Skomentuj artykuł "Dlaczego nie biegamy jak Gidey i Abdi? – rozmowa z Henrykiem Szostem"
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4103
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
W lipcu ukazał się niezły artykuł Mikołaja "Dlaczego biegamy wolniej od Brytyjczyków?", no ale teraz z tym czemu wolniej od Etiopczyków to przegięliście, ciekawe kto następny w kolejce.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Znowu przypomnę wywiad z Davem Bedfordem (życiówka 27:30 na 10tys m) który robiłem chyba w 2009 roku. Cytat:
Całość tutaj: https://bieganie.pl/sport/david-bedford ... a-10-000m/35 lat temu pobiegłem 10000m w 27:30, w tym roku mieliśmy tylko jednego zawodnika biegającego szybciej, ale poza nim nikogo biegającego szybciej niż 28 minut. Kiedy biegałem 27:30, było kolejnych 8 zawodników poniżej 28:00. Więc problem nie leży w tym, że nie mogą pobić Afrykańczyków ale w tym, że nie mogą biegać tak szybko jak my 35 lat temu. Czy są fizycznie słabsi, mniej utalentowani? Nie. Czy mają łatwiejsze życie? Tak. Czy mają lepsze wsparcie? Tak. Więc co to może być? Nie trenują wystarczająco ciężko.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13589
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
+1kkkrzysiek pisze: ↑28 paź 2021, 16:31 Są, a przynajmniej 20 lat temu były, zawody przełajowe. Co prawda nie było regularnych międzyszkolnych, a od razu jakieś subregiony, czy jak to się dzieli i później najszybsi startowali w kolejnych etapach - chyba powiaty, województwa i dalej. Tylko ja na takie przełaje trafiłem w gimnazjum na zasadzie, że tydzień czy dwa wcześniej pan od WF powiedział, że będę biegł w przełajach (bo miałem niezły czas na 1000 m). No i w nagrodę, bez wytłumaczenia, na rozgrzewkę na zajęciach robiłem dwa razy więcej biegu niż reszta klasy. Czyli jakieś ekstra 5 minut biegu. To był cały trening, po zawodach przełajowych się skończyło "trenowanie". W podstawówce (5 lub 6 klasa) domyślnie wysyłali ludzi z klasy pływackiej, nawet jak na 1000 m miałem czas słabszy tylko od jednego z nich. Ale oni byli już sportowcami, a ja nawet nie umiałem pływać, więc wiadomo, że sobie nie poradzę. No i na tym pierwszym etapie masowo oszukiwali (słyszałem potwierdzenie moich doświadczeń od osoby kilka lat ode mnie młodszej) - skracanie trasy i wybieganie z krzaków kilkaset metrów od startu z legitnymi numerami nie zachęcają do walki w kolejnych edycjach. To były jeszcze czasy bez powszechnych kamerek, nie było też elektronicznego pomiaru czasu, teraz pewnie takie wały by już nie przeszły, albo oszuści dopracowali swoje metody. Oczywiście piszę o własnych (i mojego otoczenia) doświadczeniach, które mogły być zupełnie inne w innych częściach kraju.
Takie międzyszkolne zawody przełajowe nic nie zmienia podejścia młodzieży do sportu. Przede wszystkim nie, jak w szkole nie robi sie sportu, a 60% siedzi na ławce, bo mama napisała (albo poprosiła lekarza) zwolnienie.
40 lat temu na 30 uczniów w klasie był jeden gruby.
Teraz na 30 uczniów w klasie jest jeden chudy. A najważniejsze jest, ze tata ma SUV.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4871
- Rejestracja: 22 lis 2017, 14:58
- Życiówka na 10k: 37:59
- Życiówka w maratonie: 2:59:13
- Lokalizacja: Tychy
To wszystko jest oczywiste. Więcej osób biegających to większe prawdopodobieństwo "wyłowienia perełki"Rolli pisze: ↑29 paź 2021, 09:13+1kkkrzysiek pisze: ↑28 paź 2021, 16:31 Są, a przynajmniej 20 lat temu były, zawody przełajowe. Co prawda nie było regularnych międzyszkolnych, a od razu jakieś subregiony, czy jak to się dzieli i później najszybsi startowali w kolejnych etapach - chyba powiaty, województwa i dalej. Tylko ja na takie przełaje trafiłem w gimnazjum na zasadzie, że tydzień czy dwa wcześniej pan od WF powiedział, że będę biegł w przełajach (bo miałem niezły czas na 1000 m). No i w nagrodę, bez wytłumaczenia, na rozgrzewkę na zajęciach robiłem dwa razy więcej biegu niż reszta klasy. Czyli jakieś ekstra 5 minut biegu. To był cały trening, po zawodach przełajowych się skończyło "trenowanie". W podstawówce (5 lub 6 klasa) domyślnie wysyłali ludzi z klasy pływackiej, nawet jak na 1000 m miałem czas słabszy tylko od jednego z nich. Ale oni byli już sportowcami, a ja nawet nie umiałem pływać, więc wiadomo, że sobie nie poradzę. No i na tym pierwszym etapie masowo oszukiwali (słyszałem potwierdzenie moich doświadczeń od osoby kilka lat ode mnie młodszej) - skracanie trasy i wybieganie z krzaków kilkaset metrów od startu z legitnymi numerami nie zachęcają do walki w kolejnych edycjach. To były jeszcze czasy bez powszechnych kamerek, nie było też elektronicznego pomiaru czasu, teraz pewnie takie wały by już nie przeszły, albo oszuści dopracowali swoje metody. Oczywiście piszę o własnych (i mojego otoczenia) doświadczeniach, które mogły być zupełnie inne w innych częściach kraju.
Takie międzyszkolne zawody przełajowe nic nie zmienia podejścia młodzieży do sportu. Przede wszystkim nie, jak w szkole nie robi sie sportu, a 60% siedzi na ławce, bo mama napisała (albo poprosiła lekarza) zwolnienie.
40 lat temu na 30 uczniów w klasie był jeden gruby.
Teraz na 30 uczniów w klasie jest jeden chudy. A najważniejsze jest, ze tata ma SUV.
Ale żeby nie mieć chociaż 2-3 maratończyków na poziomie 2:08-2:10? Chyba pozostało czekać na Małysza lub Kowalczyk biegów długich. Może dożyję.
viewtopic.php?f=28&t=58398 Komentarze
- faraon828
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 389
- Rejestracja: 29 sty 2016, 08:39
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:48,30
- Lokalizacja: Olsztyn/Kędzierzyn-Koźle
- Kontakt:
Tylko co to znaczy "ciężko"? To jest tak szerokie pojęcie, że można się tutaj zupełnie rozjechać w interpretacji. Jeśli dobrze rozumiem Bedforda, dla niego ciężko = na mega objętości. Nie jest to chyba dziś dla nikogo szczególnie atrakcyjna perspektywa... Ludzie wolą rozprawiać godzinami o biomechanice i innych takichAdam Klein pisze: ↑29 paź 2021, 08:47 Znowu przypomnę wywiad z Davem Bedfordem (życiówka 27:30 na 10tys m) który robiłem chyba w 2009 roku. Cytat:
Całość tutaj: https://bieganie.pl/sport/david-bedford ... a-10-000m/Nie trenują wystarczająco ciężko.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13589
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
Chyba tak.Siedlak1975 pisze: ↑29 paź 2021, 09:19 To wszystko jest oczywiste. Więcej osób biegających to większe prawdopodobieństwo "wyłowienia perełki"
Ale żeby nie mieć chociaż 2-3 maratończyków na poziomie 2:08-2:10? Chyba pozostało czekać na Małysza lub Kowalczyk biegów długich. Może dożyję.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 508
- Rejestracja: 14 sty 2017, 18:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
W PL by sportowo zarobić prosto "łatwą" kasę trzeba zostać piłkarzem. Dlatego szkółki piłkarskie mają oblężenie (przynajmniej w dużym mieście). Ilość klubów x ilość piłkarzy = duże prawdopodobieństwo dostania łatwej kasy i sławy.
Bieganie w PL to trudna i mała kasa. Dodatkowo dla bardzo nielicznych = bardzo małe prawdopodobieństwo na kasę i sławę.
W Kenii czy Etiopii możliwość zarobienia "dużej" kasy to bieganie. Więc i mamy masówkę. Przy okazji jest i jakość, na którą ma wpływ wiele czynników.
Japonia, to chyba inna kultura i inna mentalność.
Faktycznie nie ma już teraz zawodów szkolnych, przełajowych? Ja w podstawówce pamiętam, ale to była porażka "organizacyjna" (oszukiwanie co już było poruszane) i raczej zniechęcała do udziału.
Bieganie w PL to trudna i mała kasa. Dodatkowo dla bardzo nielicznych = bardzo małe prawdopodobieństwo na kasę i sławę.
W Kenii czy Etiopii możliwość zarobienia "dużej" kasy to bieganie. Więc i mamy masówkę. Przy okazji jest i jakość, na którą ma wpływ wiele czynników.
Japonia, to chyba inna kultura i inna mentalność.
Faktycznie nie ma już teraz zawodów szkolnych, przełajowych? Ja w podstawówce pamiętam, ale to była porażka "organizacyjna" (oszukiwanie co już było poruszane) i raczej zniechęcała do udziału.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2043
- Rejestracja: 18 lut 2017, 09:29
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
W Japonii to w ogóle zupełnie inne podejście. Ostatnio na przykład gugiel polecił mi wpis na blogu Japan Running News, że szkoła, na życzenie trenera, przy okazji zmiany siedziby wybudowała krytą bieżnię (powiedzmy, na razie chyba tylko zadaszenie, później ma być sztuczna murawa i tylko 100 m odcinek na jednym torze z nawierzchnią znaną z bieżni stadionowych) o długości 330 m, żeby śnieżna i mroźna zima mniej przeszkadzała uczniom w treningu.
Tutaj więcej: https://japanrunningnews.blogspot.com/2 ... uilds.html
Z kolei w USA, o ile dobrze rozumiem są po prostu zawody w biegach przełajowych, na których startują uczniowie kilku szkół. Są jakieś dywizje, jakieś kwalifikacje, ale wydaje mi się, że poza taką, nazwijmy to, ligą, są też po prostu zawody, na które szkoły się zapraszają, żeby rywalizować z innymi. I to jest fajne. Przynajmniej takie się wydaje z daleka, bo nie wiem, czy nie prowadzi to do jakichś patologii w stylu zbyt ciężkiego treningu bez opamiętania już dla smarków z mlekiem pod nosem.
Tutaj więcej: https://japanrunningnews.blogspot.com/2 ... uilds.html
Z kolei w USA, o ile dobrze rozumiem są po prostu zawody w biegach przełajowych, na których startują uczniowie kilku szkół. Są jakieś dywizje, jakieś kwalifikacje, ale wydaje mi się, że poza taką, nazwijmy to, ligą, są też po prostu zawody, na które szkoły się zapraszają, żeby rywalizować z innymi. I to jest fajne. Przynajmniej takie się wydaje z daleka, bo nie wiem, czy nie prowadzi to do jakichś patologii w stylu zbyt ciężkiego treningu bez opamiętania już dla smarków z mlekiem pod nosem.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13589
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
W Japonii = sprawa honoru
W USA = sprawa zachwytu sportem
W Kenii = sprawa kasy
W Norwegii = sprawa obowiązku
W Rosji = sprawa militarna
W Chinach = sprawa partyjna
...
W Polsce = krytyka
W USA = sprawa zachwytu sportem
W Kenii = sprawa kasy
W Norwegii = sprawa obowiązku
W Rosji = sprawa militarna
W Chinach = sprawa partyjna
...
W Polsce = krytyka
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
To jest całe spektrum różnych konsekwencji. Najlepiej biegają tam, gdzie życie mają generalnie najcięższe, plus gdzie są do tego sprzyjające warunki geograficzne. To rodzi całe subkultury biegaczy, którzy się nawzajem motywują. Bedford mówi o Anglii, ale spójrzmy na Polskę. W 1986 roku w Dębnie 11 zawodników (Polaków !) pobiegło poniżej 2:14, prawie 30 poniżej 2:20. Taka grupa napędza.faraon828 pisze: ↑29 paź 2021, 09:36 Tylko co to znaczy "ciężko"? To jest tak szerokie pojęcie, że można się tutaj zupełnie rozjechać w interpretacji. Jeśli dobrze rozumiem Bedforda, dla niego ciężko = na mega objętości. Nie jest to chyba dziś dla nikogo szczególnie atrakcyjna perspektywa... Ludzie wolą rozprawiać godzinami o biomechanice i innych takich
Więc myślę sobie, że raczej pomiędzy bajki należy już włożyć nasze ewentualne super wyniki, bo z punktu widzenia biegania warunki do bycia super (no, może nie tak bardzo super, bo wyżyny powyżej 2000m u nas nigdy nie było) to mieliśmy może gdzieś w latach 70/80. Teraz będzie ciągle słabiej i słabiej. Niedługo normą będzie, że polski zawodnik-mężczyzna biega wolniej niż kenijska czy etiopska zawodniczka.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2876
- Rejestracja: 20 sie 2001, 13:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
nie skończy się ponieważ celem projektu jest zdobywanie medali na imprezach wojskowych i chwalenie się nimi na bankietach - a cywilne zawody to dodatek
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2043
- Rejestracja: 18 lut 2017, 09:29
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Z drugiej strony - tylko w Polsce kilkanaście, może kilkadziesiąt tysięcy inżynierów oprogramowania zarabia ponad 20k zł miesięcznie za pracę w wymiarze 40 h/tydzień (niekoniecznie na etacie), kilkakrotnie (kilkunastokrotnie?) więcej takich, co zarabiają 10k zł i więcej. I żeby osiągnąć taki poziom zarobków wcale nie trzeba być kimś wybitnym. Na pewno nie jest to dostępne dla wszystkich, ale też nie trzeba być w top 1% w swojej dziedzinie. A jak jest w bieganiu, czy ogólnie lekkiej atletyce? Bycie w krajowej czołówce może dać stosunkowo niewiele, nawet awans na olimpiadę (bycie w gronie kilkudziesięciu* najlepszych w konkurencji na świecie) może być uznany za porażkę, jeśli nie poszedł za tym medal lub co najmniej awans do finału. Co ludziom studiującym medycynę, kierunki inżynierskie oferuje kariera sportowa w wieku 22-23 lat? Jeśli w sporcie nie odnieśli już spektakularnego sukcesu międzynarodowego (min. finał, a najlepiej medal ME), to właściwie jest ostatni moment, żeby podjąć decyzje, że jeszcze spróbują coś osiągnąć w sporcie kosztem wyżeczeń lub zainwestują dostępne środki (nie tylko pieniądze, ale też, a może przede wszystkim, czas) w edukację. Programiści z kilkoma latami doświadczenia zarabiają już bardzo dobre, jak na Polskę, pieniądze i mają czas na hobby. I może to być nawet bieganie, ale już nie takie dające nadzieję, ale nie pewność, na ~28'/10 km czy lepiej, ale może 30-32'/10 km. I, patrząc obiektywnie, ci stawiający na edukację czy po prostu karierę zawodową zamiast sportu dokonują słusznego wyboru.
Kiedy "nagroda" dla zwycięzcy była wysoka względem tego, co jest dostępne dla większości społeczeństwa, to chętnych do ryzyka było po prostu więcej. Teraz taka kariera po prostu już nie wygląda atrakcyjnie, stąd niewielu się na nią decyduje i dlatego mamy "płytkie" rezerwy.
*tak, wiem, że to nie takie proste, bo są choćby limity na kraj, dodatkowo konkurencja może być ogólnie na niskim poziomie
Kiedy "nagroda" dla zwycięzcy była wysoka względem tego, co jest dostępne dla większości społeczeństwa, to chętnych do ryzyka było po prostu więcej. Teraz taka kariera po prostu już nie wygląda atrakcyjnie, stąd niewielu się na nią decyduje i dlatego mamy "płytkie" rezerwy.
*tak, wiem, że to nie takie proste, bo są choćby limity na kraj, dodatkowo konkurencja może być ogólnie na niskim poziomie
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 392
- Rejestracja: 16 sie 2016, 21:04
- Życiówka na 10k: 31:49
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Co do zawodów szkolnych to one istnieją. Jestem nauczycielem wf-u. Nie chcę mówić, że robię wszystko idealnie, ale uwierzcie mi, że coś jest nie tak. Motywacja dzieci do wysiłku jest znikoma. W klasie jest maks dwojka-trójka dzieci chcących się zmęczyć. I można robić im motywujące gadki, zapraszać na lekcję olimpijczyka czy dawać przykład tym, że samemu się biega i odzew jest mały. Biorąc pod uwagę liczbę dzieci w szkole to ułamek w ogóle myśli o tym by biegać. Zaprosiłem kiedyś na lekcję do kilku klas Zalewskiego. Myślałem, że będzie chociaż kilkoro więcej zainteresowanych bieganiem. Niestety się myliłem. Sporty wytrzymałościowe bolą i są cięższe niż bardziej atrakcyjne dla osób w tym wieku sporty zespołowe. Moi uczniowie od kiedy pracuję w szkole co roku są w czubie zawodów dzielnicowych w Warszawie (na około 8-10 szkół). Zdarza się, że wygrywają kategorię. W zawodach sztafetowych w przełaju mamy też medale. Ale jedziemy na finał Warszawski i tam poziom jest wyższy, bo są dzieci trenujące w klubach. Jeśli mistrz dzielnicy jest w Warszawie np. 30 to niestety ma potem w nosie dalszy rozwój i niestety nie umiem przetłumaczyć, że trzeba trenować i starać się równać do lepszych. Mam 32 lata i nie chcę zabrzmieć jak stary dziad, ale jak byłem w ich wieku i ktoś był lepszy ode mnie do zapieprzałem, żeby być jak on. Oni jak ktoś jest lepszy to w większości przypadków szukają innego, łatwiejszego zajęcia.
5000 15:18,65 2020
10 30:22 2024
HM 67:13 2023
M 2:22:42 2021
#PiekielniWarszawa
10 30:22 2024
HM 67:13 2023
M 2:22:42 2021
#PiekielniWarszawa
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1976
- Rejestracja: 17 cze 2019, 09:21
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Myślę, że nie chodzi o to, że młodzież teraz nie chce biegać, a kiedyś chciała. Wszystko zależy od tego jak podchodzimy do tego sportu. W USA prawie każde liceum ma swoją drużynę przełajową, która wykonuje wspólne treningi i jeździ na różne zawody. Nawzajem się motywują. To jest nieporównywalne z naszym WF-em, który przecież obejmuje wiele różnych sportów, a nie konkretną dyscyplinę.Pączek pisze: ↑29 paź 2021, 16:49 Co do zawodów szkolnych to one istnieją. Jestem nauczycielem wf-u. Nie chcę mówić, że robię wszystko idealnie, ale uwierzcie mi, że coś jest nie tak. Motywacja dzieci do wysiłku jest znikoma. W klasie jest maks dwojka-trójka dzieci chcących się zmęczyć. I można robić im motywujące gadki, zapraszać na lekcję olimpijczyka czy dawać przykład tym, że samemu się biega i odzew jest mały.
Ta... W porównaniu do ciebie chodzę do polskiego liceum i jakoś nie widzę nic z rzeczy, o których piszesz. Ale fajnie żyć w przekonaniu "Nasze pokolenie to było super, a teraz to ta młodzież taka zła."
Biegi długie na fb: https://www.facebook.com/Biegi-długie-112451610619803/
Instagram: www.instagram.com/run_life1/
Instagram: www.instagram.com/run_life1/
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 718
- Rejestracja: 08 maja 2019, 23:20
- Życiówka na 10k: 35:42
- Życiówka w maratonie: 2:47:03
Ja przynajmniej po części myślę jak kkkrzysiek. Patrząc na bieganie jako "ścieżkę kariery" czy drogę do życia na dobrym poziomie to wydaje się, że jest to ABSURDALNIE nieciekawy wybór.
Żeby sobie bieganiem "zabezpieczyć" życie na poziomie trzeba bardzo dużo temu podporządkować, wjechać na poziom wymagający nie tylko wielkiej pracy, ale i talentu a to wszystko przy mizernej szansie powodzenia. Jeszcze wiszące widmo kontuzji, spadku formy i zakończenie kariery często po ledwie paru latach na topie.
Powiedzmy sobie szczerze, żyjemy w dość "bezpiecznych" czasach. Motywacja przeciętnego obywatela do podejmowania jakiegokolwiek działania jest minimalna. A rządy tylko pielęgnują takie podejście do życia. Żeby dzisiaj walczyć o to, by wycisnąć z siebie 100% potencjału sportowego trzeba mieć wybitny etos pracy i determinację.
Żeby sobie bieganiem "zabezpieczyć" życie na poziomie trzeba bardzo dużo temu podporządkować, wjechać na poziom wymagający nie tylko wielkiej pracy, ale i talentu a to wszystko przy mizernej szansie powodzenia. Jeszcze wiszące widmo kontuzji, spadku formy i zakończenie kariery często po ledwie paru latach na topie.
Powiedzmy sobie szczerze, żyjemy w dość "bezpiecznych" czasach. Motywacja przeciętnego obywatela do podejmowania jakiegokolwiek działania jest minimalna. A rządy tylko pielęgnują takie podejście do życia. Żeby dzisiaj walczyć o to, by wycisnąć z siebie 100% potencjału sportowego trzeba mieć wybitny etos pracy i determinację.
10k: 35:42 | M: 2:47:03