Deter pisze: ↑23 lut 2023, 13:25
Sikor
Gdyby te 10h45' w tygodniu roweru było zamienione na 10h45' biegania na podobnej intensywności to efekt byłby podobny jeśli chodzi o sam maraton - jak sądzisz?
Nie wiem, pewnie tak, to by mu dawalo pewnie 200km biegu na tydzien (wliczac te 59km, ktore juz i tak biega).
Nie kazdy organimzm tyle udzwignie.
Do tego, bylby wtedy biegaczem na tym samym poziomie... ale na rowerze grzalby tyly.
Dzieki temu rozdwojeniu nie obciaza tak miesni/sciegien/stawow jak bieganie, a jednoczenie dobrze biega i jezdzi na rowerze.
Jak dla mnie win, win
PS
W tym roku planuję włączyć rower do treningów tylko mam dziwną intuicję, że spokojna godzina na 70-75% HRmax biegu daje o wiele, wiele więcej niż te 70-75 roweru. Mam nadzieję, że wielkiej różnicy nie ma.
Mysle, ze dla typowego biegacza (nie trajlonisty) sensowne sa glownie spokojne treningi rowerowe:
albo jako regeneracja (lekko i wlasnie np. 60-75min), albo jako baza tlenowa, tez dosc lekko (*) ale za to znacznie dluzej min. 2h a lepiej 3, 4....
(*) ale wcale nie tak zupelnie lekko, serducho ma pracowac.
PS tak ja to widze przy treningu pod dluzsze dystanse, w ktorym mozna miec juz problem ze zwiekszeniem kilometrazu biegowego (obciazenia, kontuzje), ale wciaz mamy czas na jakis inny trening.
Jezeli biegam np. 60-70km i nie mam problemow z kontuzjami, regeneracja etc. to nie zamienialbym np. 20km treningu biegowego na rower, tylko dorzucil rower bp. 2x w tygodniu.
Uprzedzam tylko, ze to jest wszystko IMVHO, a nie prawda objawiona
