Rolli pisze: ↑30 sie 2022, 15:48
"Profesorzy" z Airzone będą dla mnie trochę stronniczo podchodzić do tematu, dlatego niezależne badania powinne być brane pod uwagę na pierwszym miejscu.
Zgadza się. Zgadza się również, że na ten temat są tysiące badań, ale sam wiesz, że przekopanie się przez to samemu i zobaczenie co jest wartościowe, a co nie (bo nie każde badanie jest niestety wiarygodne) wymaga dużo czasu. Dlatego prosiłem o jakąś rzetelną pracę, która to jakoś podsumowuje. Jeśli to co podesłałeś jest dobre, to w wolnej chwili przeczytam, dzięki.
Jeszcze w kwestii tego rozróżnienia, o którym pisał Adam, taki inny, ale związany przykład mi się przypomniał. Gdyby patrzeć tylko z perspektywy tego "ile tlenu dostaje się ostatecznie do mięśni", to łatwo dojść do wniosku, że trening mięśni oddechowych nie ma większego sensu, bo jeśli prześledzić całą drogę jaką pokonuje tlen, od ust/nosa aż do poszczególnych komórek mięśniowych, to okaże się, że "wąskie gardło" nie jest w objętości pojedynczego wdechu. Więc nie powinno mieć to sensu, bo siła mięśni oddechowych jest o wiele większa niż to co jest potrzebne, nawet przy intensywnym wysiłku. A jednak, co najmniej kilka badań pokazuje, że trening mięśni oddechowych za pomocą jakiś prostych urządzeń, może mieć istotnie pozytywny wpływ na wyniki. Nie twierdzę, że ten wpływ jest gigantyczny, a badania są niepodważalne, bo nie wnikałem w to głęboko, ale generalnie, wygląda na to, że jakiś efekt jednak istnieje. Można więc zadać sobie pytanie, skąd się on bierze. Otóż okazuje się, że mięśnie oddechowe same potrzebują tlenu do pracy - co jest oczywiste, ale nieoczywisty już może być fakt, że u wytrenowanych osób odpowiadają one aż za 15% całkowitego poboru tlenu przy wysokich intensywnościach. Potrzebują też dopływu krwi, o który konkurują z mięśniami nóg. I oczywiście one też mogą się zmęczyć. Teoria jest więc taka, że za zwiększoną wydajność odpowiada (mniej więcej) lepsza odporność tych mięśni na zmęczenie, która pozwala dłużej zaopatrywać kończyny w krew w tym samym stopniu (albo przynajmniej spadek dopływu w czasie jest mniejszy). Pewnie i ta teoria jest tylko uproszczeniem sytuacji, ale to pokazuje jednak jakoś, że pewne rzeczy, które wydają nam się oczywiste w pewnym konkretnym modelu funkcjonowania organizmu, nagle już nie są, kiedy tylko popatrzymy z szerszego punktu widzenia.