Komentarz do artykułu Urodzeni biegacze

Awatar użytkownika
bieganie.pl
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1739
Rejestracja: 27 sty 2008, 15:29

Nieprzeczytany post

Skomentuj artykuł Urodzeni biegacze
New Balance but biegowy
Przemysław R
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 1
Rejestracja: 14 lip 2015, 11:31
Życiówka na 10k: 39:30:22
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Pierwsza książka o bieganiu jaką przeczytałem, bardzo ciekawa historia o ultrabiegaczach. Porusza różne ciekawe wątki o bieganiu, polecam początkującym biegaczom, można się z niej dużo nauczyć. Po przeczytaniu nawet paru kartek chce się biegać, motywuje do trenowania :oczko:
Awatar użytkownika
Mossar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1636
Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19

Nieprzeczytany post

Nie chcę na nowo otwierać dyskusji na temat tego co lepsze - bieganie naturalne czy buty z porządną amortyzacją, ale chciałem powiedzieć, że książka zrobiła na mnie spore wrażenie (choć rzeczywiście autor czasem trochę przesadza, bo odczucia podczas czytania są takie jakby Billy, Jenn, Jurek biegali po tych górach w tempie 3:00min/km przez 100 mil a Tarahumara jeszcze szybciej :D).

Tak czy inaczej chciałem zwrócić uwagę na coś innego - ostatnio z naprawdę różnych źródeł dobija się do mnie to bieganie naturalne. Książka oczywiście przyjmuje taką tezę, że bieganie bez amortyzacji jest lekkiem na całe zło i wszyscy powinniśmy to robić, żeby nie mieć kontuzji. Zdaję sobie sprawę, że tak pewnie jest w idealnych warunkach, kiedy można po prostu w taki sposób żyć - mieć dom gdzieś w górach, wychodzić codziennie boso na przebieżkę po trawie, a potem śmigać po górach w butach bez jakiejś większej amortyzacji. No ale żyjemy w warunkach, gdzie większość z nas ma wokół siebie asfalt, pracuje siedząc, a bieganie, ruch jest dodatkiem, a nie czymś co robimy przez cały dzień.

Tak czy inaczej, ja nie o tym — bardziej rzuciło mi się w oczy, że to bieganie naturalne, na boso jest często integralną częścią życia wielkich biegaczy. Chociażby słuchając podcastu z Janem Hurukiem możemy usłyszeć, że ten nieraz biegał boso, a jak wybierał buty to wolał takie z dosyć oszczędną podeszwą. A wyniki na 5000 czy 10000 miał zdecydowanie lepsze niż ktokolwiek z aktualnie biegających Polaków. Jadąc przez Rudę Śląską często widzę tam takiego faceta, trudno ocenić wiek, jakieś 35-45 lat. Już z daleka rzuca mi się jego nienaganna technika biegu - szybki rzut oka na buty i widzę jakieś stare znoszone tenisówki. No i w końcu moje własne doświadczenia totalnego amatora - okres moich największych kontuzji przypada na bieganie w Pegasusach 36. W pierwszych miesiącach biegałem w Asicsach do siatkówki z płaską, twardą podeszwą, w których biegało mi się bardzo dobrze i potem z jakiegoś powodu zacząłem przechodzić na inne buty. Pamiętam jak rok temu, jak spadł śnieg, włożyłem zwykłe zimowe buty na bieganie z twardą podeszwą - totalnie zmieniła mi się technika biegu, poślady, uda paliły jak szalone, a moje klasyczne napięcia w łydkach i stopach totalnie nie miały już miejsca. Częściowo powodował to lód, bo musiałem stawiać takie bardziej przemyślane kroki, ale zaskoczyło mnie, że w ten sposób przeniosłem pracę z dolnych mięśni nóg na górne.

No i poza tym, że książka jest po prostu całkiem fajna fabularnie to chyba najistotniejsza informacją jaką z niej wyciągnąłem jest to, że buty z dużą amortyzacją mogą nas rozleniwić, spowodować, że będziemy walić stopami o ziemię, bo możemy. Ja sobie myślałem "dobra, dobra, bez przesady, teraz już przecież nie walę piętą z całej siły przy każdym kroku. Tak było dwa lata temu, ale teraz przecież staram się to robić tak jak trzeba". Zacząłem sobie eksperymentować i rzeczywiście, może nie jest to jakieś drastyczne walenie, ale na tyle istotne, że po kilku, kilkunastu kilometrach może działać negatywnie na układ ruchu. Zrobiłem sobie taki eksperyment, że próbowałem sobie wyobrazić, że nie mam butów i biegam boso. Wtedy dopiero zauważyłem jak bardzo jednak ta stopa waliła o podłoże.

Wniosek jest taki, że nie mam zamiaru kupować Fivefingersów albo butów z zerowym dropem i minimalną podeszwą - za dużo siedzę i pewnie zaorałbym się po dwóch takich treningach. Mogę za to trochę bardziej zwracać uwagę na to, żeby ten bieg był mniej niezdarny.
Awatar użytkownika
pawo
Wodzirej
Posty: 4103
Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
Lokalizacja: zdecydowanie las

Nieprzeczytany post

Naturalne? To co było naturalne 10 000 lat temu dzisiaj nie jest i na odwrót. Natomiast bieganie boso po trawie jest super, ja tak biegałem po cięższych treningach, nawet zdarzyło się z Panem Hurukiem. A to co on pisze o bieganiu boso to raczej jako element, a nie bieganie treningów, z butami to samo musiały być dość cienkie bo tylko takie były lekkie, technologia była inna.
Aha i bieganie boso ma leczniczy wpływ, szybciej goją się stany zapalne a nawet rany, związek ma to z uziemieniem. Nie to nie żart, nawet są eksperymenty, w szpitalach uziemia się części ciała z trudno gojącymi się ranami i są efekty. Mój dziadek zawsze na noc, wyjmował uziemienie z radia i wtykał sobie w materac i było to kilkadziesiąt lat temu. :szok:
Drwal Biegacz
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1295
Rejestracja: 21 paź 2020, 20:15
Życiówka na 10k: 42:15
Życiówka w maratonie: 3:48:08
Lokalizacja: Wieś

Nieprzeczytany post

Mossar pisze: 12 sty 2022, 11:48 [...] Książka oczywiście przyjmuje taką tezę, że bieganie bez amortyzacji jest lekkiem na całe zło i wszyscy powinniśmy to robić, żeby nie mieć kontuzji.

[...] okres moich największych kontuzji przypada na bieganie w Pegasusach 36. W pierwszych miesiącach biegałem w Asicsach do siatkówki z płaską, twardą podeszwą, w których biegało mi się bardzo dobrze i potem z jakiegoś powodu zacząłem przechodzić na inne buty. Pamiętam jak rok temu, jak spadł śnieg, włożyłem zwykłe zimowe buty na bieganie z twardą podeszwą - totalnie zmieniła mi się technika biegu, poślady, uda paliły jak szalone, a moje klasyczne napięcia w łydkach i stopach totalnie nie miały już miejsca. Częściowo powodował to lód, bo musiałem stawiać takie bardziej przemyślane kroki, ale zaskoczyło mnie, że w ten sposób przeniosłem pracę z dolnych mięśni nóg na górne.

[...]Zrobiłem sobie taki eksperyment, że próbowałem sobie wyobrazić, że nie mam butów i biegam boso. Wtedy dopiero zauważyłem jak bardzo jednak ta stopa waliła o podłoże.

Wniosek jest taki, że nie mam zamiaru kupować Fivefingersów albo butów z zerowym dropem i minimalną podeszwą - za dużo siedzę i pewnie zaorałbym się po dwóch takich treningach. Mogę za to trochę bardziej zwracać uwagę na to, żeby ten bieg był mniej niezdarny.
Książka też zrobiła na mnie wrażenie i mocno zmieniała moje spojrzenie na bieganie.

M.in. po jej przeczytaniu wprowadziłem od czasu do czasu bieganie na boso, albo w kapciach, takich np. jak się wkłada na nogi do morza by cię nie pokaleczyło (30 zł?), przestałem kupować tylko markowe buty, pojawiły się buty z sieciówek. robiąc treningi biegam w różnych butach. To ciekawa odmiana, o korzyściach takich zmian już gdzieś czytałem. Jedne są twardsze inne bardziej miękkie, jedne cięższe inne lżejsze. To nie tylko wpływa na obciążenia, ale również na technikę. But sprzyja lub nie sprzyja jakiemuś ruchowi biegowemu. Dlatego cenne są odczucia biegania w różnych butach.
Moimi butami startowymi do maratonu, w tej chwili są Altry, 0 drop, z bardzo dużą amortyzacją, Toriny. Ale chyba zastąpię je modelem Escalante. Mniejsza Amortyzacja, mniej będą wyhamowywały, poza tym lżejsze. 0 drop jest mi przyjazny.

Świetny obraz mentalny, że biega się boso. Wypróbuję.
ODPOWIEDZ