Aniad1312 pisze:
Oby te eksperymenty były zawsze udane
Ano póki co są udane. Może po burgerach były mniej udane, ale czasem trzeba sobie pofolgować, póki co eksperymentuję dalej i wciąż trzymam wagę dalej w ryzach.
sochers pisze:
Ty miałeś dwa małe kundelki, ja parę dni temu miałem "szczeniaczka, który nie gryzie'. Szczeniaczek to na oko ze 40-50 kg, bo to coś typu podhalańczyk, a co do tego "nie gryzie", to zwątpiłem, jak stając na tylnych łapach kłapnął mi paszczą obok twarzy.

Ja już mam wgraną w głowie mapę, gdzie są najbardziej wredny psy i omijam te rejony szerokim łukiem (szczególnie na akcentach, bo wtedy są jeszcze bardziej wściekłe).
sochers pisze:Gorąca/zimna woda na mnie działa mega. Rolowanie też. I z tymi łydkami to chyba my biegacze mamy grubo, ja pierwszego shin splints nabawiłem się 3 tygodnie po zakończeniu sezonu koszykarskiego - wcześniej oczywiście zero rozciągania, bo po co? Kosz dawał to, że noga pracowała we wszystkich kierunkach, brakło kosza, łydy miałem jak kamień, a uda pozbijane w pętelki. Fizjoterapeutka udom dała radę wbijając łokieć i rozbijając przy użyciu ciężaru całego ciała, ale jak pomacała łydki, to poszła po faceta, ten usiadł, pomacał łydki i rzekł: Ooo!
Zdrowia i szerokości
Dzięki, no póki co wszelkie objawy minęły, ale profilaktycznie dalej uważam, szczególnie często stosuję rozciąganie, rolowanie i ćwiczenia. Fizjo, mówi, że na dłuższą metę przerwa w bieganiu daje mniej niż te dodatkowe ćwiczenia itp.
Ostatnio zdziwiłem się, że w efekcie po tych wszystkich zabiegach mam całkiem fajne miękkie łydy. Nie wiedziałem, że tak się da!

Zawsze były twarde i myślałem, że w sumie to spoko, znaczy, że odporne.
