Czas podsumować ostatnie 2 tygodnie.
Wtorek 11.06
Jedno małe kółko wokół SGGW + 10*100m z przerwą w marszu.
10*100m/100m marsz (19.3, 17.7, 17.3, 17.5, 17.5, 17.5, 17.3, 18.2, 17.5, 16.6)
Czwartek 13.06
Jedno małe kółko wokół SGGW + 10*100, przerwa w marszu.
Ostatni trening z Polarem M430.
10*100m/100m marsz (20.6, 19.0, 19.3, 18.8, 18.6, 18.1, 17.6, 18.3, 18.3, 17.6)
Sobota 15.06
3km rozgrzewki (@5:50, w tym przerwy na światłach) + standardowe ćwiczenia i latarnie przy SGGW.
Pierwszy trening z Garminem FR 955 Solar. 50. urodziny dopiero za miesiąc, ale prezent zrobiłem sobie już teraz. Do tego słuchawki OpenFit Shokz, ale na razie biorę je tylko na rower do roboty.
6*500m/2min spacer (1:55.0, 1:54.3, 1:53.5, 1:57.5, 1:56.4, 1:57.3)
2min spacer
3*200m/200m spacer (37.6, 38.7, 36.6)
Niedziela 16.06
Kabaty i test samopoczucia po biegu 20km.
20.19km 1:39:51 (@4:56)
6. lipca odbędzie się XXIV Bieg o Kryształową Perłę Jeziora Narie na dystansie 31km. Są to okolice działki moich teściów i jest szansa, że będę tam w tym czasie i oczywiście zaświtała myśl - 'a może?'. A jako że nigdy nie biegłem niczego dłuższego, niż 22km, to byłem ciekaw jak w tym momencie będę się czuł po spokojnym przebiegnięciu 20km. Od dawna nie mam żadnej aktywności dłuższej, niż 75min - biegam max 15km, a rowerem w zasadzie tylko do roboty ok 35min. No cóż, do 17km było względnie. Potem to już jazda na oparach, a raczej oparach oparów. Nogi drewniane i brak szans na przyspieszenie. Tempo było komfortowe - rozmawiałem z żoną i synem, którzy jechali obok na rowerach i zastanawiam się, czy gdybym biegł wolniej, to byłbym w stanie pokonać dłuższy dystans. W tamtym momencie absolutnie nie widziałem jakichkolwiek możliwości przebiegnięcia kolejnych 11km. Na wykresie staminy Garmina od 14 km do końca biegu mam 1% (na starcie 78%). Po biegu czułem się względnie ok, choć czułem wyeksploatowanie i powrót do normy zajął mi ok 10 minut. Po wszystkim i w następnych dniach nie było bólu nóg, jakiegoś nieludzkiego zmęczenia, ale endorfin też nie uświadczyłem.
Nie wiem, co musiałbym zrobić, żeby nawet spokojnym krokiem przebiec te 31km tego 6. lipca po w sumie dosyć pofalowanym i odkrytym terenie.
Σ = 12.9 + 30.76 = 43.66km
Wtorek 18.06
Jedno małe kółko wokół SGGW + 10*100m z przerwą w marszu.
10*100m/100m marsz (19.6, 18.8, 19.6, 18.4, 18.3, 18.0, 18.0, 18.1, 17.9, 17.7)
Muszę się przyzwyczaić do nowego zegarka i innego położenia przycisków. Czasem nie trafiam i czas leci.
Środa 19.06
2km rozgrzewki + kilka krótkich przebieżek (30m, 60m) + ćwiczenia na bieżni 1/3km na Koncertowej.
3*1/6km / przerwa 1/6km spacer (29.6, 28.9, 29.6)
3*1/3km / przerwa 1/3km spacer (1:07.3, 1:10.8, 1:09.2)
3*1/6km / przerwa 1/6km spacer (29.1, 29.1, 28.1)
Ostatni tydzień przed wakacjami, więc liczyłem już na luz na bieżni. Trochę się przeliczyłem, ale dramatu nie było.
Biegałem w największy upał - okolice 30C, wysmażyłem się okrutnie. Drugie powtórzenie 1/3km przypomniało mi miejsce w szeregu.
Czwartek 20.06
Jedno małe kółko wokół SGGW + 10*100, przerwa w marszu.
10*100m/100m marsz (20.4, 18.6, 18.8, 18.1, 18.5, 17.9, 17.5, 17.8, 17.3, 17.4)
Sobota 22.06
3km rozgrzewki + standardowe ćwiczenia i latarnie przy SGGW. Trening na wyczucie tempa @4:12.
2*200m/100m spacer + 400m/100m spacer (48.4, 48.3, 1:40.1)
1min spacer
2*200m/100m spacer + 400m/100m spacer (49.5, 48.1, 1:40.5)
W ostatniej chwili podjąłem decyzję o starcie w Biegu Ursynowa. Pogoda miała być znośna - okolice 20C, więc chęć spotkania starych znajomych przeważyła. Wracając z Trigara (poprosiłem o wymianę paska na nylonowy i naklejenie szybki ochronnej) podjechałem do urzędu sprawdzić, czy jeszcze można się zapisać i odebrałem pakiet. Nie nastawiałem się na walkę, ale 21 minut wydawało się nie aż tak odległe. Po powrocie do domu trening na sprawdzenie jak wygląda tempo na 21 minut, dawno tak nie biegałem.
Niedziela 23.06
16. Bieg Ursynowa - 5km wzdłuż al. KEN na warszawskim Ursynowie.
5km 21:02 (4:12).
Rozgrzewka wzdłuż KEN i weryfikacja prognozy pogody. No cóż, miało być kilka stopni mniej, do tego nie wspomnieli o wietrze. Na szczęście wiało z płn-zach, czyli będzie czuć w pierwszej części biegu oraz na końcowych 500m. Uff - nie znalazłem baloników na 21min, więc poczułem się zwolniony z zajęć i grzecznie ustawiłem się za panem z balonikiem na 22min. Spytałem, czy mogę biec obok, ale pan zasugerował, żeby raczej za nim.
Tuż przed starem panowie z balonikami (na 22min było ich dwóch) zrobili kilkumetrowy odstęp od wcześniejszej grupy, co dało trochę luzu na początku. Jak się dosyć szybko okazało nie ja jeden trzymałem się pleców baloniarzy i kilka osób dosyć nachalnie rozpychało się łokciami, aby tylko nie stracić kontaktu z balonikami. Zapomniałem już jak to jest i przyznaję nie tęskniłem za tym. Wymijanka źle ustawionych na starcie + rozpychanie trwały do nawrotki, czyli znacznika 2km. Tempo było nieco za wolne (2km w 8:54), tam jeden z baloników zaczął odchodzić, a tłumek jakoś dziwnie zgęstniał - Ci, co nieskutecznie zawalczyli o 20min próbowali jeszcze coś ugrać. Tego było już za wiele i zobaczyłem jeszcze tylko, że baloniki się zrównały, a ja postanowiłem pobiec nieco przed nimi, bo tam był luz i zero walki o miejsce na jezdni. Przyspieszyłem, choć nie czułem, żeby było jakoś znacznie szybciej i wydawało mi się, że baloniki są tuż za mną. Starałem się nie szaleć z intensywnością i nie wychodzić poza względnie komfortowe tempo z równym oddechem. W zegarku ustawiłem na ekranie tempo odcinka, czyli średnie całego biegu i nie przełączałem się na ekran z tempem chwilowym. W Polarze nie miałem innego, niż chwilowe i jak widziałem coś w okolicach @4:17, to myślałem, że takie właśnie jest i w sumie zadowolony byłem, że nie dam się złapać balonikom na 22min. Nawrotka i przyspieszenie - widać metę, zostało pewnie z 450m, można nieco docisnąć. Meta, wciskam stop i nie wierzę własnym oczom - 21:04 (oficjalnie 21:02). Jak to, cholera!? Jakie 21:04? Miało być coś ok 21:30! Czyżbym dał cielska po całości i nie poprawił życiówki na tej trasie (21:00), choć było o włos? Litości!!!
Może gdybym się ustawił przed balonikami i próbował biec na samopoczucie to byłoby nieco lepiej. Może powinienem pilnować czasów i znaczników, zamiast nie wiem czego. Już tydzień wcześniej po pierwszym biegu z nowym zegarkiem wyłączyłem autolap co 1km, tylko mnie to denerwuje. Ech, takie gdybanie. Zgodnie z danymi datasport ostatni km wyszedł w 3:42, może i tak było. W statsach na Garminie końcówka była w @3:30, w sumie wyprzedzałem wszystkich i nie czułem jakiegoś totalnego zmęczenia, wszystko w granicach przyzwoitości. Myślałem raczej, że to inni osłabli, a nie ja grzeję - dosyć mocny wiatr w twarz, leciutki podbieg, pewnie mają dość. Na zegarku ciągle okolice @4:12
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
.
Może następnym razem...
Wyniki na Datasport
Jakaś przypadkowa fotka na Halo Ursynów - koleś z daszkiem i numerem 1663
Bieg Ursynowa na Garmin Connect
Σ = 36.36km