Powięziowo i tensegracyjnie - wytrwałość kształtowania ruchu : )
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1295
- Rejestracja: 21 paź 2020, 20:15
- Życiówka na 10k: 42:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:08
- Lokalizacja: Wieś
Plan na tydzień 8/14
20.02.2022-26.02.2022
48 dni do maratonu!
Niedziela – 20.02.2022 r.
Totalny wypoczynek, regeneracja. Zmiękczanie, zwiększanie zakresów układu tensegracyjnego, masowanie powięziowe, planowanie. W trakcie realizacji, ale już końcówka.
Poniedziałek – 21.02.2022 r.
Roz-wy-bieganie : ) 50'
Wtorek – 22.02.2022 r.
Za-biegowa – 50×30″/30″
Środa – 23.02.2022
Roz-wy-bieganie : ) 50'
Czwartek – 24.02.2022
Wolne.
Piątek – 25.02.2022
Zbiego-Podbiegi : ) 15x300m/300m (podbiegi 600m, by się przydały)
Sobota – 26.02.2022
Roz-wy-bieganie : ) 90'+30'
Dodatkowo przede mną stare problemy, na które dotychczas nie znalazłem rozwiązania, a które coraz mocniej pukają do drzwi i domagają się jakichś decyzji: co robić?
Chodzi m.in o:
Odżywianie przed i w trakcie maratonu (nawet woda zostaje mi na żołądku)
Tapering (jakoś nie wzmacnia!)
20.02.2022-26.02.2022
48 dni do maratonu!
Niedziela – 20.02.2022 r.
Totalny wypoczynek, regeneracja. Zmiękczanie, zwiększanie zakresów układu tensegracyjnego, masowanie powięziowe, planowanie. W trakcie realizacji, ale już końcówka.
Poniedziałek – 21.02.2022 r.
Roz-wy-bieganie : ) 50'
Wtorek – 22.02.2022 r.
Za-biegowa – 50×30″/30″
Środa – 23.02.2022
Roz-wy-bieganie : ) 50'
Czwartek – 24.02.2022
Wolne.
Piątek – 25.02.2022
Zbiego-Podbiegi : ) 15x300m/300m (podbiegi 600m, by się przydały)
Sobota – 26.02.2022
Roz-wy-bieganie : ) 90'+30'
Dodatkowo przede mną stare problemy, na które dotychczas nie znalazłem rozwiązania, a które coraz mocniej pukają do drzwi i domagają się jakichś decyzji: co robić?
Chodzi m.in o:
Odżywianie przed i w trakcie maratonu (nawet woda zostaje mi na żołądku)
Tapering (jakoś nie wzmacnia!)
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1295
- Rejestracja: 21 paź 2020, 20:15
- Życiówka na 10k: 42:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:08
- Lokalizacja: Wieś
Weryfikacja planu na luty!
Jest bliżej niż myślałem. Koniec zabaw biegowych, zaczynamy (już dwa tygodnie temu powinienem zacząć) interwały.
Wczoraj pogoda (deszcz, wiatr i ciemności) zatrzymały mnie w domu. Nie było rozbiegania.
Dzisiaj natomiast uświadomiłem sobie, że wypadłem z planu treningowego, tak jak w sobotę wypadłem z ruchu biegowego (wczoraj do tego doszedłem, że nie rozluźniałem zakrocznej, z zimna prawdopodobnie, ale jednak).
Od dwóch tygodni nie powinno już być zabaw biegowych, tylko interwały. A podbiegi powinny wyglądać inaczej.
Dobrze, że się zorientowałem. I dzisiaj pobiegłem 8x1000m w tempie 4:40, p. 4 min. w marszu. Przebiegło bardzo lekko. Zabawy były cięższe odczuciowo. Z takimi przerwami, był to bardzo przyjemny trening.
Realizacja interwałów 8/14
Całość
13,31km/1:22:46/6:13/145/1,07/10,1/288 (przerwy w marszu)
Odcinki szybkie
Tempo/tętno/kadencja/kontakt/krok/oscylacja
04:26/146/ 167/ 246/ 1,36/ 11,4
04:34/132/ 168 /250/ 1,31/ 10,9
04:38/ 138/ 167/ 241 /1,29 /11,3
04:26/ 137/ 168/ 236/ 1,34/ 11
04:42/142/ 170/ 241/ 1,25/ 10,5
04:32/141/ 169/ 233/ 1,31/ 10,9
04:32/ 142/ 170/ 234/ 1,29/ 10,8
04:41/143/ 167/ 234 /1,27 /11,2
Średnia odcinków szybkich:
04:33 /140/ 168/ 239/ 1,30 /11,0
Tętno
128/152
74%/87%
Czas w strefach tętna:
Z1 -7%/ Z2-20%, Z3-41%, Z4- 3%
Garmin naliczył mi:
16 godz. odpoczynku.
103/31 – tętno odpoczynku.
53 – pułap poszedł w górę o 1.
Do tego piękny ruch (odczuciowo), który siadł nieco, dopiero przy 8 km. Dlaczego tak się dzieje zawsze na końcówce?
Zrobiłem pierwszy test jedzenia przedstartowego.
Jaglanka na wodzie, (pomysł podsunął mi
Do swojej jaglanki dodałem masła orzechowego, miodu i rodzynek. Żona stwierdziła, że nie da się tego jeść . Mi smakowało! I moc była!
Plan na tydzień 8/14 (po zmianach)
22.02.2022-26.02.2022
46 dni do maratonu!
Wtorek – 22.02.2022 r.
Interwały: 8x 1000m p.4′ (przerwa w marszu)
Środa – 23.02.2022
Roz-wy-bieganie : ) 50'
Czwartek – 24.02.2022
Roz-wy-bieganie : ) 50'
Piątek – 25.02.2022
Podbiegi: 5x 200m w tempie 4:30-4:40 na przerwach do pełnego odpoczynku
Sobota – 26.02.2022
Test. Prawdopodobnie 5km+2km z przerwą 10 min.
Razem - 70 km.
Jest bliżej niż myślałem. Koniec zabaw biegowych, zaczynamy (już dwa tygodnie temu powinienem zacząć) interwały.
Wczoraj pogoda (deszcz, wiatr i ciemności) zatrzymały mnie w domu. Nie było rozbiegania.
Dzisiaj natomiast uświadomiłem sobie, że wypadłem z planu treningowego, tak jak w sobotę wypadłem z ruchu biegowego (wczoraj do tego doszedłem, że nie rozluźniałem zakrocznej, z zimna prawdopodobnie, ale jednak).
Od dwóch tygodni nie powinno już być zabaw biegowych, tylko interwały. A podbiegi powinny wyglądać inaczej.
Dobrze, że się zorientowałem. I dzisiaj pobiegłem 8x1000m w tempie 4:40, p. 4 min. w marszu. Przebiegło bardzo lekko. Zabawy były cięższe odczuciowo. Z takimi przerwami, był to bardzo przyjemny trening.
Realizacja interwałów 8/14
Całość
13,31km/1:22:46/6:13/145/1,07/10,1/288 (przerwy w marszu)
Odcinki szybkie
Tempo/tętno/kadencja/kontakt/krok/oscylacja
04:26/146/ 167/ 246/ 1,36/ 11,4
04:34/132/ 168 /250/ 1,31/ 10,9
04:38/ 138/ 167/ 241 /1,29 /11,3
04:26/ 137/ 168/ 236/ 1,34/ 11
04:42/142/ 170/ 241/ 1,25/ 10,5
04:32/141/ 169/ 233/ 1,31/ 10,9
04:32/ 142/ 170/ 234/ 1,29/ 10,8
04:41/143/ 167/ 234 /1,27 /11,2
Średnia odcinków szybkich:
04:33 /140/ 168/ 239/ 1,30 /11,0
Tętno
128/152
74%/87%
Czas w strefach tętna:
Z1 -7%/ Z2-20%, Z3-41%, Z4- 3%
Garmin naliczył mi:
16 godz. odpoczynku.
103/31 – tętno odpoczynku.
53 – pułap poszedł w górę o 1.
Do tego piękny ruch (odczuciowo), który siadł nieco, dopiero przy 8 km. Dlaczego tak się dzieje zawsze na końcówce?
Zrobiłem pierwszy test jedzenia przedstartowego.
Jaglanka na wodzie, (pomysł podsunął mi
Dzięki!
Do swojej jaglanki dodałem masła orzechowego, miodu i rodzynek. Żona stwierdziła, że nie da się tego jeść . Mi smakowało! I moc była!
Plan na tydzień 8/14 (po zmianach)
22.02.2022-26.02.2022
46 dni do maratonu!
Wtorek – 22.02.2022 r.
Interwały: 8x 1000m p.4′ (przerwa w marszu)
Środa – 23.02.2022
Roz-wy-bieganie : ) 50'
Czwartek – 24.02.2022
Roz-wy-bieganie : ) 50'
Piątek – 25.02.2022
Podbiegi: 5x 200m w tempie 4:30-4:40 na przerwach do pełnego odpoczynku
Sobota – 26.02.2022
Test. Prawdopodobnie 5km+2km z przerwą 10 min.
Razem - 70 km.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1295
- Rejestracja: 21 paź 2020, 20:15
- Życiówka na 10k: 42:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:08
- Lokalizacja: Wieś
Wojna sprawiła, że radość z biegania, przygotowań do maratonu, pracy nad techniką, zeszła na dalszy plan. Została przysypana dramatem napaści na Ukrainę. W takim dość ciężkim nastroju tydzień się zakończył. Mam nadzieję, że nastąpi jednak szybki pokój.
40 dni do maratonu, który kojarzy się ze ZWYCIĘSTWEM!
Waga: 77,1 kg. Ważny spadek.
Tydzień 8/14
20.02.2022 r. -26.02.2022 r
Aktywności: 9
Całkowity dystans: 68,64 km
Średni dystans: 7,63 km (czyli 9,8 km dziennie)
Maksymalny przebieg: 14,15 km
Całkowity czas aktywności: 6:36:55
Średnie tempo: 5:47 /km
Średnie tętno: 136 bpm
Maksymalne tętno: 171 bpm
Średni rytm biegu: 159 spm
Odchylenie pionowe: 11,0 cm
Czas kontaktu z podłożem: 255 ms
Średnia długość kroku: 1,14 m
Poniedziałek, 21.02.2022
Zaczęło się ciężko. Nogi pozbawione sprężystości. Do tego czułem jakby brak energii. Na szczęście szybko to minęło. Bieganie stało się przyjemnością. Poprzez kontrolę ruchu mogłem biegać bardzo długo. Limitowało mnie tylko paliwo. Nie pamiętam, kiedy bieganie sprawiało mi tyle radości, kiedy było tak łatwe i przyjemne. W końcu!
14,15/1:22:36/5:50/157/1,09/11,7/262
Tętno
130/154 (zaraz na początku, pasek szalał z tętnem)
75%/89%
Czwartek - 24.02.2022 r
Asfalt. Od samego początku dobra technika. Najciekawsze jest to, że w ogóle nie czułem zmęczenia. Nie sądziłem, że tak łatwo przebiegnie.
13,13 km/1:13:22/5:35/159/1,13/11,1/260
Z tą kadencją i krokiem, czuję się swobodnie, przyjemnie. To jakiś punkt wyjściowy/startowy.
Tętno
131/75%/Z2,4
Żadnych problemów z realizacją. Końcówka jak zwykle trochę rozkojarzona, nerwowa.
Ze świata niestety tego dnia bardzo złe wiadomości.
Piątek - 25.02.2022 r
5x200/200 do pełnego wypoczynku.
Nogi odczuły ten trening. Może nawet dałem im w kość, trochę za mocno.
Oscylacja była idealnie (?) niska.
Zestawienie podbiegów:
Odcinek nie wymierzony dokładnie, tak na Garmina, więc są jakieś niedokładności. Za drugim razem, zagapiłem się z wyłączeniem stopera.
00:51,40 /0,2/ 04:23:00 /178 /225 /1,28 /9,6
00:55,70/ 0,21 /04:20:00/ 179/ 220/ 1,29/ 9,5
00:50,70/ 0,2/ 04:14:00/ 177 /215/ 1,33/ 9,6
00:47,50 /0,19 /04:04:00 /183 /215 /1,34/ 9,1
00:49,60/ 0,2 /04:14:00/ 156/ 209 /1,51/ 9,5
00:48,30 /0,19/ 04:08:00/ 182/ 176 /1,32 /9,7
Średnia odcinków szybkich
00:50,53/ 0,20/ 04:13 /176 /210 /1,35 /9,5
Całość tego dnia:
12,34km/6:20/150/1,03/11,2/270
Sobota – test 5km+2km po 10 minutach odpoczynku.
Na realizację wybrałem Parkrun Rumia.
Bardzo z wyboru jestem zadowolony. Świetna atmosfera i organizacja. Fajne miejsce, które zapewnia wszystko co potrzebne biegaczami, by przyjechać i wystartować.
Spotkałem tam Adama, który pozytywnie ocenił moją technikę biegania, ale dostrzegł też mankamenty, usztywniony środek. Y. by się spodobała! Zobaczymy.
Usłyszałem też od niego dużo dobrego na temat moich forumowych wypowiedzi, za co bardzo mu dziękuję!
Do Rumi na Parkrun na pewno jeszcze będę chciał pojechać.
Duże podziękowania dla organizatorów!
Z testu też jestem bardzo zadowolony. Ale jak to zwykle bywa, po spokojnej analizie już w domu, doszedłem do wniosku, że mógł wypaść lepiej. Wybiegłem/wyskoczyłem trochę z techniki jaką chciałem biegać.
Test pokazał, że nie potrafię utrzymać tempa po 10 min. Trochę to zrzucam na brak mobilizacji psychicznej. Zmotywowany byłem na 5 km, i na to tylko starczyło.
Generalnie wraz z kilometrami czas kontaktu rośnie, czyli coś siada.
Czas kontaktu na każdym kilometrze testu:
5 km: 218/221/221/226/229
2 km: 214/227
Dużo razy tego dnia biegałem.
Rano, by wstrząsnąć jelitami. 2,02km/5:29/160/1,14
Udało się.
Przed parkrunem – rozgrzewka
1,0km/6:26/155/1,0/11,9/260
5 km test.
5,04 km/4:13/172/1,38/10,6/224
Średnie/Maksymalne tętno
160/171
92%/98%
Po 10 min.
2 km test.
2:03/4:16/173/1,36/10,6/220
Średnie/Maksymalne tętno
155/163
89%/94%
I następnie wybieganie zaplanowanych kilometrów:
5,61km/5:48/159/1,08/255
Średnie/maksymalne tętno
137/142
79%/81%
Łącznie wyszło tego: 14,7 km.
Z realizacji planu tygodniowego 8/14 byłaby pełna radość, na którą teraz nie ma miejsca.
40 dni do maratonu, który kojarzy się ze ZWYCIĘSTWEM!
Waga: 77,1 kg. Ważny spadek.
Tydzień 8/14
20.02.2022 r. -26.02.2022 r
Aktywności: 9
Całkowity dystans: 68,64 km
Średni dystans: 7,63 km (czyli 9,8 km dziennie)
Maksymalny przebieg: 14,15 km
Całkowity czas aktywności: 6:36:55
Średnie tempo: 5:47 /km
Średnie tętno: 136 bpm
Maksymalne tętno: 171 bpm
Średni rytm biegu: 159 spm
Odchylenie pionowe: 11,0 cm
Czas kontaktu z podłożem: 255 ms
Średnia długość kroku: 1,14 m
Poniedziałek, 21.02.2022
Wtorek, 22.02.2022 r.Drwal Biegacz pisze: ↑22 lut 2022, 21:46
pogoda (deszcz, wiatr i ciemności) zatrzymały mnie w domu. Nie było rozbiegania.
Środa – 23.02.2022 r.Drwal Biegacz pisze: ↑22 lut 2022, 21:46
pobiegłem 8x1000m w tempie 4:40, p. 4 min. w marszu. Przebiegło bardzo lekko. Zabawy były cięższe odczuciowo. Z takimi przerwami, był to bardzo przyjemny trening. Więcej w odnośniku wyżej.
Zaczęło się ciężko. Nogi pozbawione sprężystości. Do tego czułem jakby brak energii. Na szczęście szybko to minęło. Bieganie stało się przyjemnością. Poprzez kontrolę ruchu mogłem biegać bardzo długo. Limitowało mnie tylko paliwo. Nie pamiętam, kiedy bieganie sprawiało mi tyle radości, kiedy było tak łatwe i przyjemne. W końcu!
14,15/1:22:36/5:50/157/1,09/11,7/262
Tętno
130/154 (zaraz na początku, pasek szalał z tętnem)
75%/89%
Czwartek - 24.02.2022 r
Asfalt. Od samego początku dobra technika. Najciekawsze jest to, że w ogóle nie czułem zmęczenia. Nie sądziłem, że tak łatwo przebiegnie.
13,13 km/1:13:22/5:35/159/1,13/11,1/260
Z tą kadencją i krokiem, czuję się swobodnie, przyjemnie. To jakiś punkt wyjściowy/startowy.
Tętno
131/75%/Z2,4
Żadnych problemów z realizacją. Końcówka jak zwykle trochę rozkojarzona, nerwowa.
Ze świata niestety tego dnia bardzo złe wiadomości.
Piątek - 25.02.2022 r
5x200/200 do pełnego wypoczynku.
Nogi odczuły ten trening. Może nawet dałem im w kość, trochę za mocno.
Oscylacja była idealnie (?) niska.
Zestawienie podbiegów:
Odcinek nie wymierzony dokładnie, tak na Garmina, więc są jakieś niedokładności. Za drugim razem, zagapiłem się z wyłączeniem stopera.
00:51,40 /0,2/ 04:23:00 /178 /225 /1,28 /9,6
00:55,70/ 0,21 /04:20:00/ 179/ 220/ 1,29/ 9,5
00:50,70/ 0,2/ 04:14:00/ 177 /215/ 1,33/ 9,6
00:47,50 /0,19 /04:04:00 /183 /215 /1,34/ 9,1
00:49,60/ 0,2 /04:14:00/ 156/ 209 /1,51/ 9,5
00:48,30 /0,19/ 04:08:00/ 182/ 176 /1,32 /9,7
Średnia odcinków szybkich
00:50,53/ 0,20/ 04:13 /176 /210 /1,35 /9,5
Całość tego dnia:
12,34km/6:20/150/1,03/11,2/270
Sobota – test 5km+2km po 10 minutach odpoczynku.
Na realizację wybrałem Parkrun Rumia.
Bardzo z wyboru jestem zadowolony. Świetna atmosfera i organizacja. Fajne miejsce, które zapewnia wszystko co potrzebne biegaczami, by przyjechać i wystartować.
Spotkałem tam Adama, który pozytywnie ocenił moją technikę biegania, ale dostrzegł też mankamenty, usztywniony środek. Y. by się spodobała! Zobaczymy.
Usłyszałem też od niego dużo dobrego na temat moich forumowych wypowiedzi, za co bardzo mu dziękuję!
Do Rumi na Parkrun na pewno jeszcze będę chciał pojechać.
Duże podziękowania dla organizatorów!
Z testu też jestem bardzo zadowolony. Ale jak to zwykle bywa, po spokojnej analizie już w domu, doszedłem do wniosku, że mógł wypaść lepiej. Wybiegłem/wyskoczyłem trochę z techniki jaką chciałem biegać.
Test pokazał, że nie potrafię utrzymać tempa po 10 min. Trochę to zrzucam na brak mobilizacji psychicznej. Zmotywowany byłem na 5 km, i na to tylko starczyło.
Generalnie wraz z kilometrami czas kontaktu rośnie, czyli coś siada.
Czas kontaktu na każdym kilometrze testu:
5 km: 218/221/221/226/229
2 km: 214/227
Dużo razy tego dnia biegałem.
Rano, by wstrząsnąć jelitami. 2,02km/5:29/160/1,14
Udało się.
Przed parkrunem – rozgrzewka
1,0km/6:26/155/1,0/11,9/260
5 km test.
5,04 km/4:13/172/1,38/10,6/224
Średnie/Maksymalne tętno
160/171
92%/98%
Po 10 min.
2 km test.
2:03/4:16/173/1,36/10,6/220
Średnie/Maksymalne tętno
155/163
89%/94%
I następnie wybieganie zaplanowanych kilometrów:
5,61km/5:48/159/1,08/255
Średnie/maksymalne tętno
137/142
79%/81%
Łącznie wyszło tego: 14,7 km.
Z realizacji planu tygodniowego 8/14 byłaby pełna radość, na którą teraz nie ma miejsca.
Ostatnio zmieniony 01 mar 2022, 17:32 przez Drwal Biegacz, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1295
- Rejestracja: 21 paź 2020, 20:15
- Życiówka na 10k: 42:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:08
- Lokalizacja: Wieś
Plan na 9/14
27.02-5.03.2022 r.
Niedziela - 27.02.2022 r.
Wypoczynek - zrealizowane
Poniedziałek – 28.02.2022 r.
Wybieganie : ) 50'. Zrealizowane.
13,22km/5:34, nie licząc przerw.
Wtorek – 1.03.2022
Interwały: 8-12x 1000m@4:40 (4:50) p.4′ (przerwa w marszu)
Środa – 2.03.2022 r.
POST ŚCISŁY. Środa popielcowa.
Czwartek – 3.03.2022 r.
Roz-wy-bieganie : ) 50'
Piątek – 4.03.2022 r.
Podbiegi: 15x 200m w tempie 4:30-4:40 na przerwach do pełnego odpoczynku
Sobota – 5.03.2022 r.
Wybieganie – maksymalnie 24 km lub 2 godz.
Razem 60 km.
27.02-5.03.2022 r.
Niedziela - 27.02.2022 r.
Wypoczynek - zrealizowane
Poniedziałek – 28.02.2022 r.
Wybieganie : ) 50'. Zrealizowane.
13,22km/5:34, nie licząc przerw.
Wtorek – 1.03.2022
Interwały: 8-12x 1000m@4:40 (4:50) p.4′ (przerwa w marszu)
Środa – 2.03.2022 r.
POST ŚCISŁY. Środa popielcowa.
Czwartek – 3.03.2022 r.
Roz-wy-bieganie : ) 50'
Piątek – 4.03.2022 r.
Podbiegi: 15x 200m w tempie 4:30-4:40 na przerwach do pełnego odpoczynku
Sobota – 5.03.2022 r.
Wybieganie – maksymalnie 24 km lub 2 godz.
Razem 60 km.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1295
- Rejestracja: 21 paź 2020, 20:15
- Życiówka na 10k: 42:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:08
- Lokalizacja: Wieś
Waga! Posty i obżarstwo
Bardzo dumny jestem z tego jak zapanowałem nad jedzeniem, i ze sposobu jaki wypracowałem dla siebie, by wrócić do zdrowej, normalnej wagi. Dzięki temu, w końcu, po latach biegania jestem w prawidłowym BMI. Jednak nie udało się tego osiągnąć samym bieganiem.
Podstawą jest post i jedzenie do syta (lubię w końcu najeść się). Plus ograniczenie węglowodanów, ale nie ograniczyłem ich tak jak jest to w diecie keto.
Można też powiedzieć, że moje odżywianie oparte jest o zasadę: mogę jeść co chcę i ile chcę (do syta i więcej), ale nie kiedy chcę (poszczenie)
W praktyce staram się stosować do zasady 16/8. 16 godzin, kiedy nie jem i 8 godzin kiedy jem ile chcę i co chcę. Obecnie niejedzenie, przez kilkanaście godzin nie stanowi dla mnie najmniejszego problemu, i nie odczuwam w związku z tym jakiegoś osłabienia, czy gorszego samopoczucia, trudności z wytrzymaniem. Nie odbija się nawet na dość długich wybieganiach czy nawet mocniejszych akcentach. Jest energia. Dochodziłem do tego jednak kilka miesięcy.
Organizm, żeby tak reagował, musiał nauczyć się spalania tłuszczy. Nauczyłem go poprzez wydłużenie przerw w niejedzeniu oraz ograniczeniu węglowodanów.
Rozpocznijmy od węglowodanów. Mając w organizmie węglowodany, organizm nie rozpocznie spalać tłuszczu (tak w skrócie, po chłopsku). Przerwa w jedzeniu jest po to, by organizm poczuł, że brakuje cukrów, i musi do niego (organizmu) dotrzeć, że ich nie otrzyma z zewnątrz. Są w zapasach zgromadzonego przez lata tłuszczu. Musi się do nich dobrać. Tu jest krótki moment dyskomfortu.
Organizm zaczyna walczyć=domagać się=zmuszać nas do zjedzenia czegoś (co zawiera węgle).
U mnie w praktyce, i w skrócie wyglądało to mnie więcej tak:
Rano bez śniadania, tylko herbata (bez cukru), czasem dwie oraz kawa. Gdzieś o godzinie 10:00 organizm domaga się jedzenia. Dostaje wodę, herbatę i kawę. Kawa bardzo pomaga przezwyciężyć chęć jedzenia. Stan ten trwał na początku mniej więcej 30-40 min. następie mijał. Mijała chęć zjedzenia czegoś.
Zaczynamy dalej funkcjonować, bez myślenia o jedzeniu. Oznacza, to że organizm zaczął przerabiać tłuszcz na cukry, które już trafiły do krwi. O 12-13 zaczynałem jeść. Ile chcę i co chcę. Jeść mogę do 20:00-21:00. I tak robię! Ograniczam jednak do maksimum węglowodany, ale nie tak jak w keto. Po prostu mniej.
Początkowo, przez kilka miesięcy podchodziłem do tych zasad bardzo luźno. Stosowałem przez np. kilka dni, nie jadłem przez np. 12 godzin, 12 jadłem, albo 14/10. Od razu z zasady tej wyłączyłem soboty i niedziele. Obecnie wyłączone są tylko niedziele, dni świąteczne, uroczystości rodzinne. Zawsze jednak staram się by odstępy między posiłkami były maksymalnie długie.
Efekt jest taki, że mam w końcu normalną wagę, czuję energię jak nigdy dotąd, panuję nad jedzeniem, w takim sensie, że nie muszę jeść od zaraz. Kilkanaście godzin bez jedzenia (ale z piciem) nie wywołuje u mnie czegoś co można by nazwać głodem, myślenia jestem głodny jak wilk, że myślę tylko o jedzeniu, spadkiem energii, nastroju.
Uniezależniłem się od zjedzenia czegoś natychmiast, bo nie wytrzymam. Organizm, czując brak cukrów (węglowodanów) od razu dobiera się do tłuszczu i przerabia na cukry.
Jem generalnie znacznie mniej, bo nie jestem głodny (uzależniony od słodkiego, cukrów, węgli pod każdą postacią, bo od tłuszczu nie można się uzależnić). Nawet po 24 godzinach niejedzenia, (dwa razy zrealizowałem) nie muszę jeść natychmiast, czuję się głodny, ale nie jak wilk, po prostu, czas coś zjeść.
Patrząc tak z perspektywy lat, jakby mi ktoś coś takiego powiedział, miałbym wątpliwości, nie uwierzyłbym, że to coś dla mnie. A teraz doświadczyłem tego sam i wydaje się zadziwiająco łatwe.
Nauczenie organizmu powstrzymywania się od jedzenia, daje podobną satysfakcję, i zmienia człowieka jak przebiegnięcie maratonu!
Warto tego organizmu nauczyć. I nie da się tego zrobić siłą woli! Tu trzeba zastosować wiedzę o funkcjonowaniu organizmu. Ja, opracowując zasady dla siebie, skorzystałem z wiedzy jaką dzielą się na kanale Youtube Bracia Rodzeń. (lekarze).
Jak wracam do zdrowej wagi można prześledzić na blogu od tygodnia 1/14.
Waga jest ważnym elementem moich przygotowań do maratonu.
Nie wiem czy uda mi się ostatecznie zejść do 70 kilku kilogramów, nic na siłę, (nie lubię czuć się głodny, obżarty też nie!), ale z efektów już jestem zadowolony.
Bardzo dumny jestem z tego jak zapanowałem nad jedzeniem, i ze sposobu jaki wypracowałem dla siebie, by wrócić do zdrowej, normalnej wagi. Dzięki temu, w końcu, po latach biegania jestem w prawidłowym BMI. Jednak nie udało się tego osiągnąć samym bieganiem.
Podstawą jest post i jedzenie do syta (lubię w końcu najeść się). Plus ograniczenie węglowodanów, ale nie ograniczyłem ich tak jak jest to w diecie keto.
Można też powiedzieć, że moje odżywianie oparte jest o zasadę: mogę jeść co chcę i ile chcę (do syta i więcej), ale nie kiedy chcę (poszczenie)
W praktyce staram się stosować do zasady 16/8. 16 godzin, kiedy nie jem i 8 godzin kiedy jem ile chcę i co chcę. Obecnie niejedzenie, przez kilkanaście godzin nie stanowi dla mnie najmniejszego problemu, i nie odczuwam w związku z tym jakiegoś osłabienia, czy gorszego samopoczucia, trudności z wytrzymaniem. Nie odbija się nawet na dość długich wybieganiach czy nawet mocniejszych akcentach. Jest energia. Dochodziłem do tego jednak kilka miesięcy.
Organizm, żeby tak reagował, musiał nauczyć się spalania tłuszczy. Nauczyłem go poprzez wydłużenie przerw w niejedzeniu oraz ograniczeniu węglowodanów.
Rozpocznijmy od węglowodanów. Mając w organizmie węglowodany, organizm nie rozpocznie spalać tłuszczu (tak w skrócie, po chłopsku). Przerwa w jedzeniu jest po to, by organizm poczuł, że brakuje cukrów, i musi do niego (organizmu) dotrzeć, że ich nie otrzyma z zewnątrz. Są w zapasach zgromadzonego przez lata tłuszczu. Musi się do nich dobrać. Tu jest krótki moment dyskomfortu.
Organizm zaczyna walczyć=domagać się=zmuszać nas do zjedzenia czegoś (co zawiera węgle).
U mnie w praktyce, i w skrócie wyglądało to mnie więcej tak:
Rano bez śniadania, tylko herbata (bez cukru), czasem dwie oraz kawa. Gdzieś o godzinie 10:00 organizm domaga się jedzenia. Dostaje wodę, herbatę i kawę. Kawa bardzo pomaga przezwyciężyć chęć jedzenia. Stan ten trwał na początku mniej więcej 30-40 min. następie mijał. Mijała chęć zjedzenia czegoś.
Zaczynamy dalej funkcjonować, bez myślenia o jedzeniu. Oznacza, to że organizm zaczął przerabiać tłuszcz na cukry, które już trafiły do krwi. O 12-13 zaczynałem jeść. Ile chcę i co chcę. Jeść mogę do 20:00-21:00. I tak robię! Ograniczam jednak do maksimum węglowodany, ale nie tak jak w keto. Po prostu mniej.
Początkowo, przez kilka miesięcy podchodziłem do tych zasad bardzo luźno. Stosowałem przez np. kilka dni, nie jadłem przez np. 12 godzin, 12 jadłem, albo 14/10. Od razu z zasady tej wyłączyłem soboty i niedziele. Obecnie wyłączone są tylko niedziele, dni świąteczne, uroczystości rodzinne. Zawsze jednak staram się by odstępy między posiłkami były maksymalnie długie.
Efekt jest taki, że mam w końcu normalną wagę, czuję energię jak nigdy dotąd, panuję nad jedzeniem, w takim sensie, że nie muszę jeść od zaraz. Kilkanaście godzin bez jedzenia (ale z piciem) nie wywołuje u mnie czegoś co można by nazwać głodem, myślenia jestem głodny jak wilk, że myślę tylko o jedzeniu, spadkiem energii, nastroju.
Uniezależniłem się od zjedzenia czegoś natychmiast, bo nie wytrzymam. Organizm, czując brak cukrów (węglowodanów) od razu dobiera się do tłuszczu i przerabia na cukry.
Jem generalnie znacznie mniej, bo nie jestem głodny (uzależniony od słodkiego, cukrów, węgli pod każdą postacią, bo od tłuszczu nie można się uzależnić). Nawet po 24 godzinach niejedzenia, (dwa razy zrealizowałem) nie muszę jeść natychmiast, czuję się głodny, ale nie jak wilk, po prostu, czas coś zjeść.
Patrząc tak z perspektywy lat, jakby mi ktoś coś takiego powiedział, miałbym wątpliwości, nie uwierzyłbym, że to coś dla mnie. A teraz doświadczyłem tego sam i wydaje się zadziwiająco łatwe.
Nauczenie organizmu powstrzymywania się od jedzenia, daje podobną satysfakcję, i zmienia człowieka jak przebiegnięcie maratonu!
Warto tego organizmu nauczyć. I nie da się tego zrobić siłą woli! Tu trzeba zastosować wiedzę o funkcjonowaniu organizmu. Ja, opracowując zasady dla siebie, skorzystałem z wiedzy jaką dzielą się na kanale Youtube Bracia Rodzeń. (lekarze).
Jak wracam do zdrowej wagi można prześledzić na blogu od tygodnia 1/14.
Waga jest ważnym elementem moich przygotowań do maratonu.
Nie wiem czy uda mi się ostatecznie zejść do 70 kilku kilogramów, nic na siłę, (nie lubię czuć się głodny, obżarty też nie!), ale z efektów już jestem zadowolony.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1295
- Rejestracja: 21 paź 2020, 20:15
- Życiówka na 10k: 42:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:08
- Lokalizacja: Wieś
Tydzień 9/14
27.02-5.03.2022 r.
Do maratonu 35 dni.
Waga: 77,0 kg. (BMI 24) Stary cel, ustawiony na Garminie osiągnięty. Do nowego, 70 kilka kilogramów, jeszcze trochę.
Podsumowanie tygodnia 9/14
Aktywności: 5
Całkowity dystans: 83,24 km
Średni dystans: 16,65 km (na 7 dni – 11,89 km )
Maksymalny przebieg: 23,63 km
Całkowity czas aktywności: 8:15:52
Średnie tempo: 5:57 /km
Średnie tętno: 129 bpm
Średni rytm biegu: 149 spm
Odchylenie pionowe: 10,5 cm
Czas kontaktu z podłożem: 291 ms
Średnia długość kroku: 1,07 m
Niedziela – odpoczynek.
Poniedziałek, 28.02.2022 r.
Rozbieganie. Zapomniałem Garmina i zmierzyłem Stravą.
13,22km/1:13:36/5:34, nie licząc przerw.
Wtorek, 1.03.2022 r. Interwały. 12x1km/4' marszu.
21,21 km/2:12:04/6:14/144/1,08/9,9/287
Zestawienie interwałów.
04:39/ 164/ 236/ 1,31/ 11,5
04:45/ 165/ 241/ 1,27/ 11,1
04:31/ 165/ 235/ 1,34/ 11,5
04:30/ 168/ 243 /1,32/ 10,8
04:38/ 169/ 236/ 1,28/ 10,7
04:26/ 168/ 236/ 1,34/ 11,1
04:38/ 170/ 243/ 1,27/ 10,4
04:33/166 /233/ 1,32/ 11,3
04:27/ 171/ 233/ 1,32/ 10,7
04:46/ 169 /242/ 1,24/ 10,6
04:48/ 168/ 239/ 1,24/ 11
04:41/ 170/ 237/ 1,26/ 10,6
Średnia interwałów
04:36/ 168 /238/ 1,29/ 10,9
Tempo /Kadencja/ Kontakt/ Krok /Oscylacja
Środa Popielcowa – Ścisły Post.
Czwartek, 2.03.2022
9/14 Rozbieganie. Ścieżka.
13,64/1:20:35/5:54/155/1,09/12,4/255
Bez energii, za to na sprężystych/silnych nogach. Dobra technika.
Piątek, 4.03.2022 r. Podbiegi 15x200/200 marszu+r.
Zestawienie podbiegów:
Odcinki biegałem takie same od kreski do kreski. Czas odcinka mierzony ręcznie. Reszta Garmin.
01:01,40/ 0,22/ 04:36/ 128 /141 /174 /229 /1,25/ 9,6
00:58,70 /0,22/ 04:31/ 132 /144 /176/ 225/ 1,26/ 9,5
00:56,80/ 0,22/ 04:19/ 125/ 146/ 179/ 205/ 1,3/ 9,1
00:58,70 /0,22 04:24/133 /145/ 169/ 236/ 1,35/ 9,9
00:57,80/ 0,22 /04:27/ 133 /145 /176/ 221/ 1,28 /9,5
00:59,70/ 0,22/ 04:32/ 131 /143 /174/ 226 /1,27/ 9,8
00:59,30/ 0,22/ 04:34/ 131 /144/ 175/ 225/ 1,25/ 9,8
00:58,20/ 0,23 /04:13/ 132/ 145/ 175/ 224/ 1,36/ 9,6
00:59,60/ 0,22 /04:30/ 133 /145/ 174/ 224/ 1,28/ 10,1
00:59,60/ 0,21 /04:50/ 132/ /145/ 176/ 222/ 1,18/ 9,8
00:56,40 /0,21/ 04:31/ 134 /147/ 178/ 228/ 1,24/ 9,2
00:58,30/ 0,22/ 04:27/ 132/ 145/ 176/ 221/ 1,28/ 9,5
00:58,40/ 0,22 /04:24/ 133/ 146/ 174/ 225/ 1,31/ 9,9
00:58,70/ 0,22/ 04:26/ 134 /146 /175/ 222/ 1,29/ 9,9
00:59,40 /0,22 /04:35/ 133/ 147/ 174/ 215/ 1,26/ 9,8
Średnia odcinków
00:58,73/0,22/ 04:29/ 132 /145/ 175/ 223/ 1,28 /9,7
Czas odcinka/Długość/Tempo/Tętno średnie/Tętno max/Kadencja/Kontakt/Krok/Oscylacja
Podbiegi bardzo dobrze, lepiej niż w planie i lekko.
Za to całość wygląda słabo:
11,54/1:25:27/7:24!/135/0,95/8,7/367 – jednak 3 km (15x200m) były w marszu
Ale końcówka treningu, dobiegnięcie do parkingu napawa optymizmem.
1,00/5:05/163/242/1,21/11,4
0,23/4:50/165/236/1,25/11,4
Sobota Dzisiaj
23,63km/2:04:01/5:15/163/1,16/11,2/254
Asfalt. Wygląda to nieźle. Dobry prognostyk pod następne długie wybiegania, które co tu ukrywać są moim słabszym punktem.
BC2 wyszło. Miałem wątpliwości, czy nie za dużo tego będzie. Miało być ok. 60 km w tygodniu, wyszło 20 kilka więcej. Dobrze, że pobiegłem, jestem podbudowany psychicznie.
Tętno
140/163
80% / 94%
3,2/5,1
Podsumowanie miesiąca: luty.
Aktywności: 24
Całkowity dystans: 275,01 km
Średni dystans: 11,46 km
Maksymalny przebieg: 27,27 km
Całkowity czas aktywności: 25:55:55
Średnie tempo: 5:39 /km
Średnie tętno: 137 bpm
Średni rytm biegu: 160 spm
Odchylenie pionowe: 11,0 cm
Czas kontaktu z podłożem: 258 ms
Średnia długość kroku: 1,13 m
Te zestawienia nie do końca oddają jakość włożonej pracy.
Cały czas sercem, wiarą i myślami z NARODEM UKRAIŃSKIM!
27.02-5.03.2022 r.
Do maratonu 35 dni.
Waga: 77,0 kg. (BMI 24) Stary cel, ustawiony na Garminie osiągnięty. Do nowego, 70 kilka kilogramów, jeszcze trochę.
Podsumowanie tygodnia 9/14
Aktywności: 5
Całkowity dystans: 83,24 km
Średni dystans: 16,65 km (na 7 dni – 11,89 km )
Maksymalny przebieg: 23,63 km
Całkowity czas aktywności: 8:15:52
Średnie tempo: 5:57 /km
Średnie tętno: 129 bpm
Średni rytm biegu: 149 spm
Odchylenie pionowe: 10,5 cm
Czas kontaktu z podłożem: 291 ms
Średnia długość kroku: 1,07 m
Niedziela – odpoczynek.
Poniedziałek, 28.02.2022 r.
Rozbieganie. Zapomniałem Garmina i zmierzyłem Stravą.
13,22km/1:13:36/5:34, nie licząc przerw.
Wtorek, 1.03.2022 r. Interwały. 12x1km/4' marszu.
21,21 km/2:12:04/6:14/144/1,08/9,9/287
Zestawienie interwałów.
04:39/ 164/ 236/ 1,31/ 11,5
04:45/ 165/ 241/ 1,27/ 11,1
04:31/ 165/ 235/ 1,34/ 11,5
04:30/ 168/ 243 /1,32/ 10,8
04:38/ 169/ 236/ 1,28/ 10,7
04:26/ 168/ 236/ 1,34/ 11,1
04:38/ 170/ 243/ 1,27/ 10,4
04:33/166 /233/ 1,32/ 11,3
04:27/ 171/ 233/ 1,32/ 10,7
04:46/ 169 /242/ 1,24/ 10,6
04:48/ 168/ 239/ 1,24/ 11
04:41/ 170/ 237/ 1,26/ 10,6
Średnia interwałów
04:36/ 168 /238/ 1,29/ 10,9
Tempo /Kadencja/ Kontakt/ Krok /Oscylacja
Środa Popielcowa – Ścisły Post.
Czwartek, 2.03.2022
9/14 Rozbieganie. Ścieżka.
13,64/1:20:35/5:54/155/1,09/12,4/255
Bez energii, za to na sprężystych/silnych nogach. Dobra technika.
Piątek, 4.03.2022 r. Podbiegi 15x200/200 marszu+r.
Zestawienie podbiegów:
Odcinki biegałem takie same od kreski do kreski. Czas odcinka mierzony ręcznie. Reszta Garmin.
01:01,40/ 0,22/ 04:36/ 128 /141 /174 /229 /1,25/ 9,6
00:58,70 /0,22/ 04:31/ 132 /144 /176/ 225/ 1,26/ 9,5
00:56,80/ 0,22/ 04:19/ 125/ 146/ 179/ 205/ 1,3/ 9,1
00:58,70 /0,22 04:24/133 /145/ 169/ 236/ 1,35/ 9,9
00:57,80/ 0,22 /04:27/ 133 /145 /176/ 221/ 1,28 /9,5
00:59,70/ 0,22/ 04:32/ 131 /143 /174/ 226 /1,27/ 9,8
00:59,30/ 0,22/ 04:34/ 131 /144/ 175/ 225/ 1,25/ 9,8
00:58,20/ 0,23 /04:13/ 132/ 145/ 175/ 224/ 1,36/ 9,6
00:59,60/ 0,22 /04:30/ 133 /145/ 174/ 224/ 1,28/ 10,1
00:59,60/ 0,21 /04:50/ 132/ /145/ 176/ 222/ 1,18/ 9,8
00:56,40 /0,21/ 04:31/ 134 /147/ 178/ 228/ 1,24/ 9,2
00:58,30/ 0,22/ 04:27/ 132/ 145/ 176/ 221/ 1,28/ 9,5
00:58,40/ 0,22 /04:24/ 133/ 146/ 174/ 225/ 1,31/ 9,9
00:58,70/ 0,22/ 04:26/ 134 /146 /175/ 222/ 1,29/ 9,9
00:59,40 /0,22 /04:35/ 133/ 147/ 174/ 215/ 1,26/ 9,8
Średnia odcinków
00:58,73/0,22/ 04:29/ 132 /145/ 175/ 223/ 1,28 /9,7
Czas odcinka/Długość/Tempo/Tętno średnie/Tętno max/Kadencja/Kontakt/Krok/Oscylacja
Podbiegi bardzo dobrze, lepiej niż w planie i lekko.
Za to całość wygląda słabo:
11,54/1:25:27/7:24!/135/0,95/8,7/367 – jednak 3 km (15x200m) były w marszu
Ale końcówka treningu, dobiegnięcie do parkingu napawa optymizmem.
1,00/5:05/163/242/1,21/11,4
0,23/4:50/165/236/1,25/11,4
Sobota Dzisiaj
23,63km/2:04:01/5:15/163/1,16/11,2/254
Asfalt. Wygląda to nieźle. Dobry prognostyk pod następne długie wybiegania, które co tu ukrywać są moim słabszym punktem.
BC2 wyszło. Miałem wątpliwości, czy nie za dużo tego będzie. Miało być ok. 60 km w tygodniu, wyszło 20 kilka więcej. Dobrze, że pobiegłem, jestem podbudowany psychicznie.
Tętno
140/163
80% / 94%
3,2/5,1
Podsumowanie miesiąca: luty.
Aktywności: 24
Całkowity dystans: 275,01 km
Średni dystans: 11,46 km
Maksymalny przebieg: 27,27 km
Całkowity czas aktywności: 25:55:55
Średnie tempo: 5:39 /km
Średnie tętno: 137 bpm
Średni rytm biegu: 160 spm
Odchylenie pionowe: 11,0 cm
Czas kontaktu z podłożem: 258 ms
Średnia długość kroku: 1,13 m
Te zestawienia nie do końca oddają jakość włożonej pracy.
Cały czas sercem, wiarą i myślami z NARODEM UKRAIŃSKIM!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1295
- Rejestracja: 21 paź 2020, 20:15
- Życiówka na 10k: 42:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:08
- Lokalizacja: Wieś
10/14
(6.03.2022 r.- 12.03.2022 r.)
Rozpoczynają się decydujące tygodnie przygotowań. Czuję lekki niepokój, ale jednocześnie coraz bardziej wierzę w sukces.
Niedziela - dzisiaj
Kościół, wypoczynek, spotkania rodzinne, (za:- )dużo jedzenia, planowanie tygodnia, usprawnianie układu tensegracyjnego (zwiększenie zakresu pronacji stóp i rotacji w biodrach.
Poniedziałek – 7 marca.
Wolne albo
10x 100m podbieg (żwawo na max 3% nachyleniu, długie przerwy do pełnego odpoczynku)
(Łącznie do 10 km)
Wtorek 8 marca
Podbiegi z poniedziałku albo
TEST 5km + 2km (przerwa 10 minut) Stadion.
(Łącznie 14 km)
Środa 9 marca
Test z wtorku, jeżeli nie udało się zrobić,
albo wybieganie. Łącznie do 14 km.
Czwartek 10 marca
Wolne
Piątek – 11 marca
Wybieganie do 7 km.
Sobota rano – 12 marca.
LONG 27km (10km 5:10, 10km 5:05, 7km 5:00)
Może być w lekkim, płaskim terenie (nie mam takiego pod ręką), ostatnia faza biegu na asfalcie.
Na końcu 5x 100m lajtowe przebieżki na odmulenie.
Żel na 21km i na 26km.
Kilometraż tygodniowy: 65 km
(Poza akcentami przez cały czas wszystko w truchcie po 6 minut ).
Długie wybiegania stają się główną jednostką przygotowań. Nie lubię tych jednostek, ale powoli się przekonuję. Dlatego muszę się przyłożyć.
Do tego wtorkowy test, na stadionie. To będzie walka z samym sobą.
(6.03.2022 r.- 12.03.2022 r.)
Rozpoczynają się decydujące tygodnie przygotowań. Czuję lekki niepokój, ale jednocześnie coraz bardziej wierzę w sukces.
Niedziela - dzisiaj
Kościół, wypoczynek, spotkania rodzinne, (za:- )dużo jedzenia, planowanie tygodnia, usprawnianie układu tensegracyjnego (zwiększenie zakresu pronacji stóp i rotacji w biodrach.
Poniedziałek – 7 marca.
Wolne albo
10x 100m podbieg (żwawo na max 3% nachyleniu, długie przerwy do pełnego odpoczynku)
(Łącznie do 10 km)
Wtorek 8 marca
Podbiegi z poniedziałku albo
TEST 5km + 2km (przerwa 10 minut) Stadion.
(Łącznie 14 km)
Środa 9 marca
Test z wtorku, jeżeli nie udało się zrobić,
albo wybieganie. Łącznie do 14 km.
Czwartek 10 marca
Wolne
Piątek – 11 marca
Wybieganie do 7 km.
Sobota rano – 12 marca.
LONG 27km (10km 5:10, 10km 5:05, 7km 5:00)
Może być w lekkim, płaskim terenie (nie mam takiego pod ręką), ostatnia faza biegu na asfalcie.
Na końcu 5x 100m lajtowe przebieżki na odmulenie.
Żel na 21km i na 26km.
Kilometraż tygodniowy: 65 km
(Poza akcentami przez cały czas wszystko w truchcie po 6 minut ).
Długie wybiegania stają się główną jednostką przygotowań. Nie lubię tych jednostek, ale powoli się przekonuję. Dlatego muszę się przyłożyć.
Do tego wtorkowy test, na stadionie. To będzie walka z samym sobą.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1295
- Rejestracja: 21 paź 2020, 20:15
- Życiówka na 10k: 42:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:08
- Lokalizacja: Wieś
Dobre i niepokojące wieści.
Poniedziałek - 7.03.
10x100/100 marsz+r
Co to za trening? Ale nogi jednak to odczuły.
Razem
6,46km/42:54/6:38/143/1,02/10,3/285
Podbiegi (Czas mierzony ręcznie, reszta Garmin)
Czas/dystans/tempo/kadencja/kontakt/krok/oscylacja
26,80/ 0,09/ 04:49/ 172/ 235/ 1,2/ 10,4
24,30/ 0,09/ 04:37/ 175/ 219/ 1,23/ 9,3
23,50/ 0,09/ 04:29/176/ 230/ 1,27/ 9,1
25,10 /0,09/ 04:24/ 173/ 230/ 1,31/ 9,7
25,30/ 0,09/ 04:30/ 175/ 217/ 1,27/ 10
24,50 /0,09/ 04:34/ 175/ 226/ 1,25/ 9,3
24,80 /0,09/ 04:34/ 178/ 211/ 1,23/ 9,4
23,90/ 0,09 /04:21/ 173/ 228/ 1,33/ 9,4
23,90 /0,09/ 04:25/ 181/ 208/ 1,25/ 8,5
24,00/ 0,09/ 04:25/ 180 /188/ 1,26/ 9,1/
Średnia podbiegów
24,61/ 0,09/ 04:30/ 176/ 219/ 1,26 /9,4
Na ile można wierzyć tym liczbom?
Trening miał pobudzić i pobudził. Kilometrów bardzo mało. Nie pamiętam kiedy podczas treningu tak mało biegałem. Ale czasu też nie było i ciemno już się zrobiło. Następny dzień (wtorek) też wypełniony i na bieganie małe okienko tylko. A w planie test, więc szybie 5+2 z przerwą 10 min. Pasuje. Po treningu niestety do zjedzenia był indyk w kapuście z brytfanny. Co z tego może wyniknąć na teście?
Wtorek - 8.03. Test 5 km, 10 minut przerwy i 2 km.
Test zrealizowany. Ciężko było się zmotywować. Po wszystkim mocno czułem pośladkowe, tak z boku, szczególnie lewe udo.
Podczas biegu jakby dwie techniki. Jedna bardziej spięta, taka sztuczna. Druga z rozluźnionym brzuchem, oddechem, bardziej pimpogowana, trudniejsza do utrzymania, bo wydaje się wolniejsza. Ale czy jest taka rzeczywiści. Napewno jest ekonomiczniejsza. Biegałem ją ostatnie 400 m 2 km.
Bardzo się cieszę, że test udało się zrealizować. I żadnych problemów żołądkowych (mimo kapusty) Co z niego wynika? Sprawdzam.
Po 5 km pułap bez zmian - 53
Po 2 km pułap na 54
Po schłodzeniu pułap 53.
Zapis
1/2
5,00 km/21:52/4:22/171/1,37/11,2/222 (dystans ręcznie skorygowany do 0,12)
Tętno
155/165
89/95 %
4,4/5,3
2/2
2,00 km/8:48,1/4:24/170/1,38/11,4/2,17 (dystans ręcznie skorygowany o 0,06 km)
Tętno
150/161
86/93 %
4,0/4,9
Ostatnie kółko bardzo dobrze się biegło. Jakbym odzyskał siły. To też ciekawe, bo nie pierwszy raz się zdarzyło, taki przypływ energii. Krok/ruch też był wówczas taki na pełnym lądowaniu, luźnym brzuchu, takim ping pongu. Ale generalnie wolno.
Tętno, drugiej części testu niższe. To ciekawe. Tempa nie udało się utrzymać. Za mało chęci? Nie chciałem dać z siebie więcej? Generalnie z tempa nie jestem zadowolony. Ale z realizacji bardzo.
I teraz wieści niepokojące.
Po teście, gdy już siedziałem w samochodzie, zaczęło ciec mi z nosa. NIby nic! Może przewiało mnie, ale dla mnie jest to jednak bardzo ważny sygnał, żółte światło. Za dobrze (mocno) szło. Przemęczenie?
Wczoraj było 50/50.
Dzisiaj sytuacja jest 40/60, ku dobremu. Ale bieganie odpuszczam dzisiaj i jutro też. A co dalej zobaczę.
Poniedziałek - 7.03.
10x100/100 marsz+r
Co to za trening? Ale nogi jednak to odczuły.
Razem
6,46km/42:54/6:38/143/1,02/10,3/285
Podbiegi (Czas mierzony ręcznie, reszta Garmin)
Czas/dystans/tempo/kadencja/kontakt/krok/oscylacja
26,80/ 0,09/ 04:49/ 172/ 235/ 1,2/ 10,4
24,30/ 0,09/ 04:37/ 175/ 219/ 1,23/ 9,3
23,50/ 0,09/ 04:29/176/ 230/ 1,27/ 9,1
25,10 /0,09/ 04:24/ 173/ 230/ 1,31/ 9,7
25,30/ 0,09/ 04:30/ 175/ 217/ 1,27/ 10
24,50 /0,09/ 04:34/ 175/ 226/ 1,25/ 9,3
24,80 /0,09/ 04:34/ 178/ 211/ 1,23/ 9,4
23,90/ 0,09 /04:21/ 173/ 228/ 1,33/ 9,4
23,90 /0,09/ 04:25/ 181/ 208/ 1,25/ 8,5
24,00/ 0,09/ 04:25/ 180 /188/ 1,26/ 9,1/
Średnia podbiegów
24,61/ 0,09/ 04:30/ 176/ 219/ 1,26 /9,4
Na ile można wierzyć tym liczbom?
Trening miał pobudzić i pobudził. Kilometrów bardzo mało. Nie pamiętam kiedy podczas treningu tak mało biegałem. Ale czasu też nie było i ciemno już się zrobiło. Następny dzień (wtorek) też wypełniony i na bieganie małe okienko tylko. A w planie test, więc szybie 5+2 z przerwą 10 min. Pasuje. Po treningu niestety do zjedzenia był indyk w kapuście z brytfanny. Co z tego może wyniknąć na teście?
Wtorek - 8.03. Test 5 km, 10 minut przerwy i 2 km.
Test zrealizowany. Ciężko było się zmotywować. Po wszystkim mocno czułem pośladkowe, tak z boku, szczególnie lewe udo.
Podczas biegu jakby dwie techniki. Jedna bardziej spięta, taka sztuczna. Druga z rozluźnionym brzuchem, oddechem, bardziej pimpogowana, trudniejsza do utrzymania, bo wydaje się wolniejsza. Ale czy jest taka rzeczywiści. Napewno jest ekonomiczniejsza. Biegałem ją ostatnie 400 m 2 km.
Bardzo się cieszę, że test udało się zrealizować. I żadnych problemów żołądkowych (mimo kapusty) Co z niego wynika? Sprawdzam.
Po 5 km pułap bez zmian - 53
Po 2 km pułap na 54
Po schłodzeniu pułap 53.
Zapis
1/2
5,00 km/21:52/4:22/171/1,37/11,2/222 (dystans ręcznie skorygowany do 0,12)
Tętno
155/165
89/95 %
4,4/5,3
2/2
2,00 km/8:48,1/4:24/170/1,38/11,4/2,17 (dystans ręcznie skorygowany o 0,06 km)
Tętno
150/161
86/93 %
4,0/4,9
Ostatnie kółko bardzo dobrze się biegło. Jakbym odzyskał siły. To też ciekawe, bo nie pierwszy raz się zdarzyło, taki przypływ energii. Krok/ruch też był wówczas taki na pełnym lądowaniu, luźnym brzuchu, takim ping pongu. Ale generalnie wolno.
Tętno, drugiej części testu niższe. To ciekawe. Tempa nie udało się utrzymać. Za mało chęci? Nie chciałem dać z siebie więcej? Generalnie z tempa nie jestem zadowolony. Ale z realizacji bardzo.
I teraz wieści niepokojące.
Po teście, gdy już siedziałem w samochodzie, zaczęło ciec mi z nosa. NIby nic! Może przewiało mnie, ale dla mnie jest to jednak bardzo ważny sygnał, żółte światło. Za dobrze (mocno) szło. Przemęczenie?
Wczoraj było 50/50.
Dzisiaj sytuacja jest 40/60, ku dobremu. Ale bieganie odpuszczam dzisiaj i jutro też. A co dalej zobaczę.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1295
- Rejestracja: 21 paź 2020, 20:15
- Życiówka na 10k: 42:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:08
- Lokalizacja: Wieś
Tydzień 10/14
6-12.03. 2022 r.
27 dni do MARATONU
Tydzień rozpoczął się planowo.
Wtorkowy test nie wypadł bardzo dobrze, zadowolony byłem, że został zrealizowany, i że nie odpuściłem. Po nim pojawiły się pierwsze oznaki osłabienia, może nawet infekcji. Dałem sobie dwa dni na dojście do siebie.
Organizm z moją pomocą poradził sobie. Dostał czas (odpoczynek) i odżywiane, potrzebne do odbudowy i regeneracji, wzmocnienia się. Przesilenie nie rozwinęło się w infekcję. Nie pogłębiłem osłabienia. Wracam do swojej pełnej sprawności.
Myślę, że główną przyczyną przesilenia, osłabienia, początku jakiejś infekcji górnych dróg oddechowych było bieganie wtorkowego testu bez czapki i jednak za lekko byłem ubrany. To nałożyło się na mocne trenowanie, trochę więcej emocji na początku tygodnia, które czasem eksploatują nadmiernie zasoby/siły.
Dwa dni wolnego, witamina c, d3, magnez, potas, sól, miód, mięta, skrzyp, pokrzywa, czekolada, dużo jedzenia (raczej jako efekt psychologiczny, niż faktyczna potrzeba) i ibuprom zatoki (2x na noc).
Już w czwartek miałem ochotę pobiegać, ale po co? Czemu miało by służyć te np. 10 km wybiegania? Zastąpiłem to ćwiczeniami na staw skokowy i biodra (przed telewizorem, oglądałem Maraton Tokio).
Pobiegałem w piątek, by sprawdzić jak zareaguję, i by trochę przygotować organizm na sobotę.
Piątek – 11.03.2022 r
Rozbieganie. Las.
8,08 km/47:04/5:49/155/1,11/12,4/253
121/140
70/80%
1,6/3,2
Tętno odpoczynku: 97/31; pułap - 53.
Czułem, że organizm osłabiony, odzwyczajony od ruchu (po dwóch dniach bez biegania!).
Po wszystkim spore obawy jak poradzę sobie z 27 km w sobotę. Czy organizm jest już dostatecznie odbudowany.
Sobota – 12.03.2022 r.
Długie wybieganie. Asfalt.
28,0 km/2:36:55/5:36/161/1,11/10,9/255
Tętno
137/161 (końcówka pod górę, przyspieszyłem, stąd tętno 161)
79/93%
2,9/4,9 strefy.
Bardzo byłem/jestem zadowolony. Dobrze to zrealizowałem!
Można zauważyć pewną dysproporcję między planem: LONG 27km (10km 5:10, 10km 5:05, 7km 5:00), a realizacją. Biegałem to o wiele wolniej. Biegałem jednak najszybciej jak mogłem, jak powinienem.
Czasy, które zawarłem w planie, są czasami z projektu Rio https://parawruch.pl/blog/projekt-rio/ (wspominałem już o tym), który pod okiem Yacoola realizował Karol. Ja realizuję te same jednostki, ale obciążenia, intensywności dostosowuję do siebie i do tras, na których to realizuję.
Oceniam, że trasa mojego sobotniego długiego wybiegania jest trudniejsza o ok. 10-20% od trasy w Gdańsku. W tą sobotę miłem za to, błękitne niebo, słońce i temperatura była prawie w sam raz. Wodę musiałem pić zimną, co nie wpływa dobrze na żołądek, ale nie było zimno. Niestety było też dużo przeciwnego lekkiego, ale mocno odczuwalnego wiatru. Taki odczuwalny, przeciwny wiatr może też być na maratonie w Gdańsku, na długich prostych.
Dużym plusem sobotniego długiego wybiegania jest to że się dobyło. Największą korzyścią, było utrzymanie wkładanego wysiłku (tempa odczuwalnego) do końca, z przyspieszeniem na ostatnim kilometrze, pod górę, gdzie nachylenie sukcesywnie wzrasta. Psychicznie duży sukces, nie odpuściłem/przyspieszyłem/zwiększyłem wysiłek na końcówce.
Tydzień udało się uratować. Główna jednostka treningowa zrealizowana. Tempo nie jest oszałamiające, nie zadowala, ale to był mój maks na ten dzień. Najważniejsze, powtórzę, że nie odpuściem!
W całym cyklu przygotowań, ten tydzień był w jakimś sensie, kulminacyjny, przełomowy, trudny, wyjątkowy. Nie wiem jak to określić. Coś się zadziało i to coś zostało przezwyciężone.
Inne punkty przygotowań wyglądają następująco
Żele (własnego pomysłu) i czas ich pobierania (mniej więcej zgodnie z tym co w planie) działają. Przygotowanie wydolnościowe jest ok. Technika jest moim wielkim sprzymierzeńcem. Waga spada wolniej i trudniej niż się spodziewałem. Kolejne tygodnie pokażą, czy uda się tu coś jeszcze spalić.
Problemem jest przygotowanie nóg do biegania. To jest obecnie najsłabszy punkt. Organizm nie jest przygotowany by biegać techniką, którą chcę biegać. I być może, coś robię nie tak. Prawa stopa, pięta i przyczep Achillesa dają o sobie znać. W sobotę dały mocno.
To przez obolałe stopy/nogi, szczególnie prawej (brak rozluźnienia, spięcie) przede wszystkim nie mogę na zmęczeniu przyspieszyć tak jak bym chciał. Nie mogę rozwijać prędkości jakie bym chciał. I jest to problem przede wszystkim techniczny.
Swoisty paradoks, technika jest moją mocną stroną, a jednocześnie na tyle słabą, że nie pozwala szybciej biegać, odzywają się stawy i ścięgna.
Na szczęście wszystko szybko wraca do normy. Po dniu od biegu zostało może 10% dolegliwości, w prawej stopie, pośladkowych, i w paśmie lewej.
Najważniejsze, że są duże chęci do biegania i realizacji czekających mnie jednostek, w tym do realizacji kolejnych długich wybiegań, które były zawsze moim najsłabszym punktem.
Zestawienie tygodnia 10/14
Waga: 77,8 kg. Wzrosła, ale się tym nie przejmuję. Myślę, że 76 z przodu, jest realne.
Aktywności: 8
Całkowity dystans: 53,47 km (na 7 dni: 7,64 km)
Średni dystans: 6,68 km
Maksymalny przebieg: 28,00 km
Całkowity czas aktywności: 5:02:28
Średnie tempo: 5:39 /km
Średnie tętno: 131 bpm
Maksymalne tętno: 165 bpm
Średni rytm biegu: 157 spm
Odchylenie pionowe: 11,4 cm
Czas kontaktu z podłożem: 254 ms
Średnia długość kroku: 1,13 m
Teraz oczekuję/spodziewam się progresiku.
6-12.03. 2022 r.
27 dni do MARATONU
Tydzień rozpoczął się planowo.
Wtorkowy test nie wypadł bardzo dobrze, zadowolony byłem, że został zrealizowany, i że nie odpuściłem. Po nim pojawiły się pierwsze oznaki osłabienia, może nawet infekcji. Dałem sobie dwa dni na dojście do siebie.
Organizm z moją pomocą poradził sobie. Dostał czas (odpoczynek) i odżywiane, potrzebne do odbudowy i regeneracji, wzmocnienia się. Przesilenie nie rozwinęło się w infekcję. Nie pogłębiłem osłabienia. Wracam do swojej pełnej sprawności.
Myślę, że główną przyczyną przesilenia, osłabienia, początku jakiejś infekcji górnych dróg oddechowych było bieganie wtorkowego testu bez czapki i jednak za lekko byłem ubrany. To nałożyło się na mocne trenowanie, trochę więcej emocji na początku tygodnia, które czasem eksploatują nadmiernie zasoby/siły.
Dwa dni wolnego, witamina c, d3, magnez, potas, sól, miód, mięta, skrzyp, pokrzywa, czekolada, dużo jedzenia (raczej jako efekt psychologiczny, niż faktyczna potrzeba) i ibuprom zatoki (2x na noc).
Już w czwartek miałem ochotę pobiegać, ale po co? Czemu miało by służyć te np. 10 km wybiegania? Zastąpiłem to ćwiczeniami na staw skokowy i biodra (przed telewizorem, oglądałem Maraton Tokio).
Pobiegałem w piątek, by sprawdzić jak zareaguję, i by trochę przygotować organizm na sobotę.
Piątek – 11.03.2022 r
Rozbieganie. Las.
8,08 km/47:04/5:49/155/1,11/12,4/253
121/140
70/80%
1,6/3,2
Tętno odpoczynku: 97/31; pułap - 53.
Czułem, że organizm osłabiony, odzwyczajony od ruchu (po dwóch dniach bez biegania!).
Po wszystkim spore obawy jak poradzę sobie z 27 km w sobotę. Czy organizm jest już dostatecznie odbudowany.
Sobota – 12.03.2022 r.
Długie wybieganie. Asfalt.
28,0 km/2:36:55/5:36/161/1,11/10,9/255
Tętno
137/161 (końcówka pod górę, przyspieszyłem, stąd tętno 161)
79/93%
2,9/4,9 strefy.
Bardzo byłem/jestem zadowolony. Dobrze to zrealizowałem!
Można zauważyć pewną dysproporcję między planem: LONG 27km (10km 5:10, 10km 5:05, 7km 5:00), a realizacją. Biegałem to o wiele wolniej. Biegałem jednak najszybciej jak mogłem, jak powinienem.
Czasy, które zawarłem w planie, są czasami z projektu Rio https://parawruch.pl/blog/projekt-rio/ (wspominałem już o tym), który pod okiem Yacoola realizował Karol. Ja realizuję te same jednostki, ale obciążenia, intensywności dostosowuję do siebie i do tras, na których to realizuję.
Oceniam, że trasa mojego sobotniego długiego wybiegania jest trudniejsza o ok. 10-20% od trasy w Gdańsku. W tą sobotę miłem za to, błękitne niebo, słońce i temperatura była prawie w sam raz. Wodę musiałem pić zimną, co nie wpływa dobrze na żołądek, ale nie było zimno. Niestety było też dużo przeciwnego lekkiego, ale mocno odczuwalnego wiatru. Taki odczuwalny, przeciwny wiatr może też być na maratonie w Gdańsku, na długich prostych.
Dużym plusem sobotniego długiego wybiegania jest to że się dobyło. Największą korzyścią, było utrzymanie wkładanego wysiłku (tempa odczuwalnego) do końca, z przyspieszeniem na ostatnim kilometrze, pod górę, gdzie nachylenie sukcesywnie wzrasta. Psychicznie duży sukces, nie odpuściłem/przyspieszyłem/zwiększyłem wysiłek na końcówce.
Tydzień udało się uratować. Główna jednostka treningowa zrealizowana. Tempo nie jest oszałamiające, nie zadowala, ale to był mój maks na ten dzień. Najważniejsze, powtórzę, że nie odpuściem!
W całym cyklu przygotowań, ten tydzień był w jakimś sensie, kulminacyjny, przełomowy, trudny, wyjątkowy. Nie wiem jak to określić. Coś się zadziało i to coś zostało przezwyciężone.
Inne punkty przygotowań wyglądają następująco
Żele (własnego pomysłu) i czas ich pobierania (mniej więcej zgodnie z tym co w planie) działają. Przygotowanie wydolnościowe jest ok. Technika jest moim wielkim sprzymierzeńcem. Waga spada wolniej i trudniej niż się spodziewałem. Kolejne tygodnie pokażą, czy uda się tu coś jeszcze spalić.
Problemem jest przygotowanie nóg do biegania. To jest obecnie najsłabszy punkt. Organizm nie jest przygotowany by biegać techniką, którą chcę biegać. I być może, coś robię nie tak. Prawa stopa, pięta i przyczep Achillesa dają o sobie znać. W sobotę dały mocno.
To przez obolałe stopy/nogi, szczególnie prawej (brak rozluźnienia, spięcie) przede wszystkim nie mogę na zmęczeniu przyspieszyć tak jak bym chciał. Nie mogę rozwijać prędkości jakie bym chciał. I jest to problem przede wszystkim techniczny.
Swoisty paradoks, technika jest moją mocną stroną, a jednocześnie na tyle słabą, że nie pozwala szybciej biegać, odzywają się stawy i ścięgna.
Na szczęście wszystko szybko wraca do normy. Po dniu od biegu zostało może 10% dolegliwości, w prawej stopie, pośladkowych, i w paśmie lewej.
Najważniejsze, że są duże chęci do biegania i realizacji czekających mnie jednostek, w tym do realizacji kolejnych długich wybiegań, które były zawsze moim najsłabszym punktem.
Zestawienie tygodnia 10/14
Waga: 77,8 kg. Wzrosła, ale się tym nie przejmuję. Myślę, że 76 z przodu, jest realne.
Aktywności: 8
Całkowity dystans: 53,47 km (na 7 dni: 7,64 km)
Średni dystans: 6,68 km
Maksymalny przebieg: 28,00 km
Całkowity czas aktywności: 5:02:28
Średnie tempo: 5:39 /km
Średnie tętno: 131 bpm
Maksymalne tętno: 165 bpm
Średni rytm biegu: 157 spm
Odchylenie pionowe: 11,4 cm
Czas kontaktu z podłożem: 254 ms
Średnia długość kroku: 1,13 m
Teraz oczekuję/spodziewam się progresiku.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1295
- Rejestracja: 21 paź 2020, 20:15
- Życiówka na 10k: 42:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:08
- Lokalizacja: Wieś
27 dni do maratonu
Plan na tydzień – 11/14
13.03.2022 – 19.03.2022 r.
Poniedziałek – 14.03.
10x100m podbiegi. Razem 7-8 km.
Wtorek – 15.03
CIĄGŁY 8-9km, 4:50 (Wszystkie ciągłe na asfalcie)
Razem: 13-14 km
Środa – 16.03
Rozbieganie: 8 km.
Czwartek – 17.03
Rozbieganie: 8 km.
Piątek – 18.03
Rozbieganie – 8 km.
Sobota – 19.03.
Rano – LONG 31km (10km, 5:10; 10km, 5:05; 11km, 5:00) + 5x100m przebieżki
Żel na 21km i na 30km
Kilometraż tygodniowy: 75km.
Spróbuję trochę podkręcić tempa.
Jestem ciekawy jak sobie z tym poradzę.
Plan na tydzień – 11/14
13.03.2022 – 19.03.2022 r.
Poniedziałek – 14.03.
10x100m podbiegi. Razem 7-8 km.
Wtorek – 15.03
CIĄGŁY 8-9km, 4:50 (Wszystkie ciągłe na asfalcie)
Razem: 13-14 km
Środa – 16.03
Rozbieganie: 8 km.
Czwartek – 17.03
Rozbieganie: 8 km.
Piątek – 18.03
Rozbieganie – 8 km.
Sobota – 19.03.
Rano – LONG 31km (10km, 5:10; 10km, 5:05; 11km, 5:00) + 5x100m przebieżki
Żel na 21km i na 30km
Kilometraż tygodniowy: 75km.
Spróbuję trochę podkręcić tempa.
Jestem ciekawy jak sobie z tym poradzę.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1295
- Rejestracja: 21 paź 2020, 20:15
- Życiówka na 10k: 42:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:08
- Lokalizacja: Wieś
Wydłużam tydzień o kolejny dzień, kolejną niedzielę.
Przeniosłem długie wybieganie.
Podsumowanie będzie więc w dwóch częściach.
Tydzień 11/14
14-19.03.20224
Poniedziałek – 14.03.2022 r.
11/14 Podbiegi 10x100m/100m
10,01km/6:57/144/0,98/10,7/287
Tętno
121/149
70%/80%
Podbiegi. Czas zmierzony ręcznie, reszta Garmin
Czas/dystans/tempo/kadencja/kontakt/krok/oscylacja
00:31,90 /0,1/ 05:15/167/ 234/ 1,15/ 10,9
00:27,90 /0,1/ 04:30/ 171 /210/ 1,3/ 10,1
00:29,10/ 0,1 /04:41/ 177 /221/ 1,21/ 9,5
00:28,20/ 0,1/ 04:45/163/ 206 /1,29/ 9,7
00:27,40/ 0,1/ 04:43/ 176/ 199/ 1,21/ 9,4
00:27,10/ 0,1/ 04:30/ 183 /229/ 1,22/ 8,5
00:27,30/ 0,1/ 04:33/ 174/ 225 /1,26/ 9,5
00:26,90 /0,1/ 04:27/174 /230/ 1,29/ 9,2
00:27,60 /0,1/ 04:36/ 178 /199/ 1,22/ 9,5
00:23,60/ 0,1/ 04:03/ 187/ 214/ 1,32/ 8,1
Średnia podbiegów:
00:27,70/ 0,1/ 04:36/ 175/ 217/ 1,25/ 9,4
Nie było pełnej świeżości. Raczej ociężałość. Osłabienie wiosenne? Innych, jakichś niepokojących objawów nie rejestruję. Raczej forma idzie.
Wtorek – 15.03.2022 r.
11/14 Ciągły 9km, 4:50 +r Miało być na asfalcie, było w lesie.
Technika/rytm trzymała w biegu i tempie.
Lądowanie, wbicie nogi PRZODEM GŁOWY PALCA DUŻEGO i do pronacji! Nogi nie bolały przy tym ruchu. To ważne.
Tętno odpoczynku: 109/33
40 godz. odpoczynku.
Ciekawe w jakim tętnie to robiłem. Czuję całą nogę lewą. Ścięgna. No i pięta/zaczep Achillesa prawej. Tak myślę. Siedzenie na fotelu to wzmacnia. Cały czas nad tym pracuję. Masaże, rolowanie, rozciąganie.
12,77km/5:21/159/1,17/11,8/253
Tętno
140/159
80%/91%
3,2/4,8 strefa.
BC
Tempo/ś. Tętno/kadencja/kontakt/krok/oscylacja
04:48,90/ 130/ 161 /240/ 1,29/ 12
05:00,20/ 141/ 162/ 247/ 1,23/ 11,5
04:54,00/ 146/ 162/ 241/ 1,26/ 11,9
04:35,80 /149/ 164/ 239 /1,33/ 11,8
04:53,20/ 151/ 163/ 244/ 1,26/ 11,6
05:06,80/ 154/ 162/ 245/ 1,21 /11,7
04:51,20/ 155/ 163/ 243/ 1,27/ 11,7
04:47,50/ 153/ 162/ 246/ 1,29/ 11,7
04:49,10/ 155/ 163/ 245 /1,27/ 11,3
Średnia
04:51,86/ 148/ 162/ 243 /1,27 /11,7
Biegam naprężeniami, to musi powodować pewne konsekwencje gdy układ tensegracyjny nie jest wyregulowany, nastrojony równomiernie, zrównoważony. Wystarczy przeciążenie, naprężenie, zapieczenie, przykurcz w jednym miejscu, by destabilizować cały układ.
Trzeba tak tą destabilizacją kierować by zapieczone miejsce się rozluźniło i zaczęło prawidłowo, przyjmować napięcia, naciągnięcia i oddawać, to co przyjęło. Właściwie stała praca, stała kontrola układu.
Środa – 16.03.2022 r.
Rozbieganie.
65 min. i 37 s. czerpania przyjemności z ruchu biegowego! Samej przyjemności z biegania.
11,11 km/5:54/155/1,09/12,2/259
Tętno
122/137
70/79%
1,7/2,9 strefa
Regeneracja DOBRA (mimo, że dzień wcześniej, we wtorek, dostałem 40 godzin odpoczynku!)
Tętno odpoczynku
98/23!
Pułap 53!
Czwartek – 17.03.2022 r.
Nawet po relaksacyjnych biegach, po biegu, którym się delektowałem zostaje coś w nogach/zmęczenie po nich.
Dotlenienie, rozluźnianie skokowych i nóg, Świetne układanie nogi do lądowania.
Dotlenienie się.
7,57km/5:55/155/1,09/12,3/253
Tętno odpoczynku - 93/30
Tętno
Średnie/maks.
123/138
71%/79%
Piątek – bez biegania
Sobota – 19.03.2022 r.
Przeniesienie biegu długiego na niedzielę.
Sporo dzisiaj zrobiłem w domu. Długie wybieganie zastąpiłem przekopaniem ogródka. Wysłuchałem dzięki temu aż trzy podcasty! Między innymi wywiad z Kamilem Jastrzębski i Krystianem Zalewskim.
O 17:00, rozbieganie, dwa kółka. Co za zadowolenie po tym biegu!
Rozpocząłem wolniutko, huśtawka (pron-sub-pron), przód głowy palca dużego, rozluźnione położenie, wylądowanie stopy, uziemnienie, uda blisko, biodra do przodu, przepuszczanie fali odbicia przez biodra, aż do głowy. Powoli układ naoliwiał się, ruch stawał się coraz płynniejszy.
Po ok. kilometrze stało się coś co bardzo mnie ucieszyło, a co będzie pewnie WIELKIM ZASKOCZENIEM dla wielu czytających, może nawet wszystkich, zacząłem odczuwać ból w drugiej nodze! Dotychczas odzywała się tylko stopa prawa w okolicy pięty i zaczepu Achillesa, a dzisiaj podobnie zacząłem odczuwać również lewą. Ląduje prawa - odczuwam okolice zaczepu Achillesa, ląduje lewa, odczuwam to same miejsce, ląduje prawa-odczuwam, ląduje lewa-odczuwam... NARESZCIE! - myślę. Pracują w końcu tak samo! Teraz trzeba odciążyć jakoś te zaczepy, wysuwam biodra do przodu, (tyło pochylenie miednicy \) ból (napięcie, dyskomfort) znika i w jednej i w drugiej nodze. Och! Jest! Na jakiej zasadzie to działa? Ale działa.
Prawie nigdy też nie odczuwam zaczepów Achillesów, gdy biegnę pod, raczej stromy podbieg. Też mnie to zastanawia, na jakiej zasadzie tam nie dochodzi do przeciągnięć.
No i 6. km! Płasko i pagórkowato, ale ogólnie w dół - i bezwysiłkowo 5:13!
Razem wyszło:
7,77/5:44/155/1,12/11,7/265
Tętno odpoczynku
93/36
Tętno
126/143
72%/82%
Jutro długie wybieganie. Symulacja niedzieli startowej.
Przeniosłem długie wybieganie.
Podsumowanie będzie więc w dwóch częściach.
Tydzień 11/14
14-19.03.20224
Poniedziałek – 14.03.2022 r.
11/14 Podbiegi 10x100m/100m
10,01km/6:57/144/0,98/10,7/287
Tętno
121/149
70%/80%
Podbiegi. Czas zmierzony ręcznie, reszta Garmin
Czas/dystans/tempo/kadencja/kontakt/krok/oscylacja
00:31,90 /0,1/ 05:15/167/ 234/ 1,15/ 10,9
00:27,90 /0,1/ 04:30/ 171 /210/ 1,3/ 10,1
00:29,10/ 0,1 /04:41/ 177 /221/ 1,21/ 9,5
00:28,20/ 0,1/ 04:45/163/ 206 /1,29/ 9,7
00:27,40/ 0,1/ 04:43/ 176/ 199/ 1,21/ 9,4
00:27,10/ 0,1/ 04:30/ 183 /229/ 1,22/ 8,5
00:27,30/ 0,1/ 04:33/ 174/ 225 /1,26/ 9,5
00:26,90 /0,1/ 04:27/174 /230/ 1,29/ 9,2
00:27,60 /0,1/ 04:36/ 178 /199/ 1,22/ 9,5
00:23,60/ 0,1/ 04:03/ 187/ 214/ 1,32/ 8,1
Średnia podbiegów:
00:27,70/ 0,1/ 04:36/ 175/ 217/ 1,25/ 9,4
Nie było pełnej świeżości. Raczej ociężałość. Osłabienie wiosenne? Innych, jakichś niepokojących objawów nie rejestruję. Raczej forma idzie.
Wtorek – 15.03.2022 r.
11/14 Ciągły 9km, 4:50 +r Miało być na asfalcie, było w lesie.
Technika/rytm trzymała w biegu i tempie.
Lądowanie, wbicie nogi PRZODEM GŁOWY PALCA DUŻEGO i do pronacji! Nogi nie bolały przy tym ruchu. To ważne.
Tętno odpoczynku: 109/33
40 godz. odpoczynku.
Ciekawe w jakim tętnie to robiłem. Czuję całą nogę lewą. Ścięgna. No i pięta/zaczep Achillesa prawej. Tak myślę. Siedzenie na fotelu to wzmacnia. Cały czas nad tym pracuję. Masaże, rolowanie, rozciąganie.
12,77km/5:21/159/1,17/11,8/253
Tętno
140/159
80%/91%
3,2/4,8 strefa.
BC
Tempo/ś. Tętno/kadencja/kontakt/krok/oscylacja
04:48,90/ 130/ 161 /240/ 1,29/ 12
05:00,20/ 141/ 162/ 247/ 1,23/ 11,5
04:54,00/ 146/ 162/ 241/ 1,26/ 11,9
04:35,80 /149/ 164/ 239 /1,33/ 11,8
04:53,20/ 151/ 163/ 244/ 1,26/ 11,6
05:06,80/ 154/ 162/ 245/ 1,21 /11,7
04:51,20/ 155/ 163/ 243/ 1,27/ 11,7
04:47,50/ 153/ 162/ 246/ 1,29/ 11,7
04:49,10/ 155/ 163/ 245 /1,27/ 11,3
Średnia
04:51,86/ 148/ 162/ 243 /1,27 /11,7
Biegam naprężeniami, to musi powodować pewne konsekwencje gdy układ tensegracyjny nie jest wyregulowany, nastrojony równomiernie, zrównoważony. Wystarczy przeciążenie, naprężenie, zapieczenie, przykurcz w jednym miejscu, by destabilizować cały układ.
Trzeba tak tą destabilizacją kierować by zapieczone miejsce się rozluźniło i zaczęło prawidłowo, przyjmować napięcia, naciągnięcia i oddawać, to co przyjęło. Właściwie stała praca, stała kontrola układu.
Środa – 16.03.2022 r.
Rozbieganie.
65 min. i 37 s. czerpania przyjemności z ruchu biegowego! Samej przyjemności z biegania.
11,11 km/5:54/155/1,09/12,2/259
Tętno
122/137
70/79%
1,7/2,9 strefa
Regeneracja DOBRA (mimo, że dzień wcześniej, we wtorek, dostałem 40 godzin odpoczynku!)
Tętno odpoczynku
98/23!
Pułap 53!
Czwartek – 17.03.2022 r.
Nawet po relaksacyjnych biegach, po biegu, którym się delektowałem zostaje coś w nogach/zmęczenie po nich.
Dotlenienie, rozluźnianie skokowych i nóg, Świetne układanie nogi do lądowania.
Dotlenienie się.
7,57km/5:55/155/1,09/12,3/253
Tętno odpoczynku - 93/30
Tętno
Średnie/maks.
123/138
71%/79%
Piątek – bez biegania
Sobota – 19.03.2022 r.
Przeniesienie biegu długiego na niedzielę.
Sporo dzisiaj zrobiłem w domu. Długie wybieganie zastąpiłem przekopaniem ogródka. Wysłuchałem dzięki temu aż trzy podcasty! Między innymi wywiad z Kamilem Jastrzębski i Krystianem Zalewskim.
O 17:00, rozbieganie, dwa kółka. Co za zadowolenie po tym biegu!
Rozpocząłem wolniutko, huśtawka (pron-sub-pron), przód głowy palca dużego, rozluźnione położenie, wylądowanie stopy, uziemnienie, uda blisko, biodra do przodu, przepuszczanie fali odbicia przez biodra, aż do głowy. Powoli układ naoliwiał się, ruch stawał się coraz płynniejszy.
Po ok. kilometrze stało się coś co bardzo mnie ucieszyło, a co będzie pewnie WIELKIM ZASKOCZENIEM dla wielu czytających, może nawet wszystkich, zacząłem odczuwać ból w drugiej nodze! Dotychczas odzywała się tylko stopa prawa w okolicy pięty i zaczepu Achillesa, a dzisiaj podobnie zacząłem odczuwać również lewą. Ląduje prawa - odczuwam okolice zaczepu Achillesa, ląduje lewa, odczuwam to same miejsce, ląduje prawa-odczuwam, ląduje lewa-odczuwam... NARESZCIE! - myślę. Pracują w końcu tak samo! Teraz trzeba odciążyć jakoś te zaczepy, wysuwam biodra do przodu, (tyło pochylenie miednicy \) ból (napięcie, dyskomfort) znika i w jednej i w drugiej nodze. Och! Jest! Na jakiej zasadzie to działa? Ale działa.
Prawie nigdy też nie odczuwam zaczepów Achillesów, gdy biegnę pod, raczej stromy podbieg. Też mnie to zastanawia, na jakiej zasadzie tam nie dochodzi do przeciągnięć.
No i 6. km! Płasko i pagórkowato, ale ogólnie w dół - i bezwysiłkowo 5:13!
Razem wyszło:
7,77/5:44/155/1,12/11,7/265
Tętno odpoczynku
93/36
Tętno
126/143
72%/82%
Jutro długie wybieganie. Symulacja niedzieli startowej.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1295
- Rejestracja: 21 paź 2020, 20:15
- Życiówka na 10k: 42:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:08
- Lokalizacja: Wieś
Niedziela – 20.03.2022 r. (ciągle: 11/14)
Dystans/czas/tempo/kadencja/krok/oscylacja/kontakt
32:02km/3:05:01/5:47/162/1,07/10,9/268
Całkowity wznios – 433 m.
Po biegu
Tętno odpoczynku - 115/27
26 godzin odpoczynku i pułap spadł do 52.
Tętno średnie/maksymalne
136/154
78%/89%
2,8/4,3
Nie byłem zadowolony, chociaż nie wiem czy słusznie. Im więcej czasu mija tym poziom zadowolenia rośnie!
Przy tym wysiłku powinienem, liczyłem na lepszy czas/tempo. Z drugiej strony biegnąc tym tętnem nie miałem sił (psychicznych?) by przyspieszyć. Może nie miałem energii? A może nogi nie były wypoczęte i bolały/odczuwały to za bardzo? A może to z powodu techniki i braku luzu?
Pierwsza połowa w większości po górę i pod wiatr. Druga z góry, ale wiatr w plecy, który odczułem może dwa razy.
Technika dobra, ale biegać nie mogłem szybciej. Czyli technika nie do końca dobra. Teraz sądzę, że nie było luzu. Jednak, jak to nie mogłem? Przecież biegam szybciej. No i tętno. Biegałem w strefie 2 Garmina. Nie dało rady biegać w strefie 3 Garmina. Czemu? Wysuszony, odoliwiony byłem. Wyszło sobotnie przekopywanie ogródka. Liczyłem na więcej, na lżej i szybciej.
Jedno jest pewne, nie było problemu z przebiegnięciem.
Zestawienie wydłużonego tygodnia 11/14
13-20.03.2022 r.
Aktywności: 6
Całkowity dystans: 81,25 km
Średni dystans: 13,54 km (na 8 dni: 10,16 km)
Maksymalny przebieg: 32,02 km
Całkowity czas aktywności: 7:57:52
Średnie tempo: 5:53 /km
Średnie tętno: 128 bpm
Średni rytm biegu: 155 spm
Odchylenie pionowe: 11,6 cm
Czas kontaktu z podłożem: 264 ms
Średnia długość kroku: 1,09 m
Waga
Sobota: 78,5 kg. Bałem się, że będzie jeszcze więcej.
Niedziela: 78,0 kg.
Waga pokazuje jak łatwo organizm potrafi i chce odkładać, i jak jedzenie (szczególnie słodkiego) nagradza odczuciami przyjemności, jak szantażuje, gdy nie dostaje tego co chce (rozchorujesz się) jak rozbraja (zasłużyłeś sobie, robisz ciężki trening). Krótko, jadłem tym samym co dotychczas systemem 16/8 mniej więcej, ale więcej było ciasta i słodyczy!) I to wystarczyło.
Kolejny chwyt uzależnionej od przejadania, objadania się, psychiki: nie możesz biegać z pustym brzuchem, może krótkie dystanse, ale tyle co ty biegasz - NIE! Prawda jest taka, że nie możesz biegać, albo precyzyjniej ciężko biegać bez glikogenu w wątrobie i mięśniach.
Trochę więcej emocji w życiu codziennym, też mnie trochę ostatnio rozbroiło. W piątek opanowałem sytuację, koniec dogadzania.
Dystans/czas/tempo/kadencja/krok/oscylacja/kontakt
32:02km/3:05:01/5:47/162/1,07/10,9/268
Całkowity wznios – 433 m.
Po biegu
Tętno odpoczynku - 115/27
26 godzin odpoczynku i pułap spadł do 52.
Tętno średnie/maksymalne
136/154
78%/89%
2,8/4,3
Nie byłem zadowolony, chociaż nie wiem czy słusznie. Im więcej czasu mija tym poziom zadowolenia rośnie!
Przy tym wysiłku powinienem, liczyłem na lepszy czas/tempo. Z drugiej strony biegnąc tym tętnem nie miałem sił (psychicznych?) by przyspieszyć. Może nie miałem energii? A może nogi nie były wypoczęte i bolały/odczuwały to za bardzo? A może to z powodu techniki i braku luzu?
Pierwsza połowa w większości po górę i pod wiatr. Druga z góry, ale wiatr w plecy, który odczułem może dwa razy.
Technika dobra, ale biegać nie mogłem szybciej. Czyli technika nie do końca dobra. Teraz sądzę, że nie było luzu. Jednak, jak to nie mogłem? Przecież biegam szybciej. No i tętno. Biegałem w strefie 2 Garmina. Nie dało rady biegać w strefie 3 Garmina. Czemu? Wysuszony, odoliwiony byłem. Wyszło sobotnie przekopywanie ogródka. Liczyłem na więcej, na lżej i szybciej.
Jedno jest pewne, nie było problemu z przebiegnięciem.
Zestawienie wydłużonego tygodnia 11/14
13-20.03.2022 r.
Aktywności: 6
Całkowity dystans: 81,25 km
Średni dystans: 13,54 km (na 8 dni: 10,16 km)
Maksymalny przebieg: 32,02 km
Całkowity czas aktywności: 7:57:52
Średnie tempo: 5:53 /km
Średnie tętno: 128 bpm
Średni rytm biegu: 155 spm
Odchylenie pionowe: 11,6 cm
Czas kontaktu z podłożem: 264 ms
Średnia długość kroku: 1,09 m
Waga
Sobota: 78,5 kg. Bałem się, że będzie jeszcze więcej.
Niedziela: 78,0 kg.
Waga pokazuje jak łatwo organizm potrafi i chce odkładać, i jak jedzenie (szczególnie słodkiego) nagradza odczuciami przyjemności, jak szantażuje, gdy nie dostaje tego co chce (rozchorujesz się) jak rozbraja (zasłużyłeś sobie, robisz ciężki trening). Krótko, jadłem tym samym co dotychczas systemem 16/8 mniej więcej, ale więcej było ciasta i słodyczy!) I to wystarczyło.
Kolejny chwyt uzależnionej od przejadania, objadania się, psychiki: nie możesz biegać z pustym brzuchem, może krótkie dystanse, ale tyle co ty biegasz - NIE! Prawda jest taka, że nie możesz biegać, albo precyzyjniej ciężko biegać bez glikogenu w wątrobie i mięśniach.
Trochę więcej emocji w życiu codziennym, też mnie trochę ostatnio rozbroiło. W piątek opanowałem sytuację, koniec dogadzania.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1295
- Rejestracja: 21 paź 2020, 20:15
- Życiówka na 10k: 42:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:08
- Lokalizacja: Wieś
Plan na tydzień 12/14
21-27.03.2022 r.
20 dni do maratonu.
Poniedziałek – 21.03.2022 r.
Rozbieganie – 7 km
Wtorek - 22.03.2022 r.
Podbiegi – 10x 100m. Razem: 7 km.
Środa – 23.03.2022 r.
CIĄGŁY 10-12km 4:50. Asfalt. Razem: 14 km.
Czwartek – 24.03.2022 r.
Rozbieganie – 7 km.
Piątek – 25.03.2022 r.
Bez biegania.
Sobota – 26.03.22 r.
Rozbieganie: 5 km+5x100m przebieżki.
Niedziela rano – 27.03.2022 r.
Długi 29km + 5x100m przebieżki.
Żel na 21km i na 28km.
Kilometraż tygodniowy: 65km
21-27.03.2022 r.
20 dni do maratonu.
Poniedziałek – 21.03.2022 r.
Rozbieganie – 7 km
Wtorek - 22.03.2022 r.
Podbiegi – 10x 100m. Razem: 7 km.
Środa – 23.03.2022 r.
CIĄGŁY 10-12km 4:50. Asfalt. Razem: 14 km.
Czwartek – 24.03.2022 r.
Rozbieganie – 7 km.
Piątek – 25.03.2022 r.
Bez biegania.
Sobota – 26.03.22 r.
Rozbieganie: 5 km+5x100m przebieżki.
Niedziela rano – 27.03.2022 r.
Długi 29km + 5x100m przebieżki.
Żel na 21km i na 28km.
Kilometraż tygodniowy: 65km
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1295
- Rejestracja: 21 paź 2020, 20:15
- Życiówka na 10k: 42:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:08
- Lokalizacja: Wieś
Podsumowanie
Tydzień - 12/14
21.03.2022-26.03.2022
Waga – 77,8 kg.
Aktywności: 4
Całkowity dystans: 37,06 km
Średni dystans: 9,26 km (na 7 dni: 5,29 km)
Maksymalny przebieg 14,44 km
Całkowity czas aktywności: 3:34:48
Średnie tempo: 5:48 /km
Średnie tętno: 129 bpm
Średni rytm biegu: 153 spm
Odchylenie pionowe: 8,5 cm
Czas kontaktu z podłożem: 256 ms
Średnia długość kroku 1,13 m
Poniedziałek - 21.03.2022
Rozbieganie
7,77/45:17/5:49/155/1,11/12,4/249
Tętno
Średnie/maksymalne.
127/141
73%/81%
Strefy Garmina: 2,1/3,3
Pułap bez zmian.
Tętno odpoczynku.
87/49
Praktycznie żadnych negatywnych pozostałości po niedzielnym długim biegu. Do tego bieganie mniejszą pronacją stopy prawej eliminuje ból (dyskomfort) pod kostką prawą, od środka! Sparowanie/skoordynowanie tego z biodrem daje jeszcze lepszy efekt.
Komentarze podsunęły mi pomysł by niedzielny long podzielić na dwie, trzy może części:
29 km. 7 km (wolno) + 21 km (5:00)+ 1 km (wolno)
Wtorek - 22.03.2022
12/14 podbiegi 12x100/100m marsz+r
Pomyliłem się z liczeniem. Miało być 10x.
7,27km/7,01/139/0,99/9,9/273
Pułap skoczył do 53!
102/34 tętno odpoczynku.
Czas odpoczynku 8 godz.
Zjadłem za dużo.
Tętno
116/142
67%/82%
1,2/3,3
Dalej zastanawiałem się nad przygotowaniami do maratonu. Wnioski:
SKUPIĆ SIE NA PRĘDKOŚCIACH STARTOWYCH.
OSWOIĆ ORGANIZM Z TM, PRĘDKOŚCIĄ MARATOŃSKĄ!
Środa - 23.03.2022
12/14 ciągły 12 at 4:50.
W lesie. GPS zaszalał, na szczęście, od 13 km, czyli po wszystkim.
Oswajam organizm z prędkością ok. 5:00. Jest postęp. Tak to wyglądało:
Tempo/tempo/tętno/kadencja/kontakt/krok/oscylacja
04:51,30 /04:51 /130 /164/ 241/ 1,26/ 11,8
04:45,70 /04:46 /133 /163 /240 /1,29 /11,7
05:04,10 /05:04/ 139/ 163/ 244/ 1,21/ 11,5
04:58,60 /04:59 /143 /164 /237/ 1,23/ 11,6
04:35,60 /04:36 /144 /164/ 234 /1,33/ 11,6
04:58,90 /04:59 /147/ 164 /236 /1,22/ 11,4
04:59,70 /05:00 /153/ 164 /240/ 1,22/ 11,3
04:53,60/ 04:54 /154/ 164 235/ 1,25/ 11,5
04:52,50 /04:52 /152/ 163/ 239/ 1,26/ 11,5
05:08,20 /05:08 /155 /163 /245/ 1,19/ 11,2
04:57,10 /04:57/ 157 /165/ 240/ 1,23 /11,2
04:21,00 /04:21/ 154/ 163/ 242 /1,41 /11,5
Średnia
04:52,19/04:52:15/147/164/239/1,26/11,5
12 km, lekko podejrzany. GPS coś tam dodał
Średnia bez 12 km
04:55,03/04:55/146/164/239/1,24/11,5
Może, może uda się przywyknąć do takiego tempa.
Ciągły udany, mimo wątpliwości, i trudności przed startem.
Zostaje, niedzielny long 7+PM at 5:00+1
Czwartek - 24.03.2022
12/14 rozbieganie.
7,57 km/44:22/5:52/156/1,09
Technika biegowa, ruch biegowy coraz bardziej się kształtuje, toruje, formuje. Coraz bardziej jestem zadowolony.
Dzisiaj biegałem bez paska. Co za luz w klatce piersiowej! Czy mogę sobie pozwolić na niezapisywanie danych? Zrezygnowanie z odczytu tętna na maratonie? Mniejszy stres! Zmęczenie będę kontrolował, stanem napięcia, naprężenia ciała.
Piątek - 25.03.2022
Poczułem gardło. I chyba też lekki stan podgorączkowy. Lekko też katar cieknie z nosa.
A jednak nie udało się bez infekcji...
Ale, od razu refleksja: dobrze, że teraz, na dwa tygodnie przed maratonem, a nie jeden!
Trochę przygaszony jednak, zrobiłem sobie małe podsumowanie przygotowań.
Co już udało się osiągnąć, wypracować wytrenować i jest na tyle trwałe, że nie stracę tego do startu?
Mocną stroną jest technika biegu. Ruch biegowy.
Wydolnościowo i mięśniowo też jestem przygotowany.
Skład żelu i czas jego przyjmowania podczas biegu, sprawdzone.
Co jest jeszcze do zrobienia?
Najpilniejszy problem to, przyjmowanie płynów (wody) podczas biegu. Za wolno wchłaniam i za szybko się odwadniam. Ciągle coś tutaj szwankuje. Może problemem była zimna, za zimna woda, którą na treningach musiałem popijać. Będzie cieplej, zobaczę.
Kolejny przede mną, to oswojenie z prędkością startową. Najbliższe dwa tygodnie pokażą z jaką uda mi się oswoić. Trenować/oswajać się będę z 5:00. Ale najpierw BYĆ W PŁENI ZDROWYM!
Ważny i ciągle nierozwiązany problem, To jedzenie przed startem, w tygodniu przedstartowym, by nie zakłóciło to maratonu? Ciągle nie odkryłem jakichś powtarzających się prawidłowości, poza jedną, jeść jak najmniej, mniej przynajmniej niż dotychczas.
Waga. Nic na siłę - 77 będzie ok.
Sobota – 26.03.2022
Wypoczynek od biegania, kurowanie się, prace domowe, blog, czytanie, planowanie i inne przyjemności.
Samopoczucie dobre, optymistyczne.
Pogodziłem się, że nie pobiegam dzisiaj i w niedzielę (mojego longa z wplecionym półmaratonem!). Myślę, że dużo, może nawet nic nie stracę na przygotowaniach z tego powodu.
Czuję się trochę tak jakby ta przerwa/wypoczynek była zaplanowana w planie treningowym! Ale trochę niepewności jest.
Tydzień - 12/14
21.03.2022-26.03.2022
Waga – 77,8 kg.
Aktywności: 4
Całkowity dystans: 37,06 km
Średni dystans: 9,26 km (na 7 dni: 5,29 km)
Maksymalny przebieg 14,44 km
Całkowity czas aktywności: 3:34:48
Średnie tempo: 5:48 /km
Średnie tętno: 129 bpm
Średni rytm biegu: 153 spm
Odchylenie pionowe: 8,5 cm
Czas kontaktu z podłożem: 256 ms
Średnia długość kroku 1,13 m
Poniedziałek - 21.03.2022
Rozbieganie
7,77/45:17/5:49/155/1,11/12,4/249
Tętno
Średnie/maksymalne.
127/141
73%/81%
Strefy Garmina: 2,1/3,3
Pułap bez zmian.
Tętno odpoczynku.
87/49
Praktycznie żadnych negatywnych pozostałości po niedzielnym długim biegu. Do tego bieganie mniejszą pronacją stopy prawej eliminuje ból (dyskomfort) pod kostką prawą, od środka! Sparowanie/skoordynowanie tego z biodrem daje jeszcze lepszy efekt.
Komentarze podsunęły mi pomysł by niedzielny long podzielić na dwie, trzy może części:
29 km. 7 km (wolno) + 21 km (5:00)+ 1 km (wolno)
Wtorek - 22.03.2022
12/14 podbiegi 12x100/100m marsz+r
Pomyliłem się z liczeniem. Miało być 10x.
7,27km/7,01/139/0,99/9,9/273
Pułap skoczył do 53!
102/34 tętno odpoczynku.
Czas odpoczynku 8 godz.
Zjadłem za dużo.
Tętno
116/142
67%/82%
1,2/3,3
Dalej zastanawiałem się nad przygotowaniami do maratonu. Wnioski:
SKUPIĆ SIE NA PRĘDKOŚCIACH STARTOWYCH.
OSWOIĆ ORGANIZM Z TM, PRĘDKOŚCIĄ MARATOŃSKĄ!
Środa - 23.03.2022
12/14 ciągły 12 at 4:50.
W lesie. GPS zaszalał, na szczęście, od 13 km, czyli po wszystkim.
Oswajam organizm z prędkością ok. 5:00. Jest postęp. Tak to wyglądało:
Tempo/tempo/tętno/kadencja/kontakt/krok/oscylacja
04:51,30 /04:51 /130 /164/ 241/ 1,26/ 11,8
04:45,70 /04:46 /133 /163 /240 /1,29 /11,7
05:04,10 /05:04/ 139/ 163/ 244/ 1,21/ 11,5
04:58,60 /04:59 /143 /164 /237/ 1,23/ 11,6
04:35,60 /04:36 /144 /164/ 234 /1,33/ 11,6
04:58,90 /04:59 /147/ 164 /236 /1,22/ 11,4
04:59,70 /05:00 /153/ 164 /240/ 1,22/ 11,3
04:53,60/ 04:54 /154/ 164 235/ 1,25/ 11,5
04:52,50 /04:52 /152/ 163/ 239/ 1,26/ 11,5
05:08,20 /05:08 /155 /163 /245/ 1,19/ 11,2
04:57,10 /04:57/ 157 /165/ 240/ 1,23 /11,2
04:21,00 /04:21/ 154/ 163/ 242 /1,41 /11,5
Średnia
04:52,19/04:52:15/147/164/239/1,26/11,5
12 km, lekko podejrzany. GPS coś tam dodał
Średnia bez 12 km
04:55,03/04:55/146/164/239/1,24/11,5
Może, może uda się przywyknąć do takiego tempa.
Ciągły udany, mimo wątpliwości, i trudności przed startem.
Zostaje, niedzielny long 7+PM at 5:00+1
Czwartek - 24.03.2022
12/14 rozbieganie.
7,57 km/44:22/5:52/156/1,09
Technika biegowa, ruch biegowy coraz bardziej się kształtuje, toruje, formuje. Coraz bardziej jestem zadowolony.
Dzisiaj biegałem bez paska. Co za luz w klatce piersiowej! Czy mogę sobie pozwolić na niezapisywanie danych? Zrezygnowanie z odczytu tętna na maratonie? Mniejszy stres! Zmęczenie będę kontrolował, stanem napięcia, naprężenia ciała.
Piątek - 25.03.2022
Poczułem gardło. I chyba też lekki stan podgorączkowy. Lekko też katar cieknie z nosa.
A jednak nie udało się bez infekcji...
Ale, od razu refleksja: dobrze, że teraz, na dwa tygodnie przed maratonem, a nie jeden!
Trochę przygaszony jednak, zrobiłem sobie małe podsumowanie przygotowań.
Co już udało się osiągnąć, wypracować wytrenować i jest na tyle trwałe, że nie stracę tego do startu?
Mocną stroną jest technika biegu. Ruch biegowy.
Wydolnościowo i mięśniowo też jestem przygotowany.
Skład żelu i czas jego przyjmowania podczas biegu, sprawdzone.
Co jest jeszcze do zrobienia?
Najpilniejszy problem to, przyjmowanie płynów (wody) podczas biegu. Za wolno wchłaniam i za szybko się odwadniam. Ciągle coś tutaj szwankuje. Może problemem była zimna, za zimna woda, którą na treningach musiałem popijać. Będzie cieplej, zobaczę.
Kolejny przede mną, to oswojenie z prędkością startową. Najbliższe dwa tygodnie pokażą z jaką uda mi się oswoić. Trenować/oswajać się będę z 5:00. Ale najpierw BYĆ W PŁENI ZDROWYM!
Ważny i ciągle nierozwiązany problem, To jedzenie przed startem, w tygodniu przedstartowym, by nie zakłóciło to maratonu? Ciągle nie odkryłem jakichś powtarzających się prawidłowości, poza jedną, jeść jak najmniej, mniej przynajmniej niż dotychczas.
Waga. Nic na siłę - 77 będzie ok.
Sobota – 26.03.2022
Wypoczynek od biegania, kurowanie się, prace domowe, blog, czytanie, planowanie i inne przyjemności.
Samopoczucie dobre, optymistyczne.
Pogodziłem się, że nie pobiegam dzisiaj i w niedzielę (mojego longa z wplecionym półmaratonem!). Myślę, że dużo, może nawet nic nie stracę na przygotowaniach z tego powodu.
Czuję się trochę tak jakby ta przerwa/wypoczynek była zaplanowana w planie treningowym! Ale trochę niepewności jest.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1295
- Rejestracja: 21 paź 2020, 20:15
- Życiówka na 10k: 42:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:08
- Lokalizacja: Wieś
Do startu
12 dni i nieco ponad 11 godzin
Plan na 13/14
28.03.2022 r – 3.04.2022 r.
Co było w planie na tydzień 13/14?
Po modyfikacji przedstawiał się on tak:
Wtorek 29.03.2022 r.
10x 100m podbieg
Środa 30.03.2022 r.
CIĄGŁY 8-10km 4:50
Niedziela 3.04.2022 r.
rano – LONG 20 km (10 km na maksa)
Razem ok. 60 km.
Ale zatoki, katarek i gardełko zatrzymały mnie. Powyższy plan już nieaktualny. Ciężko też planować, żeby nie nastąpił nawrót infekcji, która jeszcze się tli dogaszana.
Myślę tak:
Poniedziałek-Wtorek-Środa
Zdrowienie-powrót do sił. Ćwiczenia w domu.
Czwartek-Piątek
Rozbieganie
Sobota
Rozbieganie z przebieżkami
Niedziela
CIĄGŁY 8-10km 4:50
lub
10 km na maksa.
Jeżeli się uda, jest jeszcze szansa na dobry start w maratonie.
12 dni i nieco ponad 11 godzin
Plan na 13/14
28.03.2022 r – 3.04.2022 r.
Co było w planie na tydzień 13/14?
Po modyfikacji przedstawiał się on tak:
Wtorek 29.03.2022 r.
10x 100m podbieg
Środa 30.03.2022 r.
CIĄGŁY 8-10km 4:50
Niedziela 3.04.2022 r.
rano – LONG 20 km (10 km na maksa)
Razem ok. 60 km.
Ale zatoki, katarek i gardełko zatrzymały mnie. Powyższy plan już nieaktualny. Ciężko też planować, żeby nie nastąpił nawrót infekcji, która jeszcze się tli dogaszana.
Myślę tak:
Poniedziałek-Wtorek-Środa
Zdrowienie-powrót do sił. Ćwiczenia w domu.
Czwartek-Piątek
Rozbieganie
Sobota
Rozbieganie z przebieżkami
Niedziela
CIĄGŁY 8-10km 4:50
lub
10 km na maksa.
Jeżeli się uda, jest jeszcze szansa na dobry start w maratonie.