https://bieganie.pl/zacznij-biegac/dlac ... im-tetnem/
Pierwszy raz się z tym spotkałem, a artykuł jest stosunkowo stary, więc jestem ciekawy co o tym sądzicie, czy pi razy drzwi takie podejście ma sens. Punkt wyjścia jest taki:
No dobra. Moje tętno spoczynkowe to powiedzmy 65 (jeśli przyjąć, że chodzi o takie spoczynkowe w ciągu dnia, a nie jak mi spada do 55 jak już prawie śpię o 22). HRmax przyjmuję 200, na pewno nie mniej bazując na tym co pokazywał chest strap 2 lata temu przy maksymalnym wysiłku. Może nawet i 205, ale uprośćmy. Wg wzoru wychodzi mi takie tętno jeśli chciałbym biegać na 75%:Naukowcy zauważyli, że dobrym przybliżeniem monitorowania intensywności w oparciu o vo2max jest oparcie się na rezerwie tętna (HRR)
Tętno treningowe = Tętno Spoczynkowe + %HRR * (Tętno Maksymalne – Tętno Spoczynkowe)
HR = 65 + 75% * (200 - 65) = 65 + 0.75 * 135 = 166
Wg tego wzoru biegając z tętnem 140 biegam na uwaga 55% HRR, zaś bieg na 85% HRR to 180 uderzeń.
No i tu pojawia się moja zagwozdka. Jak widzę na zegarku tętno ~160 to zaczynam się przejmować, że robię trening za intensywny. Ciągle się słucha (w podcastach itd) o tym, że trenerzy zalecają trzymać się przy spokojnym bieganiu tego 130-140. Z drugiej strony ponoć co biegacz to inne strefy tętna, inaczej się czuje na różnych tętnach itd.
Niemniej jednak, bo znowu się za bardzo rozpisałem, ale zależy mi na dość prostej odpowiedzi. Czy bazowanie na rezerwie tętna ma sens? W większości widzę jednak trzy podejścia: na samopoczucie, na %HRMax, na wyliczonych podczas badań strefach tętna. U mnie ta rezerwa tętna jest spora, przy 150-165 uderzeniach w żadnej mierze nie czuję, żeby to było intensywne jeśli chodzi o oddech, odczucia, itd.