Oczywiście, że bym nie robił, bo tam już nie było miejsca. Przejrzałem zapisy na stravie i stwierdziłem, że na przestrzeni 12tyg od lipca było 5 longów zbliżonych swoim charakterem pod kątem czasu trwania wysiłku i prognozowanego tempa maratońskiego (sub-2:30 --> 3:34/km).Biegający Filozof pisze: ↑06 paź 2022, 22:43Rozumiem, że Ty we wrześniu byś zrobił jeszcze dodatkowe longi? Ciekawe biorąc pod uwagę, że to były 4 tygodnie - 1 z półmaratonem, 2 z treningiem 35km, a 4 z maratonem. Przepraszam, ale jak mam poważnie podchodzić do takiej analizy?
W sierpniu "tylko" dwa longi na cztery tygodnie? To ile ma być longów według Ciebie?
Kompletnie się z taką argumentacją nie zgadzam. To zupełnie inny trening niż trening do połówki, Paweł (ale i inni moi zawodnicy - czy to z poziomi 1:07 czy 1:15) do połówki biegają dużo mniej longów. Maks 1-2 biegi po 20km w przygotowaniach.
Nie wiem, czy moja analiza jest poważna czy nie, po prostu zebrałem fakty. Nie użyłem żadnych sformułowań pt. że coś było poważne lub nie. Analiza należy do trenera. Rozumiem, że każdy ma prawo do emocji i obrony swojego zdania i to jest ok.
Pokazałem tylko, że na przestrzeni 12 tyg, już nawet nie 8, traktowanych jako klasyczny BPS, tych treningów typowo maratońskich było bardzo mało. Jak również sam kilometraż był bardzo niski.
Wrzucam screena z całego roku i za punkt wyjścia przyjąłem połowę maja, gdzie kilometraż był na poziomie 105km. Niech to będzie naszym benchmarkiem. Moim zdaniem z takiego kilometrażu nie da się pobiec sub-2:30, mięśnie nie znają zmęczenia i nie poradzą sobie w tempie maratonu na całym dystansie.
Przy czym mówimy o zawodniku, który jest na etapie progresu, dopiero wchodzi na kolejny poziom.
Jestem na 99% przekonany, że z takiego kilometrażu to zawodnik klasy Pączka miałby spory problem z połamaniem 2:30. Biorąc pod uwagę cały sezon.
Oczywiście wiadomo, że ważniejsza jest jakość niż ilość. Ja jestem jednak za opcją: ilość poparta jakością. Tego się nie da rozdzielić w kontekście do maratonu. Do półmaratonu względnie niski kilometraż i dużo jakości najczęściej wystarczą.
Być może charakter pracy i zajęć poza treningowych nie pozwalał na podbicie km, może zawodnik nie jest jeszcze gotowy na wyższe pensum. W to już nie wchodzę. Tu tandem trener-zawodnik uzgadnia ramy brzegowe.
ps. bardzo podobał mi się komentarz Pączka na mecie, bo mam podobnie ale w maratonie nie ma miejsca na harce, to jest matematyka i chłodny łeb. Sam dostałem już niejedną lekcję i wiem jak to boli.