki oto tego efekt
10 - 4:26/km - homeostaza przywrócona
11 - 4:26/km
12 - 4:09/km - ostatni standardowo >95% mocy
Biorąc pod uwagę samopoczucie to poszło fajnie. Rozgrzewka, przerwy i schłodzenie biegane truchtem po ~7:00/km. Średnia szybszych odcinków 4:27/km.
Przebieg tygodniowy - 27.7km (+6.6km)
Aktualny stan wagi - 72.9kg (-1.1kg) - naprawdę ładnie to idzie. Nic tylko się cieszyć.
-
wolnykaszub
- Wyga

- Posty: 78
- Rejestracja: 20 wrz 2023, 11:47
- Życiówka na 10k: 51:28
Kolejny tydzień zrealizowany 3/3.
Wt, 09.12.2025:
Easy - 48min, 7.20km (6:40/km), śr. tętno 145. Przyjemnie, bez historii.
Śr, 10.12.2025:
"Long" - 60min, 8.78km (6:50/km), śr. tętno 148. Zmieniłem buty do codziennych biegów i trochę zaczął mnie pobolewać prawy piszczel. Trochę za mało amortyzacji jak na moje 70kg+.
Pt, 12.12.2025:
No i powtórka sprzed 2 tygodni - fartlek 2x(3x40" p. 2') p. 4', czyli w sumie sześć 40sekundówek bieganych tak, żeby następnego dnia dupa mnie bolała. To się w sumie okaże jutro. A co do cyferek - 45min, 6.31km (7:08/km), śr. tętno 149.
Standardowo na początek kilkanaście minut truchtu, potem skipy, przebieżki i ogień. Tempa poszczególnych odcinków wyszły następująco:
1 - 3:10/km - pierwszy zapoznawczy. Myślałem, ze nieco przestrzeliłem i że kolejne raczej będę biegł między 3:10 a 3:15. W każdym razie płynne przejście w marsz, głębokie oddechy i po 2 minutach kojeny sprint.
2 - 3:16/km - odcinek pod wiatr, trochę wolniej. Mimo to od razu parę sekund w podporze, potem marsz.
3 - 3:05/km - po tym odcinku przerwa 4minutowa, więc trochę wypuściłem nóżkę. Po przebiegnięciu odcinka od razu podpór, chwila na kucaka, znowu podpór i potem marsz.
4 - 3:08/km - po dłuższej przerwie nogi wypoczęte, więc znowu szybko. Na koniec znowu kucki i podpór, potem marsz.
5 - 3:08/km - myślałem, że zwolniłem, ale jednak nie. Kucki, podpór, marsz i modlitwa, żeby po ostatnim się nie przewrócić.
6 - 2:51/km - chciałem poniżej 3:00 i jest. Kilkanaście sekund na kucaka, kilkanaście w podporze i maszerujemy. Po jako takim unormowaniu oddechu kilkanaście minut truchtu na schłodzenie.
No, wyszło to sporo szybciej niż ostatnio. Poprzednio było średnio 3:15/km, dziś 3:05/km. Jednakże wysiłek dziś włożyłem, myślę, że trochę większy. Teraz tylko to zregenerować i następnym razem jeszcze przyspieszyć.
Przebieg tygodniowy - 22.3km (-5.4km)
Aktualny stan wagi - 73.1kg (+0.2kg) - ten tydzień trochę cięższy jeśli chodzi o trzymanie michy więc waga się zatrzymała. Ale to nic takiego, kolejny tydzień to must have <72.5.
Wt, 09.12.2025:
Easy - 48min, 7.20km (6:40/km), śr. tętno 145. Przyjemnie, bez historii.
Śr, 10.12.2025:
"Long" - 60min, 8.78km (6:50/km), śr. tętno 148. Zmieniłem buty do codziennych biegów i trochę zaczął mnie pobolewać prawy piszczel. Trochę za mało amortyzacji jak na moje 70kg+.
Pt, 12.12.2025:
No i powtórka sprzed 2 tygodni - fartlek 2x(3x40" p. 2') p. 4', czyli w sumie sześć 40sekundówek bieganych tak, żeby następnego dnia dupa mnie bolała. To się w sumie okaże jutro. A co do cyferek - 45min, 6.31km (7:08/km), śr. tętno 149.
Standardowo na początek kilkanaście minut truchtu, potem skipy, przebieżki i ogień. Tempa poszczególnych odcinków wyszły następująco:
1 - 3:10/km - pierwszy zapoznawczy. Myślałem, ze nieco przestrzeliłem i że kolejne raczej będę biegł między 3:10 a 3:15. W każdym razie płynne przejście w marsz, głębokie oddechy i po 2 minutach kojeny sprint.
2 - 3:16/km - odcinek pod wiatr, trochę wolniej. Mimo to od razu parę sekund w podporze, potem marsz.
3 - 3:05/km - po tym odcinku przerwa 4minutowa, więc trochę wypuściłem nóżkę. Po przebiegnięciu odcinka od razu podpór, chwila na kucaka, znowu podpór i potem marsz.
4 - 3:08/km - po dłuższej przerwie nogi wypoczęte, więc znowu szybko. Na koniec znowu kucki i podpór, potem marsz.
5 - 3:08/km - myślałem, że zwolniłem, ale jednak nie. Kucki, podpór, marsz i modlitwa, żeby po ostatnim się nie przewrócić.
6 - 2:51/km - chciałem poniżej 3:00 i jest. Kilkanaście sekund na kucaka, kilkanaście w podporze i maszerujemy. Po jako takim unormowaniu oddechu kilkanaście minut truchtu na schłodzenie.
No, wyszło to sporo szybciej niż ostatnio. Poprzednio było średnio 3:15/km, dziś 3:05/km. Jednakże wysiłek dziś włożyłem, myślę, że trochę większy. Teraz tylko to zregenerować i następnym razem jeszcze przyspieszyć.
Przebieg tygodniowy - 22.3km (-5.4km)
Aktualny stan wagi - 73.1kg (+0.2kg) - ten tydzień trochę cięższy jeśli chodzi o trzymanie michy więc waga się zatrzymała. Ale to nic takiego, kolejny tydzień to must have <72.5.

