ME Masters M35 Toruń 23.03.2024
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 737
- Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
- Życiówka na 10k: 34:47
- Życiówka w maratonie: 2:47:32
- Lokalizacja: Nienack
Dobra treningowa praca.
28.02 pon
7km+10x100m/100tr+3km
t.4.47/km; HR 123bpm - nisko, ale bez pasa
Luty: 306km
02.03 śr
13.72km; 1.00.30; t.4.25/km; HR 138bpm
Szybsze rozbieganie jako przygotowanie pod trening następnego dnia. Ogólnie to trafiłem na wiernych wychodzących z kościoła więc ponad 1km slalomem.
03.03 czw
6.01km BS [29.41]+rozgrzewka+8km [29.41 ]+1.2km
Na początku myślałem, że błąd się wkradł ale odcinki co do sekundy, z tym że ten drugi po ...3.42,6/km. HR 163bpm. Najszybszy ciągły w życiu i było bardzo lekko. Biegane na stadionie więc nie ma błędu.
5.03 sob
15.23km; 1.10.17; t.4.37/km; HR 130bpm
6.03 nd
7.3km+10x100m/100 podbiegi+0.7km
Ten trening miał być już w kolejnym tygodniu, ale musiałem zrobić go w niedzielę, bo bym się nie wyrobił.
Tydzień: 66.5km Mało km, ale czwartkowy ciągły dał dużo pewności siebie.
7.03 pon
2km+rozgrzewka+5x1500m/p.800m trucht (ok 4,5min)+1.1km
Założenia: 4 pierwsze odcinki między 3.30 a 3.35/km, czyli 5.15-5.23 a piąty po prostu szybciej.
Wyszło: 5.17+5.16+5.19+5.16+4.59
Odczuwałem podbiegi z dnia poprzedniego a także baardzo ciężki dzień w pracy. Były takie dni w tygodniu, że wyjeżdżało po 40 ton towaru. Dużo ręcznej roboty. Bywało, że szef na czysto zgarnął prawie 100 000 zł jednego dnia. Może w końcu wystarczy kasy, żeby była butelka wody w zakładzie. No ale jak nie ma z czego, to chyba się nie doczekamy. Ogólnie ciężkawo.
We wtorek miałem egzamin teoretyczny z Przepisów Gry w piłkę nożną. Mieliśmy go zdalnie. Oczywiście kto pomyślał, to rozwiązywał w grupie, kto nie umiał to dołączał do takiej grupy. Pomogłem paru takim osobom. Niestety trzech głąbów nie zdało nawet i w tej formule.
9.03 śr
15km; 1.11.57; t.4.48/km; HR 126bpm
10.03 czw
8.09km; w tym 24x150m. Ostatnie w 19s. Przerwy w marszu zostały odliczone. To podczas biegowych egzaminów sędziów.
12.03 sob
5.46km podczas meczu A klasy na linii. Główny zrobił 8km...mało, bardzo mało.
13.03 nd
10km [48.27]+18km {1.11.49; t.3.59/km; HR 158bpm]+1.38km
Long z 18km tempa maratońskiego. Wracałem mając lekki, ale jednak, czołowy wiatr. Do 14km wszystko lekko, ale jak wybiegłem z lasu i zamiast 4.05 ruszyłem po 3.55, to tętno z poziomu 165 wskoczyło na 171. Ogólnie świetna robota. Brakowało tylko wody:)
Tydzień: 71.5km
Poniżej zrzut z 5x1500m.
28.02 pon
7km+10x100m/100tr+3km
t.4.47/km; HR 123bpm - nisko, ale bez pasa
Luty: 306km
02.03 śr
13.72km; 1.00.30; t.4.25/km; HR 138bpm
Szybsze rozbieganie jako przygotowanie pod trening następnego dnia. Ogólnie to trafiłem na wiernych wychodzących z kościoła więc ponad 1km slalomem.
03.03 czw
6.01km BS [29.41]+rozgrzewka+8km [29.41 ]+1.2km
Na początku myślałem, że błąd się wkradł ale odcinki co do sekundy, z tym że ten drugi po ...3.42,6/km. HR 163bpm. Najszybszy ciągły w życiu i było bardzo lekko. Biegane na stadionie więc nie ma błędu.
5.03 sob
15.23km; 1.10.17; t.4.37/km; HR 130bpm
6.03 nd
7.3km+10x100m/100 podbiegi+0.7km
Ten trening miał być już w kolejnym tygodniu, ale musiałem zrobić go w niedzielę, bo bym się nie wyrobił.
Tydzień: 66.5km Mało km, ale czwartkowy ciągły dał dużo pewności siebie.
7.03 pon
2km+rozgrzewka+5x1500m/p.800m trucht (ok 4,5min)+1.1km
Założenia: 4 pierwsze odcinki między 3.30 a 3.35/km, czyli 5.15-5.23 a piąty po prostu szybciej.
Wyszło: 5.17+5.16+5.19+5.16+4.59
Odczuwałem podbiegi z dnia poprzedniego a także baardzo ciężki dzień w pracy. Były takie dni w tygodniu, że wyjeżdżało po 40 ton towaru. Dużo ręcznej roboty. Bywało, że szef na czysto zgarnął prawie 100 000 zł jednego dnia. Może w końcu wystarczy kasy, żeby była butelka wody w zakładzie. No ale jak nie ma z czego, to chyba się nie doczekamy. Ogólnie ciężkawo.
We wtorek miałem egzamin teoretyczny z Przepisów Gry w piłkę nożną. Mieliśmy go zdalnie. Oczywiście kto pomyślał, to rozwiązywał w grupie, kto nie umiał to dołączał do takiej grupy. Pomogłem paru takim osobom. Niestety trzech głąbów nie zdało nawet i w tej formule.
9.03 śr
15km; 1.11.57; t.4.48/km; HR 126bpm
10.03 czw
8.09km; w tym 24x150m. Ostatnie w 19s. Przerwy w marszu zostały odliczone. To podczas biegowych egzaminów sędziów.
12.03 sob
5.46km podczas meczu A klasy na linii. Główny zrobił 8km...mało, bardzo mało.
13.03 nd
10km [48.27]+18km {1.11.49; t.3.59/km; HR 158bpm]+1.38km
Long z 18km tempa maratońskiego. Wracałem mając lekki, ale jednak, czołowy wiatr. Do 14km wszystko lekko, ale jak wybiegłem z lasu i zamiast 4.05 ruszyłem po 3.55, to tętno z poziomu 165 wskoczyło na 171. Ogólnie świetna robota. Brakowało tylko wody:)
Tydzień: 71.5km
Poniżej zrzut z 5x1500m.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 737
- Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
- Życiówka na 10k: 34:47
- Życiówka w maratonie: 2:47:32
- Lokalizacja: Nienack
14.03 pon
6.02km BS, w tym rozciąganie z grupą BBL. Tego mi potrzeba było.
15.03 wt
3kmBS+10x300m/p.200m trucht+1.2kmBS
Odcinki miałem biegać w 60s. Wychodziło 56-57s. To spora różnica, ale wchodziło bez ciśnięcia.
17.03 czw
17.17km; 1.22.04; t.4.47/km; HR 126bpm
Bardzo niskie HR. W środę rano po przebudzeniu a przed wstaniem z łóżka, odczytałem tętno 39 uderzeń na minutę.
19.03 sob
12.4km na dwóch meczach, z czego 8km podczas spotkania trampkarzy. Mimo że było 6-0, to nie należy gwizdać z koła, tylko sędziować. Niestety wszystko na sztucznej murawie.
20.03 nd
Najpierw mecz na linii na sztucznej murawie - 5.6km a następnie:
1.5km+rozciągenie, rozgrzewka +15x1km /p.600m trucht +~1.2km dobieg
Byłem zmęczony na starcie tego treningu i najzwyczajniej obawiałem się go. Raz o domknięcie, a dwa czy nie zrobię sobie krzywdy i swoim stopom. Ruszyłem jakiś ospały, bez dynamiki - sprawdzam na zegarek - 3.23. Pozostałych bardziej pilnowałem. I tak 2.5 okrążenia po bieżni pokonywałem w 3.28-3.30. Tylko raz 3.31. Ostatnie nieco szybciej - 3.21. W ciągu 30 godzin pokonałem 44 kilometry po twardej nawierzchni. Auć.
Mimo dużego zmęczenia utrzymywałem tempo 3.30, to bardzo cieszy. Razem 26.08km po bieżni w średnim tempie 4.17/km przy tętnie średnim 149bpm. Magia.
Tydzień: 79km
21.03 pon
11km rozbiegania
23.03 śr
10.07km; 48.19; t.4.48/km; HR 121bpm
Ogólnie czułem zmęczenie po weekendzie. Delikatnie czułem też rozcięgno w lewej podeszwie (nic dziwnego) więc bardzo oszczędzałem się w tym tygodniu.
24.03 czw
1kmBS+15km [59.20; 3.57/km]+0.78km
HR odcinka 158bpm - na zmęczonych nogach weszło bardzo dobrze.
Weekend to wolne od sędziowania i wizyta na urodzinach siostrzenicy na Mazurach. Generalnie wjechało dużo żarcia (dobrze) i z 6 piw (niedobrze).
Tydzień - tylko 38km. Jeden trening odpuściłem (rozbieganie z przebieżkami, a jeden akcent przeniosłem na poniedziałek). Nogi na szczęście odzyskały świeżość.
Na załączniku trening 15x1km
6.02km BS, w tym rozciąganie z grupą BBL. Tego mi potrzeba było.
15.03 wt
3kmBS+10x300m/p.200m trucht+1.2kmBS
Odcinki miałem biegać w 60s. Wychodziło 56-57s. To spora różnica, ale wchodziło bez ciśnięcia.
17.03 czw
17.17km; 1.22.04; t.4.47/km; HR 126bpm
Bardzo niskie HR. W środę rano po przebudzeniu a przed wstaniem z łóżka, odczytałem tętno 39 uderzeń na minutę.
19.03 sob
12.4km na dwóch meczach, z czego 8km podczas spotkania trampkarzy. Mimo że było 6-0, to nie należy gwizdać z koła, tylko sędziować. Niestety wszystko na sztucznej murawie.
20.03 nd
Najpierw mecz na linii na sztucznej murawie - 5.6km a następnie:
1.5km+rozciągenie, rozgrzewka +15x1km /p.600m trucht +~1.2km dobieg
Byłem zmęczony na starcie tego treningu i najzwyczajniej obawiałem się go. Raz o domknięcie, a dwa czy nie zrobię sobie krzywdy i swoim stopom. Ruszyłem jakiś ospały, bez dynamiki - sprawdzam na zegarek - 3.23. Pozostałych bardziej pilnowałem. I tak 2.5 okrążenia po bieżni pokonywałem w 3.28-3.30. Tylko raz 3.31. Ostatnie nieco szybciej - 3.21. W ciągu 30 godzin pokonałem 44 kilometry po twardej nawierzchni. Auć.
Mimo dużego zmęczenia utrzymywałem tempo 3.30, to bardzo cieszy. Razem 26.08km po bieżni w średnim tempie 4.17/km przy tętnie średnim 149bpm. Magia.
Tydzień: 79km
21.03 pon
11km rozbiegania
23.03 śr
10.07km; 48.19; t.4.48/km; HR 121bpm
Ogólnie czułem zmęczenie po weekendzie. Delikatnie czułem też rozcięgno w lewej podeszwie (nic dziwnego) więc bardzo oszczędzałem się w tym tygodniu.
24.03 czw
1kmBS+15km [59.20; 3.57/km]+0.78km
HR odcinka 158bpm - na zmęczonych nogach weszło bardzo dobrze.
Weekend to wolne od sędziowania i wizyta na urodzinach siostrzenicy na Mazurach. Generalnie wjechało dużo żarcia (dobrze) i z 6 piw (niedobrze).
Tydzień - tylko 38km. Jeden trening odpuściłem (rozbieganie z przebieżkami, a jeden akcent przeniosłem na poniedziałek). Nogi na szczęście odzyskały świeżość.
Na załączniku trening 15x1km
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 737
- Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
- Życiówka na 10k: 34:47
- Życiówka w maratonie: 2:47:32
- Lokalizacja: Nienack
Za dwa dni START
Kilka przemyśleń będzie, ale najpierw to co działo się ze mną przez ostatni miesiąc.
28.03 pon
1.40km[7.00]+6x2km/p.800m trucht +1km
7.00
7.04
7.08
7.05
7.06
6.58
Ostatnie 3 już ciężkawo. Mocny trening wykonany na stadionie. W efekcie poczułem rozcięgno podeszwowe w lewej stopie, choć prawa niewiele lepsza.
Dodatkowo młody przyniósł coś ze żłobka. On wymiotował, mnie tylko mdliło przez 2 dni. Wkradło się osłabienie, ale mnie nie poskładało.
31.03 czw
12.41km, w tym 10*1'/1'tr; t.4.33/km; HR 138bpm
Marzec: 274km Mocne jednostki zostały zrealizowane. Gdzieś wypadło rozbieganie, gdzieś się skróciło.
02.04 sob
Parkrun - 1 miejsce
Jak to w tym roku bywa wiało niemiłosiernie. Nie cierpię wiatru. Jestem na niego bardzo wrażliwy. Na szczęście trasa po lesie z fragmentami odkrytymi.
Generalnie całość biegłem sam poza 1km. Startował zawodnik z psem na smyczy. Na 5km dobry pies potrafi urwać z życiówki 1.5minuty. Mamy jednego brązowego medalistę Polski w canicrossingu z Torunia i z psem rozmienił 16min. Bez psa na tej trasie 17.30. Tutaj był ktoś inny, gdzieś tak z poziomu 18.30/5km. Po kilometrze Husky musiał się załatwić więc już biegłem sam. Drugi kilometr to już mniej ubity piasek oraz fragment może 200m gdzie wiatr wyraźnie przeszkadzał. Tak od 2.5km do 4.0km to już droga przez mękę. W marcu w Toruniu nie spadł deszcz wobec czego był to bieg po piasku. Były miejsca przypominające plażę. Ostatni km Parkrunu Toruń jest szybki, ale pierwsze 300-400m było pod czołowy wiatr więc piłowałem tempo 3.45/km. Końcówka na tyle swobodnie, że km w czasie 3.23 więc było szybko.
Czas 17.37 Odczucia: miałem wrażenie, że biegnę jak zdechlak, ale czas dobry. Nie było z kim się ścigać i nie finiszowałem.Owszem byłem zmęczony.
Tydzień: 46km - z meczami.
05.04 wt
18.42km; 1.25.03; t.4.37/km; HR 145bpm!
Tętno cholernie wysokie. Przeszkadzał oczywiście wiatr, ale i odczucia miałem marne.
06.04 śr
5.59km, w tym serie skipów
08.04 pt
18.85km, w tym 3x5km próg?
Znowu ten przeklęty wiatr. Po 700 metrach ruszyłem na pierwszą 5-tkę w las. Po kilometrze mam jebitny podbieg, ale dalej już płasko. Czas 19.10 (miało być sub 19') - ok to przez ten podbieg. Przerwę stanowił 1km w truchcie. Druga piątka już po ścieżce rowerowej pod wiatr (choć byłem w lesie), ale lekko z górki, no i niestety 19.23 - nie mogłem się rozpędzić. Biegłem jak stary diesel. Ostatnia piątka nawet z wiatrem w plecy - 18.45
10.04 nd
12.00km; 54.48; t.4.34/km
Tydzień: 60km
12.04 wt
1.2km+15.01km [59.12; t.3.57/km]+1.4km
Tempo maratońskie z elementem lekkiego przyspieszenia. Raczej równo po 4.00/km... Ostatnie 2-3km bliżej 3.50/km. Odczucia: ani lekko, ani mocno.
14.04 czw
16.05km; 1.14.24; t.4.38/km
15.04 pt
17.28km; 1.17.15; t.4.28/km, w tym 25x200m /3.20->3.05/
Fajny trening.
Wypadło sobotnie rozbieganie i trening o który pospierałem się z trenerem. Ogólnie umowa była taka, że współpracujemy do maratonu i koniec.
Wytłumaczy ktoś?
Miałem w niedzielę wykonać: 3km+16-20x1km po 3.30-3.25/p.3min tr...Ehhhmmm przecież to ze schłodzeniem jest 35km, z czego 20 ciężkiej orki. Nie widziałem sensu tego treningu. Do tego załatwiłbym rozcięgno na amen. Koniec kropka, zbuntowałem się. Jeśli jest ktoś mądry, kto może mi wytłumaczyć taki trening, to chętnie wysłucham. W ogóle w przedostatnim tygodniu miałem mieć...105km na wszystkich jednostkach! Wcześniej biegałem 70-88km gdy wykonywałem 5 treningów. Nie wiem, nie znam się, nie rozumiem.
18.04 pon
3kmBS+6kmTM+3.32km
TM biegłem w lesie. Odczuciowo niestety ciężko. Patrzę na zegarek 4.02-4.01-4.00 no nic lecę dalej. Pod koniec Garmin pokazał tempo 1.35/km (w tempie rekordu świata na 100m) Nie no tak to ja nie biegam. Bzdury pokazywał przez kilkaset metrów. Realnie, nie wiem w jakim tempie biegłem. Km niby zamknąłem w 3.47.
wtorek - masaż, rozpięcie mięśni, przykurczów. 1.5h spędzone z osobą z 20-letnim stażem, o gigantycznej wiedzy, uprawiającej amatorsko triathlon. Kobieta jest niesamowita. Wiele można się nauczyć od takich osób.
21.04 czw
8.59km; 41.09; t.4.47/km; HR 129bpm
Rozruch z pasem tętna na klatkę. HR niezłe.
Kilka słów przed DOZ Maraton Łódź:
Nie biegałem tyle, ile bym chciał. Nie pozwalał wiatr, obowiązki domowe, małe dziecko budzące się zawsze około 2 w nocy. Były jakieś drobne infekcje, ale nie gorączkowałem. Udało się przetrwać.
W tym miejscu zacytuję forumowicza, którego podziwiam i szanuję - Wigi napisał tak:
"Przygotowania do wiosennego maratonu już zakończone. Jestem zadowolony z wykonanej pracy i z tego, że ominęły mnie poważniejsze problemy zdrowotne i kontuzje, i że będę mógł stanąć na starcie. Bo nie sztuką jest zap….alać na treningach bez opamiętania i nie dotrwać do startu (pomijam przypadki losowe). Sztuką jest trenować tak, by stanąć na starcie i dać sobie szansę na osiągnięcie satysfakcjonującego wyniku. "
To najmądrzejsze słowa jakie w tym roku przeczytałem na forum.
Jakoś przetrwałem. Cieszę się niewiarygodnie, ze po 3 latach stanę na starcie. Owszem mam cel połamać 2.50 lub chociaż poprawić PB. Mogę też dobiec w 3.05, ale będę walczył na trasie o jak najlepszy wynik. Porównuję rok 2022 do 2019... wtedy konkretnie mnie poskładało od 3 do 2 tyg przed maratonem. W ostatnich 10 dniach przed maratonem nie wykonałem żadnego treningu. Wcześniej też mało. Biegałem mniej km na niższych prędkościach. Mam zapisane: niedziela 11 do 16 stopni w cieniu, a był to bardzo ciepły dzień w Łodzi, pełne Słońce. W nocy nie spałem, bo zakwaterowano mnie przy WC i łazienkach w hotelu.
I mimo, że nie jestem w takiej dyspozycji, w jakiej bym chciał, to jednak wielu chłopaków z forum odniosło kontuzje, rozchorowało się i nie staną na starcie. Życzę Wam powrotu do pełnej dyspozycji. Przez tę cholerną psychozę spowodowaną pandemią startowałem niewiele razy. Bardzo mi tego brakuje a na samą myśl startu mam banana na ustach (w żołądku też już ich jest sporo )
Dane techniczne:
Diesel rocznik 1986
Nr startowy 2136
wzrost: 184cm
waga: 66.6kg - musi być dobrze
Mam plan na bieg. Widziałem w elicie kobiet Monikę Brzozowską - 2.49.26 pod koniec października w Toruniu. Wiek 38 lat więc dużego progresu chyba nie będzie i możemy biec po 4.00/km. Powinna mieć swojego pacemakera a to rozwiązuje moje problemy. Zobaczymy na jaki czas pobiegnie Ewa Jagielska. Możliwości ma większe, ale w Rzeszowie HM zaliczyła w 1.18.53 - i jako bardzo szczupła osoba też może biec gdzieś blisko. Możliwe, że utworzy się większa grupka a to zawsze duży handicap.
Trzymajcie kciuki, będę wdzięczny za każde dobre słowo.
Artur
Kilka przemyśleń będzie, ale najpierw to co działo się ze mną przez ostatni miesiąc.
28.03 pon
1.40km[7.00]+6x2km/p.800m trucht +1km
7.00
7.04
7.08
7.05
7.06
6.58
Ostatnie 3 już ciężkawo. Mocny trening wykonany na stadionie. W efekcie poczułem rozcięgno podeszwowe w lewej stopie, choć prawa niewiele lepsza.
Dodatkowo młody przyniósł coś ze żłobka. On wymiotował, mnie tylko mdliło przez 2 dni. Wkradło się osłabienie, ale mnie nie poskładało.
31.03 czw
12.41km, w tym 10*1'/1'tr; t.4.33/km; HR 138bpm
Marzec: 274km Mocne jednostki zostały zrealizowane. Gdzieś wypadło rozbieganie, gdzieś się skróciło.
02.04 sob
Parkrun - 1 miejsce
Jak to w tym roku bywa wiało niemiłosiernie. Nie cierpię wiatru. Jestem na niego bardzo wrażliwy. Na szczęście trasa po lesie z fragmentami odkrytymi.
Generalnie całość biegłem sam poza 1km. Startował zawodnik z psem na smyczy. Na 5km dobry pies potrafi urwać z życiówki 1.5minuty. Mamy jednego brązowego medalistę Polski w canicrossingu z Torunia i z psem rozmienił 16min. Bez psa na tej trasie 17.30. Tutaj był ktoś inny, gdzieś tak z poziomu 18.30/5km. Po kilometrze Husky musiał się załatwić więc już biegłem sam. Drugi kilometr to już mniej ubity piasek oraz fragment może 200m gdzie wiatr wyraźnie przeszkadzał. Tak od 2.5km do 4.0km to już droga przez mękę. W marcu w Toruniu nie spadł deszcz wobec czego był to bieg po piasku. Były miejsca przypominające plażę. Ostatni km Parkrunu Toruń jest szybki, ale pierwsze 300-400m było pod czołowy wiatr więc piłowałem tempo 3.45/km. Końcówka na tyle swobodnie, że km w czasie 3.23 więc było szybko.
Czas 17.37 Odczucia: miałem wrażenie, że biegnę jak zdechlak, ale czas dobry. Nie było z kim się ścigać i nie finiszowałem.Owszem byłem zmęczony.
Tydzień: 46km - z meczami.
05.04 wt
18.42km; 1.25.03; t.4.37/km; HR 145bpm!
Tętno cholernie wysokie. Przeszkadzał oczywiście wiatr, ale i odczucia miałem marne.
06.04 śr
5.59km, w tym serie skipów
08.04 pt
18.85km, w tym 3x5km próg?
Znowu ten przeklęty wiatr. Po 700 metrach ruszyłem na pierwszą 5-tkę w las. Po kilometrze mam jebitny podbieg, ale dalej już płasko. Czas 19.10 (miało być sub 19') - ok to przez ten podbieg. Przerwę stanowił 1km w truchcie. Druga piątka już po ścieżce rowerowej pod wiatr (choć byłem w lesie), ale lekko z górki, no i niestety 19.23 - nie mogłem się rozpędzić. Biegłem jak stary diesel. Ostatnia piątka nawet z wiatrem w plecy - 18.45
10.04 nd
12.00km; 54.48; t.4.34/km
Tydzień: 60km
12.04 wt
1.2km+15.01km [59.12; t.3.57/km]+1.4km
Tempo maratońskie z elementem lekkiego przyspieszenia. Raczej równo po 4.00/km... Ostatnie 2-3km bliżej 3.50/km. Odczucia: ani lekko, ani mocno.
14.04 czw
16.05km; 1.14.24; t.4.38/km
15.04 pt
17.28km; 1.17.15; t.4.28/km, w tym 25x200m /3.20->3.05/
Fajny trening.
Wypadło sobotnie rozbieganie i trening o który pospierałem się z trenerem. Ogólnie umowa była taka, że współpracujemy do maratonu i koniec.
Wytłumaczy ktoś?
Miałem w niedzielę wykonać: 3km+16-20x1km po 3.30-3.25/p.3min tr...Ehhhmmm przecież to ze schłodzeniem jest 35km, z czego 20 ciężkiej orki. Nie widziałem sensu tego treningu. Do tego załatwiłbym rozcięgno na amen. Koniec kropka, zbuntowałem się. Jeśli jest ktoś mądry, kto może mi wytłumaczyć taki trening, to chętnie wysłucham. W ogóle w przedostatnim tygodniu miałem mieć...105km na wszystkich jednostkach! Wcześniej biegałem 70-88km gdy wykonywałem 5 treningów. Nie wiem, nie znam się, nie rozumiem.
18.04 pon
3kmBS+6kmTM+3.32km
TM biegłem w lesie. Odczuciowo niestety ciężko. Patrzę na zegarek 4.02-4.01-4.00 no nic lecę dalej. Pod koniec Garmin pokazał tempo 1.35/km (w tempie rekordu świata na 100m) Nie no tak to ja nie biegam. Bzdury pokazywał przez kilkaset metrów. Realnie, nie wiem w jakim tempie biegłem. Km niby zamknąłem w 3.47.
wtorek - masaż, rozpięcie mięśni, przykurczów. 1.5h spędzone z osobą z 20-letnim stażem, o gigantycznej wiedzy, uprawiającej amatorsko triathlon. Kobieta jest niesamowita. Wiele można się nauczyć od takich osób.
21.04 czw
8.59km; 41.09; t.4.47/km; HR 129bpm
Rozruch z pasem tętna na klatkę. HR niezłe.
Kilka słów przed DOZ Maraton Łódź:
Nie biegałem tyle, ile bym chciał. Nie pozwalał wiatr, obowiązki domowe, małe dziecko budzące się zawsze około 2 w nocy. Były jakieś drobne infekcje, ale nie gorączkowałem. Udało się przetrwać.
W tym miejscu zacytuję forumowicza, którego podziwiam i szanuję - Wigi napisał tak:
"Przygotowania do wiosennego maratonu już zakończone. Jestem zadowolony z wykonanej pracy i z tego, że ominęły mnie poważniejsze problemy zdrowotne i kontuzje, i że będę mógł stanąć na starcie. Bo nie sztuką jest zap….alać na treningach bez opamiętania i nie dotrwać do startu (pomijam przypadki losowe). Sztuką jest trenować tak, by stanąć na starcie i dać sobie szansę na osiągnięcie satysfakcjonującego wyniku. "
To najmądrzejsze słowa jakie w tym roku przeczytałem na forum.
Jakoś przetrwałem. Cieszę się niewiarygodnie, ze po 3 latach stanę na starcie. Owszem mam cel połamać 2.50 lub chociaż poprawić PB. Mogę też dobiec w 3.05, ale będę walczył na trasie o jak najlepszy wynik. Porównuję rok 2022 do 2019... wtedy konkretnie mnie poskładało od 3 do 2 tyg przed maratonem. W ostatnich 10 dniach przed maratonem nie wykonałem żadnego treningu. Wcześniej też mało. Biegałem mniej km na niższych prędkościach. Mam zapisane: niedziela 11 do 16 stopni w cieniu, a był to bardzo ciepły dzień w Łodzi, pełne Słońce. W nocy nie spałem, bo zakwaterowano mnie przy WC i łazienkach w hotelu.
I mimo, że nie jestem w takiej dyspozycji, w jakiej bym chciał, to jednak wielu chłopaków z forum odniosło kontuzje, rozchorowało się i nie staną na starcie. Życzę Wam powrotu do pełnej dyspozycji. Przez tę cholerną psychozę spowodowaną pandemią startowałem niewiele razy. Bardzo mi tego brakuje a na samą myśl startu mam banana na ustach (w żołądku też już ich jest sporo )
Dane techniczne:
Diesel rocznik 1986
Nr startowy 2136
wzrost: 184cm
waga: 66.6kg - musi być dobrze
Mam plan na bieg. Widziałem w elicie kobiet Monikę Brzozowską - 2.49.26 pod koniec października w Toruniu. Wiek 38 lat więc dużego progresu chyba nie będzie i możemy biec po 4.00/km. Powinna mieć swojego pacemakera a to rozwiązuje moje problemy. Zobaczymy na jaki czas pobiegnie Ewa Jagielska. Możliwości ma większe, ale w Rzeszowie HM zaliczyła w 1.18.53 - i jako bardzo szczupła osoba też może biec gdzieś blisko. Możliwe, że utworzy się większa grupka a to zawsze duży handicap.
Trzymajcie kciuki, będę wdzięczny za każde dobre słowo.
Artur
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 737
- Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
- Życiówka na 10k: 34:47
- Życiówka w maratonie: 2:47:32
- Lokalizacja: Nienack
DOZ MARATON ŁÓDŹ 2022 - relacja
Był to mój główny oraz długo wyczekiwany start. Na zawody wybrałem się z debiutującym kolegą. Karol wstawił post na grupie Biegacze na fb, że jedzie i może kogoś zgarnąć. Okazało się, że sędziowałem mu mecze wielokrotnie i bywamy w tych samych miejscach. Do tego jego życiowa partnerka "interesuje się tak mocno sportem", jak i moja więc można było ponarzekać
Odbiór pakietów zaplanowaliśmy na około 16.30, ponieważ o 17.00 na płycie hali, odbywała się prezentacja elity kobiet, mężczyzn oraz spotkanie z olimpijczykami rywalizującymi w sztafetach Ekiden (5km+10+5+10+5+7.195). Dodatkowo przewidziany był mały quiz a nagrodą była książka o Zbigniewie Bródce - Najszybszy strażak świata. Pierwsze pytanie: Podczas których IO Robert Korzeniowski zdobył 2 złote medale. Ktoś wypalił: "Ateny"!...Zatem krzyknąłem Sydney 2000, dyskwalifikacja Segury! No i książka była moja 4-krotny mistrz olimpijski przekazał abym zszedł po schodach, bo chętnie zostawi autograf w tej książce. To bardzo miłe z jego strony. Nie było podczas prezentacji jednak Zbigniewa Bródki, a szkoda. Udało się natomiast zrobić zdj i wziąć autograf od Adama Kszczota. Przy okazji zapytałem go czy "Maraton 2.30 must have" nadal jest aktualne w jego wykonaniu? Stwierdził, że ze względów zawodowych oraz rodzinnych, może być to niewykonalne. W ogóle Adam na żywo jest dużo wyższy niż to wydaje się w TV.
W ramach sztafet rywalizowali także: Zenon Jaskuła, Jan Huruk, Grzegorz Gajdus, Katarzyna Bachleda -Curuś, Dorota i Mariusz Siudkowie, Wanda Panfil. Kapitalna sprawa i mocny punkt DOZ Maratonu Łódź.
Co do elity, to Boniface Wambua Nduva, Andrzej Rogiewicz zapowiadali walkę o czas w okolicy 2.16. Trzecim faworytem był Krzysztof Gosiewski.
Wśród kobiet nr 1 miała być Ukrainka Niemczenko (2.35 w debiucie). Za nią Liwtinka Kergyte a z rodzimych zawodniczek: panie: Beata Lupa, Ewa Jagielska, Monika Brzozowska. (okazało się, że 3 na mecie była Justyna Karolczak z Krotoszyna, nie widniejąca jako Elita).
Skorzystałem z Pasta Party, wypiłem piwo bezalkoholowe. W hotelu poprawiłem makaronem z sosem pomidorowym oraz bananem. Taki standard. Poprosiłem o tzw cichy pokój hotelowy i faktycznie, na końcu korytarza od ...d..y strony taki otrzymałem. Było cicho. Teraz tylko się wyspać. Położyłem się przed 21 i od około 21.30 już spałem. Wstałem w dobrym humorze, dość wypoczęty. Bałem się o rozcięgno w lewej stopie, bo dzień wcześniej było trochę chodzenia i coś tam czułem, ale rano było już ok.
O 7.30 dotarliśmy z kolegą na parking pod Atlas Arenę. Oddaliśmy depozyt. Jako że na zewnątrz było jeszcze zimno, to spokojnie usiedliśmy jeszcze na krzesełku w hali.
Organizatorzy zadbali o odpowiednią ilość toalet...natomiast ludzie woleli stać w długich kolejkach zamiast skorzystać z tych ustawionych wzdłuż stref startu. Te były niemal puste.
Po rozgrzewce o 8.50 ustawiłem się w 1 strefie startu. Zbiłem 5-tkę z Krystianem (Logadin), który był zającem na czas sub 3.00, chwilę pogadałem i tak czas zleciał.
W związku z brakiem Orlenu, maraton w Łodzi miał mocniejszą obsadę. Było z kim biec.
3-2-1 START!
Starter wystrzelił, a po ok 7s pokonałem matę pomiarową (taką mam różnicę między czasem netto a brutto, choć na zegarze mety ta różnica to tylko 1s). Początek ostrożny, aby nikogo nie zahaczyć. Po paruset metrach stwierdziłem, że za wolno, ale zegarek pokazywał 3.55-4.00. Ostatecznie 1km strzelił w 3.56, natomiast już nadłożyłem kilkanaście metrów względem oznaczenia. I tutaj muszę opieprzyć drugiego Pacemakera na 3.00. Chłop miał baloniki, wspominał że HM biegnie na 1.28 a zaczął po 3.50 w tempie na 1.20. Co gorsza, on tak kontynuował bieg. Po 10-11km minęliśmy go "spizganego".
Pierwsze 4km to spacer. Dla mnie zwykły trucht, musiałem się hamować, aby nie biec za szybko. Podbieg przy hali nieco mnie spowolnił. Potem swobodnie zbiegliśmy i 5km pokonałem w 20.05 - idealnie
Przede mną biegł zawodnik, który uzyskał w Dębnie 2.39.17, który nie miał nic przeciwko prowadzeniu przez wiele km naszej grupki. W ogóle to łapczywie napiłem się wody z kubeczka i doskwierała mi lekka kolka przez kilka następnych kilometrów, ale przeszło samo. Nie było wody podawanej w butelkach więc starałem się łapać 2 kubeczki i wypić tyle, ile się da. Do 10km nie było żadnej historii. Solidny podbieg został pokonany w równym tempie. 10km - 40.20
Od 11km było już pod wiatr. Wiało z kierunku północno-wschodniego. Dodatkowo fragment trasy do ok 12.2km prowadził pod górkę, następnie po skręcie w lewo w kierunku północnym też lekko wiało, ale tam osłaniały nas kamienice. 15km-1.00.30. Generalnie cały czas w okolicy 4.00/km a pół minuty wynikało z nadkładania trasy. Pierwsze większe problemy z wiatrem miały miejsce między 17 a 18km. Była tam nawrotka. Nie można było rozpędzić się z górki...bo nawrotka, a potem trzeba było starować od zera pod górkę, po czym biegnąc na wschód walczyło się z wiatrem. Tutaj zauważyłem, że jedna z zawodniczek ma już ogromne problemy (była to chyba faworytka Niemczenko, która niedługo zeszła z trasy). Drugi trudny fragment miał miejsce na odcinku 1.5km pod wiatr Al. Piłsudskiego w kierunku stadionu Widzewa. Tutaj jeszcze kleiłem grupę. Po skręcie w lewo powitał nas napis "Zostaw bóle i troski jak Maja Włoszczowska i Ryszard Szurkowski" To miejsce wspominam najmilej (3 lata temu zresztą też ) Mijając HM (1.25.10) zobaczyłem Jacka (jacekww). Wspomógł mnie głośnym dopingiem. Dzięki!
Do 27km nie było żadnych problemów. Hamując z górki nawet wpadł km w 3.55. Problemy zaczęły się na odcinku 27 do 29km. Na niespełna 2km jest 26m przewyższenia, do tego samotnie pod czołowy wiatr. Ostro piłując wpadły km w 4.09 i 4.10. Tutaj zaczął się mój maraton, a może skończył? Niestety brakuje mi przygotowania siłowego.
Skręciłem w prawo, gdzie już nie było wiatru. Stało małżeństwo po 40-tce pięknie mnie dopingując. Odwróciłem głowę, aby powiedzieć "Dziękuję"...po czym zaliczyłem mega glebę. Wstawiłem stopę w dziurę przed jakąś starą szyną prowadzącą do fabryki. Kolano zdarte na maxa, drugie trochę mniej, prawy łokieć, obydwa nadgarstki i wszystkie kostki na lewych palcach. Ocknąłem się i dwa kolejne km pobiegłem po 3.57... a dalej no cóż nastąpiło zwolnienie, podbieg pod halą był już dla mnie trudny (przede mną zszedł z trasy jakiś dobry zawodnik (może Leszek Marcinkiewicz? amator z okolic 2.35).
Na 30km miałem oficjalnie 2.01.00 - na zegarku o 40s mniej, a na macie 2.00.40 wg stopera. Była jeszcze we mnie wiara w sub 2.50, ale ten wspomniany podbieg przy hali już mnie spowolnił. Choć to też jest znak moich biegowych czasów... spowolnił, ale do ilu .. do 4.10-4.15/km...po tyle to ja marzyłem niedawno biegać maratony. Ostatnie 8km już bez wiatru, trochę podbiegów. Ktoś mnie wyprzedził, ale i ja kogoś. Ktoś przede mną miał skurcze...ja nie miałem żadnych, ten ktoś biegł nadal przede mną i postawiłem za cel aby go minąć. Co udało się parę kilometrów dalej. Wiedziałem, że biegnę po rekord życiowy i nie wypuszczę tej szansy. Na ostatnich 1.5km zmobilizowałem się na tyle, aby przyspieszyć do ok 4.00/km (choć to już efekt ostatnich 400m finiszu po płaskim i w dół do hali). Wyprzedziłem jeszcze 2 zawodników, samemu nie dając się wyprzedzić nikomu.
Meta: 2.51.48 Nowy rekord życiowy
Wnioski:
Zbyt mały kilometraż. Biegam wtedy, kiedy mogę, mając niespełna dwulatka w domu. Ze względu na rozcięgno, musiałem odpuścić ostatnie 4 tygodnie. Ale nic mnie dzisiaj nie boli (poza tymi startymi miejscami po upadku).
Spadła mi waga. Normalnie ważyłem 68.5kg i wczułem się świetnie. Miałem trening w wietrze 8km po 3.42,6 (tempo na okolice 37min/10km) i to bez zadyszki. Niestety spaliłem trochę mięśni, waga spadła o 2kg i czułem brak sił w nogach, o czym wspominałem wcześniej.
Problemów z nawodnieniem chyba nie miałem. Pod koniec maratonu można już było dostać butelkę z wodą. Czy to na początku zrobiłoby różnicę. Nie wiem.
Parę spostrzeżeń: Poszedłem do punktu medycznego. Ewa Jagielska jeszcze potrzebowała pomocy. Była wyraźnie wyczerpana. Z kolei Kenijczyk otwierał kopertę z kasą...w 20 stopniach siedział w spodniach, kurtce! i czapce
Jeśli spojrzymy w wyniki, widać że większość czołowych zawodników a przede wszystkim zawodniczek pobiegła dużo wolniej 2 część dystansu. Ukrainka zeszła z trasy, a np Beata Lupa zamiast 2.40 uzyskała 2.50.25 - to już niezła bomba musiała być. Drobne zawodniczki są szczególnie narażone na wiatr, bo nie sądzę że wystartowały zbyt szybko.
https://live.sts-timing.pl/dozmaratonlo ... ?dystans=1
Prawie 100 osób zeszło z trasy, w tym kilku niezłych zawodników. Kolega wspominał niestety, że karetka udzielała pierwszej pomocy jednej osobie (chyba kobieta) ze względu na jakąś zapaść. Mam nadzieję, że wszystko w porządku z tą osobą. Była taka sytuacja, że karetka na sygnale ruszyła z okolic stadionu Widzewa, gdzieś na trasę.
Był to mój główny oraz długo wyczekiwany start. Na zawody wybrałem się z debiutującym kolegą. Karol wstawił post na grupie Biegacze na fb, że jedzie i może kogoś zgarnąć. Okazało się, że sędziowałem mu mecze wielokrotnie i bywamy w tych samych miejscach. Do tego jego życiowa partnerka "interesuje się tak mocno sportem", jak i moja więc można było ponarzekać
Odbiór pakietów zaplanowaliśmy na około 16.30, ponieważ o 17.00 na płycie hali, odbywała się prezentacja elity kobiet, mężczyzn oraz spotkanie z olimpijczykami rywalizującymi w sztafetach Ekiden (5km+10+5+10+5+7.195). Dodatkowo przewidziany był mały quiz a nagrodą była książka o Zbigniewie Bródce - Najszybszy strażak świata. Pierwsze pytanie: Podczas których IO Robert Korzeniowski zdobył 2 złote medale. Ktoś wypalił: "Ateny"!...Zatem krzyknąłem Sydney 2000, dyskwalifikacja Segury! No i książka była moja 4-krotny mistrz olimpijski przekazał abym zszedł po schodach, bo chętnie zostawi autograf w tej książce. To bardzo miłe z jego strony. Nie było podczas prezentacji jednak Zbigniewa Bródki, a szkoda. Udało się natomiast zrobić zdj i wziąć autograf od Adama Kszczota. Przy okazji zapytałem go czy "Maraton 2.30 must have" nadal jest aktualne w jego wykonaniu? Stwierdził, że ze względów zawodowych oraz rodzinnych, może być to niewykonalne. W ogóle Adam na żywo jest dużo wyższy niż to wydaje się w TV.
W ramach sztafet rywalizowali także: Zenon Jaskuła, Jan Huruk, Grzegorz Gajdus, Katarzyna Bachleda -Curuś, Dorota i Mariusz Siudkowie, Wanda Panfil. Kapitalna sprawa i mocny punkt DOZ Maratonu Łódź.
Co do elity, to Boniface Wambua Nduva, Andrzej Rogiewicz zapowiadali walkę o czas w okolicy 2.16. Trzecim faworytem był Krzysztof Gosiewski.
Wśród kobiet nr 1 miała być Ukrainka Niemczenko (2.35 w debiucie). Za nią Liwtinka Kergyte a z rodzimych zawodniczek: panie: Beata Lupa, Ewa Jagielska, Monika Brzozowska. (okazało się, że 3 na mecie była Justyna Karolczak z Krotoszyna, nie widniejąca jako Elita).
Skorzystałem z Pasta Party, wypiłem piwo bezalkoholowe. W hotelu poprawiłem makaronem z sosem pomidorowym oraz bananem. Taki standard. Poprosiłem o tzw cichy pokój hotelowy i faktycznie, na końcu korytarza od ...d..y strony taki otrzymałem. Było cicho. Teraz tylko się wyspać. Położyłem się przed 21 i od około 21.30 już spałem. Wstałem w dobrym humorze, dość wypoczęty. Bałem się o rozcięgno w lewej stopie, bo dzień wcześniej było trochę chodzenia i coś tam czułem, ale rano było już ok.
O 7.30 dotarliśmy z kolegą na parking pod Atlas Arenę. Oddaliśmy depozyt. Jako że na zewnątrz było jeszcze zimno, to spokojnie usiedliśmy jeszcze na krzesełku w hali.
Organizatorzy zadbali o odpowiednią ilość toalet...natomiast ludzie woleli stać w długich kolejkach zamiast skorzystać z tych ustawionych wzdłuż stref startu. Te były niemal puste.
Po rozgrzewce o 8.50 ustawiłem się w 1 strefie startu. Zbiłem 5-tkę z Krystianem (Logadin), który był zającem na czas sub 3.00, chwilę pogadałem i tak czas zleciał.
W związku z brakiem Orlenu, maraton w Łodzi miał mocniejszą obsadę. Było z kim biec.
3-2-1 START!
Starter wystrzelił, a po ok 7s pokonałem matę pomiarową (taką mam różnicę między czasem netto a brutto, choć na zegarze mety ta różnica to tylko 1s). Początek ostrożny, aby nikogo nie zahaczyć. Po paruset metrach stwierdziłem, że za wolno, ale zegarek pokazywał 3.55-4.00. Ostatecznie 1km strzelił w 3.56, natomiast już nadłożyłem kilkanaście metrów względem oznaczenia. I tutaj muszę opieprzyć drugiego Pacemakera na 3.00. Chłop miał baloniki, wspominał że HM biegnie na 1.28 a zaczął po 3.50 w tempie na 1.20. Co gorsza, on tak kontynuował bieg. Po 10-11km minęliśmy go "spizganego".
Pierwsze 4km to spacer. Dla mnie zwykły trucht, musiałem się hamować, aby nie biec za szybko. Podbieg przy hali nieco mnie spowolnił. Potem swobodnie zbiegliśmy i 5km pokonałem w 20.05 - idealnie
Przede mną biegł zawodnik, który uzyskał w Dębnie 2.39.17, który nie miał nic przeciwko prowadzeniu przez wiele km naszej grupki. W ogóle to łapczywie napiłem się wody z kubeczka i doskwierała mi lekka kolka przez kilka następnych kilometrów, ale przeszło samo. Nie było wody podawanej w butelkach więc starałem się łapać 2 kubeczki i wypić tyle, ile się da. Do 10km nie było żadnej historii. Solidny podbieg został pokonany w równym tempie. 10km - 40.20
Od 11km było już pod wiatr. Wiało z kierunku północno-wschodniego. Dodatkowo fragment trasy do ok 12.2km prowadził pod górkę, następnie po skręcie w lewo w kierunku północnym też lekko wiało, ale tam osłaniały nas kamienice. 15km-1.00.30. Generalnie cały czas w okolicy 4.00/km a pół minuty wynikało z nadkładania trasy. Pierwsze większe problemy z wiatrem miały miejsce między 17 a 18km. Była tam nawrotka. Nie można było rozpędzić się z górki...bo nawrotka, a potem trzeba było starować od zera pod górkę, po czym biegnąc na wschód walczyło się z wiatrem. Tutaj zauważyłem, że jedna z zawodniczek ma już ogromne problemy (była to chyba faworytka Niemczenko, która niedługo zeszła z trasy). Drugi trudny fragment miał miejsce na odcinku 1.5km pod wiatr Al. Piłsudskiego w kierunku stadionu Widzewa. Tutaj jeszcze kleiłem grupę. Po skręcie w lewo powitał nas napis "Zostaw bóle i troski jak Maja Włoszczowska i Ryszard Szurkowski" To miejsce wspominam najmilej (3 lata temu zresztą też ) Mijając HM (1.25.10) zobaczyłem Jacka (jacekww). Wspomógł mnie głośnym dopingiem. Dzięki!
Do 27km nie było żadnych problemów. Hamując z górki nawet wpadł km w 3.55. Problemy zaczęły się na odcinku 27 do 29km. Na niespełna 2km jest 26m przewyższenia, do tego samotnie pod czołowy wiatr. Ostro piłując wpadły km w 4.09 i 4.10. Tutaj zaczął się mój maraton, a może skończył? Niestety brakuje mi przygotowania siłowego.
Skręciłem w prawo, gdzie już nie było wiatru. Stało małżeństwo po 40-tce pięknie mnie dopingując. Odwróciłem głowę, aby powiedzieć "Dziękuję"...po czym zaliczyłem mega glebę. Wstawiłem stopę w dziurę przed jakąś starą szyną prowadzącą do fabryki. Kolano zdarte na maxa, drugie trochę mniej, prawy łokieć, obydwa nadgarstki i wszystkie kostki na lewych palcach. Ocknąłem się i dwa kolejne km pobiegłem po 3.57... a dalej no cóż nastąpiło zwolnienie, podbieg pod halą był już dla mnie trudny (przede mną zszedł z trasy jakiś dobry zawodnik (może Leszek Marcinkiewicz? amator z okolic 2.35).
Na 30km miałem oficjalnie 2.01.00 - na zegarku o 40s mniej, a na macie 2.00.40 wg stopera. Była jeszcze we mnie wiara w sub 2.50, ale ten wspomniany podbieg przy hali już mnie spowolnił. Choć to też jest znak moich biegowych czasów... spowolnił, ale do ilu .. do 4.10-4.15/km...po tyle to ja marzyłem niedawno biegać maratony. Ostatnie 8km już bez wiatru, trochę podbiegów. Ktoś mnie wyprzedził, ale i ja kogoś. Ktoś przede mną miał skurcze...ja nie miałem żadnych, ten ktoś biegł nadal przede mną i postawiłem za cel aby go minąć. Co udało się parę kilometrów dalej. Wiedziałem, że biegnę po rekord życiowy i nie wypuszczę tej szansy. Na ostatnich 1.5km zmobilizowałem się na tyle, aby przyspieszyć do ok 4.00/km (choć to już efekt ostatnich 400m finiszu po płaskim i w dół do hali). Wyprzedziłem jeszcze 2 zawodników, samemu nie dając się wyprzedzić nikomu.
Meta: 2.51.48 Nowy rekord życiowy
Wnioski:
Zbyt mały kilometraż. Biegam wtedy, kiedy mogę, mając niespełna dwulatka w domu. Ze względu na rozcięgno, musiałem odpuścić ostatnie 4 tygodnie. Ale nic mnie dzisiaj nie boli (poza tymi startymi miejscami po upadku).
Spadła mi waga. Normalnie ważyłem 68.5kg i wczułem się świetnie. Miałem trening w wietrze 8km po 3.42,6 (tempo na okolice 37min/10km) i to bez zadyszki. Niestety spaliłem trochę mięśni, waga spadła o 2kg i czułem brak sił w nogach, o czym wspominałem wcześniej.
Problemów z nawodnieniem chyba nie miałem. Pod koniec maratonu można już było dostać butelkę z wodą. Czy to na początku zrobiłoby różnicę. Nie wiem.
Parę spostrzeżeń: Poszedłem do punktu medycznego. Ewa Jagielska jeszcze potrzebowała pomocy. Była wyraźnie wyczerpana. Z kolei Kenijczyk otwierał kopertę z kasą...w 20 stopniach siedział w spodniach, kurtce! i czapce
Jeśli spojrzymy w wyniki, widać że większość czołowych zawodników a przede wszystkim zawodniczek pobiegła dużo wolniej 2 część dystansu. Ukrainka zeszła z trasy, a np Beata Lupa zamiast 2.40 uzyskała 2.50.25 - to już niezła bomba musiała być. Drobne zawodniczki są szczególnie narażone na wiatr, bo nie sądzę że wystartowały zbyt szybko.
https://live.sts-timing.pl/dozmaratonlo ... ?dystans=1
Prawie 100 osób zeszło z trasy, w tym kilku niezłych zawodników. Kolega wspominał niestety, że karetka udzielała pierwszej pomocy jednej osobie (chyba kobieta) ze względu na jakąś zapaść. Mam nadzieję, że wszystko w porządku z tą osobą. Była taka sytuacja, że karetka na sygnale ruszyła z okolic stadionu Widzewa, gdzieś na trasę.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 737
- Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
- Życiówka na 10k: 34:47
- Życiówka w maratonie: 2:47:32
- Lokalizacja: Nienack
Jeszcze jakieś zdjęcia, ale mniej drastyczne:)
W ogóle Garmin wyliczył mi 317m podbiegów - to chyba jakiś rekord. Uważam, że to baardzo dużo. Chyba, że to jakiś błąd.
Jeszcze jedna historia: Kolega miał pistolet do masażu. Na autostradzie zjechaliśmy na parking/WC. Była tam zakonnica. Kolega wyjął pistolet, a ona myślała że prawdziwy i zaczęła uciekać
W ogóle Garmin wyliczył mi 317m podbiegów - to chyba jakiś rekord. Uważam, że to baardzo dużo. Chyba, że to jakiś błąd.
Jeszcze jedna historia: Kolega miał pistolet do masażu. Na autostradzie zjechaliśmy na parking/WC. Była tam zakonnica. Kolega wyjął pistolet, a ona myślała że prawdziwy i zaczęła uciekać
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 737
- Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
- Życiówka na 10k: 34:47
- Życiówka w maratonie: 2:47:32
- Lokalizacja: Nienack
Laba, Parkrun na maxa i Run Toruń 2022
Noga po maratonie potrzebowała czasu. Przez tydzień jej nie zginałem. W weekend majowy posędziowałem dwudniowy turniej młodzików i orlików w Ustce. Niby piękne Słońce, ale zimny wiatr od morza obniżał poziom przyjemności.
05.05 czw
11.24km; 50.24, w tym 10x1'/1'tr
07.05 sob
Parkrun Toruń
Stając na starcie, zastanawiałem się na jakim jestem poziomie po przerwie. Dzień był idealny. Przyjemna temperatura, bez wiatru.
1 miejsce było zarezerwowane dla wicemistrza Polski w canicrossingu. Pies, a właściwie suczka Gotha, wyrwała do przodu w tempie poniżej 3.00. Po 500m miałem 100m straty i nie zdołałem uprzedzić że powinni skręcić w prawo. Po 1km, gdzie na mnie czekali, wskazałem prawidłową trasę i tyle było ich widać.Po samotnym biegu, wkładając dużo sił, uzyskałem 17.39 - wynik o 2s gorszy niż na początku kwietnia, mimo dużo lepszych warunków. Wynik ani dobry, ani zły. Wg kalkulatora biegowego odpowiada 36.54 na 10km, a przede mną były zawody na takim dystansie w ramach Run Toruń. Oczywiście po asfalcie biega się szybciej, dlatego celowałem w wynik około 36.30.
10.05 wt
2.22km+ABC+8x400m/p.200m tr +schłodzenie
400m średnio po 1.17-1.18
12.05 czw
12.11km; 56.02, w tym 8x20s/40s trucht
15.05 nd
10km RUN TORUŃ - START
Popełniłem niewiarygodną gafę. Zapisałem się na bieg w grudniu, a zapomniałem opłacić. W tygodniu jednak odkupiłem pakiet i mogłem wystartować. Dzień wcześniej miałem 2 mecze, w tym jeden 80km od domu. No cholernie brakowało mi 1 godziny w tym dniu. Wszystko w pośpiechu i na styk. Do tego młody wychodził z przeziębienia więc i spałem może 5 godzin. Mimo wszystko byłem dobrej myśli, głównie dlatego, że nie czułem żadnej presji. No chyba, że presja ze strony oszołomów popierających zamykanie lasów i udział w sferze publicznej tylko dla osób zaszczepionych, a nie dla ozdrowieńców, czy osób zdrowych. Ci sami ludzie stają teraz w tłumie. Trudne chwile zawsze ujawniają kto kim jest.
W okolice startu doszedłem pieszo około 10.30. Oddałem depozyt, przywitałem się ze znajomymi i rozpocząłem rozgrzewkę. Wiał silny zachodni wiatr. Trasę znałem na pamięć. Najpierw po 200m skręt w lewo - pod wiatr, wbieg na Motoarenę, wybieg i do 2.9km pod wiatr. Potem nawrotka i miało być łatwiej. Ustawiłem się gdzieś w 2-3 linii
3-2-1 START
Wystartowałem żwawo, ale pod kontrolą, blisko lewej strony, aby nie nadkładać dystansu. Pod wiatr biegłem na czyichś plecach, a ktoś na moich, bliżej tempa 3.40/km. Wbieg i wybieg z Motoareny zabiera kilka sekund, ze względu na zakręty i podbieg. No i zjada sygnał GPS
Zbliżając się do wyczekiwanej nawrotki przed 3km, policzyłem że jestem około 20 pozycji. Parę osób na pewno zaczęło zbyt szybko. Takim zawodnikiem był 17-letni piłkarz. Obserwuję go od lat. Podczas mojego maratońskiego debiutu w 2015 roku, jechał obok mnie na rowerze, bo biegł tam też jego wujek:). Z wiatrem w plecy, bieg stał się bardziej przyjemny. Na pewno gdzieś w tempie 3.35/km, może ciut szybciej? Dziwne, bo piąty km zegarek pokazał mi w 3.42. Na macie pomiarowej spojrzałem na niego i zobaczyłem jak 17.59 zamienia się w 18.00 - (Garmin pokazał 5km w 18.14 - "strzelał" wyraźnie za znacznikami km, co potwierdza urwanie sygnału wcześniej). Powoli zacząłem wyprzedzać kolejnych zawodników. Wspomnianego młodego chłopaka minąłem gdzieś po 7km. Dalej zobaczyłem, że faworyt do wygranej w kategorii mieszkańców miasta Torunia, zatrzymał się (5km w 16.35) i poczekał na ojca. Ostatnie 2.5km to sporo podbiegów, głównie na Bulwarze Filadelfijskim. Na szczęście w okolicach mety słychać było doping wielu kibiców. Ja po ostrożnym początku miałem sporo sił. Przyspieszyłem, pokonałem nawrotkę na ok 8.8-8.9km i ruszyłem do mety zbliżając się do kolejnych zawodników. Około 200m przed metą, bez problemu minąłem dwóch, ale trzeci obejrzał się i zaczął finiszować. Rozpędziłem się, jeśli wierzyć Garminowi, do 2.25-2.30/km i wygrałem pojedynek.
Wynik: 35.53!!!
17.59+17.54. Ostatni km 3.11
Na ostatnim km dałem z siebie wszystko, na poprzednich jednak nie, ale to zaowocowało takim przyspieszeniem. Wynik mnie zadziwił. W ogóle nie przykładałem uwagi do tego startu, a jednak znów "się udało"
M30-39 - 3 miejsce
1 spośród mieszkańców Torunia.
Wyprzedzonym przed metą zawodnikiem okazał się znajomy piłkarz lidera 4 ligi kujawsko-pomorskiej. Chłopak uchodzący kiedyś za wielki talent. Niesamowity gaz, drybling, dynamika i ambicja. Chyba trafiał na złych ludzi, bo talent do sportu kapitalny. Obecnie jest zawodowym strażakiem. Przegrałbym z nim na setkę, ale on pierwsze 5km pokonał w 17.21
Wpadło sporo nagród. 2 zestawy kosmetyków firmy Ziaja, torba, jakieś gadżety, bon na dowolną koszulę z markowego sklepu z garniturami i parę drobiazgów.
Największy kwas zaliczyli organizatorzy z firmą STS Timing. Otóż nie odczytało na mecie chipów dwóm zawodnikom przede mną. W wynikach jestem na 6 pozycji, a byłem 8. Widać to wyraźnie na zdjęciach. Na szczęście obydwaj zawodnicy są z kategorii M40 więc sumienie mam czyste.
5min po dekoracji Top 3 mężczyzn, pewien młody utalentowany triathlonista, musiał oddać nagrody, bo faktycznie był 4.
Jeszcze większe jaja były z zawodnikiem z 7 pozycji. Poszedł do organizatorów, wg nieoficjalnych informacji, chcieli go spławić więc nawstawiał im **ujów i była wielka awantura. Skończyło się oddaniem opłaty startowej i gigantycznym niesmakiem.
Co ciekawe, jeden ze sponsorów, ufundował dwa bony o wartości 500zł do gabinetu stomatologii. Jeden bon za miejsce 69 a drugi za miejsce...8. Tak, za ósme. Faktycznie byłem ósmy, ale nagroda przypadła temu znajomemu piłkarzowi, którego wyprzedziłem przed metą, o czym sam zresztą go poinformowałem. Organizatorowi przekazałem, że nie domagam się zwrotu i nie protestuję.
Zresztą wykorzystałbym bon, a drugie tyle włożył w leczenie bankowo
Oficjalne wyniki podano dzień po zawodach. Widnieję już na 7 miejscu na około 860 osób. Około, bo nie wiem ilu nie odczytało chipów, skoro z Top 10 były takie dwie osoby, przy czym jedną przywrócono, po proteście, a drugą pogoniono.
4 czerwca nie pobiegnę w Grudziądzu podczas biegów im. B. Malinowskiego. Tam padłaby życiówka, ale syn ma piknik z okazji Dnia Dziecka. Są sprawy ważne i ważniejsze. Syn jest dla mnie najważniejszy.
Noga po maratonie potrzebowała czasu. Przez tydzień jej nie zginałem. W weekend majowy posędziowałem dwudniowy turniej młodzików i orlików w Ustce. Niby piękne Słońce, ale zimny wiatr od morza obniżał poziom przyjemności.
05.05 czw
11.24km; 50.24, w tym 10x1'/1'tr
07.05 sob
Parkrun Toruń
Stając na starcie, zastanawiałem się na jakim jestem poziomie po przerwie. Dzień był idealny. Przyjemna temperatura, bez wiatru.
1 miejsce było zarezerwowane dla wicemistrza Polski w canicrossingu. Pies, a właściwie suczka Gotha, wyrwała do przodu w tempie poniżej 3.00. Po 500m miałem 100m straty i nie zdołałem uprzedzić że powinni skręcić w prawo. Po 1km, gdzie na mnie czekali, wskazałem prawidłową trasę i tyle było ich widać.Po samotnym biegu, wkładając dużo sił, uzyskałem 17.39 - wynik o 2s gorszy niż na początku kwietnia, mimo dużo lepszych warunków. Wynik ani dobry, ani zły. Wg kalkulatora biegowego odpowiada 36.54 na 10km, a przede mną były zawody na takim dystansie w ramach Run Toruń. Oczywiście po asfalcie biega się szybciej, dlatego celowałem w wynik około 36.30.
10.05 wt
2.22km+ABC+8x400m/p.200m tr +schłodzenie
400m średnio po 1.17-1.18
12.05 czw
12.11km; 56.02, w tym 8x20s/40s trucht
15.05 nd
10km RUN TORUŃ - START
Popełniłem niewiarygodną gafę. Zapisałem się na bieg w grudniu, a zapomniałem opłacić. W tygodniu jednak odkupiłem pakiet i mogłem wystartować. Dzień wcześniej miałem 2 mecze, w tym jeden 80km od domu. No cholernie brakowało mi 1 godziny w tym dniu. Wszystko w pośpiechu i na styk. Do tego młody wychodził z przeziębienia więc i spałem może 5 godzin. Mimo wszystko byłem dobrej myśli, głównie dlatego, że nie czułem żadnej presji. No chyba, że presja ze strony oszołomów popierających zamykanie lasów i udział w sferze publicznej tylko dla osób zaszczepionych, a nie dla ozdrowieńców, czy osób zdrowych. Ci sami ludzie stają teraz w tłumie. Trudne chwile zawsze ujawniają kto kim jest.
W okolice startu doszedłem pieszo około 10.30. Oddałem depozyt, przywitałem się ze znajomymi i rozpocząłem rozgrzewkę. Wiał silny zachodni wiatr. Trasę znałem na pamięć. Najpierw po 200m skręt w lewo - pod wiatr, wbieg na Motoarenę, wybieg i do 2.9km pod wiatr. Potem nawrotka i miało być łatwiej. Ustawiłem się gdzieś w 2-3 linii
3-2-1 START
Wystartowałem żwawo, ale pod kontrolą, blisko lewej strony, aby nie nadkładać dystansu. Pod wiatr biegłem na czyichś plecach, a ktoś na moich, bliżej tempa 3.40/km. Wbieg i wybieg z Motoareny zabiera kilka sekund, ze względu na zakręty i podbieg. No i zjada sygnał GPS
Zbliżając się do wyczekiwanej nawrotki przed 3km, policzyłem że jestem około 20 pozycji. Parę osób na pewno zaczęło zbyt szybko. Takim zawodnikiem był 17-letni piłkarz. Obserwuję go od lat. Podczas mojego maratońskiego debiutu w 2015 roku, jechał obok mnie na rowerze, bo biegł tam też jego wujek:). Z wiatrem w plecy, bieg stał się bardziej przyjemny. Na pewno gdzieś w tempie 3.35/km, może ciut szybciej? Dziwne, bo piąty km zegarek pokazał mi w 3.42. Na macie pomiarowej spojrzałem na niego i zobaczyłem jak 17.59 zamienia się w 18.00 - (Garmin pokazał 5km w 18.14 - "strzelał" wyraźnie za znacznikami km, co potwierdza urwanie sygnału wcześniej). Powoli zacząłem wyprzedzać kolejnych zawodników. Wspomnianego młodego chłopaka minąłem gdzieś po 7km. Dalej zobaczyłem, że faworyt do wygranej w kategorii mieszkańców miasta Torunia, zatrzymał się (5km w 16.35) i poczekał na ojca. Ostatnie 2.5km to sporo podbiegów, głównie na Bulwarze Filadelfijskim. Na szczęście w okolicach mety słychać było doping wielu kibiców. Ja po ostrożnym początku miałem sporo sił. Przyspieszyłem, pokonałem nawrotkę na ok 8.8-8.9km i ruszyłem do mety zbliżając się do kolejnych zawodników. Około 200m przed metą, bez problemu minąłem dwóch, ale trzeci obejrzał się i zaczął finiszować. Rozpędziłem się, jeśli wierzyć Garminowi, do 2.25-2.30/km i wygrałem pojedynek.
Wynik: 35.53!!!
17.59+17.54. Ostatni km 3.11
Na ostatnim km dałem z siebie wszystko, na poprzednich jednak nie, ale to zaowocowało takim przyspieszeniem. Wynik mnie zadziwił. W ogóle nie przykładałem uwagi do tego startu, a jednak znów "się udało"
M30-39 - 3 miejsce
1 spośród mieszkańców Torunia.
Wyprzedzonym przed metą zawodnikiem okazał się znajomy piłkarz lidera 4 ligi kujawsko-pomorskiej. Chłopak uchodzący kiedyś za wielki talent. Niesamowity gaz, drybling, dynamika i ambicja. Chyba trafiał na złych ludzi, bo talent do sportu kapitalny. Obecnie jest zawodowym strażakiem. Przegrałbym z nim na setkę, ale on pierwsze 5km pokonał w 17.21
Wpadło sporo nagród. 2 zestawy kosmetyków firmy Ziaja, torba, jakieś gadżety, bon na dowolną koszulę z markowego sklepu z garniturami i parę drobiazgów.
Największy kwas zaliczyli organizatorzy z firmą STS Timing. Otóż nie odczytało na mecie chipów dwóm zawodnikom przede mną. W wynikach jestem na 6 pozycji, a byłem 8. Widać to wyraźnie na zdjęciach. Na szczęście obydwaj zawodnicy są z kategorii M40 więc sumienie mam czyste.
5min po dekoracji Top 3 mężczyzn, pewien młody utalentowany triathlonista, musiał oddać nagrody, bo faktycznie był 4.
Jeszcze większe jaja były z zawodnikiem z 7 pozycji. Poszedł do organizatorów, wg nieoficjalnych informacji, chcieli go spławić więc nawstawiał im **ujów i była wielka awantura. Skończyło się oddaniem opłaty startowej i gigantycznym niesmakiem.
Co ciekawe, jeden ze sponsorów, ufundował dwa bony o wartości 500zł do gabinetu stomatologii. Jeden bon za miejsce 69 a drugi za miejsce...8. Tak, za ósme. Faktycznie byłem ósmy, ale nagroda przypadła temu znajomemu piłkarzowi, którego wyprzedziłem przed metą, o czym sam zresztą go poinformowałem. Organizatorowi przekazałem, że nie domagam się zwrotu i nie protestuję.
Zresztą wykorzystałbym bon, a drugie tyle włożył w leczenie bankowo
Oficjalne wyniki podano dzień po zawodach. Widnieję już na 7 miejscu na około 860 osób. Około, bo nie wiem ilu nie odczytało chipów, skoro z Top 10 były takie dwie osoby, przy czym jedną przywrócono, po proteście, a drugą pogoniono.
4 czerwca nie pobiegnę w Grudziądzu podczas biegów im. B. Malinowskiego. Tam padłaby życiówka, ale syn ma piknik z okazji Dnia Dziecka. Są sprawy ważne i ważniejsze. Syn jest dla mnie najważniejszy.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 737
- Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
- Życiówka na 10k: 34:47
- Życiówka w maratonie: 2:47:32
- Lokalizacja: Nienack
Dawno mnie nie było. Trochę się w życiu pozmieniało. W lipcu ojciec mając zawał za kierownicą uderzył w drzewo i zginął godzinę później. Zostawił gospodarstwo 300km ode mnie więc byłem mocno rozbity + spadło wiele spraw na głowę. Jakoś z siostrą sobie radzimy.
W lipcu i sierpniu wyszedłem parę razy potruchtać do lasu, aby oczyścić głowę. Parę treningów zrobiłem we wrześniu. A tak to normalnie mecze wówczas już sędziowałem. W Toruniu znajomy zrobił szybką atestowaną 5 po płaskim. 2.5km nawrót i do mety. Nie startowałem w pierwszych dwóch biegach. Wracając z pracy 23.09 pomyślałem, że idealna pogoda, brak wiatru to dobry pomysł aby się sprawdzić.
Poszedłem na start z myślą złamania 18'. Ruszyliśmy. Biegłem trochę w innym towarzystwie. Jeden z kolegów zrobił duży postęp. Jest trochę misiowaty a biegł przede mną. Głupio było mi go puścić przodem. Zrobiłem 1km w 3.29, on może 2s szybciej. A dalej no cóż, biegłem swoje, on zwolnił. Potem dogoniłem innego a po nawrotce, mimo że się oderwałem, to trzeci i czwarty km 3.35, 3.36. Wyraźnie biegłem na złamanie 18', ale niezbyt szybko. Ostatni km w 3.27 i finalnie 17.35
Chyba byłem na 7 miejscu. Poziom bardzo wysoki (choć w ostatniej edycji był jeszcze wyższy).
Niemal 2 tygodnie później dostałem wiadomość, że kolega doznał kontuzji i trzeba pobiec półmaraton we Włocławku 9 października. A że są nagrody finansowe dla drużyn (czas 4 osób, w tym 1 kobiety), to mam załatwić wolne od sędziowania i pojechać.
Skład mieliśmy wyrównany. Jeden były zawodowy kolarz pobiegł 1.17.57, koleżanka 1.29.59, a 51-letni kolega jakoś 1.24.xx uprzedzając fakty. Nie mogłem zawalić biegu więc planowałem rozpocząć spokojnie.
Co do organizacji, to nie było najmniejszych problemów z odbiorem pakietu, czy depozytem. Pogoda nie była idealna (wyraźny zachodni wiatr), ale nie było źle. Plan miałem taki: wiedząc że km 3-12 są pod wiatr, miałem złapać się grupy i dowieźć do miejsca, gdzie będzie wiało w plecy.
5' przed startem, stanąłem na 1 torze przy krawężniku, gdzieś w 2 linii. Po strzale startera, dałem się wyprzedzać zawodnikom szarżującym na dalszych torach. Biegłem i tak za szybko, ale oni jeszcze szybciej. Zwolniłem po wybiegnieciu ze stadionu a tu pyk 3.42. oj za szybko. Pozwoliłem wyprzedzać się kolejnym zawodnikom. Zbliżał się zakręt 90 stopni, po którym było pod wiatr. Ok 3.5km złapałem się grupy i tak nam zleciało przez kolejnych 10km. Dycha 39.14. Najwolniejszy km w 4.01. Przez ten czas nikogo noe wyprzedziliśmy, ani nikt nas. Po 10km widziałem kolegę z drużyny, który mimo 50 lat zawsze zaczyna zbyt szybko. Odrobienie ok 10s zajęło nam niespełna 3km. Koledze jeszcze rozwiązał się but. Bałem się że straci sporo.
Na 14km stwierdziłem, że stać mnie na to aby przyspieszyć. Ruszyłem kilka sekund na km szybciej i oderwałem się od grupy. Przyhamował mnie nieco wybieg/podbieg z parku, ale na bulwarach mając wiatr w plecy biegło się bardzo dobrze. Daleko przed sobą miałem biegaczy. Ale po pewnym czasie ich mijałem. Następnie było sporo zakrętów, podbiegow, trochę kostki brukowej. Zbliżałem się do mety w tempie 3.45/km (17 i 18km ok 3.55 ze względu na powyższe). Minąłem kolejnego zawodnika, po czym miałem już taką stratę, że nie sądziłem, że poprawię lokatę. Ok 1km przed metą, zobaczyłem znajomego ale z innego teamu, który miał potężną bombę. Ok mówię, zaciskam zęby i chociaż tego jednego. 21km w 3.33 pozwolił dogonić trójkę, z czego dwóch biegło szybko, ale żaden z nich nie zabrał się na 300m finisz po 3.00.
Ostatecznie 21 Open czas 1.21.49 do PB 14s, ale wiedzialem że mimo braku treningów, PB padnie w Toruniu. Należy docenić organizatora, niskie wpisowe (40zl), fajny pakiet, dobry posiłek i przekąski po biegu.
Drużynowo zajęliśmy 2 miejsce. Pierwszy raz w życiu wygrałem pieniądze na zawodach. 1500zl do podziału na 4 osoby. Za pierwsze było 2000, ale i ich w drużynie chyba ze 20:-)
W lipcu i sierpniu wyszedłem parę razy potruchtać do lasu, aby oczyścić głowę. Parę treningów zrobiłem we wrześniu. A tak to normalnie mecze wówczas już sędziowałem. W Toruniu znajomy zrobił szybką atestowaną 5 po płaskim. 2.5km nawrót i do mety. Nie startowałem w pierwszych dwóch biegach. Wracając z pracy 23.09 pomyślałem, że idealna pogoda, brak wiatru to dobry pomysł aby się sprawdzić.
Poszedłem na start z myślą złamania 18'. Ruszyliśmy. Biegłem trochę w innym towarzystwie. Jeden z kolegów zrobił duży postęp. Jest trochę misiowaty a biegł przede mną. Głupio było mi go puścić przodem. Zrobiłem 1km w 3.29, on może 2s szybciej. A dalej no cóż, biegłem swoje, on zwolnił. Potem dogoniłem innego a po nawrotce, mimo że się oderwałem, to trzeci i czwarty km 3.35, 3.36. Wyraźnie biegłem na złamanie 18', ale niezbyt szybko. Ostatni km w 3.27 i finalnie 17.35
Chyba byłem na 7 miejscu. Poziom bardzo wysoki (choć w ostatniej edycji był jeszcze wyższy).
Niemal 2 tygodnie później dostałem wiadomość, że kolega doznał kontuzji i trzeba pobiec półmaraton we Włocławku 9 października. A że są nagrody finansowe dla drużyn (czas 4 osób, w tym 1 kobiety), to mam załatwić wolne od sędziowania i pojechać.
Skład mieliśmy wyrównany. Jeden były zawodowy kolarz pobiegł 1.17.57, koleżanka 1.29.59, a 51-letni kolega jakoś 1.24.xx uprzedzając fakty. Nie mogłem zawalić biegu więc planowałem rozpocząć spokojnie.
Co do organizacji, to nie było najmniejszych problemów z odbiorem pakietu, czy depozytem. Pogoda nie była idealna (wyraźny zachodni wiatr), ale nie było źle. Plan miałem taki: wiedząc że km 3-12 są pod wiatr, miałem złapać się grupy i dowieźć do miejsca, gdzie będzie wiało w plecy.
5' przed startem, stanąłem na 1 torze przy krawężniku, gdzieś w 2 linii. Po strzale startera, dałem się wyprzedzać zawodnikom szarżującym na dalszych torach. Biegłem i tak za szybko, ale oni jeszcze szybciej. Zwolniłem po wybiegnieciu ze stadionu a tu pyk 3.42. oj za szybko. Pozwoliłem wyprzedzać się kolejnym zawodnikom. Zbliżał się zakręt 90 stopni, po którym było pod wiatr. Ok 3.5km złapałem się grupy i tak nam zleciało przez kolejnych 10km. Dycha 39.14. Najwolniejszy km w 4.01. Przez ten czas nikogo noe wyprzedziliśmy, ani nikt nas. Po 10km widziałem kolegę z drużyny, który mimo 50 lat zawsze zaczyna zbyt szybko. Odrobienie ok 10s zajęło nam niespełna 3km. Koledze jeszcze rozwiązał się but. Bałem się że straci sporo.
Na 14km stwierdziłem, że stać mnie na to aby przyspieszyć. Ruszyłem kilka sekund na km szybciej i oderwałem się od grupy. Przyhamował mnie nieco wybieg/podbieg z parku, ale na bulwarach mając wiatr w plecy biegło się bardzo dobrze. Daleko przed sobą miałem biegaczy. Ale po pewnym czasie ich mijałem. Następnie było sporo zakrętów, podbiegow, trochę kostki brukowej. Zbliżałem się do mety w tempie 3.45/km (17 i 18km ok 3.55 ze względu na powyższe). Minąłem kolejnego zawodnika, po czym miałem już taką stratę, że nie sądziłem, że poprawię lokatę. Ok 1km przed metą, zobaczyłem znajomego ale z innego teamu, który miał potężną bombę. Ok mówię, zaciskam zęby i chociaż tego jednego. 21km w 3.33 pozwolił dogonić trójkę, z czego dwóch biegło szybko, ale żaden z nich nie zabrał się na 300m finisz po 3.00.
Ostatecznie 21 Open czas 1.21.49 do PB 14s, ale wiedzialem że mimo braku treningów, PB padnie w Toruniu. Należy docenić organizatora, niskie wpisowe (40zl), fajny pakiet, dobry posiłek i przekąski po biegu.
Drużynowo zajęliśmy 2 miejsce. Pierwszy raz w życiu wygrałem pieniądze na zawodach. 1500zl do podziału na 4 osoby. Za pierwsze było 2000, ale i ich w drużynie chyba ze 20:-)
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 737
- Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
- Życiówka na 10k: 34:47
- Życiówka w maratonie: 2:47:32
- Lokalizacja: Nienack
Przez 4 dni po HM we Włocławku nie biegałem. Kolejnego dnia stanąłem na starcie ostatniej edycji Toruńskich 5
14.10 pt
5km -17.19
Czułem się dobrze, pogoda idealna, celowałem w sub 17.30
Po starcie trochę wystraszyłem się tempa 3.20/km i dalej kontynuowalem z głową. Pierwszy kilometr w 3.30. Przede mną dalej był ten misiowaty kolega z poprzedniej edycji. Trochę podgoniłem i 2km w 3.28. Tuż przed nawrotom go wyprzedziłem a 3km wyszedł w 3.30. Prosta droga do dobrego wyniku była otwarta. Nie wiem czemu 4km pobiegłem w 3.35. Gdzieś w oddali może 70m z przodu majaczyły mi sylwetki dwóch zawodników (jeden z nich to ten który miał bombę na 21km we Włocławku). Fajnie widzieć kogoś przed sobą, bo można zmusić się do olbrzymiego wysiłku. Przyspieszyłem na tyle, że 200m przed metą minąłem obydwu mając tempo chwilowe 3.10. Cały km zamknąłem w 3.14
Czas 17.19 dał mi 10 miejsce Open na niespełna 70 osób. Świadczy to o bardzo wysokim poziomie. Zwycięzca był bliski złamania 15'. Do 7 zawodnika straciłem około minuty:-) a nagród żadnych za bieg. Fajnie wzrósł poziom w Toruniu.
16.10 nd
Mecz+rozbieganie 13.26km, 1.00.59, t.4.36/km
18.10 wtedy
12.06km, 57.36; t.4.47/km
19.10 śr
3.76km trucht +4x1km p.3'tr +2x500m p.3'tr
1km: 3.39, 3.31; 3.36; 3.34
500m: 1.39; 1.39
Do niedzieli wolne.
23.10 nd
Toruń Półmaraton
Trasę znałem na pamięć. Bardzo szybka, jedynie około 7-8km pod górę, natomiast 3-4km przed metą piękny zbieg. W 90% osłonięta od wiatru zachodniego. Start i metą na Motoarenie. Co do organizacji to trochę ciasno było. W sumie nie mogłem znaleźć szatni. Mało toi toi i WC. Tzn były jeszcze toalety w parku maszynowym na drugim końcu stadionu, ale trzeba wiedzieć gdzie to jest (przyjezdni nie mogli tego wiedzieć).
Początkowo miałem biec z kolegą z M50 po 3.52 max. Jego żona czekała z butelką wody w okolicy 8km, czyli na końcu podbiegu. Byłem trochę zestresowany przed startem a zegarek nie złapał GPSa. Zupełnie nie mogłem wstrzelić się w tempo. Początek to wybieg z Motoareny, potem nawrotka i dalej płasko jak na stole przez 5km. Tasowaliśmy się na ścieżce rowerowej z różnymi zawodnikami. Potem w 2 miejscach przebiega się pod liniami wysokiego napięcia, gdzie zegarek kompletnie zgłupiał. Okazało się że pierwszych 7km pokonaliśmy po 3.55/km +/-1s
Za wolno. Do tego na macie miałem już ok 15s opóźnienia i wyszło 19.41 Trochę kicha. Powoli wyprzedzaliśmy zawodników. Jedni biegli HM inni maraton. Pod górę utrzymanie tempa wyglądało jak przyspieszenie. Ten 8km zrobiłem w 4.06. Napiłem się wody, zostawiłem kolegę i biegłem samotnie. Nigdzie właściwie nie łapałem pleców. Biegłem swoje. Widać to było na 9 i 10km, które weszły w 3.47 i 3.45. Na macie złapałem 39.09, raptem 5s szybciej niż we Włocławku. Trochę porażka. Dalej był odcinek z agrafką. Zamiast biec szybko, to liczyłem który jestem no i 11km w 3.55:-(. Po nawrotce ocknąłem się z letargu i przyspieszyłem. Kilometry w 3.49, 3.50, 3.51, 3.45 pozwoliły wyprzedzić kilku rywali i 15km na macie zamknąć w 58.18. Szybka kalkulacja i 3.50/km powinno dać nowy PB (stary 1.21.35) pod warunkiem, że nie nadłożę zbyt wiele trasy.
Kolejne km 3.49, 3.44 oraz 18km, z którego może 700m było pod lekki czołowy wiatr w 3.50. Dalej wspomniany zbieg i już tempo 3.40 oraz 3.39. Ogólnie nikt nie osłabł, ale też nikt się pode mnie nie podczepił. Czyli nic nowego. Widziałem już stadion, była niewielka agrafka i zawodnik, który chciał się przede mną obronić. Jeszcze okazało się że żona i córka stały przed stadionem. Niestety zrobiłem "odejście" po 3.00/km dokładnie jak ich mijałem. Sorry stary, po prostu tak mam na finiszu. 21km w 3.26 (bardzo szybko nawet jak na mnie). Zbiegając na tor żużlowy omal nie zderzyłem się z betonową ścianą. Do mety biegłem szybkim tempem, bez możliwości dogonienia 2 zawodników skończyli jakieś 8s przede mną, choć na 15km miałem minutę straty.
Open 14/499
Czas 1.20.51
Pełne zadowolenie. Na 1.19 to ja nie byłem, ale złamanie 1.21 satysfakcję mi dało.
Zająłem miejsca na podium w klasyfikacji miasta Torunia oraz województwa kujawsko-pomorskiego. W nagrodę dostałem uścisk dłoni urzędniczki, która moim zdaniem zabija sport w naszym mieście oraz trochę makulatury, generalnie wszystko do wyrzucenia.
PS Wykupiłem plan treningowy. Ruszyłem 31.10 Póki co żre dobrze.
14.10 pt
5km -17.19
Czułem się dobrze, pogoda idealna, celowałem w sub 17.30
Po starcie trochę wystraszyłem się tempa 3.20/km i dalej kontynuowalem z głową. Pierwszy kilometr w 3.30. Przede mną dalej był ten misiowaty kolega z poprzedniej edycji. Trochę podgoniłem i 2km w 3.28. Tuż przed nawrotom go wyprzedziłem a 3km wyszedł w 3.30. Prosta droga do dobrego wyniku była otwarta. Nie wiem czemu 4km pobiegłem w 3.35. Gdzieś w oddali może 70m z przodu majaczyły mi sylwetki dwóch zawodników (jeden z nich to ten który miał bombę na 21km we Włocławku). Fajnie widzieć kogoś przed sobą, bo można zmusić się do olbrzymiego wysiłku. Przyspieszyłem na tyle, że 200m przed metą minąłem obydwu mając tempo chwilowe 3.10. Cały km zamknąłem w 3.14
Czas 17.19 dał mi 10 miejsce Open na niespełna 70 osób. Świadczy to o bardzo wysokim poziomie. Zwycięzca był bliski złamania 15'. Do 7 zawodnika straciłem około minuty:-) a nagród żadnych za bieg. Fajnie wzrósł poziom w Toruniu.
16.10 nd
Mecz+rozbieganie 13.26km, 1.00.59, t.4.36/km
18.10 wtedy
12.06km, 57.36; t.4.47/km
19.10 śr
3.76km trucht +4x1km p.3'tr +2x500m p.3'tr
1km: 3.39, 3.31; 3.36; 3.34
500m: 1.39; 1.39
Do niedzieli wolne.
23.10 nd
Toruń Półmaraton
Trasę znałem na pamięć. Bardzo szybka, jedynie około 7-8km pod górę, natomiast 3-4km przed metą piękny zbieg. W 90% osłonięta od wiatru zachodniego. Start i metą na Motoarenie. Co do organizacji to trochę ciasno było. W sumie nie mogłem znaleźć szatni. Mało toi toi i WC. Tzn były jeszcze toalety w parku maszynowym na drugim końcu stadionu, ale trzeba wiedzieć gdzie to jest (przyjezdni nie mogli tego wiedzieć).
Początkowo miałem biec z kolegą z M50 po 3.52 max. Jego żona czekała z butelką wody w okolicy 8km, czyli na końcu podbiegu. Byłem trochę zestresowany przed startem a zegarek nie złapał GPSa. Zupełnie nie mogłem wstrzelić się w tempo. Początek to wybieg z Motoareny, potem nawrotka i dalej płasko jak na stole przez 5km. Tasowaliśmy się na ścieżce rowerowej z różnymi zawodnikami. Potem w 2 miejscach przebiega się pod liniami wysokiego napięcia, gdzie zegarek kompletnie zgłupiał. Okazało się że pierwszych 7km pokonaliśmy po 3.55/km +/-1s
Za wolno. Do tego na macie miałem już ok 15s opóźnienia i wyszło 19.41 Trochę kicha. Powoli wyprzedzaliśmy zawodników. Jedni biegli HM inni maraton. Pod górę utrzymanie tempa wyglądało jak przyspieszenie. Ten 8km zrobiłem w 4.06. Napiłem się wody, zostawiłem kolegę i biegłem samotnie. Nigdzie właściwie nie łapałem pleców. Biegłem swoje. Widać to było na 9 i 10km, które weszły w 3.47 i 3.45. Na macie złapałem 39.09, raptem 5s szybciej niż we Włocławku. Trochę porażka. Dalej był odcinek z agrafką. Zamiast biec szybko, to liczyłem który jestem no i 11km w 3.55:-(. Po nawrotce ocknąłem się z letargu i przyspieszyłem. Kilometry w 3.49, 3.50, 3.51, 3.45 pozwoliły wyprzedzić kilku rywali i 15km na macie zamknąć w 58.18. Szybka kalkulacja i 3.50/km powinno dać nowy PB (stary 1.21.35) pod warunkiem, że nie nadłożę zbyt wiele trasy.
Kolejne km 3.49, 3.44 oraz 18km, z którego może 700m było pod lekki czołowy wiatr w 3.50. Dalej wspomniany zbieg i już tempo 3.40 oraz 3.39. Ogólnie nikt nie osłabł, ale też nikt się pode mnie nie podczepił. Czyli nic nowego. Widziałem już stadion, była niewielka agrafka i zawodnik, który chciał się przede mną obronić. Jeszcze okazało się że żona i córka stały przed stadionem. Niestety zrobiłem "odejście" po 3.00/km dokładnie jak ich mijałem. Sorry stary, po prostu tak mam na finiszu. 21km w 3.26 (bardzo szybko nawet jak na mnie). Zbiegając na tor żużlowy omal nie zderzyłem się z betonową ścianą. Do mety biegłem szybkim tempem, bez możliwości dogonienia 2 zawodników skończyli jakieś 8s przede mną, choć na 15km miałem minutę straty.
Open 14/499
Czas 1.20.51
Pełne zadowolenie. Na 1.19 to ja nie byłem, ale złamanie 1.21 satysfakcję mi dało.
Zająłem miejsca na podium w klasyfikacji miasta Torunia oraz województwa kujawsko-pomorskiego. W nagrodę dostałem uścisk dłoni urzędniczki, która moim zdaniem zabija sport w naszym mieście oraz trochę makulatury, generalnie wszystko do wyrzucenia.
PS Wykupiłem plan treningowy. Ruszyłem 31.10 Póki co żre dobrze.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 737
- Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
- Życiówka na 10k: 34:47
- Życiówka w maratonie: 2:47:32
- Lokalizacja: Nienack
27.10 czw
8.69km; 43.10 t.4.58/km; HR132
29.10 sob
Parkrun 17.35 - drugie miejsce
Wygrał jeden z braci bliźniaków. Mają po 34 lata. Jeden z nich zrobił 2.31 w maratonie kilka dni wcześniej (biegł bez zegarka, bo tak mu się zachciało, HM 1.12 miał w tym biegu). Wspominałem wiele razy. Chorują na schizofrenię, mają zaburzenia jaźni. Ten, który wygrał z czasem 15.41 obecnie twierdzi, że nazywa się Mucha.
RUSZAMY Z PLANEM
31.10 pon
6kmBS+12x200m podbiegi+3kmBS
Październik: 171km, z czego więcej na zawodach i meczach.
2.11 śr
15.21km; 1.13.06; t.4.48/km; HR 131bpm
3.11 czw
6kmBS+6x2km p.2'tr +1km BS
Dwójki w 7.35-7.42 wychodziły. Niby taki był plan, ale bez świeżości, choć wydawało się to wolno.
5.11 sob
15kmBS [t.4.36/km]+5km {19.12]+1.62km
Nie dość, że po meczu, to jeszcze po 15km ciągiem "piątka" weszła lepiej niż kilka dni wcześniej powtórzenia.
Tydzień: 85.2km wraz z meczami.
7.11 pon
5.72kmBS+15x400m p.200m tr+1kmBS
Miałem to biegać w 1.26-1.28 i tak też było.
9.11 śr
18.7km; 1.30.01; t.4.49/km; HR 129bpm
11.11 pon
5km+10x200m podbiegi +4km powrót
W pośpiechu, na niewielkiej górce 2-3% nachylenia po asfalcie (17-18km HM sprzed 3 tygodni)
12.11 sob
18.17km; 1.12.11; t.3.58/km; HR 164bpm
Jako, że podbiegi były wieczorem, a ciągły rano, trochę czułem zmęczenie. Ot bez rozgrzewki parłem do przodu w jednostajnym tempie. Dobra jednostka.
Tydzień 69.9km z meczem
14.11 pon
15km;1.10.33, t.4.42/km; HR 143bpm Fartlek
Od 5 do 14km rwałem ostatnie 200m, na następnym 300m aż strzeli pełny km.
15.11 wt
10.38km; 50.59; t.4.55/km; HR 123bpm
17.11 czw
3kmBS ABC + 3 przebieżki +3x2km p.3'tr+1kmBS
Trening, gdy zobaczyłem go w planie wydał się bez szans na zrobienie. Do tego ujemna temperatura (-2), ale było tak sucho, że na bieżni nie utworzyła się warstwa lodu. Kupiłem sobie Nike Air Zoom Tempo next i czas było je przetestować.
Kolejne 2km:
6.38; 6.53; 6.47 (miałem biegać 6.40-6.50)
Otworzyłem ambitnie 400m w 1.15, km w 3.17 i wiedziałem, że będę cierpiał. Na drugiej dwójce rozwiązał mi się prawy but. Trzecia dwójka to już ostra rzeźba.
Nigdy tak szybko nie biegałem. Duma za to niesamowita z domknięcia treningu. W sumie to kilka minut biegu na granicy odcinki i porzygu. U mnie było tak, że krótsze odcinki 400/800 czy nawet 1000m nie powodowały zadyszki lub pojawiała się ona na ostatnich 200m a teraz jeszcze 1km na bombie. Oj płuca mocno przewentylowane.
19.11 sob
13.11km; 1.03.20, w tym 10x120m podbiegi
pierwszy śnieg i -3
20.11 nd
20.12km; 1.28.36; t.4.24/km; HR 150bpm
Miało być BNP, w tempie niezrabialnym. Ostatnie 4km miałem biec po 3.30/km uprzednio mając kilkanaście szybkich km w nogach. Spadł śnieg i się upiekło. od 7 do 17km 10km po około 4.10/km po śniegu. Odczułem mocno.
Tydzień 70.4km
21.11 pon
10.7km; 51.10; t.4.47/km
22.11 Meksyk-Polska schlałem się po prostu.
24.11 czw
14.65km; 1.10.28; t.4.49/km; HR 135bpm
26.11 sob
BS 5.5km+10x200m/200m Rytmy+~4.5km do domu
po lesie
27.11 nd
5.04kmBS+ABC+przebieżki+ 7x1km p.3'tr (600m bez łuków) +1km do domu
3.15; 3.21; 3.22; 3.20; 3.21; 3.19; 3.16
Mocno, tak jak miało być.
Tydzień: 56km - tyle było w planie.
8.69km; 43.10 t.4.58/km; HR132
29.10 sob
Parkrun 17.35 - drugie miejsce
Wygrał jeden z braci bliźniaków. Mają po 34 lata. Jeden z nich zrobił 2.31 w maratonie kilka dni wcześniej (biegł bez zegarka, bo tak mu się zachciało, HM 1.12 miał w tym biegu). Wspominałem wiele razy. Chorują na schizofrenię, mają zaburzenia jaźni. Ten, który wygrał z czasem 15.41 obecnie twierdzi, że nazywa się Mucha.
RUSZAMY Z PLANEM
31.10 pon
6kmBS+12x200m podbiegi+3kmBS
Październik: 171km, z czego więcej na zawodach i meczach.
2.11 śr
15.21km; 1.13.06; t.4.48/km; HR 131bpm
3.11 czw
6kmBS+6x2km p.2'tr +1km BS
Dwójki w 7.35-7.42 wychodziły. Niby taki był plan, ale bez świeżości, choć wydawało się to wolno.
5.11 sob
15kmBS [t.4.36/km]+5km {19.12]+1.62km
Nie dość, że po meczu, to jeszcze po 15km ciągiem "piątka" weszła lepiej niż kilka dni wcześniej powtórzenia.
Tydzień: 85.2km wraz z meczami.
7.11 pon
5.72kmBS+15x400m p.200m tr+1kmBS
Miałem to biegać w 1.26-1.28 i tak też było.
9.11 śr
18.7km; 1.30.01; t.4.49/km; HR 129bpm
11.11 pon
5km+10x200m podbiegi +4km powrót
W pośpiechu, na niewielkiej górce 2-3% nachylenia po asfalcie (17-18km HM sprzed 3 tygodni)
12.11 sob
18.17km; 1.12.11; t.3.58/km; HR 164bpm
Jako, że podbiegi były wieczorem, a ciągły rano, trochę czułem zmęczenie. Ot bez rozgrzewki parłem do przodu w jednostajnym tempie. Dobra jednostka.
Tydzień 69.9km z meczem
14.11 pon
15km;1.10.33, t.4.42/km; HR 143bpm Fartlek
Od 5 do 14km rwałem ostatnie 200m, na następnym 300m aż strzeli pełny km.
15.11 wt
10.38km; 50.59; t.4.55/km; HR 123bpm
17.11 czw
3kmBS ABC + 3 przebieżki +3x2km p.3'tr+1kmBS
Trening, gdy zobaczyłem go w planie wydał się bez szans na zrobienie. Do tego ujemna temperatura (-2), ale było tak sucho, że na bieżni nie utworzyła się warstwa lodu. Kupiłem sobie Nike Air Zoom Tempo next i czas było je przetestować.
Kolejne 2km:
6.38; 6.53; 6.47 (miałem biegać 6.40-6.50)
Otworzyłem ambitnie 400m w 1.15, km w 3.17 i wiedziałem, że będę cierpiał. Na drugiej dwójce rozwiązał mi się prawy but. Trzecia dwójka to już ostra rzeźba.
Nigdy tak szybko nie biegałem. Duma za to niesamowita z domknięcia treningu. W sumie to kilka minut biegu na granicy odcinki i porzygu. U mnie było tak, że krótsze odcinki 400/800 czy nawet 1000m nie powodowały zadyszki lub pojawiała się ona na ostatnich 200m a teraz jeszcze 1km na bombie. Oj płuca mocno przewentylowane.
19.11 sob
13.11km; 1.03.20, w tym 10x120m podbiegi
pierwszy śnieg i -3
20.11 nd
20.12km; 1.28.36; t.4.24/km; HR 150bpm
Miało być BNP, w tempie niezrabialnym. Ostatnie 4km miałem biec po 3.30/km uprzednio mając kilkanaście szybkich km w nogach. Spadł śnieg i się upiekło. od 7 do 17km 10km po około 4.10/km po śniegu. Odczułem mocno.
Tydzień 70.4km
21.11 pon
10.7km; 51.10; t.4.47/km
22.11 Meksyk-Polska schlałem się po prostu.
24.11 czw
14.65km; 1.10.28; t.4.49/km; HR 135bpm
26.11 sob
BS 5.5km+10x200m/200m Rytmy+~4.5km do domu
po lesie
27.11 nd
5.04kmBS+ABC+przebieżki+ 7x1km p.3'tr (600m bez łuków) +1km do domu
3.15; 3.21; 3.22; 3.20; 3.21; 3.19; 3.16
Mocno, tak jak miało być.
Tydzień: 56km - tyle było w planie.
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 737
- Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
- Życiówka na 10k: 34:47
- Życiówka w maratonie: 2:47:32
- Lokalizacja: Nienack
28.11 pon
19.23km, 1.28.41
29.11 wt
7km BS+10*150m podbiegi +4kmBS
Listopad: 302km ładnie
01.12 czw
5.5kmBS +10*200m/200tr+3.5kmBS
Luźno, na wyczucie, bez założonego tempa.
02.12 pt
4.03km BS +4x[400m p.3'tr+800m p. 3'tr]+1kmBS
Odcinki 400m w 1.20 a te 800m w 2.40.
03.12 sob
16.07km, 1.17.06, t. 4.48/km, HR 140
Dużo śniegu. Ciągle padało. Ciśnienie wyższe bo w przeciągu 27' czterokrotnie!!! zostałem zaatakowany przez psy. Nowy rekord. Raz właściwie to rękę z zębów wyciągnąłem, ucierpiała rękawiczka. Właściciele rozgarnięci jak obornik na widłach. Ich piesek w końcu nie gryzie.
Tydzień 76km
05.12 pon
15.16; 1.12.39
t.4.48/km, HR 133
07.12 śr
3.02kmBS+15*400m/p.200m tr
Miałem biegać luźno, stąd 1.23-1.25
09.12 pt
BNP 4.12kmBS+10km [38.17]+1.93km BS
Piątki wyszły: 19.31+18.46
W sobotę i niedzielę sędziowałem turniej w hali. 2*10h, z czego 2/3 czasu z gwizdkiem. Mecze 2*10' zazwyczaj. Niestety coś się zepsuło z moim ciałem. W sumie myślałem że to jakaś przepuklina. Po 2tyg byłem u internisty. Miałem mieć USG 05.01, ale dzień przed zadzwonili że lekarz się zwolnił i @#$%^. Szefowa w pracy powiedziała że na 13 pracowników rocznie płaci 500 tysięcy złotych na ten zjebany cyrk zwany NFZ.
12.12 pon
6.2kmBS+10*200m/200tr+2km BS
Luźno bez tempa.
13.12 wt
1.2kmBS+15*400m/p.400m tr +1kmBS
Luźno 1.24-1.26
Baaardzo zimno. Niby -3 ale wiatr i odczuwalna dużo niższa.
15.12 czw
17.24km; 1.21.15;b]
t.4.43/km; HR 133bpm
PRZERWA
Bolało więc zarządziłem przerwę. Oczywiście w święta dużo jedzenia i dużo picia. Było co i było z kim. Przesadziłem. Waga +4kg.
30.12 czw
8.16km; 38.57
t.4.46/km, HR 146bpm
To był dzień wizyty u internisty. Uspokoiła mnie. Raczej mocne naciągnięcie. Tak 5cm od pachwiny i 5cm od krocza. Choć widoczna lekka opuchlizna. Jak widać tętno wysokie. A Sylwester jeszcze był przed
Grudzień 138.5km Rok 2022: 2224km
19.23km, 1.28.41
29.11 wt
7km BS+10*150m podbiegi +4kmBS
Listopad: 302km ładnie
01.12 czw
5.5kmBS +10*200m/200tr+3.5kmBS
Luźno, na wyczucie, bez założonego tempa.
02.12 pt
4.03km BS +4x[400m p.3'tr+800m p. 3'tr]+1kmBS
Odcinki 400m w 1.20 a te 800m w 2.40.
03.12 sob
16.07km, 1.17.06, t. 4.48/km, HR 140
Dużo śniegu. Ciągle padało. Ciśnienie wyższe bo w przeciągu 27' czterokrotnie!!! zostałem zaatakowany przez psy. Nowy rekord. Raz właściwie to rękę z zębów wyciągnąłem, ucierpiała rękawiczka. Właściciele rozgarnięci jak obornik na widłach. Ich piesek w końcu nie gryzie.
Tydzień 76km
05.12 pon
15.16; 1.12.39
t.4.48/km, HR 133
07.12 śr
3.02kmBS+15*400m/p.200m tr
Miałem biegać luźno, stąd 1.23-1.25
09.12 pt
BNP 4.12kmBS+10km [38.17]+1.93km BS
Piątki wyszły: 19.31+18.46
W sobotę i niedzielę sędziowałem turniej w hali. 2*10h, z czego 2/3 czasu z gwizdkiem. Mecze 2*10' zazwyczaj. Niestety coś się zepsuło z moim ciałem. W sumie myślałem że to jakaś przepuklina. Po 2tyg byłem u internisty. Miałem mieć USG 05.01, ale dzień przed zadzwonili że lekarz się zwolnił i @#$%^. Szefowa w pracy powiedziała że na 13 pracowników rocznie płaci 500 tysięcy złotych na ten zjebany cyrk zwany NFZ.
12.12 pon
6.2kmBS+10*200m/200tr+2km BS
Luźno bez tempa.
13.12 wt
1.2kmBS+15*400m/p.400m tr +1kmBS
Luźno 1.24-1.26
Baaardzo zimno. Niby -3 ale wiatr i odczuwalna dużo niższa.
15.12 czw
17.24km; 1.21.15;b]
t.4.43/km; HR 133bpm
PRZERWA
Bolało więc zarządziłem przerwę. Oczywiście w święta dużo jedzenia i dużo picia. Było co i było z kim. Przesadziłem. Waga +4kg.
30.12 czw
8.16km; 38.57
t.4.46/km, HR 146bpm
To był dzień wizyty u internisty. Uspokoiła mnie. Raczej mocne naciągnięcie. Tak 5cm od pachwiny i 5cm od krocza. Choć widoczna lekka opuchlizna. Jak widać tętno wysokie. A Sylwester jeszcze był przed
Grudzień 138.5km Rok 2022: 2224km
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 737
- Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
- Życiówka na 10k: 34:47
- Życiówka w maratonie: 2:47:32
- Lokalizacja: Nienack
Sylwester spokojny. Wypiłem pewnie pół szampana. Odpaliłem film wojenny "O jeden most za daleko" (świetna obsada: Sean Connery, Anthony Hopkins, Michael Caine, Robert Redford, Gene Hackman), poprzeklinałem na niekompetencję Bernarda Montgomery'ego (nie tylko tu, ale wcześniej w ataku na Sycylię) otworzyłem i wypiłem jakieś piwka i zleciało.
Swoją drogą Amerykanie w swoich szeregach mieli jeszcze większego matoła. Generał Mark Clark najpierw kazał zbombardować Monte Cassino, potem ruiny zdobyli Polacy, następnie zamiast zamknąć Niemców w kotle na południu, to wkroczył sobie do Rzymu 4 czerwca (Polakom zabronił udziału w paradzie). Kampania włoska przez jego decyzje trwała kilka m-cy dłużej i kosztowała życie +/- 100 000 żołnierzy. Nie bez powodu napisano o nim, że gdyby był niemieckim dowódcą, Hitler kazałby go rozstrzelać.
Ok koniec wywodu, ale lubię ten temat.
Nowy Rok, nowe postanowienia.
03.01 wt
10.65km; 49.18
t.4.38/km; HR 148bpm
07.01 sob
Parkrun, warunki idealne.
Na starcie nie było mocarzy. Jedynie kolega, który pobiegł jakoś 18.40 tydzień wcześniej trzymał się przez 1km. Standardowo zaatakował nas pies i nie chciał się odczepić.
Ogólnie to nie ja przyspieszyłem, tylko kolega opadł z sił.
Dobiegłem pierwszy z czasem 18.31 i padłem. No prawie, ale ciężki bieg.
08.01 nd
16.11km, 1.15.12
t.4.40/km; HR 147bpm
Tydzień: 33km
Swoją drogą Amerykanie w swoich szeregach mieli jeszcze większego matoła. Generał Mark Clark najpierw kazał zbombardować Monte Cassino, potem ruiny zdobyli Polacy, następnie zamiast zamknąć Niemców w kotle na południu, to wkroczył sobie do Rzymu 4 czerwca (Polakom zabronił udziału w paradzie). Kampania włoska przez jego decyzje trwała kilka m-cy dłużej i kosztowała życie +/- 100 000 żołnierzy. Nie bez powodu napisano o nim, że gdyby był niemieckim dowódcą, Hitler kazałby go rozstrzelać.
Ok koniec wywodu, ale lubię ten temat.
Nowy Rok, nowe postanowienia.
03.01 wt
10.65km; 49.18
t.4.38/km; HR 148bpm
07.01 sob
Parkrun, warunki idealne.
Na starcie nie było mocarzy. Jedynie kolega, który pobiegł jakoś 18.40 tydzień wcześniej trzymał się przez 1km. Standardowo zaatakował nas pies i nie chciał się odczepić.
Ogólnie to nie ja przyspieszyłem, tylko kolega opadł z sił.
Dobiegłem pierwszy z czasem 18.31 i padłem. No prawie, ale ciężki bieg.
08.01 nd
16.11km, 1.15.12
t.4.40/km; HR 147bpm
Tydzień: 33km
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 737
- Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
- Życiówka na 10k: 34:47
- Życiówka w maratonie: 2:47:32
- Lokalizacja: Nienack
09.01
6kmBS+8*2'/1'tr+0.7kmBS
Dwuminutówki ok 3.50/km
11.01 śr
14km; 1.07.12
Od 7 do 13km każde ostatnie 200m mocno, aż zegarek 'strzeli'.
12.01 czw
5km+6*200m/200tr+1km
14.01 sob
Parkrun 18.21
Na starcie był jeden doświadczony zawodnik w wieku 47 lat. Niedawno zrobił 2.47 w maratonie (kiedyś 2.23.47). On pobiegł do przodu a ja nie próbowałem trzymać nawet tempa 3.35/km. Pobiegłem 'swoje'.
Fajnym akcentem po około 3.8km był piękny łoś przechadzający się przez drogę, którą biegliśmy (przeszedł między kolegą z przodu a mną). Z prawej między drzewami stały kolejne 3:-)
Dobiegłem z czasem 18.21 i w dużo lepszym stylu niż tydzień wcześniej.
15.01 nd
20.00km; 1.31.52
t.4.36/km; HR 146bpm
Lało, wiało i pizgało niemiłosiernie. Wróciłem cały mokry. Świadomy swoich ograniczeń zadbałem aby nie przewiało mi uszu. No i nie zachorowałem. Byłem dumny że wyszedłem.
Tydzień: 62km
6kmBS+8*2'/1'tr+0.7kmBS
Dwuminutówki ok 3.50/km
11.01 śr
14km; 1.07.12
Od 7 do 13km każde ostatnie 200m mocno, aż zegarek 'strzeli'.
12.01 czw
5km+6*200m/200tr+1km
14.01 sob
Parkrun 18.21
Na starcie był jeden doświadczony zawodnik w wieku 47 lat. Niedawno zrobił 2.47 w maratonie (kiedyś 2.23.47). On pobiegł do przodu a ja nie próbowałem trzymać nawet tempa 3.35/km. Pobiegłem 'swoje'.
Fajnym akcentem po około 3.8km był piękny łoś przechadzający się przez drogę, którą biegliśmy (przeszedł między kolegą z przodu a mną). Z prawej między drzewami stały kolejne 3:-)
Dobiegłem z czasem 18.21 i w dużo lepszym stylu niż tydzień wcześniej.
15.01 nd
20.00km; 1.31.52
t.4.36/km; HR 146bpm
Lało, wiało i pizgało niemiłosiernie. Wróciłem cały mokry. Świadomy swoich ograniczeń zadbałem aby nie przewiało mi uszu. No i nie zachorowałem. Byłem dumny że wyszedłem.
Tydzień: 62km
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 737
- Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
- Życiówka na 10k: 34:47
- Życiówka w maratonie: 2:47:32
- Lokalizacja: Nienack
17.01 wt
6kmBS+12*130m podbiegi+1.5kmBS
18.01 śr
4kmBS+15*1'/1'tr
Mimo zabawy biegowej tętno już 139 bpm przy średnim tempie 4.33/km
Widać postęp.
20.01 pt
3kmBS+5km [19.50]+1kmBS+5km [19.37]+1kmBS+2km [7.28]+1.66kmBS
Dobry trening. Bez świeżości jakoś tak się biegło, ale wartościowa praca.
22.01 nd
Long 30.23km; 2.22.22
t.4.43/km; HR 140bpm
Żeby było śmieszniej wypadło 22 stycznia a skończyłem bieg pod klatką o 22.22
Wyższe tętno dopiero pod koniec. Dryf spowodowany wysiłkiem, odwodnieniem. Nie wypiłem kropli wody ani nie zjadłem nic podczas biegu.
Tydzień: 73km
24.01 wt
2kmBS+15*1.5'/1'tr+1kmBS
Miały być 400-tki, ale lekki mróz zmienił moje plany. W Toruniu nie ma śniegu. Zresztą od listopada był raptem 1-2 dni, gdzie dookoła w Polsce było go więcej. Warunki idealne do biegania bo i nie wieje jak rok temu.
25.01 śr
21.27km; 1.41.08
t.4.45/km; HR 131bpm
Po kilku nocach z przerywanym snem na zrobienie mleka synowi i łącznie 6h snu wyszedłem ok 21.40 na trening. Rano czułem się jak zombie. Odczucia: fizycznie czuć zmęczenie, ale oddechowo spacer.
Waga 72.1kg
Żrę ile się da. Rano 3 parówki, gołąbek, jajko sadzone. W robocie kanapki, banany, drożdżówka, jogurt. Na obiad żurek+schabowy z ziemniakami i bigosem (mam obok domu bar mleczny) a i tak, zgodnie z przewidywaniami waga powoli sobie spada.
Kupiłem na starty Saucony Endorphin PRO 2 za 479zl. Buty z karbonem. Leżą idealnie. Miłość od pierwszego włożenia.
Zapisałem się i opłaciłem: Maniacką/Recordową 10, DOZ Maraton Łódź, ponadto toruńską triadę biegową: 5km (19.02), 10km Run Toruń (14.05), Toruń Maraton (22.10). Za 3 ostatnie biegi zapłaciłem... 161.50zł łącznie. Maraton po udzieleniu zniżki w wysokości 15% (za zapis na 3 imprezy), kosztował mnie UWAGA: 68 złotych
Na sprzedaż będę mieć Nike Air Zoom Tempo Next pomaranczowo-zolte w rozmiarze 44.5 za 449zl. Przebiegiem w nich ok 40km ale nie pokochaliśmy się. Wolę Saucony.
No i wygrałem konkurs Ani Gosk na wytypowanie jej wyniku w City Trail Warszawa. Trafiłem co do sekundy czas 16.31
Ma przyjść opaska na nadgarstek w barwach Kenii, którą Ania nabyła podczas obozu w Iten.
Taka mała rzecz, a jak cieszy:-)
6kmBS+12*130m podbiegi+1.5kmBS
18.01 śr
4kmBS+15*1'/1'tr
Mimo zabawy biegowej tętno już 139 bpm przy średnim tempie 4.33/km
Widać postęp.
20.01 pt
3kmBS+5km [19.50]+1kmBS+5km [19.37]+1kmBS+2km [7.28]+1.66kmBS
Dobry trening. Bez świeżości jakoś tak się biegło, ale wartościowa praca.
22.01 nd
Long 30.23km; 2.22.22
t.4.43/km; HR 140bpm
Żeby było śmieszniej wypadło 22 stycznia a skończyłem bieg pod klatką o 22.22
Wyższe tętno dopiero pod koniec. Dryf spowodowany wysiłkiem, odwodnieniem. Nie wypiłem kropli wody ani nie zjadłem nic podczas biegu.
Tydzień: 73km
24.01 wt
2kmBS+15*1.5'/1'tr+1kmBS
Miały być 400-tki, ale lekki mróz zmienił moje plany. W Toruniu nie ma śniegu. Zresztą od listopada był raptem 1-2 dni, gdzie dookoła w Polsce było go więcej. Warunki idealne do biegania bo i nie wieje jak rok temu.
25.01 śr
21.27km; 1.41.08
t.4.45/km; HR 131bpm
Po kilku nocach z przerywanym snem na zrobienie mleka synowi i łącznie 6h snu wyszedłem ok 21.40 na trening. Rano czułem się jak zombie. Odczucia: fizycznie czuć zmęczenie, ale oddechowo spacer.
Waga 72.1kg
Żrę ile się da. Rano 3 parówki, gołąbek, jajko sadzone. W robocie kanapki, banany, drożdżówka, jogurt. Na obiad żurek+schabowy z ziemniakami i bigosem (mam obok domu bar mleczny) a i tak, zgodnie z przewidywaniami waga powoli sobie spada.
Kupiłem na starty Saucony Endorphin PRO 2 za 479zl. Buty z karbonem. Leżą idealnie. Miłość od pierwszego włożenia.
Zapisałem się i opłaciłem: Maniacką/Recordową 10, DOZ Maraton Łódź, ponadto toruńską triadę biegową: 5km (19.02), 10km Run Toruń (14.05), Toruń Maraton (22.10). Za 3 ostatnie biegi zapłaciłem... 161.50zł łącznie. Maraton po udzieleniu zniżki w wysokości 15% (za zapis na 3 imprezy), kosztował mnie UWAGA: 68 złotych
Na sprzedaż będę mieć Nike Air Zoom Tempo Next pomaranczowo-zolte w rozmiarze 44.5 za 449zl. Przebiegiem w nich ok 40km ale nie pokochaliśmy się. Wolę Saucony.
No i wygrałem konkurs Ani Gosk na wytypowanie jej wyniku w City Trail Warszawa. Trafiłem co do sekundy czas 16.31
Ma przyjść opaska na nadgarstek w barwach Kenii, którą Ania nabyła podczas obozu w Iten.
Taka mała rzecz, a jak cieszy:-)
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 737
- Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
- Życiówka na 10k: 34:47
- Życiówka w maratonie: 2:47:32
- Lokalizacja: Nienack
27.01 pt
6kmBS+20x140m podbiegi +1.2kmBS
Bardzo zimno. Wiało i dosyć nieprzyjemnie.
28.01 sob
14.23kmBS; 1.05.16; t.4.35/km,HR 147
+8.4km jako sędzia
29.01. Nd
3kmBS+7x2km /3.45/km, p.600m tr+2kmBS
Razem: 23.32km; t.4.16/km; HR154bpm (76%)
Przez sobotni mecz, skróciłem początkowy BS. Zmęczenie dawało się we znaki i bardzo ciężko wychodziło trzymanie tempa. 3 i 4 odcinek robiłem w mocnym crossie, gdzie tempo oscylowało wokół 3.50/km
Waga: 70.9kg rano
Tydzień: 91.5km
To rekordowy kilometraż podczas planu treningowego w moim życiu. Owszem było raz +100 ale to rozbiegania podczas urlopu i bez planu.
31.01 wt
15.27km; 1.13.24; t.4.48/km; HR133bpm
Styczeń: 275km, z czego 259 w ostatnich 24 dniach a to już dobrze.
03.02 pt
24kmBS+4km/3.58/km/+2kmBS
Wyjechałem do mazurskiego Kętrzyna pozałatwiać parę spraw. Biegałem wokół lokalnego jeziorka. Po 22km spotkałem truchtającego pana koło 50-tki, jak sądziłem (faktycznie miał 65). Zaczęliśmy rozmawiać i widzę że bardzo zorientowany w świecie biegowym mężczyzna. Okazało się że to były REKORDZISTA POLSKI na 400m Masters w kategorii 40-45. Jego rekord 52.26 przetrwał około 20 lat i niedawno został poprawiony.
Wow
A właśnie. Kolega, który debiutował podczas DOZ Maraton 2022 ledwo łamiąc 4h, bardzo ciśnie krótkie odcinki od kilku miesięcy. Zaczął biegać w ubiegłym roku (wcześniej przez wiele lat piłka nożna). Ma 43 lata.
Podczas treningu MKLu Toruń lokalny trener zmierzył mu czasy na 60m i 300m.
Karol uzyskał 6.96/60m - czyli lepiej niż rekord Polski Ewy Swobody
38.20/300m - także jest gaz.
Trzeba czekać na MP Masters oraz mistrzostwa świata, to będzie miał oficjalne wyniki.
Niemożliwe nie istnieje.
Pan wspominał że jechał na rowerze jako support podczas MP przy okazji Orlen Warsaw Marathon, gdzie pochodzący z Kętrzyna Damian Pieterczyk z czasem 2.18 wywalczył 5 miejsce, pokonując między innymi Arkadiusza Gardzielewskiego.
Damian akurat chodził do tej samej podstawówki co ja. Biegał szybko i zaraz gdzieś ktoś go wypatrzył. Szkoda że już nie startuje.
Szkoda, że nie spotkaliśmy się kilkanaście kilometrów wcześniej, to by szybciej zleciało
Warunki do treningu idealne. Zero wiatru, zero śniegu, słońce☀ i -2.
04.02 sob
1.96kmBS+ABC+Parkrun 18.43 +1.96kmBS
Trochę padał śnieg. Wiatr akurat pomagał na otwartej przestrzeni a przeszkadzał tylko na ostatnich 400m pętli spośród 1.25km.
Samotny bieg bez jakiejś Wielkiej zadyszki. Ostatni km 3.34.
Miałem to pobiec na zmęczonych nogach.
05.02 nd
9.6kmBS+15x200m podbiegi+4.3kmBS
W Toruniu armagedon. Śniegu nawaliło jak to w wielu rejonach Polski. Chciałem sprawdzić czy w pewnym miejscu odśnieżono chodnik i ścieżkę rowerową. Okazało się że tak i mogłem tam zrobić podbiegi. Dużo powtórzeń i takie uczciwe 200m więc odczułem. Zresztą dalej na zmęczeniu a razem wyszło 19.93km tego dnia.
Waga 71.9kg
Tydzień:74km
6kmBS+20x140m podbiegi +1.2kmBS
Bardzo zimno. Wiało i dosyć nieprzyjemnie.
28.01 sob
14.23kmBS; 1.05.16; t.4.35/km,HR 147
+8.4km jako sędzia
29.01. Nd
3kmBS+7x2km /3.45/km, p.600m tr+2kmBS
Razem: 23.32km; t.4.16/km; HR154bpm (76%)
Przez sobotni mecz, skróciłem początkowy BS. Zmęczenie dawało się we znaki i bardzo ciężko wychodziło trzymanie tempa. 3 i 4 odcinek robiłem w mocnym crossie, gdzie tempo oscylowało wokół 3.50/km
Waga: 70.9kg rano
Tydzień: 91.5km
To rekordowy kilometraż podczas planu treningowego w moim życiu. Owszem było raz +100 ale to rozbiegania podczas urlopu i bez planu.
31.01 wt
15.27km; 1.13.24; t.4.48/km; HR133bpm
Styczeń: 275km, z czego 259 w ostatnich 24 dniach a to już dobrze.
03.02 pt
24kmBS+4km/3.58/km/+2kmBS
Wyjechałem do mazurskiego Kętrzyna pozałatwiać parę spraw. Biegałem wokół lokalnego jeziorka. Po 22km spotkałem truchtającego pana koło 50-tki, jak sądziłem (faktycznie miał 65). Zaczęliśmy rozmawiać i widzę że bardzo zorientowany w świecie biegowym mężczyzna. Okazało się że to były REKORDZISTA POLSKI na 400m Masters w kategorii 40-45. Jego rekord 52.26 przetrwał około 20 lat i niedawno został poprawiony.
Wow
A właśnie. Kolega, który debiutował podczas DOZ Maraton 2022 ledwo łamiąc 4h, bardzo ciśnie krótkie odcinki od kilku miesięcy. Zaczął biegać w ubiegłym roku (wcześniej przez wiele lat piłka nożna). Ma 43 lata.
Podczas treningu MKLu Toruń lokalny trener zmierzył mu czasy na 60m i 300m.
Karol uzyskał 6.96/60m - czyli lepiej niż rekord Polski Ewy Swobody
38.20/300m - także jest gaz.
Trzeba czekać na MP Masters oraz mistrzostwa świata, to będzie miał oficjalne wyniki.
Niemożliwe nie istnieje.
Pan wspominał że jechał na rowerze jako support podczas MP przy okazji Orlen Warsaw Marathon, gdzie pochodzący z Kętrzyna Damian Pieterczyk z czasem 2.18 wywalczył 5 miejsce, pokonując między innymi Arkadiusza Gardzielewskiego.
Damian akurat chodził do tej samej podstawówki co ja. Biegał szybko i zaraz gdzieś ktoś go wypatrzył. Szkoda że już nie startuje.
Szkoda, że nie spotkaliśmy się kilkanaście kilometrów wcześniej, to by szybciej zleciało
Warunki do treningu idealne. Zero wiatru, zero śniegu, słońce☀ i -2.
04.02 sob
1.96kmBS+ABC+Parkrun 18.43 +1.96kmBS
Trochę padał śnieg. Wiatr akurat pomagał na otwartej przestrzeni a przeszkadzał tylko na ostatnich 400m pętli spośród 1.25km.
Samotny bieg bez jakiejś Wielkiej zadyszki. Ostatni km 3.34.
Miałem to pobiec na zmęczonych nogach.
05.02 nd
9.6kmBS+15x200m podbiegi+4.3kmBS
W Toruniu armagedon. Śniegu nawaliło jak to w wielu rejonach Polski. Chciałem sprawdzić czy w pewnym miejscu odśnieżono chodnik i ścieżkę rowerową. Okazało się że tak i mogłem tam zrobić podbiegi. Dużo powtórzeń i takie uczciwe 200m więc odczułem. Zresztą dalej na zmęczeniu a razem wyszło 19.93km tego dnia.
Waga 71.9kg
Tydzień:74km
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 737
- Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
- Życiówka na 10k: 34:47
- Życiówka w maratonie: 2:47:32
- Lokalizacja: Nienack
06.02 pon
4.9km BS+15x1'/1'tr+2kmBS
Fajna, luźna zabawa biegowa. Nie wiem po ile biegałem szybkie odcinki. Kmy średnio ok 4.15 wychodziły.
07.02 wt
17.64km; 1.17.04; t. 4.22/km;HR142bpm
Tempo, które nazywam śmieciowym, ale kazał trener tak pobiec, to pobiegłem.
Środa to Copernicus Cup. Kupiłem bilet na 1 łuku, tam gdzie zawodniczki i zawodnicy wchodzą do bloków choćby na 400m. Bardzo dobre miejsca i na tyle blisko, że można dostrzec wiele szczegółów. Mityng w tym roku nieco słabszy niż kiedyś.
Lieke Klaver z bliska wygląda naprawdę doobrze
Po zawodach kupiłem koledze książkę "W Pogoni za mistrzem" oczywiście z dedykacją i autografem Adama Kszczota.
Śmieszne bo stwierdził, że mnie kojarzy z Atlas Areny i spotkania z olimpijczykami tamże przed kwietniowym DOZ Maraton Łódź. Podpowiem, że w tym roku też ma wystartować w sztafecie Ekiden. Książki sobie nie kupowałem, może uda się wygrać
09.02 czw
10.54BS; 52.34; t.4.59/km; HR132bpm
11.02 sob
3km tr+ 2x6km /3.45/p.1km tr+2km /3.35/km
Wykonanie:
Legenda głosi, że krzyżacy kiedyś odśnieżali Toruń. Tam, gdzie sam chodnik czy ścieżka to super, ale na każdej szóstce ok 1.2km po odmarzającym, topniejącym śniegu. Podobnie na ostatnich 300m szybkiej dwójki.
Pierwsze 6km po 3.47/km. Pierwszy km to jakieś bzdury pokazywał Garmin. Niby 4.01, kolejne trzy poniżej 3.40 a ten po lodzie 4.08.
Druga dwójka po 3.49/km. Ten po lodzie w 3.58, a ostatnie 500m było pod wiatr.
Dobrze się to biegło.
2km: najpierw 3.27, ale z górki, drugi 3.39, przy czym dwa razy mocno musiałem wyhamować i końcówka po śniegu.
Na dobicie dwa mecze sparingowe.
W sobotę razem ponad 34km
Niedziela mecz i 8.78km.
Tydzień: 85km
19.02 start w Toruniu na 5km. Niestety ma bardzo wiać a chciałbym poniżej 18.00
4.9km BS+15x1'/1'tr+2kmBS
Fajna, luźna zabawa biegowa. Nie wiem po ile biegałem szybkie odcinki. Kmy średnio ok 4.15 wychodziły.
07.02 wt
17.64km; 1.17.04; t. 4.22/km;HR142bpm
Tempo, które nazywam śmieciowym, ale kazał trener tak pobiec, to pobiegłem.
Środa to Copernicus Cup. Kupiłem bilet na 1 łuku, tam gdzie zawodniczki i zawodnicy wchodzą do bloków choćby na 400m. Bardzo dobre miejsca i na tyle blisko, że można dostrzec wiele szczegółów. Mityng w tym roku nieco słabszy niż kiedyś.
Lieke Klaver z bliska wygląda naprawdę doobrze
Po zawodach kupiłem koledze książkę "W Pogoni za mistrzem" oczywiście z dedykacją i autografem Adama Kszczota.
Śmieszne bo stwierdził, że mnie kojarzy z Atlas Areny i spotkania z olimpijczykami tamże przed kwietniowym DOZ Maraton Łódź. Podpowiem, że w tym roku też ma wystartować w sztafecie Ekiden. Książki sobie nie kupowałem, może uda się wygrać
09.02 czw
10.54BS; 52.34; t.4.59/km; HR132bpm
11.02 sob
3km tr+ 2x6km /3.45/p.1km tr+2km /3.35/km
Wykonanie:
Legenda głosi, że krzyżacy kiedyś odśnieżali Toruń. Tam, gdzie sam chodnik czy ścieżka to super, ale na każdej szóstce ok 1.2km po odmarzającym, topniejącym śniegu. Podobnie na ostatnich 300m szybkiej dwójki.
Pierwsze 6km po 3.47/km. Pierwszy km to jakieś bzdury pokazywał Garmin. Niby 4.01, kolejne trzy poniżej 3.40 a ten po lodzie 4.08.
Druga dwójka po 3.49/km. Ten po lodzie w 3.58, a ostatnie 500m było pod wiatr.
Dobrze się to biegło.
2km: najpierw 3.27, ale z górki, drugi 3.39, przy czym dwa razy mocno musiałem wyhamować i końcówka po śniegu.
Na dobicie dwa mecze sparingowe.
W sobotę razem ponad 34km
Niedziela mecz i 8.78km.
Tydzień: 85km
19.02 start w Toruniu na 5km. Niestety ma bardzo wiać a chciałbym poniżej 18.00
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]