INEMOSS 19:59 - komentarze
Moderator: infernal
- Mossar
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1636
- Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19
Tak szczerze to nie mam zamiaru tego traktować jako challenge'u "zrób 19:59 z takim kilometrażem". To jest mało prawdopodobne, bo jak będę robił to co mam w planach to z samych truchtów rozgrzewkowych i schłodzeń się to będzie robić. Przykładowo jak mam akcent 2km truchtu + 5x100 + 3x8min + 1.5km to samo to już daje pod 10km.
viewtopic.php?p=1087487#p1087487 - Komentarze
- przemekEm
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 04 wrz 2019, 12:45
- Lokalizacja: Warszawa
Wystarczająco na konkretne postępy. Do zejścia w okolice 20' aż nadto. Wszystko oczywiście się rozbije o to, czy robisz sensowne akcenty, masz plan ułożony z głową i przede wszystkim o regularność. Truchtaniem to i nawet jak zrobisz 60km na tydzień, na nowy poziom nie wskoczysz. Chcesz biegać szybko, to musisz biegać szybko a nie długo. Jak chcesz biegać maraton, to i owszem, trzeba biegać długo, ale 5km ?
W zeszłym roku zszedłem poniżej 20'. Mój najdłuższy bieg pomiędzy ostatnią kontuzją, która wymusiła przerwę i start od 0 w kwietniu, a zawodami we wrześniu, to był 10km, a tygodniowy przebieg max 35km. Kontuzja, bo za dużo truchtałem zimą (doszedłem do 45km tygodniowo i to był błąd, padł mi mięsień w kostce).
- sultangurde
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1958
- Rejestracja: 10 paź 2018, 10:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Truchtanie to podbudowa pod szybsze bieganie i tyle. Miesiąc rozbiegań po 50-60 km a potem 2 miesiące po 30-40 km na samych akcentach i będzie dobrze. Ale...jest tu jedno ale trzeba z czegoś tempa treningów wziąć, no bo życzeniowo to można sobie krótkie odcinki biegać, ale jak przyjdzie pobiec np. 5x800 albo 2-3x1600 to już trzeba wiedzieć czy po 4:05 czy po 4:20 bo inaczej może być DNF zwłaszcza bez podbudowy kilometrowej.
Blog: viewtopic.php?f=27&t=60020
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=60021
2024 [M40] 18:41//40:12//1:31:02
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=60021
2024 [M40] 18:41//40:12//1:31:02
- weuek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1970
- Rejestracja: 07 paź 2022, 16:56
- Życiówka na 10k: 42
- Życiówka w maratonie: 3:55
- Lokalizacja: Podkarpacie
- Kontakt:
Dobre. Jenak nie każdy jest z tej samej taśmy. 50 km tygodniowo to mam jak mi choroba wypadnie w jakimś miesiącu. Przy takim 30 to czułbym się niewybiegany. Nie zamienię wolumenu na akcenty, bo im ciekawszy teren, tym mniej nadający się do akcentowania. A chomikowanie jest jednak cholernie nudne. Co kto lubi i co uważa za sensowne bieganie.
Nie umiem biegać, ale bardzo lubię. W szkole nigdy nie ukończyłem biegu na 1km, a w 2023. roku przebiegłem 3714 km. Nie robię planów i jest mi z tym dobrze.
- Mossar
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1636
- Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19
Może po prostu się różnimy. Ja muszę bardzo wolno zwiększać kilometraż żeby się nie zaorać i póki co żadne moje próby zmieniania tego stanu rzeczy nie pomogły. Za to sobie pobiegać setki w tempie powiedzmy 2:45min/km jest dla mnie przyjemniejszym i łatwiejszym zadaniem niż np. 12km po 6:00min/km. Wiadomo, zależy ile, ale w sumie chyba wolałbym wymiotowanie niż te bóle mięśniowe które miewam po długim bieganiu.
viewtopic.php?p=1087487#p1087487 - Komentarze
- weuek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1970
- Rejestracja: 07 paź 2022, 16:56
- Życiówka na 10k: 42
- Życiówka w maratonie: 3:55
- Lokalizacja: Podkarpacie
- Kontakt:
Z tym się zgodzę-nie dla każdego jest to samo bieganie.
To mnie zaskakuje, bo mam 45 lat, zero historii sportowych z młodości, zero genów (bo nikt w rodzinie sportowcem nie był), akurat dzisiaj zrobiłem 12 km w tempie 4:49, ale nie wiem co to konkretnie te bóle mięśniowe. Porozciągałem się trochę (jak zwykle) i spokój. Po 50k też nie ma jakiegoś dramatu (tylko więcej rozciągania stosuję). No a 2:45 to chyba nigdy realnie nie osiągnąłem (pomijając bzdury z zegarka, jakie się czasem zdarzają). Taka różnica. Aha, no i planów nie stosuję. I pewnie dlatego tych 20 min jednak nie złamię (tak to na dzisiaj widzę). Ale to nic, ważne, że biegać cały czas lubię.
Nie umiem biegać, ale bardzo lubię. W szkole nigdy nie ukończyłem biegu na 1km, a w 2023. roku przebiegłem 3714 km. Nie robię planów i jest mi z tym dobrze.
- przemekEm
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 04 wrz 2019, 12:45
- Lokalizacja: Warszawa
To najważniejsze, jedni mają radochę z biegania spokojnego lub w miarę komfortowego, inni z szybkiego a nawet z zaorania się na maxa. Ważne żeby robić kto co lubi, celem nie musi być konkretny wynik.
- sultangurde
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1958
- Rejestracja: 10 paź 2018, 10:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Te wszystkie bóle, obojętne czy po 12 km po 6:00, czy po 2x100m po 14 sekund w kolcach to oznaka że organizm jest nieprzygotowany zbyt dobrze do pewnego rodzaju aktywności. O ile to jest lekki dyskomfort następnego dnia to żadnego problemu nie powinno być, można zastosować kąpiel regeneracyjną, pistolet, rolkę, basen, saunę, masaż itd. i organizm się pozbiera. Jeśli pojawiają się bóle przewlekłe znaczy, że było za dużo, za mocno itd.
Dla lepszego zrozumienia sprawy sprinterzy po ciężkim treningu na twardym stadionie (nie treningowym) następnego dnia mają problemy z chodzeniem, więc to nie jest tak że szybkie bieganie nie obciąża. Obciąża, tylko inaczej.
Dla lepszego zrozumienia sprawy sprinterzy po ciężkim treningu na twardym stadionie (nie treningowym) następnego dnia mają problemy z chodzeniem, więc to nie jest tak że szybkie bieganie nie obciąża. Obciąża, tylko inaczej.
Blog: viewtopic.php?f=27&t=60020
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=60021
2024 [M40] 18:41//40:12//1:31:02
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=60021
2024 [M40] 18:41//40:12//1:31:02
- Mossar
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1636
- Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19
W sumie jak sobie to przemyślałem to nie wydaje mi się to dziwne. Nie wiem jak długo układ ruchu, mięśnie "pamiętają" to co robiły, ale ja licząc od powiedzmy 6 roku życia do 20-tego robiłem wszystko co związane z dynamicznym ruchem trwającym krótko. Grałem sporo w piłkę, niezależnie czy to były zawody międzyszkolne czy z kolegami na boisku to grałem tylko na dwóch pozycjach: bramkarz i napastnik. Na tej pierwszej się super odnajdywałem, chyba najlepiej, bo wymagała ode mnie refleksu i skoczności. Jako napastnik często łapałem zadyszkę, ale i tak ta rola pozwalała mi na szybkie zrywy, przyspieszenia zakończone golem, a potem typowe niewracanie do obrony :D W kosza (w którego w czasie liceum grałem chyba codziennie) graliśmy 90% czasu na jeden kosz, więc tu też nie ma za bardzo wytrzymałości. Siatkówka na amatorskim poziomie też raczej wymaga skoczności i szybkich zrywów niż ciągłego wysiłku, szczególnie jak koledzy próbowali wykorzystywać moje możliwości gry na siatce, a nie w polu.
Chyba organizm rzeczywiście długo ma taką pamięć mięśniową, bo pamiętam, że jak po 4 latach nie grania w piłkę poszliśmy na orlik to się czułem jakbym nigdy nie przestał grać. Jasne, dzień później dogorywałem, ale w czasie gry się czułem jak Zlatan xD Ale do sedna.. Jak sobie myślę o sportach wytrzymałościowych to chyba nigdy nic takiego nie robiłem. Ani mnie rodzice nie wkręcili w góry, długie spacery, mega ciężko mi szło (i dalej to katorga) pływanie dłużej niż parę minut (co ciekawe w podstawówce wygrywałem rejonowo zawody żabką na dwie długości basenu, ale to był krótki wysiłek). Nawet na głupim rowerze nie jeździłem dłużej, bo byłem wkręcony w skakanie na nim po skoczniach w lesie :D
Także chyba taka jest po prostu prawda - nie robiłem w swoim życiu nic co mogłoby przyzwyczaić moje mięśnie do długotrwałej pracy o niskiej intensywności. I trzeba to po prostu nadrobić
Chyba organizm rzeczywiście długo ma taką pamięć mięśniową, bo pamiętam, że jak po 4 latach nie grania w piłkę poszliśmy na orlik to się czułem jakbym nigdy nie przestał grać. Jasne, dzień później dogorywałem, ale w czasie gry się czułem jak Zlatan xD Ale do sedna.. Jak sobie myślę o sportach wytrzymałościowych to chyba nigdy nic takiego nie robiłem. Ani mnie rodzice nie wkręcili w góry, długie spacery, mega ciężko mi szło (i dalej to katorga) pływanie dłużej niż parę minut (co ciekawe w podstawówce wygrywałem rejonowo zawody żabką na dwie długości basenu, ale to był krótki wysiłek). Nawet na głupim rowerze nie jeździłem dłużej, bo byłem wkręcony w skakanie na nim po skoczniach w lesie :D
Także chyba taka jest po prostu prawda - nie robiłem w swoim życiu nic co mogłoby przyzwyczaić moje mięśnie do długotrwałej pracy o niskiej intensywności. I trzeba to po prostu nadrobić
viewtopic.php?p=1087487#p1087487 - Komentarze
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 391
- Rejestracja: 23 cze 2016, 12:10
- Życiówka na 10k: 54'30"
- Życiówka w maratonie: brak
Cześć. Możesz podlinkować ten plan M. Nagórka, który realizujesz? Też muszę poprawić szybkość, a znalazłem tylko plan na 5km dla wytrzymałowca.
Pozdrawiam i życzę szybkiego spełnienia założeń (sub20)
Pozdrawiam i życzę szybkiego spełnienia założeń (sub20)
blog: viewtopic.php?f=27&t=55155
komentarze: viewtopic.php?f=28&t=55156
5km: 22.01 (09.2019)
10km: 46.07 (11.2019)
15km: 1.14.09 (01.2020)
HM: 1.51.41 (08.2018)
komentarze: viewtopic.php?f=28&t=55156
5km: 22.01 (09.2019)
10km: 46.07 (11.2019)
15km: 1.14.09 (01.2020)
HM: 1.51.41 (08.2018)
- Mossar
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1636
- Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19
https://www.maratonypolskie.pl/mp_index ... &code=2085
Stosunkowo stary artykuł, pewnie Nagórek zmienił częściowo swoje metody treningowe, ale widzę co publikuje na Instagramie i czasem widzę jednostki niemal 1 do 1 z tego planu. Koniec końców myślę że idea jest dosyć klasyczna - dwa spokojne treningi (jeden trochę krótszy, jeden trochę dłuższy) i dwa treningi bardziej wycelowane w zależnosci od okresu - czy to siła biegowa czy szybkość czy jakieś interwały. Mi spasowało, więc planuję ten plan zrealizować i zobaczyć co z tego będzie za pół roku
Dzięki i również pozdrawiam!
Stosunkowo stary artykuł, pewnie Nagórek zmienił częściowo swoje metody treningowe, ale widzę co publikuje na Instagramie i czasem widzę jednostki niemal 1 do 1 z tego planu. Koniec końców myślę że idea jest dosyć klasyczna - dwa spokojne treningi (jeden trochę krótszy, jeden trochę dłuższy) i dwa treningi bardziej wycelowane w zależnosci od okresu - czy to siła biegowa czy szybkość czy jakieś interwały. Mi spasowało, więc planuję ten plan zrealizować i zobaczyć co z tego będzie za pół roku
Dzięki i również pozdrawiam!
viewtopic.php?p=1087487#p1087487 - Komentarze
- weuek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1970
- Rejestracja: 07 paź 2022, 16:56
- Życiówka na 10k: 42
- Życiówka w maratonie: 3:55
- Lokalizacja: Podkarpacie
- Kontakt:
Jak na mój chłopski rozum, to za dużo "filozujesz", a za mało robisz, czyli za dużo (różnych) teorii, a za mało praktyki.
Nie umiem biegać, ale bardzo lubię. W szkole nigdy nie ukończyłem biegu na 1km, a w 2023. roku przebiegłem 3714 km. Nie robię planów i jest mi z tym dobrze.
- Mossar
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1636
- Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19
Próbowałem biegać, ale po każdym wyjściu ból migdałków jeszcze bardziej się nasilał, wiec akurat w przypadku ostatniego miesiąca nie masz zupełnie racji. Słuchałem podcastów na spacerach, bo chciałem jakoś ten czas spożytkować.
Jeśli zaś chodzi tak ogólnie to oczywiście, że za dużo filozofuję. Natomiast nie zgadzam się, że za mało robię. Po prostu robię to źle Teraz po prostu zamierzam na dłuższy czas zawierzyć planowi, nie filozofować, nie kombinować.
Jeśli zaś chodzi tak ogólnie to oczywiście, że za dużo filozofuję. Natomiast nie zgadzam się, że za mało robię. Po prostu robię to źle Teraz po prostu zamierzam na dłuższy czas zawierzyć planowi, nie filozofować, nie kombinować.
viewtopic.php?p=1087487#p1087487 - Komentarze
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1300
- Rejestracja: 21 paź 2020, 20:15
- Życiówka na 10k: 42:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:08
- Lokalizacja: Wieś
Z tymi strefami tętna to niekończąca się bajka niestety.
Poprzednio (z grubsza do zeszłego roku) miałem ustawione strefy tętna wg tętna spoczynkowego i tętna maksymalnego, czyli tak jak Ty teraz. Niby wszystko było ok.
Rozpocząłem realizować plan Skarżyńskeigo pod maraton (wiem, że to torchę nie to co chcesz teraz trenować) i postanowiłem ustawić strefy tętna tak jak sobie życzy Skarżyński, czyli % Tmax.
Z początku było tak jak napisałeś - bardzo wolno. Ale z biegim czasu, biegnia powoli wszystki się to uregulowało i treraz pasuje, aż jestem zdziwiony lekko. Czyli też jest ok.
Tutaj znaczenie ma dystans, który się biega. Na maraton % Tmax jest bardziej odpowiedni. Strefy wg. tętna spoczynkowego, byłyby dla mnie zbyt wymagające. Natomiast nie miałem z nimi probemu na dystansach krótszych.
Mój morał jest taki: duża, duża rezerwa do tego co pokazują zegarki.
A już w ogóle tego co obliczają.
Poprzednio (z grubsza do zeszłego roku) miałem ustawione strefy tętna wg tętna spoczynkowego i tętna maksymalnego, czyli tak jak Ty teraz. Niby wszystko było ok.
Rozpocząłem realizować plan Skarżyńskeigo pod maraton (wiem, że to torchę nie to co chcesz teraz trenować) i postanowiłem ustawić strefy tętna tak jak sobie życzy Skarżyński, czyli % Tmax.
Z początku było tak jak napisałeś - bardzo wolno. Ale z biegim czasu, biegnia powoli wszystki się to uregulowało i treraz pasuje, aż jestem zdziwiony lekko. Czyli też jest ok.
Tutaj znaczenie ma dystans, który się biega. Na maraton % Tmax jest bardziej odpowiedni. Strefy wg. tętna spoczynkowego, byłyby dla mnie zbyt wymagające. Natomiast nie miałem z nimi probemu na dystansach krótszych.
Mój morał jest taki: duża, duża rezerwa do tego co pokazują zegarki.
A już w ogóle tego co obliczają.
- Mossar
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1636
- Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19
Na ten pomiar tętna też nie patrzę ze stuprocentową wiarą, ale zawsze to jakieś przybliżenie.
W ogóle jak zaczynałem biegać to miałem na telefonie zapisany taki JPG chyba z bieganie.pl - nazywał się Know Your Pace czy coś w ten deseń i tam były te % według tempa bazując na wyniki z testu Coopera. Na potrzeby amatorów to też nie jest koniec końców takie złe podejście, dosyć trafnie mi wtedy wyliczyło te tempa. Jest tu tylko jedno podstawowe zagrożenie - zróżnicowanie terenu. Wyszło mi wtedy że na spokojnie mam biegać te 5:40-6:00, ale często biegałem po lesie, który nazywa się Górą Hugona i jest mocno pagórkowaty, pełen podbiegów. Tam takie 5:40 to była solidna intensywność i musiałem w końcu zaakceptować, że po tej Górze biegam 6:30.
W ogóle jak zaczynałem biegać to miałem na telefonie zapisany taki JPG chyba z bieganie.pl - nazywał się Know Your Pace czy coś w ten deseń i tam były te % według tempa bazując na wyniki z testu Coopera. Na potrzeby amatorów to też nie jest koniec końców takie złe podejście, dosyć trafnie mi wtedy wyliczyło te tempa. Jest tu tylko jedno podstawowe zagrożenie - zróżnicowanie terenu. Wyszło mi wtedy że na spokojnie mam biegać te 5:40-6:00, ale często biegałem po lesie, który nazywa się Górą Hugona i jest mocno pagórkowaty, pełen podbiegów. Tam takie 5:40 to była solidna intensywność i musiałem w końcu zaakceptować, że po tej Górze biegam 6:30.
viewtopic.php?p=1087487#p1087487 - Komentarze