Nie byłbym taki pewny. Myślę, że w japońskim systemie te relacje zawodnik-trener często są bardzo słabe o czym możecie przeczytać poniżej.
A co do braku japońskich "Małyszów" to myślę, że dzieje się tak przez to, że priorytetem w większości sytuacji jest średni wynik grupy, a nie wybitny poziom jednego zawodnika. Na pewno są trenerzy, którzy poświęcają się bardziej zawodnikom z największym potencjałem, ale raczej nie jest to bardzo powszechne. Mało jest też tam maratończyków, którzy reprezentują stały wysoki poziom. Gwiazdy szybko się pojawiają, ale mogą równie szybko zniknąć.
Jeśli spojrzeć na rekordzistę Japonii w maratonie, Kengo Suzuki, to jest to zawodnik, który zrobił bardzo szybki progres, a wcześniej wcale nie pokazywał, że będzie w stanie biegać 2:04. W roku 2019, w wieku 24 lat miał życiówki na poziomie:
10 000m - 28:30
HM - 63:08
M - 2:10:21.
W zeszłym roku Australijka, Melissa Duncan, opowiedziała jak wyglądała jej codzienność w jednej z czołowych japońskich grup - Shiseido. Wiadomo, że jej historia nie reprezentuje działania całego systemu, ale może to dać jakiś pogląd z czym zawodnik może się zmagać w takiej grupie.
Tak wyglądało to w skrócie: Dołącza do grupy i od razu ma trenować ze wszystkimi po 200km tygodniowo. W czasie biegów nie można rozmawiać czy się śmiać, najlepiej też nie mieć żadnych hobby, bo to znaczy, że nie skupia się na treningu. Jak ma problemy z drobną kontuzją to trener jej mówi, że jest po prostu słaba. Przez brak żadnych zmian drobny uraz zmienia się w poważniejszą kontuzję, ale trener mówi, że jest za gruba i za bardzo obciąża tym ciało, więc jedyne co musi zrobić to ograniczyć kalorie. Sytuacja się pogarsza, a trener dalej chce, żeby wykonywała każdy trening, aż w końcu kontuzje są tak poważne, że nie może kontynuować.
Pod artykułem można też znaleźć komentarz:
"Byłem biegaczem w jednym z najbardziej rygorystycznych uniwersytetów w Japonii. Skończyłem karierę przez problemy ze zdrowiem psychicznym spowodowane stresem, który wiązał się z byciem w drużynie. Nie mówię, że japońskie środowisko jest złe, ale dużo biegaczy kończy kariery przez duży stres/presję, którego nie są w stanie znieść. Jeden z moich przyjaciół trafił do szpitala przez swoje problemy. Myślę, że to źle, że musiał zrobić przez to zrobić roczną przerwę od szkoły. Mam nadzieje, że japońskie środowisko trenerskie się zmieni. Wtedy zmieniłaby się ta filozofia/to podejście"
(I used to be a runner in the most strict university in Japan. I retired because of my mental issues because of the stress from the team. I am not saying that the environment in Japan is bad but a lot of good runners quit because of the high stress and they can’t handle it.One my friend had to go to the hospital because of his mental problems and I think it’s bad that he had to take a year off of school. I really hope that the strict environment of Japanese coaching Philosophy would change.)
Wielu rzeczy można się nauczyć z japońskiego systemu, ale na pewno nie jest tak kolorowo jak może się wydawać patrząc na same wyniki.
Link do artykułu: http://japanrunningnews.blogspot.com/20 ... s.html?m=1