Problem (mój) polega może na tym, że w przypadku tego maratonu nie mam jakiegoś konkretnego sygnału/podpowiedzi z organizmu, głowy, że było czegoś za dużo (co pozostawiło by jakieś znaczące zmęczenie) lub za mało, (co skutkowałoby jakimś niedotrenowaniem w jakimś zakresie). Jednym słowem nie było idealnie, ale było na tyle bardzo dobrze, że powinienem spokojnie zmieścić się przynajmniej w 4 godzinach. Jednym słowem nie wiem dlaczego zatrzymałem się na 34 km.
Jest jeden, może nie oczywisty, ale znaczący plus tej sytuacji. Dotarłem do punktu, w którym nie wiem co robić, co mogło by zadziałać pełną/satysfakcjonującą mocą do końca maratonu.
Skłaniam się jednak raczej do oparcia swojego (ewentualnego następnego) treningu maratońskiego na długich wycieczkach biegowych oraz na dłuższych WB2 i BNP (skoro im dłuższy dystans tym gorszy wynik).
Praca nad realizacją/szukaniem odpowiedniej realizacji kroku biegowego oczywiście będzie kontynuowana (jakoś przecież muszę biegać)
Ten maraton różnił się od poprzednich, taką przewidywalnością, pewnością realizacji, mimo dociągnięcia tylko do 34 km.
Dosłownie rwałem asfalt!
A tak na serio dobrze czy źle świadczą o mojej realizacji kroku biegowego?
Dziękuję za wszystkie uwagi, sugestie i podpowiedzi! Wiadomo, będę się jeszcze na tym i sobą sporo zastanawiał.