U zawodowca wystąpienie piku uderzenie może być też w momencie, gdy stopa jest jeszcze z przodu. Pewnie dodatkowy akcelerometr na miednicy by to zarejestrował, ale można sobie wyobrazić mocniejsze pierdolnięcie właśnie z góry pod skosem aniżeli tylko z góry.tkobos pisze:(...) ten zwykły overstriding, o którym mówi się w kontekście amatorów, charakteryzuje się w tym, że w momencie maksymalnego przeciążenia stopa dalej jest z przodu i nie wspiera dobrze miednicy, bo ona jest cofnięta względem stopy.
Technika biegu - analiza
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12920
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Nie wiem, czy można sobie zsumować to pierdolnięcie, ale jeśli tak, to w przypadku zawodowca widzę tam 25g, czyli od dolnego do górnego piku dla linii czerwonej (gdy stopa ma już kontakt z ziemią). Podczas gdy u amatora już wykres idzie w górę, to u zawodowca spada. Stopa jakby się cały czas zapadała. Potem jednak dynamiką wzrostu dogania niebieską linię i w konsekwencji uzyskuje pik nawet wcześniej niż amator.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 645
- Rejestracja: 28 lis 2011, 20:41
- Życiówka na 10k: 35:17
- Życiówka w maratonie: brak
Być może, ale to już wzrokowo jest zbyt ciężko ocenić, bo tu decydujące są ułamki sekund. Tutaj rzeczywiście trzeba by to precyzyjnie pomierzyć. Biorąc bardzo odległe przypadki (amator vs wyczynowiec) nawet na filmie da się bez problemu zauważyć znaczącą różnicę. Ale już nie ma sensu robić analizy jak na takim obrazku jak poniżej i różnicować Bekele, Haile i Faraha, bo klatka w jedną czy w drugą stronę może dużo zmienić w odbiorze (chociaż pewne rzeczy chyba dałoby się jednak mimo wszystko ustalić).
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4103
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
Jedno na pewno można na tych zdjęciach zauważyć, czerwone buty to szybkie buty.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12920
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Ooo. To już klasyka.
Strzałkę zawsze łatwiej uchwycić, ale to z czoła płynie więcej info.
Ten trzeci mocno się różni tyłopochyleniem miednicy. Przodopochylenie w jego przypadku mogłoby pociągnąć do przodu górę jak u pierwszego i drugiego. Taki zabieg trzeba by jednak monitorować z czoła, bo on prowokuje do odwiedzenia kolana jako formy ucieczki od tak agresywnej geometrii nabijania miednicy na podporę.
Strzałkę zawsze łatwiej uchwycić, ale to z czoła płynie więcej info.
Ten trzeci mocno się różni tyłopochyleniem miednicy. Przodopochylenie w jego przypadku mogłoby pociągnąć do przodu górę jak u pierwszego i drugiego. Taki zabieg trzeba by jednak monitorować z czoła, bo on prowokuje do odwiedzenia kolana jako formy ucieczki od tak agresywnej geometrii nabijania miednicy na podporę.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 645
- Rejestracja: 28 lis 2011, 20:41
- Życiówka na 10k: 35:17
- Życiówka w maratonie: brak
Wiadomo, ale z czoła nie zobaczysz tego czy stopa jest z przodu czy nie, a to było a propo tego. Generalnie, to oni całe ciało od pasa w górę mają wychylone bardziej do przodu - oczywiście miednica jest wychylona do przodu w przestrzeni, ale np. relacja miednicy do kręgosłupa lędźwiowego już może być bardzo zbliżona u całej trójki, chociaż to też już jest ciężko ocenić. Również stopień ugięcia biodra może być podobny, ale wydaję się, że Farah realizuje to bardziej dystalnie (ugięciem kolana) a pozostała dwójka proksyminalnie (pochyleniem ciała w biodrze od pasa w górę).
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12920
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
W praktyce wymuszam na zawodniku różne nastawy i pytam kiedy czuje największą sztywność. Można powiedzieć, że to inny wymiar biegania na czuja, gdzie tym czujem nie jest tempo. Co ciekawe właśnie wtedy tempo jest najtrudniej wyczuć, bo idzie taki ciąg, że nie sposób utrzymać stałego biegu.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 645
- Rejestracja: 28 lis 2011, 20:41
- Życiówka na 10k: 35:17
- Życiówka w maratonie: brak
No, niestety te wszystkie technologiczne gadżety, chociaż są oczywiście mega przydatne, to maja ten minus, że wyciągają uwagę z wnętrza na zewnętrze. To już nie jest historia w temacie bezpośrednio techniki biegu, ale podobno zawodnicy Lydiarda biegali czasem interwały bez stopera na nieodmierzonej trasie. Nie potrzebowali mierzyć czegokolwiek, bo wiedzieli dokładnie (czysto wewnętrznie) jakiego rodzaju zmęczenia szukają. Oczywiście przygotowując się bezpośrednio do zawodów biegali już na stadionie i mierzyli czasy. Jak dla mnie całe zagadnienie poprawiania się w bieganiu, nieważne czy mówimy o technicze czy o fizjologii czy o czymkolwiek innym, sprowadza się właśnie do tego rodzaju świadomości. Ciężko jest rzecz jasna udowodnić jakkolwiek, że taki rodzaj wewnętrznej wiedzy o sobie jest właśnie tym co charakteryzuje takich zawodników jak np. Kipchoge, którzy są w stanie biegać na bardzo wysokim poziomie przez bardzo wiele lat, ale ja tak obstawiam. No, bo jasne, można powiedzieć, że ktoś tam doznał złamania kości krzyżowej bo biegał te 150 km w tygodniu. Ale wielu innych biega 250 przez lata i nigdy nie ma żadnych problemów. Co o tym decyduje, jeśli nie sama matematyka obciążenia? Prawdopodobnie właśnie ten "czuj", dzięki któremu jeden zawonik dokładnie wie kiedy odpuścić i zrobić sobie dzień wolny, a inny jeszcze wtedy sobie bardziej dorzuci do pieca. Ale to już taka dygresja.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12920
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Na zmęczeniu ucieka sztywność, ale przecież jest jeszcze cały wachlarz wolicjonalny w postaci siły woli, ambicji, charakteru, itp. synonimów klasycznej pracy mięśniowej. Bardzo łatwo je wytrenować by zagłuszały sygnały z ciała i w zasadzie zastąpić nimi sztywność. W aspekcie kontuzji, sztywność tkankowa pełni rolę prewencyjną, czego nie można już powiedzieć np. o sile woli, czy ambicji.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 645
- Rejestracja: 28 lis 2011, 20:41
- Życiówka na 10k: 35:17
- Życiówka w maratonie: brak
W treningu biegowym pewnie na wszystko jest miejsce i czas, ale osobiście nie mam wątpliwości, że nadużywanie tej możliwości ("zagłuszania się", żeby tylko dociągnąć trening) jest bardzo skuteczną blokadą dalszego rozwoju. Problem polega na tym, że bieganie jest czynnością zorientowaną na wynik i z reguły zawsze możemy pocierpieć jeszcze bardziej, żeby urwać tę sekundę czy dwie, albo przebiec jeszcze jeden kilometr. Tacy np. muzycy mają łatwiej, bo dostają precyzyjny feedback od swojego instrumentu i jak gra im nie idzie, to nie mają innej możliwości jak dać sobie spokój i powrócić do nauki w lepszym momencie. Przecież fakt, że ktoś zacznie nagle nawalać w furii w klawisze jak gra mu nie wychodzi nie spowoduje, że nagle popłynie muzyka miła dla uszu. Paradoksalnie, to z punktu widzenia kulturowego, to właśnie to spięcie pośladów i trwanie w cierpieniu ma największą renomę i to się kojarzy ludźmi takimi jak Kipchoge (moim zdaniem kompletnie bezzasadnie). Jak dla mnie, to najlepiej ujął to wspomniany już wcześniej Lydiard: "train, don't strain".
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1295
- Rejestracja: 21 paź 2020, 20:15
- Życiówka na 10k: 42:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:08
- Lokalizacja: Wieś
Jakoś bardzo koresponduje to z moim odczuciem czegoś co nazwałem "falstartem odbicia", który zauważyłem podczas interwałów:yacool pisze: ↑24 lis 2021, 14:29 Nie wiem, czy można sobie zsumować to pierdolnięcie, ale jeśli tak, to w przypadku zawodowca widzę tam 25g, czyli od dolnego do górnego piku dla linii czerwonej (gdy stopa ma już kontakt z ziemią). Podczas gdy u amatora już wykres idzie w górę, to u zawodowca spada. Stopa jakby się cały czas zapadała. Potem jednak dynamiką wzrostu dogania niebieską linię i w konsekwencji uzyskuje pik nawet wcześniej niż amator.
Skąd coś takiego? Być może dlatego by uratować kadencję, czyli odczuciowo, nie zwolnić!Drwal Biegacz pisze: ↑11 lis 2021, 23:35
Z tego co zauważyłem największym problemem jest dla mnie falstart odbicia. Rozpoczynam odbicie za nim jeszcze nastąpi maksymalne wylądowanie/uziemnienie, jakbym nie czekał na nie.
Bardzo podoba mi się to stwierdzenie, w sensie pełnej zgody. Potwierdzam, organizm nie pozwala mi szybciej biegać, oczywiście gdybym zacisnął zęby to by poszło, ale straciłbym ruch, czyli nie tym ruchem biegowym (nie sztywnością tkankową )
Na tym przede wszystkim polegam biegając przez te wszystkie lata. Problemy zaczynają się, gdy zaczynam kombinować i za bardzo uwierzyć w rozpiskę, czyli np. plan treningowy, cudowny zestaw ćwiczeń, a nawet przepis na technikę biegową. Do wszystkiego podchodzę ostrożnie, ale i metodycznie sprawdzam: może coś w tym jest, może u mnie zadziała.tkobos pisze: ↑24 lis 2021, 16:28 No, niestety te wszystkie technologiczne gadżety, chociaż są oczywiście mega przydatne, to maja ten minus, że wyciągają uwagę z wnętrza na zewnętrze. [...] Jak dla mnie całe zagadnienie poprawiania się w bieganiu, nieważne czy mówimy o technicze czy o fizjologii czy o czymkolwiek innym, sprowadza się właśnie do tego rodzaju świadomości. [...]Prawdopodobnie właśnie ten "czuj", dzięki któremu jeden zawonik dokładnie wie kiedy odpuścić i zrobić sobie dzień wolny, a inny jeszcze wtedy sobie bardziej dorzuci do pieca.
Chyba podsunąłeś mi pomysł na określenie, którym mógłbym zastąpić słowo, "bezwysiłkowo" w tytule blogu, "nie przemęczając się". Pasuje ... nie przemęczając się do 3min/km. Tak to widzę. Nie znając wcześniej tego powiedzenia Lydiarda, jednak je cały czas stosuję.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1295
- Rejestracja: 21 paź 2020, 20:15
- Życiówka na 10k: 42:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:08
- Lokalizacja: Wieś
Z tym ciśnieniem, to zakładam, że nie ma jednakowego (nawet zakładając, że nie ma wycieków) ciśnienia w całym układzie i przy tym założeniu, być może znowu nie ma sprzeczności z tym między Tobą a Filipem.yacool pisze: ↑19 lis 2021, 11:24 Ale już podejście hydrauliczne pozwala wyjść z impasu lokalnych analiz funkcjonalności i przejść na poziom globalnych ciśnień w całym układzie. Im wyższe ciśnienie układ generuje tym lepiej. Każdą dysfunkcję można wtedy interpretować nie jako miejsce o zmniejszonym zakresie pracy, ale jako miejsce rozszczelnienia albo wycieku, a wtedy nie ma znaczenia wielkość jakiegoś lokalnego siłownika, bo układ jako całość nie generuje dużego ciśnienia.
W kluczowych w danym momencie obszarach generowane jest większe ciśnienie, w innych mniejsze, a w rezultacie całość jest stabilna i pod ciśnieniem w danym momencie.
Patrząc nawet na układ tensegracyjny, rozkład naprężeń w chwili kontaktu z podłożem, nawet w momencie maksymalnego uderzenia nie jest równomierny.
Więc może jest tak, że w okolicy bioder następuje/powinno nastąpić swoiste spiętrzenie ciśnienia tuż przed odbiciem.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2043
- Rejestracja: 18 lut 2017, 09:29
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Yacool, może to już było poruszane, ale nie chce mi się przedzierać przez całą dyskusję w celu potwierdzenia. Czy porównanie sił jest w takich samych butach u amatora i zawodowca (np. karbon vs karbon)? Jak to wygląda u tego samego zawodnika w butach z karbonem, klasycznych startówkach, kolcach i mocno amortyzowanych butach treningowych? Czy we wszystkich butach wykres wygląda podobnie?
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12920
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Myślę od dłuższego czasu nad takimi pomiarami. Zwłaszcza, że mamy cały zestaw butów z karbonem. Vapory, alfy, adiki, metaspidy no i teraz saucony. Trochę jest jednak zimno na takie zabawy w zmienianie papci, a poza tym cisnę Filipa o ten trzeci czujnik na dupę. Fajnie żeby to było już kompleksowo. Chcemy przepracować zimę, żeby na lato mieć siłę miażdżyć karbon. Może na wiosnę.
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4103
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
A objętość jaka?
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12920
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
70 potem 80