Słuchajcie.. mam kłopot. Nie wiem, czy pisać to w wątku blogowym czy tutaj z komentarzami.
Chodzi o plany startowe. Wiosna - maraton (16.04. Dębno), czy skupić się na 5, 10, 21 km.. a maraton na jesień. Nie da się pewnie pogodzić maratonu i żeby tez dobrze pobiegać 5, 10 km.. chyba

Mam tu na myśli okres wiosenny marzec - maj.
Kiedy nie szedł trening pod 5, 10 km i trwało to długo, to finalnie jak gdyby na pocieszenie wymyśliłam sobie maraton. Wiecie, coś nowego, ekscytującego. W dodatku w tym roku skończyłam 35 lat.. nie ma co odkładać macierzyństwa nie wiadomo jak długo tym bardziej, że nie wiem jak długo starania mogą potrwać.
Planowałam więc pobiec jeden maraton na wiosnę, poprawić na jesień a później zrobić przerwę na dziecko, tzn. chciałabym być jak najdłużej aktywna i biegać jak najdłużej będzie to możliwe, ale wiadomo że startów już nie ma co planować w tym czasie. Po urodzeniu chciałabym wracać do treningu tak szybko jak pozwoli zdrowie (i czas

).
Jeśli maraton zostanie tylko na jesień, to już raczej nie będę poprawiac na wiosnę 2023 bo będę odwlekać i odwlekać dziecko bez końca

.
No ale skoro te 10 km drgnęło, to idealnie by dla mnie było móc pobiec Półmaraton Wiązowski, Dębno, a po zregenerowaniu maratonu postartować jeszcze wiosną na 5 i 10 km.. z tym że trener mówi zdecydowanie, że to ostatnie nie będzie dobrym pomysłem.
Biję się z myślami, za jakiś tydzień musiałabym się określić..