Nie idźcie tą drogą co ja
![:bum:](./images/smilies/bum.gif)
Wstęp.
Kilka dni po ultra zadzwonił do mnie Sławek i powiedział, że myśli o nocnym maratonie w Szczecinie.
Wydawało mi się, że jest on tydzień po ultra. Sprawdziłem i okazało się, że jest 2 tygodnie po, czyli teraz.
Odwodziłem Sławka od pomysłu, bo po ultra czułem się zmęczony, a Sławek wkrótce ma jakieś zawody, więc to nie miało sensu. Zapisów elektronicznych już i tak nie było.
Z każdym dniem pomysł ten mnie trochę jednak męczył, ale przekonałem sam siebie, że to bez sensu, nie po to, po ultra na nic się nie zapisywałem
![hahaha :hahaha:](./images/smilies/icon_lol.gif)
Wczoraj rano wybrałem się na Parkrun. Truchtaliśmy spokojnie z Przemkiem, który dziś biegnie zawody, a mocniejszy Parkrun mamy w planie za tydzień.
Na Parkrun przyszło trochę nowych osób z innych miast, które przyjechały właśnie na wieczorny maraton czy też półmaraton - oba biegi mają start wspólny i są na tej samej trasie.
Poznałem tam przesympatyczną biegaczkę Basię z Krakowa, która przyjechała na nasz maraton i przyszła rano przebiec też Parkrun i przebiegła go w 23:13
![hej :hejhej:](./images/smilies/icon_e_biggrin.gif)
Zapytała czy biegnę maraton, powiedziałem, że nie, no i zaczęła mnie namawiać
![hahaha :hahaha:](./images/smilies/icon_lol.gif)
Nie uległem i wróciłem rowerem do domu.
Tam jednak sprawa zaczęła mnie męczyć. Stwierdziłem, że w sumie nic mi nie koliduje, nie mam i tak żadnych zawodów. Problem był tylko taki, że zupełnie się do tego nie przygotowywałem. Na tygodniu nie było za dużo węglowodanów, a dodatkowo dzień wcześniej najadłem się sporo czereśni i truskawek i mnie dziś męczył brzuch - męczył dość mocno
![:ojoj:](./images/smilies/ojoj.gif)
W piątek wieczorem poszliśmy z żoną na oficjalne otwarcie wyremontowanego Teatru Letniego w Szczecinie.
Z tej okazji były fajne koncerty, pokaz iluminacji: niesamowita gra świateł, podświetlona Rusałka (jeziorko) i drzewa w Parku Kasprowicza. Wróciliśmy do domu przed północą i niestety było mało snu.
Kilka fotek:
![Obrazek](https://i.imgur.com/UTuBxER.jpg)
![Obrazek](https://i.imgur.com/woUlXGt.jpg)
![Obrazek](https://i.imgur.com/yKHyFGL.jpg)
![Obrazek](https://i.imgur.com/na8ROtp.jpg)
![Obrazek](https://i.imgur.com/qBCJ6B2.jpg)
Biorąc to wszystko pod uwagę
![hahaha :hahaha:](./images/smilies/icon_lol.gif)
![:bum:](./images/smilies/bum.gif)
Chyba pierwszy raz zapisałem się na maraton kilka godzin przed zawodami.
Dostałem niski numer, a imię na nim, już ręcznie, wpisała mi żona:
![Obrazek](https://i.imgur.com/vyTxh0P.jpg)
Ja nie mogłem, trzęsły mi się ręce
![hahaha :hahaha:](./images/smilies/icon_lol.gif)
Wróciłem do domu i niestety brzuch mnie na tyle męczył, że po 18.00 przyjąłem dwie tabletki loperamid.
Za bardzo nie pomagało i to na tyle, że na bieg wyjechałem dopiero po 21.00, próbując jeszcze jakoś temat ogarnąć.
O 19.00 body już miałem dość wyjechane a do maratonu zszedłem poniżej 20
![:bum:](./images/smilies/bum.gif)
![Obrazek](https://i.imgur.com/N3nLRXI.jpg)
Zawody.
Na miejscu byłem około 30 min przed planowanym startem na 22.00. Później okazało się, że z powodu kolizji aut na trasie biegu, start opóźnił się o 15 minut.
Na bieg zabrałem 6 żeli GU, które zostały mi z ultra i miały ratować w czasie biegu z powodu "nieprzygotowania żywieniowego".
Na miejscu spotkałem trochę znajomych, w tym kolegę Czarka, który biegł połówkę i ekipa z radia eska zrobiła nam wspólne foto:
![Obrazek](https://i.imgur.com/vMI2Wuu.jpg)
Po chwili spotkałem też Basię z Krakowa, z którą poznałem się rano:
![Obrazek](https://i.imgur.com/OqWkbcA.jpg)
Ucieszyła się i zapytała na jaki czas chcę biec.
Przemyślałem sobie to już w domu. Nie wiedziałem jak 2 tygodnie po ultra zachowa się mój organizm, stopy miałem jeszcze w fazie gojenia, z części pęcherzy poschodziła już skóra a schodzący paznokieć dodatkowo nie ułatwiał.
Postanowiłem więc pilnować pulsu.
Maraton składał się z 4 pętli 10,5 km po dość pofalowanym terenie. Wiedziałem, że będzie ponad 200 m przewyższeń.
Planowałem 2 pierwsze pętle trzymać puls w zakresie 145-155, trzecia pętla 150-160 a ostatnia ile da radę.
Powiedziałem więc Basi, że nie planuję za bardzo biec na określony czas a pilnować swoich założeń wg. pulsu.
Poszedłem jeszcze trochę pochodzić, bo powoli się wychładzało a start, przez kolizję aut, się opóźniał.
W tłumie biegaczy spotkałem @Artiego - Artura Kujawińskiego, który jak się okazało również przyjechał do nas na maraton:
![Obrazek](https://i.imgur.com/m969HN6.jpg)
Pogadaliśmy trochę z Arturem, w tym o ostatnim ultra. Wyjaśniłem mu jak się sprawy mają.
W końcu poznaliśmy się na żywo
![:taktak:](./images/smilies/taktak.gif)
Spiker zapowiedział, że już kolizja została usunięta i bieg za chwilę się zacznie.
Udałem się na linię startu, tu ponownie spotkaliśmy się z Basią. Wbiliśmy się dość blisko linii, by nie być opóźnianym przez tłum.
Odliczanie i ruszyliśmy.
Pierwsza pętla - 10,5 km
Trasa: http://www.maratonszczecinski.pl/strona-glowna/trasa
http://www.maratonszczecinski.pl/images ... 22_new.jpg
Oczywiście trasa atestowana:
![Obrazek](https://i.imgur.com/1EGrp9y.jpg)
Początek spokojny, by puls się ustabilizował. Pierwsze 3km pętli to bieg dookoła Arkonki i Goplany czyli trasą Parkrun.
Z założonego tętna wychodziło tempo około 4:50. Zaraz na początku spotkałem kolegę Piotra: https://www.parkrun.pl/szczecin/news/20 ... em-kuchta/
- którego znam również z Parkrun i okazało się, że akurat biegnie podobnym tempem. Razem z Piotrem biegł na połówkę jego kolega.
Poszczególne kilometry tej pętli:
![Obrazek](https://i.imgur.com/xqh470b.jpg)
Zasadniczo wszystko zgodnie z założeniami. Pod górkę trochę zwalniałem, z górki lekko szybciej, tam puls spadał.
Brzuch jakoś się trzymał.
Czas: ~50 min 30s
Druga pętla - 21 km
Tu się posypał mój plan biegu z kontrolą tętna
![:spoczko:](./images/smilies/spoczko.gif)
Na około 15. km Garmin mnie nagle poinformował, że bateria w pasie padła. W ogóle tego wcześniej nie kontrolowałem, a takiego komunikatu również wcześniej nie zauważyłem, nawet rano na Parkrun.
Dziś to mnie nawet Connect w telefonie o tym informuje
![:wrr:](./images/smilies/wrr.gif)
![Obrazek](https://i.imgur.com/OySrgLZ.jpg)
Wskazania zaczęły wariować, na tyle, że średnie tętno z całego maratony mam 122
![hahaha :hahaha:](./images/smilies/icon_lol.gif)
Nie pomyślałem, by odpiąć kostkę, może wtedy lepiej byłoby gdyby całkowicie odczyt szedł z nadgarstka a tak nie wiem skąd on puls próbował czytać.
No nic, po prostu biegliśmy dalej z Piotrem, a ja trzymałem mniej więcej tempo z pierwszego okrążenia.
![Obrazek](https://i.imgur.com/qSLdLCL.jpg)
Drugie okrążenie zrobiliśmy około 1h41min a półmaraton w ~1:42. Trochę za szybko niż przypuszczałem, bardziej zakładałem 1:45.
![Obrazek](https://i.imgur.com/5SHgqba.jpg)
No i niestety zaczęło mi się coraz bardziej przelewać w brzuchu.
![Obrazek](https://i.imgur.com/14xiNKY.jpg)
Trzecia pętla - 31,5 km
Tu już puls totalnie zwariował.
Po 26. km udałem się w krzaczki na '1" - nie wiedziałem już co bardziej mi się chce, ale stwierdziłem, że na początek może tak się poratuje, by zmniejszyć ucisk pęcherza
![hahaha :hahaha:](./images/smilies/icon_lol.gif)
Straciłem kilka sekund i później spokojnie goniłem Piotra.
![Obrazek](https://i.imgur.com/g0nH9hF.jpg)
Niestety z brzuchem działo się coraz gorzej.
![Obrazek](https://i.imgur.com/o8JUYBi.jpg)
Czas na koniec pętli: 2 h 32 min
Czwarta i ostatnia pętla - 42,195 km
Biegnąc początkowym odcinkiem tej pętli zacząłem stopniowo zwalniać, wszystko mi się wewnątrz kotłowało.
Było już mało osób na trasie. Połówka skończyła bieg po dwóch okrążeniach. Na trzecim dublowało się jeszcze "wolnotruchtaczy".
Chcąc nie chcąc musiałem się ratować i skorzystałem z tego, że biegłem akurat w lesie i poleciałem na "2"
![:wrr:](./images/smilies/wrr.gif)
Przypadło to na 34. km biegu.
Pozbierałem się jakoś i ponownie zacząłem gonić Piotra. Szło jednak ciężko, jak próbowałem biec szybciej, to czułem, że może brzuch nie wytrzymać.
Na tym etapie już wkurzało mnie wszystko. Nogi robiły się ciężkie, czułem każdy niezaleczony odcisk i schodzący paznokieć, ale wykorzystywałem jeden ból, by zagłuszać inny
![:bum:](./images/smilies/bum.gif)
Gdzieś na 38. km zobaczyłem jednak Piotra i zbliżałem się do niego, czyli jemu tez tempo siadło.
Na 38,5 km przypadał "wodopój" i tam zobaczyłem, że Piotr walczy ze skurczem i za chwilę ponownie go dopadło.
Wyprzedziłem Piotra, ale tu trochę zwolniłem, on walczył ze skurczem a ja z brzuchem. Myślałem, że będę ponownie musiał udać się na stronę. Jakoś to jednak przetrzymałem, czyli zwolnienie chyba było dobrą decyzją.
Dobiegliśmy tak do 40. km i postanowiłem przyśpieszać. Piotr trzymał się za mną.
Stopniowo podkręcałem tempo - wg Garmina puls miałem 55
![hahaha :hahaha:](./images/smilies/icon_lol.gif)
Od 41. km kroki Piotra za mną coraz bardziej cichły. Miałem tylko nadzieję, że wytrzymam z jelitami do mety
![:spoczko:](./images/smilies/spoczko.gif)
Ostatnie 200m to mały slalom dla wyrównania dystansu maratońskiego.
Wpadłem na metę z czasem 3:30:02 - nie patrzyłem na czas i wyszło jak wyszło, ale te 3s niczego by nie zmieniły
![:spoczko:](./images/smilies/spoczko.gif)
Piotr wbiegł na metę 36s po mnie.
Poszczególne km:
![Obrazek](https://i.imgur.com/0TR1OVd.jpg)
Finalnie byłem 35. open na 200 startujących na dystansie maratonu.
Biorąc wszystko pod uwagę chyba wyszło i tak całkiem nieźle.
Co by nie było to moja życiówka w M50
![:taktak:](./images/smilies/taktak.gif)
![Obrazek](https://i.imgur.com/2htkv2I.jpg)
Basia skończyła bieg kilka minut za nami z czasem 03:38:53 i zajęła 1. miejsce w K30.
Jakieś fotki z biegu zapewne będą później to jeszcze coś dorzucę.
Na razie tyle
![oczko :oczko:](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
Dodam, że problemy z brzuchem mam do dziś. Czymś się jednak z lekka załatwiłem