Myślę i o tym. Sama nie wiem co gorsze, od kochanki wcześniej czy później "wróci" ( ostatecznie wszystkie baby okazują się być wiedźmami po dłuższym obcowaniu ) w bieganiu można się zatracić na zawsze bo ono nie rozczarowuje (widzę po wieku zawodników, że ta miłość trwa do śmierci )
Obwinianie siebie to pierwsze co zrobiłam. Cóż... jestem wiedźmą, ale znam gorsze, które nie żyją skazane przez mężów na celibat
Faktycznie mam jedną poważną wadę NIE BIEGAM (fizycznie nie bardzo mogę musiałabym poddać się operacji, żeby móc)
Pytałam, bo też mi przyszła do głowy fascynacja kolegami (nocami po krzakach w trudnych warunkach drzemki... jakieś swoiste "braterstwo " może się rodzić). Ciągle mam przed oczami scene z filmu Tajemnica Brokeback Mountain. Ale kto by się przyznał?