ziko303 zapiski z M40
Moderator: infernal
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
ND 08.08.2021
BR 40'=6,1 km, @6:20, 139/149 (71%/76%)
PN 09.08.2021
BG 140'=16,9 km, @8:20, 147/165 (75%/84%), +648/-557
Zgodnie z planem pojechałem do Sobótki, a raczej na Przełęcz Tąpadła żeby zrobić lekkie przetarcie i sprawdzić jak kolano reaguje na górki przed sobotnim Biegiem Zbója. Zabrałem rodzinkę i psa, wyznaczyłem im 6 km pętlę na Ślężę a ja ruszyłem na swoją trasę, która miała mieć około 17,7 km. Na miejscu byliśmy około 18, wystartowałem kwadrans po, więc trochę późno. Zakładałem że w lekko ponad 2 godziny to ogarnę. Na początek leśna droga, w dół. Potem fragment przedzierania się przez las przez ścieżkę przyrodniczą, której chyba nikt dawno nie odwiedzał W zasadzie do jakiegoś 8-9 km luz, biegłem sobie z rezerwą nie piłując jakoś tempa. Około 9 km danie główne czyli podejście na Ślężę niebieskim szlakiem. Runalyze wycenił to jako kategorię podejścia HC 2,5 km i 16% stopni średniego nachylenia. Technicznie też wymagająco, dużo kamieni. W końcu wdrapałem się na Ślężę to był jakiś 11 km. Tam spotkałem moją ekipę, zamieniliśmy słówko i każdy kierował się swoim szlakiem na Przełęcz Tąpdała, oni mieli 3 km jak około 7.
Na początku zbieg trudny technicznie dużo kamieni, ja wystraszony żeby znowu nie zaliczyć gleby, tempo więc słabiutkie. W końcu dotarłem znowu do leśnej drogi i można było leciutko podkręcić tempo, chociaż był jeszcze jeden podbieg 2,4 km i 100 metrów w górę. I tak sobie biegnę, biegnę patrzę a moja ekipa idzie z naprzeciwka. Ciekawe. Końcówkę do przełęczy mieliśmy tym samym szlakiem to fakt, ale nie w tę stronę. I to wszystko z odpaloną apką mapa turystyczna, po prostu się zagadali i nie wzięli pod uwagę, że skręcenie na czarny szlak to za mało, trzeba jeszcze iść w dobrą stronę. Wziąłem na wszelki wypadek kluczyki od samochodu i powiedziałem, że poczekam na nich przy aucie. Robiło się jednak coraz ciemniej i po jakimś kilometrze z hakiem, stwierdziłem, że pewnie są posrani i zrobiłem w tył zwrot i pobiegłem na ich spotkanie. Ucieszyli się jak nigdy jak mnie zobaczyli I tak w ciemnościach zeszliśmy na przełęcz. Fajna wycieczka
BR 40'=6,1 km, @6:20, 139/149 (71%/76%)
PN 09.08.2021
BG 140'=16,9 km, @8:20, 147/165 (75%/84%), +648/-557
Zgodnie z planem pojechałem do Sobótki, a raczej na Przełęcz Tąpadła żeby zrobić lekkie przetarcie i sprawdzić jak kolano reaguje na górki przed sobotnim Biegiem Zbója. Zabrałem rodzinkę i psa, wyznaczyłem im 6 km pętlę na Ślężę a ja ruszyłem na swoją trasę, która miała mieć około 17,7 km. Na miejscu byliśmy około 18, wystartowałem kwadrans po, więc trochę późno. Zakładałem że w lekko ponad 2 godziny to ogarnę. Na początek leśna droga, w dół. Potem fragment przedzierania się przez las przez ścieżkę przyrodniczą, której chyba nikt dawno nie odwiedzał W zasadzie do jakiegoś 8-9 km luz, biegłem sobie z rezerwą nie piłując jakoś tempa. Około 9 km danie główne czyli podejście na Ślężę niebieskim szlakiem. Runalyze wycenił to jako kategorię podejścia HC 2,5 km i 16% stopni średniego nachylenia. Technicznie też wymagająco, dużo kamieni. W końcu wdrapałem się na Ślężę to był jakiś 11 km. Tam spotkałem moją ekipę, zamieniliśmy słówko i każdy kierował się swoim szlakiem na Przełęcz Tąpdała, oni mieli 3 km jak około 7.
Na początku zbieg trudny technicznie dużo kamieni, ja wystraszony żeby znowu nie zaliczyć gleby, tempo więc słabiutkie. W końcu dotarłem znowu do leśnej drogi i można było leciutko podkręcić tempo, chociaż był jeszcze jeden podbieg 2,4 km i 100 metrów w górę. I tak sobie biegnę, biegnę patrzę a moja ekipa idzie z naprzeciwka. Ciekawe. Końcówkę do przełęczy mieliśmy tym samym szlakiem to fakt, ale nie w tę stronę. I to wszystko z odpaloną apką mapa turystyczna, po prostu się zagadali i nie wzięli pod uwagę, że skręcenie na czarny szlak to za mało, trzeba jeszcze iść w dobrą stronę. Wziąłem na wszelki wypadek kluczyki od samochodu i powiedziałem, że poczekam na nich przy aucie. Robiło się jednak coraz ciemniej i po jakimś kilometrze z hakiem, stwierdziłem, że pewnie są posrani i zrobiłem w tył zwrot i pobiegłem na ich spotkanie. Ucieszyli się jak nigdy jak mnie zobaczyli I tak w ciemnościach zeszliśmy na przełęcz. Fajna wycieczka
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
CZW 12.08.2021
Zrobiłem sobie urodzinowy tour po okolicznych browarach. Wpadło 70 km na rowerze, w rekreacyjnym tempie. Może nie najmądrzej przed maratonem w górach, ale co tam
https://www.relive.cc/view/vrqorrYrNy6
SB 14.08.2021
Bieg Zbója - Wielki Zbój 43 km, +2300/-2300
Z duszą na ramieniu wystartowałem w tym biegu, czułem że zabrakło ciut przygotowań, szczególnie na dystansach ok. 30 km. Celem było ukończyć w jako takiej formie. Plan maksymalny to czas w okolicy 7 h. Tak sobie wyliczyłem poszczególne odcinki do punktów odżywczych, 2h do pierwszego na 14 km, 1,5h do następnego na 24, 1,5 h do 32 km i 1,5 h do mety, do tego przerwy na punktach. Życie oczywiście to zweryfikowało. Jako, że nie pamiętam za wiele, poza tym że było gorąco i stromo, poniżej moje wrażenia z poszczególnych etapów.
Pierwszy punt na 14 km
Wystartowałem z samego końca stawki. Od początku pod górę, większość ludzi maszeruje. Stwierdziłem, że nie będę szalał i poszedłem ich śladem, mimo to mijając sporo osób. Można powiedzieć, że w całym biegu oszczędnie gospodarowałem bieganiem. Ten odcinek wyszedł i tak najszybciej bo średnio po 8:58. Było ponad 800 metrów przewyższenia, więc sporo jak na takim odcinku. Cała trasa była jak dla mnie wymagająca technicznie, odcinki zbiegów strome i z luźnymi kamieniami, więc ciężko było mi tam poszaleć. Ten odcinek zajął mi 2h i 7 minut. Powyżej planu ale jeszcze jako tako.
Drugi punkt 24 km
Na popasie zabawiłem blisko 9 minut, napiłem się, zatankowałem softflaski i coś przegryzłem. Przy tym upale było to kluczowe. Zaraz za punktem zaczęło się podejście, które w Runalyze ma wycenę HC Ponad 2 km na średnim nachyleniu 22%. Zajęło mi to 46 minut i było po temacie jeżeli chodzi o planowany czas tego odcinka. Nie bardzo mnie to jakoś ruszało co prawda, bo upał i trasa już dość mocno dawały się we znaki. Na kolejny punkt dotarłem po 1h i 49 minutach, tempo 10:58 (przewyższenia 540 metrów). Na punkcie zeszło 10 minut, ale zjadłem dodatkowo trochę ryżu z warzywami. Do tego tankowanie wody i oczywiście cola na miejscu. Swoją drogą bufety były bardzo fajnie zaopatrzone. W tym miejscu nasza trasa od jakiegoś czasu była już taka sama jak dystansu ultra czyli 60 km, więc nawet sporo ludzi było.
Trzeci punkt 32 km
Oszukiwałem siebie, że to tylko 8 km, ale mimo że chyba najłatwiejszy odcinek do czas wysiłki, temperatura i dystans dawały się już mocno we znaki. Do punktu dotarłem po 1h i 28 minutach, co dało średnie tempo 10:48. Tym razem przewyższenie to tylko 360 metrów. Ten punkt był najfajniejszy, grupa bębniarzy mocno dopingowała. Tutaj też trasy ultra i maratonu łączyły się z trasą 25 km. Z profilu biegu wiedziałem, że ostatnie 10 km to będzie znowu rzeźnia. Najadłem się i napiłem, odpocząłem 8 minut i ruszyłem na ostatni odcinek.
Meta
Ten odcinek pokonałem już tylko siłą woli. Na całych 10 km było 600 metrów przewyższenia, z tego znowu podejście HC 4 km i prawie 13% nachylenia. Na szczycie czyli przy kolejce na Szyndzielnię, stwierdziłem że pierd....ę i poszedłem sobie kupić piwo bezalkoholowe. Wypiłem z pół i ruszyłem marszem skazańca w dół. Niestety tak jak wcześniej wspominałem stromo i kamieniście, więc niewiele dało się nadrobić, a i mięśnie po 7 godzinach były już mocno poturbowane. Ten odcinek do mety zajął mi aż 2h i 10 minut, w tempie 12:36. Ostatnie metry nawet przyspieszyłem, coby ładnie się zaprezentować na mecie, chociaż pewnie wyglądałem nie za ciekawie.
Całość zajęła mi 8 h i 3 minuty (na punktach spędziłem z tego około 25 minut), średnia z całości 11:12 na km, średnia aktywna 10:48. Cóż fajna wyrypa, podziwiam tych startujących na dystansach typu 100 km. Trudno mi to pojąć. Ze strat duży odcisk na lewej pięcie, chyba miałem złe skarpetki. Poza tym, nie czułem się kolejnego dnia jakoś tragicznie. Runalyze pokazał Climb Score - 9,3 czyli najwyższy w historii moich startów. Na przyszłość muszę zainwestować w kijki.
Teraz parę dni odpoczynku i ruszam na urlop. Na początek w góry Niestety odwołali maraton we Frankfurcie, teraz mam na oku Drezno 17.10, ale różnie to może być. Mam też nadzieję, że jeszcze w tym sezonie wrócę raz czy dwa w góry na coś w przedziale 20-40 km.
https://www.relive.cc/view/vKv2y1M5g4q
Zrobiłem sobie urodzinowy tour po okolicznych browarach. Wpadło 70 km na rowerze, w rekreacyjnym tempie. Może nie najmądrzej przed maratonem w górach, ale co tam
https://www.relive.cc/view/vrqorrYrNy6
SB 14.08.2021
Bieg Zbója - Wielki Zbój 43 km, +2300/-2300
Z duszą na ramieniu wystartowałem w tym biegu, czułem że zabrakło ciut przygotowań, szczególnie na dystansach ok. 30 km. Celem było ukończyć w jako takiej formie. Plan maksymalny to czas w okolicy 7 h. Tak sobie wyliczyłem poszczególne odcinki do punktów odżywczych, 2h do pierwszego na 14 km, 1,5h do następnego na 24, 1,5 h do 32 km i 1,5 h do mety, do tego przerwy na punktach. Życie oczywiście to zweryfikowało. Jako, że nie pamiętam za wiele, poza tym że było gorąco i stromo, poniżej moje wrażenia z poszczególnych etapów.
Pierwszy punt na 14 km
Wystartowałem z samego końca stawki. Od początku pod górę, większość ludzi maszeruje. Stwierdziłem, że nie będę szalał i poszedłem ich śladem, mimo to mijając sporo osób. Można powiedzieć, że w całym biegu oszczędnie gospodarowałem bieganiem. Ten odcinek wyszedł i tak najszybciej bo średnio po 8:58. Było ponad 800 metrów przewyższenia, więc sporo jak na takim odcinku. Cała trasa była jak dla mnie wymagająca technicznie, odcinki zbiegów strome i z luźnymi kamieniami, więc ciężko było mi tam poszaleć. Ten odcinek zajął mi 2h i 7 minut. Powyżej planu ale jeszcze jako tako.
Drugi punkt 24 km
Na popasie zabawiłem blisko 9 minut, napiłem się, zatankowałem softflaski i coś przegryzłem. Przy tym upale było to kluczowe. Zaraz za punktem zaczęło się podejście, które w Runalyze ma wycenę HC Ponad 2 km na średnim nachyleniu 22%. Zajęło mi to 46 minut i było po temacie jeżeli chodzi o planowany czas tego odcinka. Nie bardzo mnie to jakoś ruszało co prawda, bo upał i trasa już dość mocno dawały się we znaki. Na kolejny punkt dotarłem po 1h i 49 minutach, tempo 10:58 (przewyższenia 540 metrów). Na punkcie zeszło 10 minut, ale zjadłem dodatkowo trochę ryżu z warzywami. Do tego tankowanie wody i oczywiście cola na miejscu. Swoją drogą bufety były bardzo fajnie zaopatrzone. W tym miejscu nasza trasa od jakiegoś czasu była już taka sama jak dystansu ultra czyli 60 km, więc nawet sporo ludzi było.
Trzeci punkt 32 km
Oszukiwałem siebie, że to tylko 8 km, ale mimo że chyba najłatwiejszy odcinek do czas wysiłki, temperatura i dystans dawały się już mocno we znaki. Do punktu dotarłem po 1h i 28 minutach, co dało średnie tempo 10:48. Tym razem przewyższenie to tylko 360 metrów. Ten punkt był najfajniejszy, grupa bębniarzy mocno dopingowała. Tutaj też trasy ultra i maratonu łączyły się z trasą 25 km. Z profilu biegu wiedziałem, że ostatnie 10 km to będzie znowu rzeźnia. Najadłem się i napiłem, odpocząłem 8 minut i ruszyłem na ostatni odcinek.
Meta
Ten odcinek pokonałem już tylko siłą woli. Na całych 10 km było 600 metrów przewyższenia, z tego znowu podejście HC 4 km i prawie 13% nachylenia. Na szczycie czyli przy kolejce na Szyndzielnię, stwierdziłem że pierd....ę i poszedłem sobie kupić piwo bezalkoholowe. Wypiłem z pół i ruszyłem marszem skazańca w dół. Niestety tak jak wcześniej wspominałem stromo i kamieniście, więc niewiele dało się nadrobić, a i mięśnie po 7 godzinach były już mocno poturbowane. Ten odcinek do mety zajął mi aż 2h i 10 minut, w tempie 12:36. Ostatnie metry nawet przyspieszyłem, coby ładnie się zaprezentować na mecie, chociaż pewnie wyglądałem nie za ciekawie.
Całość zajęła mi 8 h i 3 minuty (na punktach spędziłem z tego około 25 minut), średnia z całości 11:12 na km, średnia aktywna 10:48. Cóż fajna wyrypa, podziwiam tych startujących na dystansach typu 100 km. Trudno mi to pojąć. Ze strat duży odcisk na lewej pięcie, chyba miałem złe skarpetki. Poza tym, nie czułem się kolejnego dnia jakoś tragicznie. Runalyze pokazał Climb Score - 9,3 czyli najwyższy w historii moich startów. Na przyszłość muszę zainwestować w kijki.
Teraz parę dni odpoczynku i ruszam na urlop. Na początek w góry Niestety odwołali maraton we Frankfurcie, teraz mam na oku Drezno 17.10, ale różnie to może być. Mam też nadzieję, że jeszcze w tym sezonie wrócę raz czy dwa w góry na coś w przedziale 20-40 km.
https://www.relive.cc/view/vKv2y1M5g4q
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
PT 20.08.2021
W końcu urlop. Zameldowałem się w Schwarzwaldzie i mam zamiar trochę pobiegać po tutejszych górkach. Dzisiaj na przetarcie 11,4 km @6:33 z pięknymi widokami na Alpy. Przewyższenia bez szaleństw lekko ponad 300 metrów. Zakochałem się w tych terenach od pierwszego wejrzenia https://www.relive.cc/view/v36Ag3DzwZv
Po południu spacer z dzieciakami, bo żona mi chwilowo zaniemogła wpadło kolejne 7 km i 200 metrów up https://www.relive.cc/view/v7O9D5j29Lv
2 dni po zapisaniu się na maraton w Dreźnie organizator przysłał info, że odwołują Kasę niby mają zwrócić. No nic, jest jeszcze parę opcji w tym terminie lub okolicach. Poczekam do początku września, na dalsze wieści.
W końcu urlop. Zameldowałem się w Schwarzwaldzie i mam zamiar trochę pobiegać po tutejszych górkach. Dzisiaj na przetarcie 11,4 km @6:33 z pięknymi widokami na Alpy. Przewyższenia bez szaleństw lekko ponad 300 metrów. Zakochałem się w tych terenach od pierwszego wejrzenia https://www.relive.cc/view/v36Ag3DzwZv
Po południu spacer z dzieciakami, bo żona mi chwilowo zaniemogła wpadło kolejne 7 km i 200 metrów up https://www.relive.cc/view/v7O9D5j29Lv
2 dni po zapisaniu się na maraton w Dreźnie organizator przysłał info, że odwołują Kasę niby mają zwrócić. No nic, jest jeszcze parę opcji w tym terminie lub okolicach. Poczekam do początku września, na dalsze wieści.
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
SB 21.08.2021
Tym razem dłuższa wycieczka biegowa. Wszyło 20 km @7:02, przewyższenia prawie 500 metrów. Upalnie dosyć, więc na odkrytym terenie lampa. Nie szarżowałem jakoś kilka przerw na ławeczkach, które tutaj są praktycznie w każdym miejscu widokowym. Nie wziąłem nic do jedzenie i koło 16 km miałem spory kryzys. Trochę więcej przewyższeń niż wczoraj, co dało się odczuć - https://www.relive.cc/view/v8qVpnrDz3O
Po południu krótka (3,5 km) wycieczka w fajnym wąwozie w okolicach wodospadu Lotenbach - https://www.relive.cc/view/vZqNY7zgp36. Mieliśmy też zatrzymać się w Titisee ale ilość ludzi i lekko festyniarski klimat skutecznie nas do tego zniechęcił. Wieczorem byłem padnięty. Niedziela wolna od biegania.
Tym razem dłuższa wycieczka biegowa. Wszyło 20 km @7:02, przewyższenia prawie 500 metrów. Upalnie dosyć, więc na odkrytym terenie lampa. Nie szarżowałem jakoś kilka przerw na ławeczkach, które tutaj są praktycznie w każdym miejscu widokowym. Nie wziąłem nic do jedzenie i koło 16 km miałem spory kryzys. Trochę więcej przewyższeń niż wczoraj, co dało się odczuć - https://www.relive.cc/view/v8qVpnrDz3O
Po południu krótka (3,5 km) wycieczka w fajnym wąwozie w okolicach wodospadu Lotenbach - https://www.relive.cc/view/vZqNY7zgp36. Mieliśmy też zatrzymać się w Titisee ale ilość ludzi i lekko festyniarski klimat skutecznie nas do tego zniechęcił. Wieczorem byłem padnięty. Niedziela wolna od biegania.
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
ND 22.08.2021
Przyszło małe załamanie pogody, ale udało się zrobić 13 km wycieczkę po okolicy, dzieciaki zastrajkowały więc tylko z żoną i psem, który nigdy nie odmawia Jak tylko wróciliśmy zaczęło mocno wiać i padać.
https://www.relive.cc/view/vQvyd2VrPKq
PN 23.08.2021
Po dniu przerwy powrót do biegania. Nogi dość ciężkie, ale z czasem jakoś się rozkręciłem tym bardziej, że po paru kilometrach był długi zbieg. Temperatura nieco się obniżyła do optymalnych 16-18 stopni. Wyszło prawie 16 km @7:10 i około 500 metrów w górę. To taki optymalny dystans dla mnie.
https://www.relive.cc/view/vwq1krwwzBO
Po krótkiej regeneracji jeszcze wycieczka z rodzinką wpadło dodatkowe 6,5 km i 300 metrów up na górę Hochkopf, gdzie nawet wszedłem na wieżę (była dość zabudowana, więc mój lęk wysokości pozwolił mi na to) i podziwiałem przepiękne widoki. https://www.relive.cc/view/vrqorPkRLy6
Przyszło małe załamanie pogody, ale udało się zrobić 13 km wycieczkę po okolicy, dzieciaki zastrajkowały więc tylko z żoną i psem, który nigdy nie odmawia Jak tylko wróciliśmy zaczęło mocno wiać i padać.
https://www.relive.cc/view/vQvyd2VrPKq
PN 23.08.2021
Po dniu przerwy powrót do biegania. Nogi dość ciężkie, ale z czasem jakoś się rozkręciłem tym bardziej, że po paru kilometrach był długi zbieg. Temperatura nieco się obniżyła do optymalnych 16-18 stopni. Wyszło prawie 16 km @7:10 i około 500 metrów w górę. To taki optymalny dystans dla mnie.
https://www.relive.cc/view/vwq1krwwzBO
Po krótkiej regeneracji jeszcze wycieczka z rodzinką wpadło dodatkowe 6,5 km i 300 metrów up na górę Hochkopf, gdzie nawet wszedłem na wieżę (była dość zabudowana, więc mój lęk wysokości pozwolił mi na to) i podziwiałem przepiękne widoki. https://www.relive.cc/view/vrqorPkRLy6
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
WT 24.08.2021
Przerwa od biegania i wycieczka na najwyższy szczyt Schwarzwaldu czyli Feldberg 1493 m npm. Lekkie załamanie pogody, więc trochę zmarzliśmy przez silny wiatr. Szczyt trochę w klimacie naszych Bieszczad. Tutaj już sporo turystów było. https://www.relive.cc/view/vrqorP7nMK6
ŚR 25.08.2021
Rano pojechaliśmy do pobliskiego miasteczka Todtmoos zrobić test synowi przed wyjazdem do Włoch. Wykorzystałem sytuację i wyznaczyłem sobie trasę do naszej kwatery. Wyszło 19,5 km @7:23 i 600 metrów up. https://www.relive.cc/view/v4OGEgLQQmq
Po południu wycieczka nad piękny wodospad Todtnau wpadło kolejne prawie 8 km i ponad 300 metrów up. https://www.relive.cc/view/v7O9DJ7m5Lv
Jutro wyjeżdżamy "obóz" udany. W 6 dni 67 km biegowo i blisko 50 km wycieczek. Kalorie spalone w Niemczech czekają cierpliwie we Włoszech
Przerwa od biegania i wycieczka na najwyższy szczyt Schwarzwaldu czyli Feldberg 1493 m npm. Lekkie załamanie pogody, więc trochę zmarzliśmy przez silny wiatr. Szczyt trochę w klimacie naszych Bieszczad. Tutaj już sporo turystów było. https://www.relive.cc/view/vrqorP7nMK6
ŚR 25.08.2021
Rano pojechaliśmy do pobliskiego miasteczka Todtmoos zrobić test synowi przed wyjazdem do Włoch. Wykorzystałem sytuację i wyznaczyłem sobie trasę do naszej kwatery. Wyszło 19,5 km @7:23 i 600 metrów up. https://www.relive.cc/view/v4OGEgLQQmq
Po południu wycieczka nad piękny wodospad Todtnau wpadło kolejne prawie 8 km i ponad 300 metrów up. https://www.relive.cc/view/v7O9DJ7m5Lv
Jutro wyjeżdżamy "obóz" udany. W 6 dni 67 km biegowo i blisko 50 km wycieczek. Kalorie spalone w Niemczech czekają cierpliwie we Włoszech
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
PT 27.08.2021
BS2 74'=13,2 km @5:35 151/178 (77%/91%)
Pierwszy bieg we Włoszech, dziwnie tak po płaskim. Na początku pochmurnie, potem wyszło słońce. Dobrze, że wziąłem wodę. Generalnie śmiesznie to szło, bo mimowolnie przyspieszałem i musiałem się zatrzymywać, żeby to uspokoić i nie wchodzić na zbyt wysokie tętno, co nie do końca się udało. Wg lapów wyglądało to tak:
2,6 km @5:30, 3,2 km@5:20, 4,9 km @5:32 i 2,5 km@6:07. W sumie wyszło takie tempo około maratońskie. Taki trening trochę bez ładu i składu, ale w końcu to wakacje.
ND 29.08.2021
ZB 5 km, @5:16, 155/187 (79%/95%)
Koło campingu była dość fajna pętla ok. 5 km, pierwsza część ścieżką wzdłuż plaży, druga ścieżką rowerową. Dwa kawałki pizzy z wieczora przed biegiem to nie jest dobry pomysł Z tego względu improwizowałem, chcąc pobiegać trochę szybsze tempa na odmulenie po tych górach. Z szybszych temp wpadło 1km@5:10, 1 km@4:37 i 500 metrów @4:08
PN 30.08.2021
BNP 5 km @5:06, 145/170 (74%/87%)
Coś tutaj to tętno z nadgarstka za niskie wyszło. Zrobiłem BNP 5 km na tej samej trasie co wczoraj - 5:43, 4:58, 4:39, 4:20 ciężko. Potem kilometr schłodzenia. Szybko i na temat. Żegnajcie wakacje, żegnaj Italio
ŚR 01.09.2021
BS 59'=10 km @5:52, 139/154 (71%/79%)
Kurcze coś zimno Taki tam BS z pełnym brzuchem już we Wrocławiu. Nie ma co pisać. Waga na szczęście nie poszła w górę, więc opłacało się palić kalorie przed Włochami Co dalej? Ciągle myślę o maratonie, może Amsterdam 17.10, może Ljublana 24.10 a może Kędzierzyn Koźle 24.10 (8 pętli ale ma być atest).
Na razie spróbuję wstać w sobotę i pobiec Parkrun, żeby mieć jakiś wskaźnik tego gdzie jestem. Za tydzień zapisany jestem na Kuźniański Półmaraton Leśny w Rudach Raciborskich. Trasa z atestem i po asfalcie, pobiegnę to raczej w tempie maratońskim żeby zobaczyć jak się czuję, jak będą siły to przyspieszę na końcówce. Po tym biegu podejmę decyzję co dalej. To znaczy czy robię kilka treningów pod maraton czy zmieniam na HM np. w Krakowie lub Poznaniu. Oczywiście wszystko jeżeli zdrowie dopisze.
BS2 74'=13,2 km @5:35 151/178 (77%/91%)
Pierwszy bieg we Włoszech, dziwnie tak po płaskim. Na początku pochmurnie, potem wyszło słońce. Dobrze, że wziąłem wodę. Generalnie śmiesznie to szło, bo mimowolnie przyspieszałem i musiałem się zatrzymywać, żeby to uspokoić i nie wchodzić na zbyt wysokie tętno, co nie do końca się udało. Wg lapów wyglądało to tak:
2,6 km @5:30, 3,2 km@5:20, 4,9 km @5:32 i 2,5 km@6:07. W sumie wyszło takie tempo około maratońskie. Taki trening trochę bez ładu i składu, ale w końcu to wakacje.
ND 29.08.2021
ZB 5 km, @5:16, 155/187 (79%/95%)
Koło campingu była dość fajna pętla ok. 5 km, pierwsza część ścieżką wzdłuż plaży, druga ścieżką rowerową. Dwa kawałki pizzy z wieczora przed biegiem to nie jest dobry pomysł Z tego względu improwizowałem, chcąc pobiegać trochę szybsze tempa na odmulenie po tych górach. Z szybszych temp wpadło 1km@5:10, 1 km@4:37 i 500 metrów @4:08
PN 30.08.2021
BNP 5 km @5:06, 145/170 (74%/87%)
Coś tutaj to tętno z nadgarstka za niskie wyszło. Zrobiłem BNP 5 km na tej samej trasie co wczoraj - 5:43, 4:58, 4:39, 4:20 ciężko. Potem kilometr schłodzenia. Szybko i na temat. Żegnajcie wakacje, żegnaj Italio
ŚR 01.09.2021
BS 59'=10 km @5:52, 139/154 (71%/79%)
Kurcze coś zimno Taki tam BS z pełnym brzuchem już we Wrocławiu. Nie ma co pisać. Waga na szczęście nie poszła w górę, więc opłacało się palić kalorie przed Włochami Co dalej? Ciągle myślę o maratonie, może Amsterdam 17.10, może Ljublana 24.10 a może Kędzierzyn Koźle 24.10 (8 pętli ale ma być atest).
Na razie spróbuję wstać w sobotę i pobiec Parkrun, żeby mieć jakiś wskaźnik tego gdzie jestem. Za tydzień zapisany jestem na Kuźniański Półmaraton Leśny w Rudach Raciborskich. Trasa z atestem i po asfalcie, pobiegnę to raczej w tempie maratońskim żeby zobaczyć jak się czuję, jak będą siły to przyspieszę na końcówce. Po tym biegu podejmę decyzję co dalej. To znaczy czy robię kilka treningów pod maraton czy zmieniam na HM np. w Krakowie lub Poznaniu. Oczywiście wszystko jeżeli zdrowie dopisze.
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
CZW 02.09.2021
TM 10 km @5:16, 157/168 (80%/86%)
Zrobiłem test tempa maratońskiego, założenie to widełki 5:15-5:22 weszło w punkt - średnio 5:16, pewnie lepiej byłoby 2-3 sekundy na kilometrze wolniej pobiec. Tętno też trochę za wysokie, końcówkę około kilometra biegłem jednak trochę szybciej w okolicy 5:05. Czy coś mi ten trening powiedział? Nie bardzo. To nie był spacerek, ale też nie było jakoś nadmiernie ciężko. W moim przypadku tempo maratońskie jest tylko 20-30 sekund szybsze od BSu, kluczowa jest wytrzymałość i utrzymanie tego na długim dystansie. Oddechowo nie było problemów. Zdecydowanie ten półmaraton powinien więcej powiedzieć i nie ma co tam szarżować, bo chcę cały czas trenować na 100% bez konieczności odpoczywania kilku dni po półmaratonie na maksa. Trochę zmartwiło mnie, że bardziej obciążam prawą nogę, wcześniej tego nie było. Mam na nadzieję, że to nie początek jakiegoś problemu.
TM 10 km @5:16, 157/168 (80%/86%)
Zrobiłem test tempa maratońskiego, założenie to widełki 5:15-5:22 weszło w punkt - średnio 5:16, pewnie lepiej byłoby 2-3 sekundy na kilometrze wolniej pobiec. Tętno też trochę za wysokie, końcówkę około kilometra biegłem jednak trochę szybciej w okolicy 5:05. Czy coś mi ten trening powiedział? Nie bardzo. To nie był spacerek, ale też nie było jakoś nadmiernie ciężko. W moim przypadku tempo maratońskie jest tylko 20-30 sekund szybsze od BSu, kluczowa jest wytrzymałość i utrzymanie tego na długim dystansie. Oddechowo nie było problemów. Zdecydowanie ten półmaraton powinien więcej powiedzieć i nie ma co tam szarżować, bo chcę cały czas trenować na 100% bez konieczności odpoczywania kilku dni po półmaratonie na maksa. Trochę zmartwiło mnie, że bardziej obciążam prawą nogę, wcześniej tego nie było. Mam na nadzieję, że to nie początek jakiegoś problemu.
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
SB 04.09.2021
Parkrun 22:47 @4:35, rozgrzewka 3 km
Udało się wstać i dotrzeć i nawet mieć czas na w miarę sensowną rozgrzewkę - 3 km. Nie mniej jednak, rano ciężki mi wejść na sensowne obroty. O 9 to ja najczęściej piję poranną kawę Co do samego biegu jestem umiarkowanie zadowolony. Wiadomo było, że nie ma szans na tempo sub 4:30, bo dawno nie trenowałem takiego tempa. Pierwsze 3 km były dość komfortowe 4:36, 4:33 i 4:36. Na czwartym kilometrze wyszły braki w wytrzymałości tempowej, średnia wyszła 4:39. Piąty kilometr w pierwszej połowie kryzysowy, w drugiej rzuciłem co miałem na szalę wyszło 4:30. Jak zawsze pomyślałem po biegu, że muszę przyjeżdżać częściej i pewnie jak zwykle wrócę za pół roku
Tydzień słaby jeżeli chodzi o objętość raptem 34 km,, zrzucam to jeszcze na karb wakacji . Trzeba brać się do roboty. Krucafiks mało casu
ND 05.09.2021
Wycieczka rowerowa w okolicy Oławy - 50 km https://www.relive.cc/view/v7O9DZ3mkQv
Parkrun 22:47 @4:35, rozgrzewka 3 km
Udało się wstać i dotrzeć i nawet mieć czas na w miarę sensowną rozgrzewkę - 3 km. Nie mniej jednak, rano ciężki mi wejść na sensowne obroty. O 9 to ja najczęściej piję poranną kawę Co do samego biegu jestem umiarkowanie zadowolony. Wiadomo było, że nie ma szans na tempo sub 4:30, bo dawno nie trenowałem takiego tempa. Pierwsze 3 km były dość komfortowe 4:36, 4:33 i 4:36. Na czwartym kilometrze wyszły braki w wytrzymałości tempowej, średnia wyszła 4:39. Piąty kilometr w pierwszej połowie kryzysowy, w drugiej rzuciłem co miałem na szalę wyszło 4:30. Jak zawsze pomyślałem po biegu, że muszę przyjeżdżać częściej i pewnie jak zwykle wrócę za pół roku
Tydzień słaby jeżeli chodzi o objętość raptem 34 km,, zrzucam to jeszcze na karb wakacji . Trzeba brać się do roboty. Krucafiks mało casu
ND 05.09.2021
Wycieczka rowerowa w okolicy Oławy - 50 km https://www.relive.cc/view/v7O9DZ3mkQv
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
PN 06.09.2021
BS2 86'=15 km @5:44, 143/160 (73%/82%)
No nie ma wyjścia trzeba coś więcej biegać niż okolice 10 km. Dzisiaj ustawiłem lapa co 2 km i robiłem około 20-25 sekundowe przyśpieszenia, bo przebieżkami bym tego nie nazwał. Generalnie pierwszą połowę biegło mi się źle, jakieś ciężkie nogi i niechęć wszelaka. Pewnie i sobotnie Festiwal Piwa i wczorajsze dłuższe rowerowanie na to wpłynęło. Jak widać przeszkadza mi wszystko Drugą połowę już jakoś lepiej się biegło, tempo pomału rosło. W końcówce było już w okolicy 5:30. Tętno mogłoby być niższe, ale niech będzie że jednak ciepło było. Taki trening jak ten Parkrun - umiarkowanie dobrze. Taki w sumie pół akcent tudzież tempo śmieciowe wyszło. Wtorek odpoczynek.
BS2 86'=15 km @5:44, 143/160 (73%/82%)
No nie ma wyjścia trzeba coś więcej biegać niż okolice 10 km. Dzisiaj ustawiłem lapa co 2 km i robiłem około 20-25 sekundowe przyśpieszenia, bo przebieżkami bym tego nie nazwał. Generalnie pierwszą połowę biegło mi się źle, jakieś ciężkie nogi i niechęć wszelaka. Pewnie i sobotnie Festiwal Piwa i wczorajsze dłuższe rowerowanie na to wpłynęło. Jak widać przeszkadza mi wszystko Drugą połowę już jakoś lepiej się biegło, tempo pomału rosło. W końcówce było już w okolicy 5:30. Tętno mogłoby być niższe, ale niech będzie że jednak ciepło było. Taki trening jak ten Parkrun - umiarkowanie dobrze. Taki w sumie pół akcent tudzież tempo śmieciowe wyszło. Wtorek odpoczynek.
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
ŚR 08.09.2021
BS 8'+3x3 km P+BS 6' =12,5 km @5:27, 155/179 (79%/91%)
Trochę się obawiałem jak to wyjdzie, ale niepotrzebnie. Wyszedłem wieczorkiem około 19 warunki idealne, nic tylko biegać. Wszystkie trzy powtórzenia pod pełną kontrolą, każde odrobinę szybciej 14:32, 14:20, 14:12 co przekłada się na tempa 4:51/4:47/4:44. Spokojnie mógłbym jeszcze dołożyć odcinek. Dzisiaj jakieś wolne regeneracyjne człapanie. Piątek wolny i w sobotę 21 km @TM.
BS 8'+3x3 km P+BS 6' =12,5 km @5:27, 155/179 (79%/91%)
Trochę się obawiałem jak to wyjdzie, ale niepotrzebnie. Wyszedłem wieczorkiem około 19 warunki idealne, nic tylko biegać. Wszystkie trzy powtórzenia pod pełną kontrolą, każde odrobinę szybciej 14:32, 14:20, 14:12 co przekłada się na tempa 4:51/4:47/4:44. Spokojnie mógłbym jeszcze dołożyć odcinek. Dzisiaj jakieś wolne regeneracyjne człapanie. Piątek wolny i w sobotę 21 km @TM.
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
CZW 09.09.2021
BR 56'=8,7 km @6:30 131/138 (67%/70%)
SB 11.09.2021
VI. Kuźniański Półmaraton Leśny
Plan na bieg był taki żeby pobiec w życzeniowym tempie maratońskim czyli około 5:15-5:20 i ewentualnie coś dodać w końcówce. Niestety plan całkowicie spalił na panewce. Wynik na mecie to 1:55:54 i tempo 5:29. Bieg całkiem fajny, ekstremalnie kameralny jakby imprezy biegowe cofnęły się o 10 lat (90 uczestników, taki Parkrun, to powodowało że praktycznie cały czas biegłem sam). Trasa z atestem prowadzona w lasach wokół Kuźni Raciborskiej gdzie trochę lat temu były bardzo duże pożary. Pogoda wyśmienita na plażowanie, start o 10 więc cymesik Trasa prowadzi przez las tak jak napisałem ale pierwsze około 7 km to droga gdzie do najbliższych drzew z każdej strony jest kilkadziesiąt metrów. Innymi słowy pełna patelnia. Mimo, że nie dałem się ponieść euforii początku biegu i cały czas zwalniałem już na pierwszym punkcie, który był około 4,2 km przeszedłem w marsz porządnie się nawadniając. Kolejne trzy dały mi mocno w kość, tętno wskoczyło w okolice 170 i wiedziałem, że jest słabo i po biegu. Na szczęście na 8 km strażacy polewali wodą i zaczął się cień, który był z małymi przerwami do 18 km, gdzie wróciliśmy na początkowy etap trasy. Starałem się trzymać intensywność, żeby nie podbijać specjalnie tętna. Generalnie pierwsza połówka była lekko pod górę, druga lekko w dół. GPS też trochę chyba wariował w lesie. Na każdym punkcie mocno się nawadniałem nie bacząc na straty czasowe. Tak więc wyszedł z tego ciężki trening i dał mi wiele odpowiedzi. Konkluzje są takie:
- nie ma mowy o maratonie w październiku, potrzeba treningów na tempach maratońskich i szybszych, nie jestem zainteresowany maratonem ulicznym jeżeli nie powalczę o życiówkę i to nie 2 minutową lepiej pojechać w góry
- czułem się bardzo dobrze mięśniowo co pewnie jest efektem hasania po górach, jedynym efektem
- spokojnie jadę dalej z treningiem i za miesiąc melduję się na starcie Półmaratonu w Strzegomiu, zobaczymy jaki zrobię progres, no chyba że nie
BR 56'=8,7 km @6:30 131/138 (67%/70%)
SB 11.09.2021
VI. Kuźniański Półmaraton Leśny
Plan na bieg był taki żeby pobiec w życzeniowym tempie maratońskim czyli około 5:15-5:20 i ewentualnie coś dodać w końcówce. Niestety plan całkowicie spalił na panewce. Wynik na mecie to 1:55:54 i tempo 5:29. Bieg całkiem fajny, ekstremalnie kameralny jakby imprezy biegowe cofnęły się o 10 lat (90 uczestników, taki Parkrun, to powodowało że praktycznie cały czas biegłem sam). Trasa z atestem prowadzona w lasach wokół Kuźni Raciborskiej gdzie trochę lat temu były bardzo duże pożary. Pogoda wyśmienita na plażowanie, start o 10 więc cymesik Trasa prowadzi przez las tak jak napisałem ale pierwsze około 7 km to droga gdzie do najbliższych drzew z każdej strony jest kilkadziesiąt metrów. Innymi słowy pełna patelnia. Mimo, że nie dałem się ponieść euforii początku biegu i cały czas zwalniałem już na pierwszym punkcie, który był około 4,2 km przeszedłem w marsz porządnie się nawadniając. Kolejne trzy dały mi mocno w kość, tętno wskoczyło w okolice 170 i wiedziałem, że jest słabo i po biegu. Na szczęście na 8 km strażacy polewali wodą i zaczął się cień, który był z małymi przerwami do 18 km, gdzie wróciliśmy na początkowy etap trasy. Starałem się trzymać intensywność, żeby nie podbijać specjalnie tętna. Generalnie pierwsza połówka była lekko pod górę, druga lekko w dół. GPS też trochę chyba wariował w lesie. Na każdym punkcie mocno się nawadniałem nie bacząc na straty czasowe. Tak więc wyszedł z tego ciężki trening i dał mi wiele odpowiedzi. Konkluzje są takie:
- nie ma mowy o maratonie w październiku, potrzeba treningów na tempach maratońskich i szybszych, nie jestem zainteresowany maratonem ulicznym jeżeli nie powalczę o życiówkę i to nie 2 minutową lepiej pojechać w góry
- czułem się bardzo dobrze mięśniowo co pewnie jest efektem hasania po górach, jedynym efektem
- spokojnie jadę dalej z treningiem i za miesiąc melduję się na starcie Półmaratonu w Strzegomiu, zobaczymy jaki zrobię progres, no chyba że nie
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
PN 13.09.2021
BS 2 88'=15,3 km @5:49, 144/158 (73%/81%)
Nie był to łatwy bieg, ani fizycznie ani mentalnie. Jednak sobotnie kilometry były odczuwalne, ale taki też mam plan żeby te poniedziałkowe biegi były trochę dłuższe i tym samym wymagające. W trakcie jeszcze 8 przyśpieszeń po około 15 sekund każde. Piszę przyspieszeń, a nie przebieżek bo nie były to jakieś szybkie odcinki. Jak zwykle z czasem biegło się coraz lepiej, natomiast nie był to "typowy" BS stąd moje oznaczenie BS2 czyli szybsze rozbieganie. Wtorek klasycznie wolny, w środę akcent a potem ma przyjść zima
BS 2 88'=15,3 km @5:49, 144/158 (73%/81%)
Nie był to łatwy bieg, ani fizycznie ani mentalnie. Jednak sobotnie kilometry były odczuwalne, ale taki też mam plan żeby te poniedziałkowe biegi były trochę dłuższe i tym samym wymagające. W trakcie jeszcze 8 przyśpieszeń po około 15 sekund każde. Piszę przyspieszeń, a nie przebieżek bo nie były to jakieś szybkie odcinki. Jak zwykle z czasem biegło się coraz lepiej, natomiast nie był to "typowy" BS stąd moje oznaczenie BS2 czyli szybsze rozbieganie. Wtorek klasycznie wolny, w środę akcent a potem ma przyjść zima
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
ŚR 15.09.2021
BS 24'+1,6/1,2/0,8/0,4-p4'+BS 24' =13,3 km @5:56, 143/181 (73%/92%)
Tym razem coś szybszego na bieżni na Sztabowej. Jak zwykle sporo ludzi, bo jakaś grupa biegowa miała trening, ale chyba sobie nie przeszkadzaliśmy. Większy jest problem z trenującymi piłkę dzieciakami, którzy potrafią nagle jak stado baranów wejść na bieżnie prosto pod biegnących ludzi. Mogliby Ci trenerzy ich na to uczulić w ramach wychowania fizycznego. No ale trenują piłkę nożną, a nie jakieś bieganie w kółko bez sensu Dobieg do stadionu na średnim samopoczuciu, ale na miejscu jak zwykle biegało się dobrze. Pogoda prawie idealna. Założenia tempowe wykonane bez większych problemów, tylko po 400 metrach musiałem popatrzeć na obuwie. Przerwa 4'.
1,6 km 7:14 @4:31
1,2 km 5:15 @4:24
0,8 km 3:21 @4:10
0,4 km 1:32 @3:51
Powrót lekko ponad 4 km całkiem żwawo. Kolejny trening to spokojny bieg regeneracyjny. W sobotę planuję coś dłuższego.
BS 24'+1,6/1,2/0,8/0,4-p4'+BS 24' =13,3 km @5:56, 143/181 (73%/92%)
Tym razem coś szybszego na bieżni na Sztabowej. Jak zwykle sporo ludzi, bo jakaś grupa biegowa miała trening, ale chyba sobie nie przeszkadzaliśmy. Większy jest problem z trenującymi piłkę dzieciakami, którzy potrafią nagle jak stado baranów wejść na bieżnie prosto pod biegnących ludzi. Mogliby Ci trenerzy ich na to uczulić w ramach wychowania fizycznego. No ale trenują piłkę nożną, a nie jakieś bieganie w kółko bez sensu Dobieg do stadionu na średnim samopoczuciu, ale na miejscu jak zwykle biegało się dobrze. Pogoda prawie idealna. Założenia tempowe wykonane bez większych problemów, tylko po 400 metrach musiałem popatrzeć na obuwie. Przerwa 4'.
1,6 km 7:14 @4:31
1,2 km 5:15 @4:24
0,8 km 3:21 @4:10
0,4 km 1:32 @3:51
Powrót lekko ponad 4 km całkiem żwawo. Kolejny trening to spokojny bieg regeneracyjny. W sobotę planuję coś dłuższego.
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
CZW 16.09.2021
BR 50'=7,9 km @6:24 129/140 (66%/71%)
Typowa regeneracja, dość dobre samopoczucie po akcencie.
SB 18.09.2021
Long BNP 25 km @5:43, 149/174 (76%/89%)
Trzeba zacząć biegać longi, to zawsze moja pięta achillesowa. Tym razem poszło całkiem fajnie. Trochę co prawda zmokłem, ale nie było na szczęści ulewy. Poszczególne piątki biegłem coraz szybciej:
30:15 @6:03 na średnim 135
29:24 @5:53 na średnim 142
28:31 @5:42 na średnim 148
28:13 @5:39 na średnim 154
26:18 @5:17 na średnim 165
Końcówka już dość wymagająca, ostatni kilometr w okolicy 5:00. Jak na pierwszy long nie jest źle. Tydzień wyszedł całkiem zacny 61 km. W przyszły weekend zamiast longa będzie akcent w postaci 10 km podczas Biegu Wzgórz Strzelińskich. W tygodniu chciałbym pobiec 12 km TM. Poza tym w poniedziałek +-15 km z przyśpieszeniami/przebieżkami, czwartek tradycyjnie regeneracja.
BR 50'=7,9 km @6:24 129/140 (66%/71%)
Typowa regeneracja, dość dobre samopoczucie po akcencie.
SB 18.09.2021
Long BNP 25 km @5:43, 149/174 (76%/89%)
Trzeba zacząć biegać longi, to zawsze moja pięta achillesowa. Tym razem poszło całkiem fajnie. Trochę co prawda zmokłem, ale nie było na szczęści ulewy. Poszczególne piątki biegłem coraz szybciej:
30:15 @6:03 na średnim 135
29:24 @5:53 na średnim 142
28:31 @5:42 na średnim 148
28:13 @5:39 na średnim 154
26:18 @5:17 na średnim 165
Końcówka już dość wymagająca, ostatni kilometr w okolicy 5:00. Jak na pierwszy long nie jest źle. Tydzień wyszedł całkiem zacny 61 km. W przyszły weekend zamiast longa będzie akcent w postaci 10 km podczas Biegu Wzgórz Strzelińskich. W tygodniu chciałbym pobiec 12 km TM. Poza tym w poniedziałek +-15 km z przyśpieszeniami/przebieżkami, czwartek tradycyjnie regeneracja.