DOZ MARATON ŁÓDŹ 2022 - relacja
Był to mój główny oraz długo wyczekiwany start. Na zawody wybrałem się z debiutującym kolegą. Karol wstawił post na grupie Biegacze na fb, że jedzie i może kogoś zgarnąć. Okazało się, że sędziowałem mu mecze wielokrotnie i bywamy w tych samych miejscach. Do tego jego życiowa partnerka "interesuje się tak mocno sportem", jak i moja więc można było ponarzekać
Odbiór pakietów zaplanowaliśmy na około 16.30, ponieważ o 17.00 na płycie hali, odbywała się prezentacja elity kobiet, mężczyzn oraz spotkanie z olimpijczykami rywalizującymi w sztafetach Ekiden (5km+10+5+10+5+7.195). Dodatkowo przewidziany był mały quiz a nagrodą była książka o Zbigniewie Bródce - Najszybszy strażak świata. Pierwsze pytanie: Podczas których IO Robert Korzeniowski zdobył 2 złote medale. Ktoś wypalił: "Ateny"!...Zatem krzyknąłem Sydney 2000, dyskwalifikacja Segury!

No i książka była moja

4-krotny mistrz olimpijski przekazał abym zszedł po schodach, bo chętnie zostawi autograf w tej książce. To bardzo miłe z jego strony. Nie było podczas prezentacji jednak Zbigniewa Bródki, a szkoda. Udało się natomiast zrobić zdj i wziąć autograf od Adama Kszczota. Przy okazji zapytałem go czy "Maraton 2.30 must have" nadal jest aktualne w jego wykonaniu? Stwierdził, że ze względów zawodowych oraz rodzinnych, może być to niewykonalne. W ogóle Adam na żywo jest dużo wyższy niż to wydaje się w TV.
W ramach sztafet rywalizowali także: Zenon Jaskuła, Jan Huruk, Grzegorz Gajdus, Katarzyna Bachleda -Curuś, Dorota i Mariusz Siudkowie, Wanda Panfil. Kapitalna sprawa i mocny punkt DOZ Maratonu Łódź.
Co do elity, to Boniface Wambua Nduva, Andrzej Rogiewicz zapowiadali walkę o czas w okolicy 2.16. Trzecim faworytem był Krzysztof Gosiewski.
Wśród kobiet nr 1 miała być Ukrainka Niemczenko (2.35 w debiucie). Za nią Liwtinka Kergyte a z rodzimych zawodniczek: panie: Beata Lupa, Ewa Jagielska, Monika Brzozowska. (okazało się, że 3 na mecie była Justyna Karolczak z Krotoszyna, nie widniejąca jako Elita).
Skorzystałem z Pasta Party, wypiłem piwo bezalkoholowe. W hotelu poprawiłem makaronem z sosem pomidorowym oraz bananem. Taki standard. Poprosiłem o tzw cichy pokój hotelowy i faktycznie, na końcu korytarza od ...d..y strony taki otrzymałem. Było cicho. Teraz tylko się wyspać. Położyłem się przed 21 i od około 21.30 już spałem. Wstałem w dobrym humorze, dość wypoczęty. Bałem się o rozcięgno w lewej stopie, bo dzień wcześniej było trochę chodzenia i coś tam czułem, ale rano było już ok.
O 7.30 dotarliśmy z kolegą na parking pod Atlas Arenę. Oddaliśmy depozyt. Jako że na zewnątrz było jeszcze zimno, to spokojnie usiedliśmy jeszcze na krzesełku w hali.
Organizatorzy zadbali o odpowiednią ilość toalet...natomiast ludzie woleli stać w długich kolejkach zamiast skorzystać z tych ustawionych wzdłuż stref startu. Te były niemal puste.
Po rozgrzewce o 8.50 ustawiłem się w 1 strefie startu. Zbiłem 5-tkę z Krystianem (Logadin), który był zającem na czas sub 3.00, chwilę pogadałem i tak czas zleciał.
W związku z brakiem Orlenu, maraton w Łodzi miał mocniejszą obsadę. Było z kim biec.
3-2-1 START!
Starter wystrzelił, a po ok 7s pokonałem matę pomiarową (taką mam różnicę między czasem netto a brutto, choć na zegarze mety ta różnica to tylko 1s). Początek ostrożny, aby nikogo nie zahaczyć. Po paruset metrach stwierdziłem, że za wolno, ale zegarek pokazywał 3.55-4.00. Ostatecznie 1km strzelił w 3.56, natomiast już nadłożyłem kilkanaście metrów względem oznaczenia. I tutaj muszę opieprzyć drugiego Pacemakera na 3.00. Chłop miał baloniki, wspominał że HM biegnie na 1.28 a zaczął po 3.50 w tempie na 1.20. Co gorsza, on tak kontynuował bieg. Po 10-11km minęliśmy go "spizganego".
Pierwsze 4km to spacer. Dla mnie zwykły trucht, musiałem się hamować, aby nie biec za szybko. Podbieg przy hali nieco mnie spowolnił. Potem swobodnie zbiegliśmy i
5km pokonałem w 20.05 - idealnie
Przede mną biegł zawodnik, który uzyskał w Dębnie 2.39.17, który nie miał nic przeciwko prowadzeniu przez wiele km naszej grupki. W ogóle to łapczywie napiłem się wody z kubeczka i doskwierała mi lekka kolka przez kilka następnych kilometrów, ale przeszło samo. Nie było wody podawanej w butelkach więc starałem się łapać 2 kubeczki i wypić tyle, ile się da. Do 10km nie było żadnej historii. Solidny podbieg został pokonany w równym tempie.
10km - 40.20
Od 11km było już pod wiatr. Wiało z kierunku północno-wschodniego. Dodatkowo fragment trasy do ok 12.2km prowadził pod górkę, następnie po skręcie w lewo w kierunku północnym też lekko wiało, ale tam osłaniały nas kamienice.
15km-1.00.30. Generalnie cały czas w okolicy 4.00/km a pół minuty wynikało z nadkładania trasy. Pierwsze większe problemy z wiatrem miały miejsce między 17 a 18km. Była tam nawrotka. Nie można było rozpędzić się z górki...bo nawrotka, a potem trzeba było starować od zera pod górkę, po czym biegnąc na wschód walczyło się z wiatrem. Tutaj zauważyłem, że jedna z zawodniczek ma już ogromne problemy (była to chyba faworytka Niemczenko, która niedługo zeszła z trasy). Drugi trudny fragment miał miejsce na odcinku 1.5km pod wiatr Al. Piłsudskiego w kierunku stadionu Widzewa. Tutaj jeszcze kleiłem grupę. Po skręcie w lewo powitał nas napis "Zostaw bóle i troski jak Maja Włoszczowska i Ryszard Szurkowski" To miejsce wspominam najmilej (3 lata temu zresztą też

) Mijając HM (1.25.10) zobaczyłem Jacka (jacekww). Wspomógł mnie głośnym dopingiem. Dzięki!
Do 27km nie było żadnych problemów. Hamując z górki nawet wpadł km w 3.55. Problemy zaczęły się na odcinku 27 do 29km. Na niespełna 2km jest 26m przewyższenia, do tego samotnie pod czołowy wiatr. Ostro piłując wpadły km w 4.09 i 4.10. Tutaj zaczął się mój maraton, a może skończył? Niestety brakuje mi przygotowania siłowego.
Skręciłem w prawo, gdzie już nie było wiatru. Stało małżeństwo po 40-tce pięknie mnie dopingując. Odwróciłem głowę, aby powiedzieć "Dziękuję"...po czym zaliczyłem mega glebę. Wstawiłem stopę w dziurę przed jakąś starą szyną prowadzącą do fabryki. Kolano zdarte na maxa, drugie trochę mniej, prawy łokieć, obydwa nadgarstki i wszystkie kostki na lewych palcach.

Ocknąłem się i dwa kolejne km pobiegłem po 3.57... a dalej no cóż nastąpiło zwolnienie, podbieg pod halą był już dla mnie trudny (przede mną zszedł z trasy jakiś dobry zawodnik (może Leszek Marcinkiewicz? amator z okolic 2.35).
Na 30km miałem oficjalnie 2.01.00 - na zegarku o 40s mniej, a na macie 2.00.40 wg stopera. Była jeszcze we mnie wiara w sub 2.50, ale ten wspomniany podbieg przy hali już mnie spowolnił. Choć to też jest znak moich biegowych czasów... spowolnił, ale do ilu .. do 4.10-4.15/km...po tyle to ja marzyłem niedawno biegać maratony. Ostatnie 8km już bez wiatru, trochę podbiegów. Ktoś mnie wyprzedził, ale i ja kogoś. Ktoś przede mną miał skurcze...ja nie miałem żadnych, ten ktoś biegł nadal przede mną i postawiłem za cel aby go minąć. Co udało się parę kilometrów dalej. Wiedziałem, że biegnę po rekord życiowy i nie wypuszczę tej szansy. Na ostatnich 1.5km zmobilizowałem się na tyle, aby przyspieszyć do ok 4.00/km (choć to już efekt ostatnich 400m finiszu po płaskim i w dół do hali). Wyprzedziłem jeszcze 2 zawodników, samemu nie dając się wyprzedzić nikomu.
Meta: 2.51.48 Nowy rekord życiowy
Wnioski:
Zbyt mały kilometraż. Biegam wtedy, kiedy mogę, mając niespełna dwulatka w domu. Ze względu na rozcięgno, musiałem odpuścić ostatnie 4 tygodnie. Ale nic mnie dzisiaj nie boli (poza tymi startymi miejscami po upadku).
Spadła mi waga. Normalnie ważyłem 68.5kg i wczułem się świetnie. Miałem trening w wietrze 8km po 3.42,6 (tempo na okolice 37min/10km) i to bez zadyszki. Niestety spaliłem trochę mięśni, waga spadła o 2kg i czułem brak sił w nogach, o czym wspominałem wcześniej.
Problemów z nawodnieniem chyba nie miałem. Pod koniec maratonu można już było dostać butelkę z wodą. Czy to na początku zrobiłoby różnicę. Nie wiem.
Parę spostrzeżeń: Poszedłem do punktu medycznego. Ewa Jagielska jeszcze potrzebowała pomocy. Była wyraźnie wyczerpana. Z kolei Kenijczyk otwierał kopertę z kasą...w 20 stopniach siedział w spodniach, kurtce! i czapce
Jeśli spojrzymy w wyniki, widać że większość czołowych zawodników a przede wszystkim zawodniczek pobiegła dużo wolniej 2 część dystansu. Ukrainka zeszła z trasy, a np Beata Lupa zamiast 2.40 uzyskała 2.50.25 - to już niezła bomba musiała być. Drobne zawodniczki są szczególnie narażone na wiatr, bo nie sądzę że wystartowały zbyt szybko.
https://live.sts-timing.pl/dozmaratonlo ... ?dystans=1
Prawie 100 osób zeszło z trasy, w tym kilku niezłych zawodników. Kolega wspominał niestety, że karetka udzielała pierwszej pomocy jednej osobie (chyba kobieta) ze względu na jakąś zapaść. Mam nadzieję, że wszystko w porządku z tą osobą. Była taka sytuacja, że karetka na sygnale ruszyła z okolic stadionu Widzewa, gdzieś na trasę.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.