sebbor - od kontuzji po Berlin Marathon 2024
Moderator: infernal
- sebbor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1205
- Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
- Życiówka na 10k: 33:38
- Życiówka w maratonie: 2:38
- Lokalizacja: Poznań
Środa 11.08.2021
Maratońskie
2,3km + 2x100 + Gr5' + 8km 30:18 ~3:47/km + 1,3km
Pierwszy ciągły od bodajże maja. Niestety na mojej klasycznej, pomierzonej pętli w lesie remontują mostek (już chyba 2 miesiące...) więc biegałem w innym miejscu, na GPS, a wiem że on potrafi sie tam miejscami zgubić. Nie było chyba jednak najgorzej; cieszy fakt, że na długich prostych widniało długo chwilowe 3:45 i dało się to biec Ostatnie 2 km już trochę czułem, że forma nie ta, bo wysiłkowo pewnie wjechałem już w wyższy zakres. Generalnie dramatu nie ma i jestem zadowolony Kilka solidnych tygodni i może wejdę na jakiś przyzwoity poziom. Na żadne życiówki i fajerwerki się nie szykuję, bo jednak za mało czasu... Zobaczymy co pobiegam, chłopaki namawiają na dychę...
Maratońskie
2,3km + 2x100 + Gr5' + 8km 30:18 ~3:47/km + 1,3km
Pierwszy ciągły od bodajże maja. Niestety na mojej klasycznej, pomierzonej pętli w lesie remontują mostek (już chyba 2 miesiące...) więc biegałem w innym miejscu, na GPS, a wiem że on potrafi sie tam miejscami zgubić. Nie było chyba jednak najgorzej; cieszy fakt, że na długich prostych widniało długo chwilowe 3:45 i dało się to biec Ostatnie 2 km już trochę czułem, że forma nie ta, bo wysiłkowo pewnie wjechałem już w wyższy zakres. Generalnie dramatu nie ma i jestem zadowolony Kilka solidnych tygodni i może wejdę na jakiś przyzwoity poziom. Na żadne życiówki i fajerwerki się nie szykuję, bo jednak za mało czasu... Zobaczymy co pobiegam, chłopaki namawiają na dychę...
- sebbor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1205
- Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
- Życiówka na 10k: 33:38
- Życiówka w maratonie: 2:38
- Lokalizacja: Poznań
Czwartek 12.08.2021
Siłownia
45'
Piątek 13.08.2021
EASY
10km 48:25 ~4:50/km
Sobota 14.08.2021
EASY
18,15km ~4:41
W końcu jakikolwiek dłuższy trening. Tempo całkiem spoko, bo były kilometry gdzie się rozpędzałem do 4:30.
Niedziela 15.08.2021
ROWER
21km rekreacyjnie
Poniedziałek 16.08.2021
EASY
7km ~4:56
Wtorek 17.08.2021
Interwały
2,7km + 2x100 + GR6' + 4x1200m ~3:14-3:18/km + 2,7km
3:57.6
3:54.2
3:53.0
3:54.6
mocno wiało na stadionie, ale o dziwo biegało się naprawdę dobrze.
Zaczynam zdradzać moje plany startowe :
05.09.2021 Business Run 4km
Bieg wirtualny, więc bez spiny. Potraktuję to jako mocny trening i sprawdzian.
Siłownia
45'
Piątek 13.08.2021
EASY
10km 48:25 ~4:50/km
Sobota 14.08.2021
EASY
18,15km ~4:41
W końcu jakikolwiek dłuższy trening. Tempo całkiem spoko, bo były kilometry gdzie się rozpędzałem do 4:30.
Niedziela 15.08.2021
ROWER
21km rekreacyjnie
Poniedziałek 16.08.2021
EASY
7km ~4:56
Wtorek 17.08.2021
Interwały
2,7km + 2x100 + GR6' + 4x1200m ~3:14-3:18/km + 2,7km
3:57.6
3:54.2
3:53.0
3:54.6
mocno wiało na stadionie, ale o dziwo biegało się naprawdę dobrze.
Zaczynam zdradzać moje plany startowe :
05.09.2021 Business Run 4km
Bieg wirtualny, więc bez spiny. Potraktuję to jako mocny trening i sprawdzian.
- sebbor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1205
- Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
- Życiówka na 10k: 33:38
- Życiówka w maratonie: 2:38
- Lokalizacja: Poznań
Środa 18.08.2021
EASY
6,2km ~4:45
Czwartek 19.08.2021
Siłownia
1km + 45'
Piątek 20.08.2021
Threshold
2km + 2x100 + GR5' + 20' 5,58km ~3:35 + 2,2km
Biegałem późno wieczorem, więc już na mojej oświetlonej pętli "zimowej". Zakładałem, że to wyjdzie około 3:35 i nie myliłem się. W sumie nienajgorzej się biegło, a intensywność akuratna
Sobota 21.08.2021
wolne
Niedziela 22.08.2021
LONG
23,1km ~4:39/km
Jakieś 3 minuty po rozpoczęciu treningu zaczęło padać. Stwierdziłem zatem, że robię kółko po lesie, bo tam, pod drzewami, mało na mnie kapie i zobaczymy co dalej. Niestety rozpadało się tylko mocniej. Po 10km już byłem cały mokry, ale, że biegło się bardzo fajnie, rześko, lekko to leciałem dalej. Zimno mi nie było. I wyszedł miły LONG na dobry, tempie. Cykały mi kilometry nawet poniżej 4:30.
EASY
6,2km ~4:45
Czwartek 19.08.2021
Siłownia
1km + 45'
Piątek 20.08.2021
Threshold
2km + 2x100 + GR5' + 20' 5,58km ~3:35 + 2,2km
Biegałem późno wieczorem, więc już na mojej oświetlonej pętli "zimowej". Zakładałem, że to wyjdzie około 3:35 i nie myliłem się. W sumie nienajgorzej się biegło, a intensywność akuratna
Sobota 21.08.2021
wolne
Niedziela 22.08.2021
LONG
23,1km ~4:39/km
Jakieś 3 minuty po rozpoczęciu treningu zaczęło padać. Stwierdziłem zatem, że robię kółko po lesie, bo tam, pod drzewami, mało na mnie kapie i zobaczymy co dalej. Niestety rozpadało się tylko mocniej. Po 10km już byłem cały mokry, ale, że biegło się bardzo fajnie, rześko, lekko to leciałem dalej. Zimno mi nie było. I wyszedł miły LONG na dobry, tempie. Cykały mi kilometry nawet poniżej 4:30.
- sebbor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1205
- Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
- Życiówka na 10k: 33:38
- Życiówka w maratonie: 2:38
- Lokalizacja: Poznań
Poniedziałek 23.08.2021
Siłownia
1,4km + 45'
Wtorek 24.08.2021
wolne
po robocie miałem ważne sprawy do załatwienia. Zakładałem, że jak uda się wrócić do 20 to jeszcze wyjdę choć na szósteczkę, ale wróciłem o 21 i jeszcze miałem coś do zrobienia
Środa 25.08.2021
Interwały
2,7km + 2x100 + Gr6' + 6x600m@3:07-2:59 przerwa 2'20'' + 4,8km
1:52.1
1:50.6
1:51.7
1:49.3
1:46.9
1:51.2
Z założenia miało być dosyć mocno. Chciałem zaczynać 1:54 i przyspieszać, ale wyszło nawet mocniej. Piąty odcinek piłowałem, żeby był najmocniejszy. Dobrze wyszło. Na jednej z prostych na stadionie miałem naprawdę spory wiatr w ryj. Po akcencie sporo truchtania, bo spotkałem kolegę i sobie pogadaliśmy przy bieganiu
Czwartek 26.08.2021
Maraton Pace
2,5km + 2x100 + GR5' + 10km 38:02 ~3:48/km + 2km
Było rześko po deszczu, wiec trening wjechał miodzio Lekko, tak jak powinno być. Biegałem z paskiem i nawet tętno było dość niskie jak na ten etap przygotowań. Ledwo przebijało 170, a pamiętam, że rok temu jak biegałem takie ciągłe w upał to i do 180 dobijałem.
Piątek 27.08.2021
EASY
6km ~5:00
Lekki rozruch, bo jutro znowu mocne bieganie W moim lasku dębińskim startuje Parkrun, pierwszy bieg, więc chcę się pojawić. Bez ścigania, planuję biec progowy trening w okolicach 3:30 co i tak da pewnie wysokie miejsce
Siłownia
1,4km + 45'
Wtorek 24.08.2021
wolne
po robocie miałem ważne sprawy do załatwienia. Zakładałem, że jak uda się wrócić do 20 to jeszcze wyjdę choć na szósteczkę, ale wróciłem o 21 i jeszcze miałem coś do zrobienia
Środa 25.08.2021
Interwały
2,7km + 2x100 + Gr6' + 6x600m@3:07-2:59 przerwa 2'20'' + 4,8km
1:52.1
1:50.6
1:51.7
1:49.3
1:46.9
1:51.2
Z założenia miało być dosyć mocno. Chciałem zaczynać 1:54 i przyspieszać, ale wyszło nawet mocniej. Piąty odcinek piłowałem, żeby był najmocniejszy. Dobrze wyszło. Na jednej z prostych na stadionie miałem naprawdę spory wiatr w ryj. Po akcencie sporo truchtania, bo spotkałem kolegę i sobie pogadaliśmy przy bieganiu
Czwartek 26.08.2021
Maraton Pace
2,5km + 2x100 + GR5' + 10km 38:02 ~3:48/km + 2km
Było rześko po deszczu, wiec trening wjechał miodzio Lekko, tak jak powinno być. Biegałem z paskiem i nawet tętno było dość niskie jak na ten etap przygotowań. Ledwo przebijało 170, a pamiętam, że rok temu jak biegałem takie ciągłe w upał to i do 180 dobijałem.
Piątek 27.08.2021
EASY
6km ~5:00
Lekki rozruch, bo jutro znowu mocne bieganie W moim lasku dębińskim startuje Parkrun, pierwszy bieg, więc chcę się pojawić. Bez ścigania, planuję biec progowy trening w okolicach 3:30 co i tak da pewnie wysokie miejsce
- sebbor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1205
- Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
- Życiówka na 10k: 33:38
- Życiówka w maratonie: 2:38
- Lokalizacja: Poznań
Sobota 28.08.2021
START
#1 Parkrun Las Dębiński
2km + 2x100 + GR8' + 5km 17:32 ~3:30/km + 1,8km
Powstał parkrun blisko mojego domu, to pobiegłem Plan był na solidny threshold w okolicy 3:30, jednak odczuwalny wysiłek wyszedł trochę większy. Trasa leśna, po trzech pętlach + dobieg, dosyć kręta, więc niesprzyjała trzymaniu równego tempa. Od początku jeden zawodnik mocno wystrzelił, ja niby biegłem swoje, ale wiadomo - trochę mnie wyciągnał i od początku było dość mocno. W połowie już widziałem, że jest mocny i go nie dogonię i tylko chciałem dobiec swój trening do mety. Dobrze wyszło, choć mocniej niż zakładałem. 2. miejsce.
Niedziela 29.08.2021
EASY
15,8km ~4:43/km
Poniedziałek 30.08.2021
Siłownia
0,7km + 45' obwodowo + 0,5km
Wtorek 31.08.2021
EASY
5,8km ~4:50/km
zupełnie mi się plany dnia pozmieniały, bo musiałem wziąć na ostatnią chwilę popołudniowy dyżur za kolegę , więc tylko krótki deszczowy rozruch miał miejsce.
START
#1 Parkrun Las Dębiński
2km + 2x100 + GR8' + 5km 17:32 ~3:30/km + 1,8km
Powstał parkrun blisko mojego domu, to pobiegłem Plan był na solidny threshold w okolicy 3:30, jednak odczuwalny wysiłek wyszedł trochę większy. Trasa leśna, po trzech pętlach + dobieg, dosyć kręta, więc niesprzyjała trzymaniu równego tempa. Od początku jeden zawodnik mocno wystrzelił, ja niby biegłem swoje, ale wiadomo - trochę mnie wyciągnał i od początku było dość mocno. W połowie już widziałem, że jest mocny i go nie dogonię i tylko chciałem dobiec swój trening do mety. Dobrze wyszło, choć mocniej niż zakładałem. 2. miejsce.
Niedziela 29.08.2021
EASY
15,8km ~4:43/km
Poniedziałek 30.08.2021
Siłownia
0,7km + 45' obwodowo + 0,5km
Wtorek 31.08.2021
EASY
5,8km ~4:50/km
zupełnie mi się plany dnia pozmieniały, bo musiałem wziąć na ostatnią chwilę popołudniowy dyżur za kolegę , więc tylko krótki deszczowy rozruch miał miejsce.
- sebbor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1205
- Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
- Życiówka na 10k: 33:38
- Życiówka w maratonie: 2:38
- Lokalizacja: Poznań
Środa 01.09.2021
Interwały
2,6km + 2x100 + GR5' + 8x400m przerwa 2' + 3km
1:12.0
1:10.1
1:11.8
1:10.0
1:10.4
1:10.3
1:08.0
1:10.7
Myślałem, że pobiegam w okolicy 1:12 czyli tempa 3:00 a najszybsze będą po 1:10. Okazało się, że nogi gnały i większość była po te 1:10 a najszybszy nawet 1:08. To jest już 2:50/km! A wcale nie było jeszcze umierania. Prędkościowo jest dobrze.
Czwartek 02.09.2021
Maratońskie
2,5km + 2x100 + Gr5' + 11km 41:36 ~4:47/km + 2,2km RAZEM 16km
W nogach czułem te 400 ze środy i zastanawiałem się czy nie wyjdzie to wolniej. Ale było OK, co prawda zmęczenie może trochę większe niż tydzień temu, jednak wszystko w normie. Zapomniałem paska Hr, wiec tętna nie mogę porównać. Robota idzie w dobrą stronę. Zapisałem się na kolejny bieg, będzie biegane szybko
26.09.2021 1mila Poznań 1609m
Interwały
2,6km + 2x100 + GR5' + 8x400m przerwa 2' + 3km
1:12.0
1:10.1
1:11.8
1:10.0
1:10.4
1:10.3
1:08.0
1:10.7
Myślałem, że pobiegam w okolicy 1:12 czyli tempa 3:00 a najszybsze będą po 1:10. Okazało się, że nogi gnały i większość była po te 1:10 a najszybszy nawet 1:08. To jest już 2:50/km! A wcale nie było jeszcze umierania. Prędkościowo jest dobrze.
Czwartek 02.09.2021
Maratońskie
2,5km + 2x100 + Gr5' + 11km 41:36 ~4:47/km + 2,2km RAZEM 16km
W nogach czułem te 400 ze środy i zastanawiałem się czy nie wyjdzie to wolniej. Ale było OK, co prawda zmęczenie może trochę większe niż tydzień temu, jednak wszystko w normie. Zapomniałem paska Hr, wiec tętna nie mogę porównać. Robota idzie w dobrą stronę. Zapisałem się na kolejny bieg, będzie biegane szybko
26.09.2021 1mila Poznań 1609m
- sebbor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1205
- Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
- Życiówka na 10k: 33:38
- Życiówka w maratonie: 2:38
- Lokalizacja: Poznań
Piątek 03.09.2021
wolne
po pracy kierunek centrum, rynek i chilling przy piwku
Sobota 04.09.2021
EASY
16km ~5:01/km
oj bardzo zdrewniały byłem od rana... a zaczynałem już po 8. Pierwsze kilometry - dramat. Nogi sztywne, tempo wolne. Najbardziej doskwierała jakaś sztywność w achillesach Rozkręciłem sie robiąc piatkę w ramach Parkruna, gdzie wszedłem na jakieś ~4:30/km. Muszę zacząć jakieś ćwiczenia na te achillesy bo już od kilku dni wstając rano mam sztywne nogi. Z kolei wieczorem po całym dniu mogę biegać na najwyższych obrotach i jest ok.
Niedziela 05.09.2021
START
Business Run (wirtualnie)
2,7km + 2x100 + 10' GR + 4,01km 13:31 ~3:22/km + 2,9km
Sprawdzian na 4km. BR w tym roku też wirtualnie. Z firmy w kilka osób spotkaliśmy się w parku na wspólne fotki itp, ale już każdy biegał sam. Wytyczyłem sobie jak największą pętlę 1,7km. Raczej płasko, jeden krótki podbieg na pętli, ale też trochę zakrętów 90 stopni. Zacząłem żwawo, aż musiałem się hamować po kilkuset metrach Pierwszy 3:23 - idealnie. Drugi podobnie, jakoś 3:22. Czułem, że dobrze to idzie, tempo jest odpowiednie i zmęczenie zaczynało narastać. Na trzecim ponownie ten podbieg z mocnym skrętem, potem już łatwiej, ale trzeba było pilnować tempa. Tu było najwolniej 3:27, ale wiedziałem że końcówkę przycisnę trochę bo zgonu jeszcze nie było. Oddech zrobił się głośny, ciężko, znajomy ścisk w brzuchu. Człowiek już by skończył, ale właśnie na treningu trzeba to wytrzymać, żeby na zawodach było łatwiej. Ostatnie 500m trochę przyspieszyłem, ale bez maksymalnego finiszowania do porzygu. To jednak był trening. Kaszlu nie było, choć chwilkę musiałem sobie przykucnąć żeby dojść do siebie Rezerwa jakaś jeszcze była. Właśnie takie czasy zakładałem, jestem zadowolony. Prawie identycznie pobiegłem rok temu, gdzie, porównując, uważam że byłem w lepszej formie. Wtedy jednak robiłem trening maratoński, była lepsza wytrzymałość, teraz lepiej się czuję na prędkościach. Wchodzę na dobry, solidny poziom. Zobaczymy co uda się z tego wyczarować za kilka tygodni
Po południu jeszcze 15km rowerkiem.
wolne
po pracy kierunek centrum, rynek i chilling przy piwku
Sobota 04.09.2021
EASY
16km ~5:01/km
oj bardzo zdrewniały byłem od rana... a zaczynałem już po 8. Pierwsze kilometry - dramat. Nogi sztywne, tempo wolne. Najbardziej doskwierała jakaś sztywność w achillesach Rozkręciłem sie robiąc piatkę w ramach Parkruna, gdzie wszedłem na jakieś ~4:30/km. Muszę zacząć jakieś ćwiczenia na te achillesy bo już od kilku dni wstając rano mam sztywne nogi. Z kolei wieczorem po całym dniu mogę biegać na najwyższych obrotach i jest ok.
Niedziela 05.09.2021
START
Business Run (wirtualnie)
2,7km + 2x100 + 10' GR + 4,01km 13:31 ~3:22/km + 2,9km
Sprawdzian na 4km. BR w tym roku też wirtualnie. Z firmy w kilka osób spotkaliśmy się w parku na wspólne fotki itp, ale już każdy biegał sam. Wytyczyłem sobie jak największą pętlę 1,7km. Raczej płasko, jeden krótki podbieg na pętli, ale też trochę zakrętów 90 stopni. Zacząłem żwawo, aż musiałem się hamować po kilkuset metrach Pierwszy 3:23 - idealnie. Drugi podobnie, jakoś 3:22. Czułem, że dobrze to idzie, tempo jest odpowiednie i zmęczenie zaczynało narastać. Na trzecim ponownie ten podbieg z mocnym skrętem, potem już łatwiej, ale trzeba było pilnować tempa. Tu było najwolniej 3:27, ale wiedziałem że końcówkę przycisnę trochę bo zgonu jeszcze nie było. Oddech zrobił się głośny, ciężko, znajomy ścisk w brzuchu. Człowiek już by skończył, ale właśnie na treningu trzeba to wytrzymać, żeby na zawodach było łatwiej. Ostatnie 500m trochę przyspieszyłem, ale bez maksymalnego finiszowania do porzygu. To jednak był trening. Kaszlu nie było, choć chwilkę musiałem sobie przykucnąć żeby dojść do siebie Rezerwa jakaś jeszcze była. Właśnie takie czasy zakładałem, jestem zadowolony. Prawie identycznie pobiegłem rok temu, gdzie, porównując, uważam że byłem w lepszej formie. Wtedy jednak robiłem trening maratoński, była lepsza wytrzymałość, teraz lepiej się czuję na prędkościach. Wchodzę na dobry, solidny poziom. Zobaczymy co uda się z tego wyczarować za kilka tygodni
Po południu jeszcze 15km rowerkiem.
- sebbor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1205
- Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
- Życiówka na 10k: 33:38
- Życiówka w maratonie: 2:38
- Lokalizacja: Poznań
Poniedziałek 06.09.2021
Siłownia
0,7km + 50'
Wtorek 07.09.2021
Threshold/Cross
2,4km + 2x100 + GR5' + 3x10' przerwa 3' + 2km
9:50 9:53 9:47
Biegałem na mojej krosowej pętli. Porównując się znowu do zeszłego roku: 09.09.2020 zrobiłem dokładnie taki sam trening. Wtedy wychodziły w 10' po dokładnie dwa kółka i pamiętam, że była wtedy niezła bomba. Teraz zamykałem odcinki 10s szybciej! Tempo zmienne na pagórkowatym terenie, średnio jakoś 3:3x.Zmęczenie po treningu takie akuratnie mocne, ale wieczorem już się czułem nieźle zrobiony. Doszły chyba zakwasy po poniedziałku Zasnąłem szybko i spałem długo
Siłownia
0,7km + 50'
Wtorek 07.09.2021
Threshold/Cross
2,4km + 2x100 + GR5' + 3x10' przerwa 3' + 2km
9:50 9:53 9:47
Biegałem na mojej krosowej pętli. Porównując się znowu do zeszłego roku: 09.09.2020 zrobiłem dokładnie taki sam trening. Wtedy wychodziły w 10' po dokładnie dwa kółka i pamiętam, że była wtedy niezła bomba. Teraz zamykałem odcinki 10s szybciej! Tempo zmienne na pagórkowatym terenie, średnio jakoś 3:3x.Zmęczenie po treningu takie akuratnie mocne, ale wieczorem już się czułem nieźle zrobiony. Doszły chyba zakwasy po poniedziałku Zasnąłem szybko i spałem długo
- sebbor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1205
- Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
- Życiówka na 10k: 33:38
- Życiówka w maratonie: 2:38
- Lokalizacja: Poznań
Środa 08.09.2021
wolne
Czwartek 09.09.2021
Maraton Pace
2,6km + 2x100 + GR5' + 12km ~3:50/km + 1,1km
Ciężko się biegło. Dość ciepło jak na wrzesień. Nogi nie podawały. Już na 7-8km czułem, że to nie idzie i myślałem o skróceniu, ale jak doleciałem do 10km to jednak zrobiłem całość. Pewnie już poza zakresem intensywności, ale jednak +1 do głowy, że dokończyłem.
Piątek 10.09.2021
EASY
9,4km ~4:56/km
Sobota 11.09.2021
Repetitions
2,7km + 2x100 + Gr7' + 8x200m przerwa 2'30'' + 3,5km
32.4 30.7 30.5 30.0 30.1 30.2 28.7 30.1
Zakładałem bieganie po 32s, ale szybkościowo jest lepiej Dygałem po 30s, a najlepsza 28,7 Pomógł spotkany na stadionie kolega (lat 19, z klubu), który też biegał 200tki Pociągnął mnie trochę i fajnie wyszło. To nie był jeszcze żaden maks. Biegałem mocno, ale tempowo, mając w głowie, że trzeba zrobić 8 odcinków. Latane w kolcach.
Niedziela 12.09.2021
EASY
5,5km ~5:20/km + wieczorem rower 40'
Miał być LONG, ale nie było. Niestety po odcinkach bieganych w kolcach od rana sztywne nogi i bolące achillesy. Wyszedłem na rozruch i niestety nie było dobrze. Wdrożyłem ćwiczenia na te achillesy, które już kiedyś mnie wyleczyły i zobaczymy co z tego będzie. Nie chciałbym przedwcześnie kończyć sezonu... Najgorzej jest po akcencie na drugi dzień rano. Ledwo wstaję z łóżka. W ciągu dnia jak to się rozchodzi to jest coraz lepiej. Eh...
wolne
Czwartek 09.09.2021
Maraton Pace
2,6km + 2x100 + GR5' + 12km ~3:50/km + 1,1km
Ciężko się biegło. Dość ciepło jak na wrzesień. Nogi nie podawały. Już na 7-8km czułem, że to nie idzie i myślałem o skróceniu, ale jak doleciałem do 10km to jednak zrobiłem całość. Pewnie już poza zakresem intensywności, ale jednak +1 do głowy, że dokończyłem.
Piątek 10.09.2021
EASY
9,4km ~4:56/km
Sobota 11.09.2021
Repetitions
2,7km + 2x100 + Gr7' + 8x200m przerwa 2'30'' + 3,5km
32.4 30.7 30.5 30.0 30.1 30.2 28.7 30.1
Zakładałem bieganie po 32s, ale szybkościowo jest lepiej Dygałem po 30s, a najlepsza 28,7 Pomógł spotkany na stadionie kolega (lat 19, z klubu), który też biegał 200tki Pociągnął mnie trochę i fajnie wyszło. To nie był jeszcze żaden maks. Biegałem mocno, ale tempowo, mając w głowie, że trzeba zrobić 8 odcinków. Latane w kolcach.
Niedziela 12.09.2021
EASY
5,5km ~5:20/km + wieczorem rower 40'
Miał być LONG, ale nie było. Niestety po odcinkach bieganych w kolcach od rana sztywne nogi i bolące achillesy. Wyszedłem na rozruch i niestety nie było dobrze. Wdrożyłem ćwiczenia na te achillesy, które już kiedyś mnie wyleczyły i zobaczymy co z tego będzie. Nie chciałbym przedwcześnie kończyć sezonu... Najgorzej jest po akcencie na drugi dzień rano. Ledwo wstaję z łóżka. W ciągu dnia jak to się rozchodzi to jest coraz lepiej. Eh...
- sebbor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1205
- Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
- Życiówka na 10k: 33:38
- Życiówka w maratonie: 2:38
- Lokalizacja: Poznań
Poniedziałek 13.09.2021
Siłownia
rowerek + 45' obwód + 10' rozciąganie
Wtorek 14.09.2021
Threshold
2,2km + 2x100 + GR5' + 4km +2km +2km ~3:33/km+ 1km
Achillesy od rana nie bolały, więc robiłem planowo. Zastanawiałem się czy pobiegać 2x4km czy 4x2km Więc zrobiłem mix. Biegałem o leśnej pętli, gdzie niestety gps szaleje momentami i trzeba lecieć na samopoczucie. Czwórka wyszła idealnie, mocno już końcówce. Niestety zaczynałem czuć lewą nogę... Drugi odcinek podobnie tempowo, ale achilles, szczególnie lewy, zaczął boleć. DOkończyłem ten trening trzecim odcinkiem, bo biec się dało. Ale już wiedziałem, że źle to wróży... Wracałem do domu już prawie kulejąc...
Postanowiłem, że robię kilka dni przerwy. Smaruję, do tego ćwiczenia z protokołu Alfredsona. W weekend wyjdę testowo na odcinki, żeby zrobić jakieś podtrzymanie formy w kwestii zawodów na milę. Nie wiem czy zdrowotnie będę w stanie to pobiec, ale jeśli by się udało - chcę mieć jakieś podbicie formy, żeby to miało sens. Do tego na podtrzymanie rower, żeby cokolwiek poruszać mięśnie.
Środa 15.09.2021
Rower
12,9km
Czwartek 16.09.2021
Rower
16,8km
Piątek 17.09.2021
wolne
Sobota 18.09.2021
Intervals
2km + 2x100 + GR8' + 3x1000m przerwa 5' + 0,8km
3:05.7 3:04.3 3:02.1
Z każdym dniem z achillesami było lepiej. Spróbowałem. Podjechałem autem na stadion. Rozgrzewka biegana po miękkiej trawce - jest OK. Na przebieżkach jakaś sztywnośc odczuwalna, ale nadal OK.Plan był biegać mocno. Skoro mało biegam, lekka przerwa wpadła, to trzeba się przepalić na podbicie formy. Zakładałem, że powinienem dać radę po 3:05. Od początku kontrola tempa, żeby nie przesadzić. Pierwszy bez szału, nawet ciężko bym powiedział, aż mnie już płucach pogiglało. Ale planowo - zmierzyłem 3:05.7. W głowie już zaświecił się plan awaryjny. JAk drugi będzie jeszcze trudniejszy to ostatni odcinek zrobimy krótszy. Poszło planowo i 3:04. Zmęczenie duże, to już jest mocno, ale żyję. Niestety odzywa się achilles... Na tym odcinki już wyraźnie go czułem. W zasadzie oba, ale lewy bardziej. Zły znak, ale olać, trening już sobie dokończę. Ruszyłem na ostatni odcinek niby z myślą, że jak się zacznie zgon to najwyżej chociaż 800m zrobię. Ale znam siebie i to taka kiwka dla mózgu bo jak już dobiegłem w dobrym tempie do 600m to jak tu nie dokończyć przytrzymałem tempo do końca. Ostatnie 200m już nogi zalewało, ale obyło się bez szaleńczego finiszu na maksa. Jakby docisnąć full z 300tki to na bank 3:00 do złamania było. 3:02.1. Czułem niestety, że achilles już mi uniemożliwia swobodny bieg. Smutne to...
Niedziela 19.09.2021
wolne
z rana ciężko było z łóżka wstać. Achillesy bardzo zesztywniałe i obolałe.
Poniedziałek 20.09.2021
Rower
12km
Wtorek 21.09.2021
Siłownia
rowerek + 40' obwód
Każdy kolejny dzień z achillesami lepiej, ale niestety wygląda to poważnie. W zasadzie powinienem sobie powiedzieć "koniec sezonu" i zrobić miesiąc na leczenie kontuzji. Ale człowiek głupi ma nadzieję, że coś się uda... Szczególnie, że się na tę milę napaliłem Normalnie powinienem zrobić dzisiaj jakieś krótkie odcinki na przetarcie, ale czuję, że nie dam rady. Czekam jeszcze do weekendu na podjęcie decyzji. Najwyżej polecę na świeżości. Albo wcale nie polecę, bo będzie trzeba w końcu powiedzieć basta! Wielka szkoda A w planach miałem jeszcze biegać 30km na Ultrakotlinie. TO też wydaje się już mało realne. Tym bardziej, że w dwa ostatnie weekendy uciekły mi longi pod te zawody, kilometrażu brak... Jakieś rady?
Siłownia
rowerek + 45' obwód + 10' rozciąganie
Wtorek 14.09.2021
Threshold
2,2km + 2x100 + GR5' + 4km +2km +2km ~3:33/km+ 1km
Achillesy od rana nie bolały, więc robiłem planowo. Zastanawiałem się czy pobiegać 2x4km czy 4x2km Więc zrobiłem mix. Biegałem o leśnej pętli, gdzie niestety gps szaleje momentami i trzeba lecieć na samopoczucie. Czwórka wyszła idealnie, mocno już końcówce. Niestety zaczynałem czuć lewą nogę... Drugi odcinek podobnie tempowo, ale achilles, szczególnie lewy, zaczął boleć. DOkończyłem ten trening trzecim odcinkiem, bo biec się dało. Ale już wiedziałem, że źle to wróży... Wracałem do domu już prawie kulejąc...
Postanowiłem, że robię kilka dni przerwy. Smaruję, do tego ćwiczenia z protokołu Alfredsona. W weekend wyjdę testowo na odcinki, żeby zrobić jakieś podtrzymanie formy w kwestii zawodów na milę. Nie wiem czy zdrowotnie będę w stanie to pobiec, ale jeśli by się udało - chcę mieć jakieś podbicie formy, żeby to miało sens. Do tego na podtrzymanie rower, żeby cokolwiek poruszać mięśnie.
Środa 15.09.2021
Rower
12,9km
Czwartek 16.09.2021
Rower
16,8km
Piątek 17.09.2021
wolne
Sobota 18.09.2021
Intervals
2km + 2x100 + GR8' + 3x1000m przerwa 5' + 0,8km
3:05.7 3:04.3 3:02.1
Z każdym dniem z achillesami było lepiej. Spróbowałem. Podjechałem autem na stadion. Rozgrzewka biegana po miękkiej trawce - jest OK. Na przebieżkach jakaś sztywnośc odczuwalna, ale nadal OK.Plan był biegać mocno. Skoro mało biegam, lekka przerwa wpadła, to trzeba się przepalić na podbicie formy. Zakładałem, że powinienem dać radę po 3:05. Od początku kontrola tempa, żeby nie przesadzić. Pierwszy bez szału, nawet ciężko bym powiedział, aż mnie już płucach pogiglało. Ale planowo - zmierzyłem 3:05.7. W głowie już zaświecił się plan awaryjny. JAk drugi będzie jeszcze trudniejszy to ostatni odcinek zrobimy krótszy. Poszło planowo i 3:04. Zmęczenie duże, to już jest mocno, ale żyję. Niestety odzywa się achilles... Na tym odcinki już wyraźnie go czułem. W zasadzie oba, ale lewy bardziej. Zły znak, ale olać, trening już sobie dokończę. Ruszyłem na ostatni odcinek niby z myślą, że jak się zacznie zgon to najwyżej chociaż 800m zrobię. Ale znam siebie i to taka kiwka dla mózgu bo jak już dobiegłem w dobrym tempie do 600m to jak tu nie dokończyć przytrzymałem tempo do końca. Ostatnie 200m już nogi zalewało, ale obyło się bez szaleńczego finiszu na maksa. Jakby docisnąć full z 300tki to na bank 3:00 do złamania było. 3:02.1. Czułem niestety, że achilles już mi uniemożliwia swobodny bieg. Smutne to...
Niedziela 19.09.2021
wolne
z rana ciężko było z łóżka wstać. Achillesy bardzo zesztywniałe i obolałe.
Poniedziałek 20.09.2021
Rower
12km
Wtorek 21.09.2021
Siłownia
rowerek + 40' obwód
Każdy kolejny dzień z achillesami lepiej, ale niestety wygląda to poważnie. W zasadzie powinienem sobie powiedzieć "koniec sezonu" i zrobić miesiąc na leczenie kontuzji. Ale człowiek głupi ma nadzieję, że coś się uda... Szczególnie, że się na tę milę napaliłem Normalnie powinienem zrobić dzisiaj jakieś krótkie odcinki na przetarcie, ale czuję, że nie dam rady. Czekam jeszcze do weekendu na podjęcie decyzji. Najwyżej polecę na świeżości. Albo wcale nie polecę, bo będzie trzeba w końcu powiedzieć basta! Wielka szkoda A w planach miałem jeszcze biegać 30km na Ultrakotlinie. TO też wydaje się już mało realne. Tym bardziej, że w dwa ostatnie weekendy uciekły mi longi pod te zawody, kilometrażu brak... Jakieś rady?
- sebbor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1205
- Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
- Życiówka na 10k: 33:38
- Życiówka w maratonie: 2:38
- Lokalizacja: Poznań
Niedziela 26.09.2021
Mili nie pobiegłem.
Nadzieja umiera ostatnia. Odpuszczałem ostatni tydzień z bieganiem, nastawiałem się, żeby przyciągnąć zdrowie, jednak podstawowym warunkiem startu była poprawa w kwestii achillesów. Jakaś poprawa może jest, bo rano nie wstaję już tak obolały, ale problem nadal istnieje. I to poważny. W niedzielę rano próba przebiegnięcia kilku kroków i od razu ból. A skoro był po kilku krokach to co dopiero biegać na maksa 1609m... Czułem, że to się nie uda, będzie bolało i nawet technicznie tego nie uciągnę w tak szybkim biegu. Ryzyko, że mogę sobie tylko bardziej zaszkodzić. Idę do fizjo i leczymy... Koniec sezonu. Październik wolny i mam nadzieję, wracam w listopadzie
Na milę pojechałem popatrzeć. Moja seria bardzo mocna. Ciągnąłbym się na jakimś 6 miejscu, próbując skleić gości przede mną którzy zaczęli bardzo mocno. Liderzy otwierali 409m w 1:05
Mili nie pobiegłem.
Nadzieja umiera ostatnia. Odpuszczałem ostatni tydzień z bieganiem, nastawiałem się, żeby przyciągnąć zdrowie, jednak podstawowym warunkiem startu była poprawa w kwestii achillesów. Jakaś poprawa może jest, bo rano nie wstaję już tak obolały, ale problem nadal istnieje. I to poważny. W niedzielę rano próba przebiegnięcia kilku kroków i od razu ból. A skoro był po kilku krokach to co dopiero biegać na maksa 1609m... Czułem, że to się nie uda, będzie bolało i nawet technicznie tego nie uciągnę w tak szybkim biegu. Ryzyko, że mogę sobie tylko bardziej zaszkodzić. Idę do fizjo i leczymy... Koniec sezonu. Październik wolny i mam nadzieję, wracam w listopadzie
Na milę pojechałem popatrzeć. Moja seria bardzo mocna. Ciągnąłbym się na jakimś 6 miejscu, próbując skleić gości przede mną którzy zaczęli bardzo mocno. Liderzy otwierali 409m w 1:05
- sebbor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1205
- Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
- Życiówka na 10k: 33:38
- Życiówka w maratonie: 2:38
- Lokalizacja: Poznań
Byłem u fizjoterapeuty.
Diagnoza namacalna jak i obraz USG nie wykazują uszkodzenia struktur w achillesie. Wszystko sugeruje po prostu stan zapalny. Dostałem zestaw ćwiczeń i polecenie rozluźniania łydki na rolerze. Było też suche igłowanie. Za tydzień mam kolejną konsultację. Póki co odpoczywam.
Diagnoza namacalna jak i obraz USG nie wykazują uszkodzenia struktur w achillesie. Wszystko sugeruje po prostu stan zapalny. Dostałem zestaw ćwiczeń i polecenie rozluźniania łydki na rolerze. Było też suche igłowanie. Za tydzień mam kolejną konsultację. Póki co odpoczywam.
- sebbor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1205
- Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
- Życiówka na 10k: 33:38
- Życiówka w maratonie: 2:38
- Lokalizacja: Poznań
Od tygodnia biegam już bez bólu. Prawy achilles już całkowicie OK, lewy był mocniej zajechany i tam zdarza się, że coś jeszcze czuję. Ale już biegam. 4-5km co dwa dni. I tak jeszcze 2 tygodnie, potem jest plan już się powoli wydłużać. Żeby coś zbudować na wiosnę to od grudnia już trzeba wejść na jakieś obroty i liczę, że wtedy już problem z achillesem odejdzie w zapomnienie. Do tego codziennie młócę zalecony przez fizjo zestaw ćwiczeń. Będzie dobrze!
- sebbor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1205
- Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
- Życiówka na 10k: 33:38
- Życiówka w maratonie: 2:38
- Lokalizacja: Poznań
W listopadzie stopniowo wracałem do biegania. Lewy achilles cały czas nie chciał odpuścić , ale było coraz lepiej. Doszedłem do tego, że mogłem już pobiegać dyszkę bez bólu i nawet noga kręciła bo wchodziłem na tempa rozbiegania under 4:40/km. W zasadzie to chciałem już delikatnie wchodzić w plan treningowy i zaczynać zaraz pierwsze akcenty. Chciałem. W sobotę 11.12 na lekkiej siódemce po lesie, kiedy spadł śnieg, niuważnie postawiłem stopę na oblodzonej ścieżce. Gleba taka, że zbierałem się po niej kilka minut. Odnowiła się stara kontuzja barku. Zanim mogłem wstać to musiałem sobie ten bark "wstawić" na miejsce, żeby ruszyć w ogóle lewą ręką. Biodro obite, a kolanem przywaliłem centralnie przodem. Udało się to rozchodzić a do domu wróciłem nawet truchtem. Po południu kolano bardzo spuchło i zaczęło boleć. Ale mogłem chodzić. Na drugi dzień rano już nie. Wszystko zbite, obolałe, spuchnięte. Ledwo kuśtykałem po domu. Ortopeda, RTG, USG, po kolei kolejne badania na szczęście wykluczały trwałe uszkodzenia. Z każdym dniem lepiej. już normalnie chodzę. W święta chcę zrobić podejście do biegania. Mam nadzieję, że te dodatkowe dni przerwy pozwolą też zakończyć temat z achillesem. Wracam. Od Nowego roku damy czadu! Co prawda może być za mało czasu, żeby zbudować coś ekstra na wiosnę po takiej przerwie, ale grunt to wrócić do biegania, do zdrowia, do systematyki. Reszta przyjdzie w odpowiednim momencie.
Wesołych Świąt wszystkim. Zdrowia, ciepła i dobrobytu
Wesołych Świąt wszystkim. Zdrowia, ciepła i dobrobytu
- sebbor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1205
- Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
- Życiówka na 10k: 33:38
- Życiówka w maratonie: 2:38
- Lokalizacja: Poznań
Cześć.
długo mnie nie było, ale też nie spodziewałem się, że upadek w grudniu pociągnie się za mną tak długo.
Tak jak po Nowym Roku zacząłem truchtanie to z każdym tygodniem było lepiej. Ale tylko trochę lepiej. Mogłem biegać, ale w tym kolanie cały cas coś czułem i nie było opcji na nic poza krótkim easy po osiedlu. Lekki ból głównie z boku i z tyłu kolana. Co ciekawe bardziej odczuwalny podczas innych czynności niż w bieganiu. Kiedy na koniec stycznia ciągle nie było dobrze udałem się ponownie do fizjo i znaleźliśmy jakieś gówno właśnie za kolanem, z tyłu. Jakieś sklejenia srutu tutu nie powiem wam co to były za nazwy anatomiczne Rozbiegałem się kolejne tygodnie i stan na koniec lutego jest taki, że upadek cały czas we mnie siedzi. Bok kolana jeszcze czasem zaboli przy nieodpowiednich ruchach, ale głównie w płaszczyźnie bocznej. Przy bieganiu nie czuję już nic. Doszedłem do 10-11km rozbiegań w niezłym tempie i rokuje to dobrze. Jesienne problemy z achillesami też już chyba za mną. W marcu chcę zacząć trenować. Bardzo spokojnie na starcie, powoli zwiększając intensywności i kilometry. Wiosna i tak już stracona. Myślę o jakimś starcie latem w górskim biegu, ale to na luźno. Na pewno marzec/kwiecień jeszcze nie wejdę na żadne mocne longi. Zobaczymy jak to pójdzie. Oby było zdrowie już teraz to resztą ja się zajmę
Wracam do bloga. sporo zaległości na forum do nadrobienia, bo nie ukrywam, że w kontuzji prawie tu nie zaglądałem.
długo mnie nie było, ale też nie spodziewałem się, że upadek w grudniu pociągnie się za mną tak długo.
Tak jak po Nowym Roku zacząłem truchtanie to z każdym tygodniem było lepiej. Ale tylko trochę lepiej. Mogłem biegać, ale w tym kolanie cały cas coś czułem i nie było opcji na nic poza krótkim easy po osiedlu. Lekki ból głównie z boku i z tyłu kolana. Co ciekawe bardziej odczuwalny podczas innych czynności niż w bieganiu. Kiedy na koniec stycznia ciągle nie było dobrze udałem się ponownie do fizjo i znaleźliśmy jakieś gówno właśnie za kolanem, z tyłu. Jakieś sklejenia srutu tutu nie powiem wam co to były za nazwy anatomiczne Rozbiegałem się kolejne tygodnie i stan na koniec lutego jest taki, że upadek cały czas we mnie siedzi. Bok kolana jeszcze czasem zaboli przy nieodpowiednich ruchach, ale głównie w płaszczyźnie bocznej. Przy bieganiu nie czuję już nic. Doszedłem do 10-11km rozbiegań w niezłym tempie i rokuje to dobrze. Jesienne problemy z achillesami też już chyba za mną. W marcu chcę zacząć trenować. Bardzo spokojnie na starcie, powoli zwiększając intensywności i kilometry. Wiosna i tak już stracona. Myślę o jakimś starcie latem w górskim biegu, ale to na luźno. Na pewno marzec/kwiecień jeszcze nie wejdę na żadne mocne longi. Zobaczymy jak to pójdzie. Oby było zdrowie już teraz to resztą ja się zajmę
Wracam do bloga. sporo zaległości na forum do nadrobienia, bo nie ukrywam, że w kontuzji prawie tu nie zaglądałem.