9,5 km, 3:03:11, 19:14/km, HR: nie wiem czemu nie liczy???
Ale to na nartach.
Wybraliśmy sie ze znajomymi do Bielska, do Cygańskiego Lasu, pobawić się na biegówkach. Zabawa była przednia, ze śmiechu prawie pękłem, dupa boli do dzisiaj. Prawie wychodzi mi już pługowanie, po 3 godzinach wygłupów przechodzący jegomość powiedział mi, że te moje narty (śladowe backcountry) nie nadają się do tego co ja próbuję robić i powinienem inne wziąć. No dobrze wiedzieć
 
 Niedziele odpuściłem, najadłem się dżemu ze świni i brzuch mnie bardzo rozbolał, nie byłem w stanie biegać.
Dzisiaj.
8,2 km, 51:09, 6:15/km, HR: 149/171.
Smród smród co to za smród? A to naród pali w piecu.
Na moim termometrze -5, więc temperatura w sam raz na krótkie galotki (znaczy to są 3/4 - dla normalnej osoby, mnie sięgają do połowy kolana), chyba jednak było chłodniej, zagrzałem się dopiero w okolicach 4 km. Takie tam człapanie, ubrania przesiąknięte tym dymem, kiedyś to się skończy?

 




 ) zachciało mi się wchodzić na krzesło. 4 okna, najpierw demontaż starych rolet, obżartych przez koty. Przy czwartym wejściu zablokowało się coś w prawym kolanie, od góry, tak jakby na zakończeniu czworogłowego. W kilka chwil z uczucia ucisku zrobił się taki ból, że pozostało i tylko leżeć i kwiczeć. Dosłownie. Odpuściło po około 20 minutach, coś w środku chrupnęło, przeskoczyło i najgorsze minęło, niemniej co kilka kroków dalej coś przeskakiwało w środku a i ból co jakiś czas wracał na kilka sekund. Niestety nie odpuściło w nocy, mimo to wyszedłem pobiegać, jednak było to bardzo niekomfortowe uczucie i po prawdzie to dalej czuję że coś tam przeskakuje przy prostowaniu kolana. Kiedyś spotkało mnie już coś takiego i po paru dniach minęło, więc nie przejmuję sie zbytnio.
 ) zachciało mi się wchodzić na krzesło. 4 okna, najpierw demontaż starych rolet, obżartych przez koty. Przy czwartym wejściu zablokowało się coś w prawym kolanie, od góry, tak jakby na zakończeniu czworogłowego. W kilka chwil z uczucia ucisku zrobił się taki ból, że pozostało i tylko leżeć i kwiczeć. Dosłownie. Odpuściło po około 20 minutach, coś w środku chrupnęło, przeskoczyło i najgorsze minęło, niemniej co kilka kroków dalej coś przeskakiwało w środku a i ból co jakiś czas wracał na kilka sekund. Niestety nie odpuściło w nocy, mimo to wyszedłem pobiegać, jednak było to bardzo niekomfortowe uczucie i po prawdzie to dalej czuję że coś tam przeskakuje przy prostowaniu kolana. Kiedyś spotkało mnie już coś takiego i po paru dniach minęło, więc nie przejmuję sie zbytnio. 
 