Tatry + 5km BS (5:49min/km)
No to Tatry za mną. Jestem bardzo zadowolony, bo miała być tragiczna pogoda, a było naprawdę przyjemnie. Pierwsze dwa dni w ogóle bez wiatru, niebieskie niebo. Co prawda zimno, ale jak się jest dobrze ubranym to nie ma problemu. Żona zrobiła fajną sesję parze ślubnej na Hali Gąsienicowej, a my z synem zjedliśmy frytki, szarlotkę, poszliśmy parenaście minut w kierunku Kasprowego, posiedzieliśmy na kamieniach, pogadaliśmy z ludźmi. Fajnie było. Następne dwa dni to jakieś pomniejsze spacery po górach - trochę w kierunku Czerwonych Wierchów, Przęłeczy Liliowe po wjeździe na Kasprowy, a potem Dolina ku Dziurze, bo była kijowa pogoda.
No i spadł śnieg. Postanowiliśmy ruszyć sobie bezpośrednio z pensjonatu przez Kuźnice i wejść sobie na Kondratową porobić zdjęcia widoków. Syn trochę pochodził na własnych nogach, ale klasycznie więcej czasu spędził w nosidle i latał potem po Kondratowej i nasłuchiwał ryków jeleni. Pogoda mega zmienna i PIĘKNA jednocześnie. Na zmianę słońce, mgła, deszcz, wiatr i w końcu 5-minutowa zawierucha ze śniegiem, a na Kondratowej pierwszy śnieg (czyli powiedzmy był śnieg w Tatrach od ~1300mnpm). Fotograficznie czuliśmy się spełnieni. Po drodze spotkaliśmy pana idącego boso. Potem wykrzyczał jakąś rytualną pieśń, ściągnął bluzę i koszulki i wbił w samych spodniach do schroniska na Hali :D
Nic wielkiego, dla większości górołazów to śmieszna wyprawa, ale przy 2-3 latku trzeba być pokornym i mimo, że by się chciało więcej to trzeba trochę odpuszczać. Po ok. 5h w górach widocznie syn traci zapał i radość, a przecież robimy to właśnne po to, żeby pokochał góry tak jak my. Na dłuższe wyprawy w wyższe góry przyjdzie czas.
A sportowo ten wypad dużo mi dał. Po paru dniach zacząłem czuć większe napięcie w stopach i mam wrażenie, że taki stan to idealny moment, żeby poobserwować jak pracuje ciało w czasie ruchu. Na Kondratową starałem się wysunąć biodra do przodu i prowadzić chód typowo z bioder. I dopiero jak coś boli to czuję jak optymalizować ten ruch, żeby odciążać tylną taśmę. Dobra nauka na przyszłość, szczególnie w związku z bieganiem.
A w dzień powrotu tak mnie znużyły 3h w aucie i potem jeszcze 2x25min jazdy po psa do mamy, że ubrałem ciuchy biegowe i poszedłem sobie zrobić spokojne 5km. Fajnie, że tym razem wracam z gór i czuję siłę i chęć do biegania od razu po powrocie. Bywały takie wypady w góry, że mnie coś łapało dziwnego w okolicach łydki albo uda i potem nie umiałem wrócić do sprawności przez parę tygodni. No, ale to było rok temu jak doprowadziłem się do kijowego stanu bieganiem i stresem.