CEL? FUN! Przemo i jego droga.
Moderator: infernal
- Przemkurius
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3526
- Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
- Lokalizacja: Łódź
12km po 5'00
nie wiem co gorsze. breja i bagno w butach czy ślizgawka na asfalcie.
mimo wszystko się umęczyłem. ok 9km w nogach wyszedł wczorajszy "kros". aczkolwiek myślałem, że bardziej wejdzie w nogi.
początek bardzo fajny, tętno pracowało jak Pan Bóg przykazał.
i tu się zaczyna mój problem. jak jest jakiś podbieg - mniejszy lub większy - to tętno wywala mi w kosmos. i nie wraca. albo spada niewiele.
i o. ale chociaż sucho było.
STAN WAGI - 74,9 (-0,2kg)
w środę było jeszcze 74,3. ale wjechały trzy tortille, dwa kielichy wina i chipsy na dobranoc.
dlatego od poniedziałku ważę się co drugi dzień, żeby bardziej kontrolować michę i wagę.
nie wiem co gorsze. breja i bagno w butach czy ślizgawka na asfalcie.
mimo wszystko się umęczyłem. ok 9km w nogach wyszedł wczorajszy "kros". aczkolwiek myślałem, że bardziej wejdzie w nogi.
początek bardzo fajny, tętno pracowało jak Pan Bóg przykazał.
i tu się zaczyna mój problem. jak jest jakiś podbieg - mniejszy lub większy - to tętno wywala mi w kosmos. i nie wraca. albo spada niewiele.
i o. ale chociaż sucho było.
STAN WAGI - 74,9 (-0,2kg)
w środę było jeszcze 74,3. ale wjechały trzy tortille, dwa kielichy wina i chipsy na dobranoc.
dlatego od poniedziałku ważę się co drugi dzień, żeby bardziej kontrolować michę i wagę.
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY
800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY
800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
- Przemkurius
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3526
- Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
- Lokalizacja: Łódź
podbiegi 8x 2'
no, ja po prostu lubię zapierdalać.
no, dzisiaj to mnie poniosło. mistrzem logistyki raczej nie zostanę.
w planach był spokojny podbieg. a, że autem tam przy wiadukcie jest średnio gdzie zaparkować (tzn. jest, ale nie bardzo byłoby gdzie zrobić rozgrzewkę plus abc), to postanowiłem zrobić sobie dobieg do wiaduktu jako rozgrzewkę. wtedy już bez abc, bo to 4km z lekkim ogonkiem. dodatkowo udało mi się trafić na okno pogodowe, bo pokazało 0 stopni i bez opadów.
dobiegam na miejsce, orientacyjnie wybieram punkt startu i wio!
pierwsze dwa podbiegi bez większej historii. dogrzanie i dobranie odpowiedniego tempa.
kolejne cztery to już tempo na dziś w sam raz. lekko nie było, ale cały czas był zapas żeby przyspieszyć. koniec powtórzenia to od razu trucht w dół.
dopiero przy ostatnich dwóch zrobiło się ciężej, gdzie potrzebowałem chwili w marszu na końcu aby złapać z dwa trzy głębsze oddechy.
przerwy na czuja w dół. jedyna zależność to: im szybsza jednostka tym dłuższa przerwa.
już pod koniec podbiegów pogoda się zaczęła załamywać. a wracając do domu temperatura spadła poniżej zera i zaczął ciut prószyć śnieg. a ja byłem w sumie tylko w grubej bluzie i zaczęło mi się robić zimno i smyrać po plecach. więc co można zrobić na rozbieganiu? przyspieszyć!
i rozbieganie wyszło szybciej niż rozgrzewka.
generalnie bardzo fajny trening. podbiegi na dużym komforcie weszły. gdybym cały czas trzymał się tempa ~3'50 to faktycznie zmęczenie mogłoby się skumulować. a tak to podbiegi wyszły z narastającą prędkością. w nogi poszło fest.
dodatkowo też warunki nie były idealne, bo gdzieniegdzie leżał jeszcze śnieg. tempo też wchodziło fajnie, bez jakieś orki.
podsumowując: mam nadzieje, że się nie pochoruje
no, ja po prostu lubię zapierdalać.
no, dzisiaj to mnie poniosło. mistrzem logistyki raczej nie zostanę.
w planach był spokojny podbieg. a, że autem tam przy wiadukcie jest średnio gdzie zaparkować (tzn. jest, ale nie bardzo byłoby gdzie zrobić rozgrzewkę plus abc), to postanowiłem zrobić sobie dobieg do wiaduktu jako rozgrzewkę. wtedy już bez abc, bo to 4km z lekkim ogonkiem. dodatkowo udało mi się trafić na okno pogodowe, bo pokazało 0 stopni i bez opadów.
dobiegam na miejsce, orientacyjnie wybieram punkt startu i wio!
pierwsze dwa podbiegi bez większej historii. dogrzanie i dobranie odpowiedniego tempa.
kolejne cztery to już tempo na dziś w sam raz. lekko nie było, ale cały czas był zapas żeby przyspieszyć. koniec powtórzenia to od razu trucht w dół.
dopiero przy ostatnich dwóch zrobiło się ciężej, gdzie potrzebowałem chwili w marszu na końcu aby złapać z dwa trzy głębsze oddechy.
przerwy na czuja w dół. jedyna zależność to: im szybsza jednostka tym dłuższa przerwa.
już pod koniec podbiegów pogoda się zaczęła załamywać. a wracając do domu temperatura spadła poniżej zera i zaczął ciut prószyć śnieg. a ja byłem w sumie tylko w grubej bluzie i zaczęło mi się robić zimno i smyrać po plecach. więc co można zrobić na rozbieganiu? przyspieszyć!
i rozbieganie wyszło szybciej niż rozgrzewka.
generalnie bardzo fajny trening. podbiegi na dużym komforcie weszły. gdybym cały czas trzymał się tempa ~3'50 to faktycznie zmęczenie mogłoby się skumulować. a tak to podbiegi wyszły z narastającą prędkością. w nogi poszło fest.
dodatkowo też warunki nie były idealne, bo gdzieniegdzie leżał jeszcze śnieg. tempo też wchodziło fajnie, bez jakieś orki.
podsumowując: mam nadzieje, że się nie pochoruje
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY
800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY
800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
- Przemkurius
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3526
- Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
- Lokalizacja: Łódź
16km po 5'10
zleciało.
przyjemne bieganie. i o dziwo dosyć lekkie biorąc pod uwagę wczorajsze podbiegi. szło dosyć swobodnie, tempo bez większego piłowania.
nogi trochę obolałe, ale tego się spodziewałem aczkolwiek dopiero ok 14km mocniej były odczuwalne.
generalnie o było wiele lżej niż myślałem. i nawet się nie dłużyło.
Rolli, w następnym planie uwzględnij proszę temperaturę na cały tydzień
zleciało.
przyjemne bieganie. i o dziwo dosyć lekkie biorąc pod uwagę wczorajsze podbiegi. szło dosyć swobodnie, tempo bez większego piłowania.
nogi trochę obolałe, ale tego się spodziewałem aczkolwiek dopiero ok 14km mocniej były odczuwalne.
generalnie o było wiele lżej niż myślałem. i nawet się nie dłużyło.
Rolli, w następnym planie uwzględnij proszę temperaturę na cały tydzień
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY
800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY
800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
- Przemkurius
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3526
- Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
- Lokalizacja: Łódź
2km + abc + 6x60 p. 2'+ 4x150 p. 3' + 4km
Dobrze jest.
Dzisiaj wyszło zmęczenie po weekendowym bieganiu. Szczególnie na pośladkach czuje zakwasy. Czwórki też mam obolałe.
Szybkie 2km rozgrzewki (wyszło dzisiaj średnio po 4'45).
Tak samo szybko i dynamicznie abc (bo -1, a odczuwalna jeszcze niższa). I Lecim z mięskiem.
60m odczuciowo szybciej i lżej w porównaniu z poprzednim tygodniem. Tempo jednak ciut wolniejsze.
Tak samo kontrola kroku, kolan i pięty. Dzisiaj 2' przerwy idealne aby odpocząć i nie wytracić temperatury.
150m także lżej pod względnem zmęczenia. tempa też chyba ciut wolniej niż ostatnio
Dzisiaj za to lepiej szła kontrola kroku, jakoś tak bardziej nogi rozpuszczone. Większy luz. Jak w poprzedni poniedziałek po każdym powtórzeniu było podpieranie na kolanach, tak tutaj głębsze oddechy i od razu marsz.
Rozbieganie po 5'10. Już na bardzo zmęczonych nogach.
Reasumujac: dobry trening. Uwzględniając cały poprzedni tydzień (rekordowe 82,8km), dzisiaj było lekko. Pewnie jutro nie będę mógł się ruszyć, ale nie ma co marudzić.
Była duża poprawa pod względem fizycznego odczuwania treningu, noga też szła jakoś bez piłowania.
Do wiosny sporo czasu, cierpliwie pracujemy dalej.
Dobrze jest.
Dzisiaj wyszło zmęczenie po weekendowym bieganiu. Szczególnie na pośladkach czuje zakwasy. Czwórki też mam obolałe.
Szybkie 2km rozgrzewki (wyszło dzisiaj średnio po 4'45).
Tak samo szybko i dynamicznie abc (bo -1, a odczuwalna jeszcze niższa). I Lecim z mięskiem.
60m odczuciowo szybciej i lżej w porównaniu z poprzednim tygodniem. Tempo jednak ciut wolniejsze.
Tak samo kontrola kroku, kolan i pięty. Dzisiaj 2' przerwy idealne aby odpocząć i nie wytracić temperatury.
150m także lżej pod względnem zmęczenia. tempa też chyba ciut wolniej niż ostatnio
Dzisiaj za to lepiej szła kontrola kroku, jakoś tak bardziej nogi rozpuszczone. Większy luz. Jak w poprzedni poniedziałek po każdym powtórzeniu było podpieranie na kolanach, tak tutaj głębsze oddechy i od razu marsz.
Rozbieganie po 5'10. Już na bardzo zmęczonych nogach.
Reasumujac: dobry trening. Uwzględniając cały poprzedni tydzień (rekordowe 82,8km), dzisiaj było lekko. Pewnie jutro nie będę mógł się ruszyć, ale nie ma co marudzić.
Była duża poprawa pod względem fizycznego odczuwania treningu, noga też szła jakoś bez piłowania.
Do wiosny sporo czasu, cierpliwie pracujemy dalej.
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY
800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY
800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
- Przemkurius
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3526
- Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
- Lokalizacja: Łódź
2km + 4km po 4'00 + 2km
szybciej się nie dało. gdybym się nie ślizgał, to bym domknął.
non toper pada, co krok to uślizg. kawałek mojej pętli był czarny to i jeden kilometr domknąłem. bardziej się umęczyłem próbą wbicia się w tempo niż samym biegiem.
szybciej się nie dało. gdybym się nie ślizgał, to bym domknął.
non toper pada, co krok to uślizg. kawałek mojej pętli był czarny to i jeden kilometr domknąłem. bardziej się umęczyłem próbą wbicia się w tempo niż samym biegiem.
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY
800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY
800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
- Przemkurius
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3526
- Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
- Lokalizacja: Łódź
2km + 4km po 4'00 + 2km
Jeny, jaka orka. gorzej niż wczoraj.
chyba całą noc padało, chodniki całe białe i nieudeptane. jeszcze dodatkowo zaczęło sypać grubymi płatkami śniegu.
sam trening bardzo ciężki. zresztą widać po tętnie. aczkolwiek trasa pół na pół.
drugi km nawet nie próbowałem gonić, bo to było bez sensu. ślizgawka i jeszcze pod górkę.
po 2,5km tak mnie podlało mleczanem, że aż mi się wszystkiego odechciało. odczuciowo było solidnie powyżej progu na tym etapie.
końcówka już po czystym asfalcie, więc na spokojnie złapałem z 500m po 3:50, a następnie stopniowe wytracanie bo zaczął się sybir i podbieg.
no umęczyłem się dzisiaj solidnie.
Jeny, jaka orka. gorzej niż wczoraj.
chyba całą noc padało, chodniki całe białe i nieudeptane. jeszcze dodatkowo zaczęło sypać grubymi płatkami śniegu.
sam trening bardzo ciężki. zresztą widać po tętnie. aczkolwiek trasa pół na pół.
drugi km nawet nie próbowałem gonić, bo to było bez sensu. ślizgawka i jeszcze pod górkę.
po 2,5km tak mnie podlało mleczanem, że aż mi się wszystkiego odechciało. odczuciowo było solidnie powyżej progu na tym etapie.
końcówka już po czystym asfalcie, więc na spokojnie złapałem z 500m po 3:50, a następnie stopniowe wytracanie bo zaczął się sybir i podbieg.
no umęczyłem się dzisiaj solidnie.
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY
800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY
800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
- Przemkurius
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3526
- Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
- Lokalizacja: Łódź
trochę mnie tu nie było.
16.01
tutaj miało być pobiegane. ale pogoda tak się zesrała, że za zgodą Rolliego już odpuściłem.
w zamian zrobiłem FBW na gumach
17.01
trochę mobliności bioder
18.01
to co w sobotę, czyli siła na gumach
19.01
8km luźno
miało być 10, ale pogoda tak się zesrała, że dałem spokój.
ledwo wyszedłem z domu a już zaczęło sypać. z czasem się okazało, że to deszcz ze śniegiem. i to całkiem mocno, bo w 20minut ścieżka rowerowa zrobiła się biała.
bieg na przetarcie. próbowałem pracować nad krokiem, ale jakiś taki zesztywniały byłem. na początku okej, kadencja 159. ale im dalej w las tym bardziej nierówny wiek. dodatkowo jeszcze małe zakwasy mnie trzymają po gumach. zero luzu w nodze. jeszcze wszędzie są muldy, przez co bieganie też do najlżejszych nie należy.
na szczęście teraz temperatura ma być na plusie, to może chociaż chodniki będą odśnieżone.
16.01
tutaj miało być pobiegane. ale pogoda tak się zesrała, że za zgodą Rolliego już odpuściłem.
w zamian zrobiłem FBW na gumach
17.01
trochę mobliności bioder
18.01
to co w sobotę, czyli siła na gumach
19.01
8km luźno
miało być 10, ale pogoda tak się zesrała, że dałem spokój.
ledwo wyszedłem z domu a już zaczęło sypać. z czasem się okazało, że to deszcz ze śniegiem. i to całkiem mocno, bo w 20minut ścieżka rowerowa zrobiła się biała.
bieg na przetarcie. próbowałem pracować nad krokiem, ale jakiś taki zesztywniały byłem. na początku okej, kadencja 159. ale im dalej w las tym bardziej nierówny wiek. dodatkowo jeszcze małe zakwasy mnie trzymają po gumach. zero luzu w nodze. jeszcze wszędzie są muldy, przez co bieganie też do najlżejszych nie należy.
na szczęście teraz temperatura ma być na plusie, to może chociaż chodniki będą odśnieżone.
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY
800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY
800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
- Przemkurius
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3526
- Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
- Lokalizacja: Łódź
2km + 4km po 4'00 + 2km luźno
kurcze, inne bieganie jak chodniki czorne.
aczkolwiek nie wszędzie. w trakcie rozgrzewki rekonesans trasy. jedna prosta sporo w śniegu, ponieważ chodnik niczyj.
w trakcie rozruchu nogi już lżejsze niż wczoraj, ale i tak jakoś tak dziwnie było.
pierwszy km tradycyjnie na dogrzanie i złapanie rytmu kroku. drugi km trochę pod górkę i dwie zmiany strony ulicy aby uniknąć tego zalegającego śniegu. w trakcie trzeciego km ładny równy asfalt, patrzę na chwilowe a tam 3'45 więc ciut zwolniłem, ale złapałem fajny rytm. czwarty lekko z górki na początku końcówka pod górkę. i tak musiałem solidnie końcówkę odpuścić, bo większość czasu był o blisko 3'50/km.
fajny trening. może jednak nie będzie tak źle po moich alko wieczorach. bardziej niż sam bieg umęczyło mnie pilnowanie kroku. chyba jakoś to szło, skoro średnia długość kroku z tych czterech km to 1,48m.
dodatkowo wyszedł też zakwas na udach po wczorajszym śnieżnym biegu.
martwi mnie za to inna sprawa. prawa stopa krócej dotyka podłoża niż lewa i w sumie jest to wyczuwalne. uwage zwróciłem na to przeglądając statystyki garmina z treningu i na rozbieganiu się na tym skupiłem i faktycznie tak jest. nie wiem od czego to zależy, może od próby zmiany sposobu biegu. nie wiem.
kurcze, inne bieganie jak chodniki czorne.
aczkolwiek nie wszędzie. w trakcie rozgrzewki rekonesans trasy. jedna prosta sporo w śniegu, ponieważ chodnik niczyj.
w trakcie rozruchu nogi już lżejsze niż wczoraj, ale i tak jakoś tak dziwnie było.
pierwszy km tradycyjnie na dogrzanie i złapanie rytmu kroku. drugi km trochę pod górkę i dwie zmiany strony ulicy aby uniknąć tego zalegającego śniegu. w trakcie trzeciego km ładny równy asfalt, patrzę na chwilowe a tam 3'45 więc ciut zwolniłem, ale złapałem fajny rytm. czwarty lekko z górki na początku końcówka pod górkę. i tak musiałem solidnie końcówkę odpuścić, bo większość czasu był o blisko 3'50/km.
fajny trening. może jednak nie będzie tak źle po moich alko wieczorach. bardziej niż sam bieg umęczyło mnie pilnowanie kroku. chyba jakoś to szło, skoro średnia długość kroku z tych czterech km to 1,48m.
dodatkowo wyszedł też zakwas na udach po wczorajszym śnieżnym biegu.
martwi mnie za to inna sprawa. prawa stopa krócej dotyka podłoża niż lewa i w sumie jest to wyczuwalne. uwage zwróciłem na to przeglądając statystyki garmina z treningu i na rozbieganiu się na tym skupiłem i faktycznie tak jest. nie wiem od czego to zależy, może od próby zmiany sposobu biegu. nie wiem.
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY
800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY
800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
- Przemkurius
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3526
- Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
- Lokalizacja: Łódź
2km + 4km po 4'00 + 2km luźno
ślizgawka.
dlatego nie lubię biegać wieczorem. praca fizyczna ma to do siebie, że potrafi zmęczyć. dodatkowo dzień babci to też zeszło.
wyszedłem o 19:30. na termometrze 5 stopni a na asfalcie szklanka. !@#$%
generalnie zmęczony byłem. biegając o 19:30 mój organizm nie ma czasu się wyciszyć po bieganiu. serce w nocy niespokojnie pracuje przez co tętno spoczynkowe wariuje.
więc w ostateczności wstaje zmęczony. i jutro będzie tak samo.
sam bieg w sumie bez większej historii. próba pilnowania kroku i tempa. ale jakoś na trzecim km wszedłem w rytm to tak biegłem.
uda zakwaszone fest, bolały dobrze.
jutro wolne to może dojdę do siebie na sobotę.
ślizgawka.
dlatego nie lubię biegać wieczorem. praca fizyczna ma to do siebie, że potrafi zmęczyć. dodatkowo dzień babci to też zeszło.
wyszedłem o 19:30. na termometrze 5 stopni a na asfalcie szklanka. !@#$%
generalnie zmęczony byłem. biegając o 19:30 mój organizm nie ma czasu się wyciszyć po bieganiu. serce w nocy niespokojnie pracuje przez co tętno spoczynkowe wariuje.
więc w ostateczności wstaje zmęczony. i jutro będzie tak samo.
sam bieg w sumie bez większej historii. próba pilnowania kroku i tempa. ale jakoś na trzecim km wszedłem w rytm to tak biegłem.
uda zakwaszone fest, bolały dobrze.
jutro wolne to może dojdę do siebie na sobotę.
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY
800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY
800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
- Przemkurius
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3526
- Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
- Lokalizacja: Łódź
2km + 5km po 4'00 + 2km luźno
no nie jest dobrze, jak kończę ciągły na tętnie 197
mam kryzys. nie tyle fizyczny (chociaż trochę też) co mentalny. jakoś tak mi głowa trochę nie dojeżdża.
a co się dzisiaj stało, nie mam pojęcia.
jak na pierwszych 300m tętno wchodzi na poziom 160 to raczej nisko nie będzie.
5km na średnim 190 przy tempie 4'00? troszkę za dużo. ale o dziwo dzisiaj to 190 to nie było zdychanie, nawet w trakcie interwałów przy 190 potrafiłem gorzej znosić wysiłek.
po ostatnim km musiałem stanąć i się na kolanach podpierać bo zwyczajnie nie miałem siły. fakt faktem troszkę się ugotowałem, bo powinienem zamiast dwóch długich rękawów założyć jeden, ale 3 stopnie i deszcz potrafią być nieprzyjemne.
sam bieg to walka. jeszcze dodatkowo od 3km bieg z kolką. w trakcie czwartego kilometra miałem ochotę skończyć po 4. tak to jeszcze próbowałem jakimś rytmem biec i pilnować kroku. ostatni km to już byle przetrwać więc olałem pilnowanie kroku co widać po kadencji.
co do samej techniki: nie mam pojęcia ile czasu zajmie mi adaptacja, ale na razie dla mnie jest to nienaturalny ruch.
jeśli skupiam się na mocnym odbiciu to nie ma automatyzmu podniesienia kolana aby wydłużyć fazę przelotu i całe odbicie idzie w górę zamiast do przodu. no i nie umiem biec nie kręcąc nogami.
fajnie to już wygląda, skoro mogę biec po 5'00 i kadencji 158 czy 4'00 i kadencji 168. ale dłuższy bieg mnie męczy.
plus taki, ze powoli nogi same zaczynają działać w sposób automatyczny. ale brakuje ruchu to przodu zamiast do góry. średnie odchylenie pionowe według algorytmu garmina ani razu nie zeszło poniżej 10.
zmieniłem też trochę jadłospis. praktycznie wyeliminowałem pieczywo. przesiadłem się na gotowe musli (tak wiem, robione po swojemu lepsze ale liczy się wygoda) z miarką odżywki białkowej. uciąłem mięso z trzech kawałków na dwa. kombinuje, żeby jeszcze coś tam urwać i może dlatego nie dojeżdżam. waga na wczoraj to 73,9.
generalnie jest co robić.
no nie jest dobrze, jak kończę ciągły na tętnie 197
mam kryzys. nie tyle fizyczny (chociaż trochę też) co mentalny. jakoś tak mi głowa trochę nie dojeżdża.
a co się dzisiaj stało, nie mam pojęcia.
jak na pierwszych 300m tętno wchodzi na poziom 160 to raczej nisko nie będzie.
5km na średnim 190 przy tempie 4'00? troszkę za dużo. ale o dziwo dzisiaj to 190 to nie było zdychanie, nawet w trakcie interwałów przy 190 potrafiłem gorzej znosić wysiłek.
po ostatnim km musiałem stanąć i się na kolanach podpierać bo zwyczajnie nie miałem siły. fakt faktem troszkę się ugotowałem, bo powinienem zamiast dwóch długich rękawów założyć jeden, ale 3 stopnie i deszcz potrafią być nieprzyjemne.
sam bieg to walka. jeszcze dodatkowo od 3km bieg z kolką. w trakcie czwartego kilometra miałem ochotę skończyć po 4. tak to jeszcze próbowałem jakimś rytmem biec i pilnować kroku. ostatni km to już byle przetrwać więc olałem pilnowanie kroku co widać po kadencji.
co do samej techniki: nie mam pojęcia ile czasu zajmie mi adaptacja, ale na razie dla mnie jest to nienaturalny ruch.
jeśli skupiam się na mocnym odbiciu to nie ma automatyzmu podniesienia kolana aby wydłużyć fazę przelotu i całe odbicie idzie w górę zamiast do przodu. no i nie umiem biec nie kręcąc nogami.
fajnie to już wygląda, skoro mogę biec po 5'00 i kadencji 158 czy 4'00 i kadencji 168. ale dłuższy bieg mnie męczy.
plus taki, ze powoli nogi same zaczynają działać w sposób automatyczny. ale brakuje ruchu to przodu zamiast do góry. średnie odchylenie pionowe według algorytmu garmina ani razu nie zeszło poniżej 10.
zmieniłem też trochę jadłospis. praktycznie wyeliminowałem pieczywo. przesiadłem się na gotowe musli (tak wiem, robione po swojemu lepsze ale liczy się wygoda) z miarką odżywki białkowej. uciąłem mięso z trzech kawałków na dwa. kombinuje, żeby jeszcze coś tam urwać i może dlatego nie dojeżdżam. waga na wczoraj to 73,9.
generalnie jest co robić.
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY
800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY
800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
- Przemkurius
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3526
- Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
- Lokalizacja: Łódź
2km + abc + 6x30sek (bardzo szybko) p. 2' + 10km po 5'10
znowu śnieg.
30sek biegane bardzo mocno. może nawet za mocno. ale jak na warunki (leżący śnieg miejscami i breja) to dobre bieganie. na ostatnim już brakło mocy ewidentnie.
biegane 3 z górki i z wiatrem i 3 pod górkę i pod wiatr. żeby równo było. start lotny, żeby od razu wejść na prędkość.
generalnie ze sprintów jestem zadowolony. przerwa 2' była akurat.
dyszka bez większej historii. na początku musiałem wejść jakiś rytm. według stryd cały każdy kilometr w kadencji pomiędzy 161-163. czyli mniej więcej po połowie wszedłem w rytm wydłużenia kroku, skoro tempo poszło a kadencja została.
w sumie bez przygód rozbieganie.
tętno znowu wariuje. nawet w pewnym momencie stanąłem i liczyłem z zegarkiem tętno bo zacząłem podejrzewać, że może pas się popsuł. ale jest okej.
heh, niby tętno 170 a mnie się biegło odczuciowo jakbym ze 160 miał. dziwna sprawa.
znowu śnieg.
30sek biegane bardzo mocno. może nawet za mocno. ale jak na warunki (leżący śnieg miejscami i breja) to dobre bieganie. na ostatnim już brakło mocy ewidentnie.
biegane 3 z górki i z wiatrem i 3 pod górkę i pod wiatr. żeby równo było. start lotny, żeby od razu wejść na prędkość.
generalnie ze sprintów jestem zadowolony. przerwa 2' była akurat.
dyszka bez większej historii. na początku musiałem wejść jakiś rytm. według stryd cały każdy kilometr w kadencji pomiędzy 161-163. czyli mniej więcej po połowie wszedłem w rytm wydłużenia kroku, skoro tempo poszło a kadencja została.
w sumie bez przygód rozbieganie.
tętno znowu wariuje. nawet w pewnym momencie stanąłem i liczyłem z zegarkiem tętno bo zacząłem podejrzewać, że może pas się popsuł. ale jest okej.
heh, niby tętno 170 a mnie się biegło odczuciowo jakbym ze 160 miał. dziwna sprawa.
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY
800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY
800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
- Przemkurius
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3526
- Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
- Lokalizacja: Łódź
2km + abc + 6x60m + 4x150m + 2km
back on track. powoli powoli wraca forma.
warunki pogodowe gorsze niż wczoraj (zimny wiatr), lecz asfalt chociaż był czarny i bez leżącego śniegu.
na początek 2km rozgrzewki. wchodzi swobodnie po 5'07 i 4'56 przy kadencji 155 i 157. czyli dobry wynik, podoba mnie się.
później wrzucam abc na bardzo małych przerwach: skipy, wymachy, wieloskoki itd.
6x60m
bardzo fajne bieganie. wchodziło dosyć swobodnie bez większego piłowania. przerwy skracałem wedle samopoczucia.
4x150m
pierwsze powtórzenie aż w szoku byłem, że tak lekko poszło. lecz z każdym kolejnym moc spadała. ostatni to zaspałem i ruszałem z miejsca.
generalnie wszystkie powtórzenia lotne, już na pewnej prędkości. jak ktoś chce to może sobie na strydzie popatrzyć. https://www.stryd.com/powercenter/runs/6701463178772480
dzisiaj poszła solidna robota. mimo wczorajszych mocnych trzydziestek noga szła dzisiaj dosyć luźno. 60m dosyć spokojnie, bez większego spięcia. 150m znowu ciężej, pod koniec zaczynało trochę odcinać nogi i podlewać łydki mleczanem.
co do łydek: ewidentnie dawno nie biegałem nic szybkiego, bo łydki dzisiaj bolą podczas chodzenia.
jest okej, chwilowy kryzys przechodzi. zapewne organizm znowu potrzebował chwili czasu, żeby wejść w rytm pracy. krok też idzie coraz lepiej. pojawia sie pewien automatyzm, że nawet na zmęczonych nogach zaczyna się pojawiać ruch. jest on co prawda krótszy, ale jest jakiś progres.
back on track. powoli powoli wraca forma.
warunki pogodowe gorsze niż wczoraj (zimny wiatr), lecz asfalt chociaż był czarny i bez leżącego śniegu.
na początek 2km rozgrzewki. wchodzi swobodnie po 5'07 i 4'56 przy kadencji 155 i 157. czyli dobry wynik, podoba mnie się.
później wrzucam abc na bardzo małych przerwach: skipy, wymachy, wieloskoki itd.
6x60m
bardzo fajne bieganie. wchodziło dosyć swobodnie bez większego piłowania. przerwy skracałem wedle samopoczucia.
4x150m
pierwsze powtórzenie aż w szoku byłem, że tak lekko poszło. lecz z każdym kolejnym moc spadała. ostatni to zaspałem i ruszałem z miejsca.
generalnie wszystkie powtórzenia lotne, już na pewnej prędkości. jak ktoś chce to może sobie na strydzie popatrzyć. https://www.stryd.com/powercenter/runs/6701463178772480
dzisiaj poszła solidna robota. mimo wczorajszych mocnych trzydziestek noga szła dzisiaj dosyć luźno. 60m dosyć spokojnie, bez większego spięcia. 150m znowu ciężej, pod koniec zaczynało trochę odcinać nogi i podlewać łydki mleczanem.
co do łydek: ewidentnie dawno nie biegałem nic szybkiego, bo łydki dzisiaj bolą podczas chodzenia.
jest okej, chwilowy kryzys przechodzi. zapewne organizm znowu potrzebował chwili czasu, żeby wejść w rytm pracy. krok też idzie coraz lepiej. pojawia sie pewien automatyzm, że nawet na zmęczonych nogach zaczyna się pojawiać ruch. jest on co prawda krótszy, ale jest jakiś progres.
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY
800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY
800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
- Przemkurius
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3526
- Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
- Lokalizacja: Łódź
2km + 4km po 4'00 + 2km luźno
noga się zaadaptowała, organizm tak średnio.
średnie tętno z 4km 179, gdzie w sobotę z 5km było 190
nogi dzisiaj bolały. niedziela i poniedziałek zdecydowanie siedzą w kopytach, szczególnie w łydkach.
2km rozgrzewkowe bez większego piłowania, na spokojnie. żeby znowu tętno w kosmos nie wyjebało.
samo mięsko bez większych problemów w sumie. na drugim km praktycznie cały czas pod dosyć spory wiatr. dodatkowo jeszcze lekka górka plus leżący śnieg, dlatego się nie udało. ta sama historia na czwartym pod koniec, jakieś 500m. tylko tutaj już ostatnie 50m odpuściłem, bo weszłoby może w 3'55-56.
dzisiaj za to przy tętnie ok 182 coś tam zaczynałem czuć w nogach jakiś taki delikatny ciężar, gdzie ostatnio przy 195 tego nie czułem. ale biorę pod uwagę obolałość nóg.
noga też się fajnie adaptuje. bieganie po 4'00 bez uczucia machania. pierwszy km na kadencji 169, a reszta 171, 172, 173. pod tym względem jest lepiej, aczkolwiek pod koniec jak czuć już zmęczenie to automatycznie skracam krok. ale skoro to wyłapuje to jest dobrze.
przy okazji pytanie do strydowców: można gdzieś znaleźć długość kroku? bo tym cyferkom w garminie to średnio ufam.
generalnie życie to rollercoster. ciągła walka. a najgorsze jest to, że widzisz jak bliska osoba cierpi a ty nie możesz jej pomóc, bo zwyczajnie się nie da.
miłego dnia.
noga się zaadaptowała, organizm tak średnio.
średnie tętno z 4km 179, gdzie w sobotę z 5km było 190
nogi dzisiaj bolały. niedziela i poniedziałek zdecydowanie siedzą w kopytach, szczególnie w łydkach.
2km rozgrzewkowe bez większego piłowania, na spokojnie. żeby znowu tętno w kosmos nie wyjebało.
samo mięsko bez większych problemów w sumie. na drugim km praktycznie cały czas pod dosyć spory wiatr. dodatkowo jeszcze lekka górka plus leżący śnieg, dlatego się nie udało. ta sama historia na czwartym pod koniec, jakieś 500m. tylko tutaj już ostatnie 50m odpuściłem, bo weszłoby może w 3'55-56.
dzisiaj za to przy tętnie ok 182 coś tam zaczynałem czuć w nogach jakiś taki delikatny ciężar, gdzie ostatnio przy 195 tego nie czułem. ale biorę pod uwagę obolałość nóg.
noga też się fajnie adaptuje. bieganie po 4'00 bez uczucia machania. pierwszy km na kadencji 169, a reszta 171, 172, 173. pod tym względem jest lepiej, aczkolwiek pod koniec jak czuć już zmęczenie to automatycznie skracam krok. ale skoro to wyłapuje to jest dobrze.
przy okazji pytanie do strydowców: można gdzieś znaleźć długość kroku? bo tym cyferkom w garminie to średnio ufam.
generalnie życie to rollercoster. ciągła walka. a najgorsze jest to, że widzisz jak bliska osoba cierpi a ty nie możesz jej pomóc, bo zwyczajnie się nie da.
miłego dnia.
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY
800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY
800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
- Przemkurius
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3526
- Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
- Lokalizacja: Łódź
25x 30"/30"
mroźno. pogoda nie na takie bieganie.
nie wrzucam cyferek czy obrazków, tylko link do stryda. przy takim treningu wydaje mi się bardziej wiarygodny niż cyferki garmina -> https://www.stryd.com/powercenter/runs/5290681748619264
nie będę ukrywał. strasznie mi się nie chciało. w głowie było tylko odfajkowanie jednostki i do domu. spałem 8h i wstałem zmęczony
łydki dalej bolą. mimo, że wczoraj wjechał już roller. uda nawet okej, bez większych problemów.
tempo na dziś było życzeniowe. jak się dało szybciej pobiec, to biegłem szybciej. jak się nie dało, to nie piłowałem za wszelką cenę. mimo wszystko starałem się kręcić koło tempa 3'10 - 3'20. oczywiście mówię o chwilowym, bo średnie zawsze wchodzi mniej. mimo tego, że starałem się ruszać te 2-3sekundy wcześniej, żeby szybciej wejść na prędkość.
aura mrozu zdecydowanie nie pomagała. 2km rozgrzewki, abc byle jak w sumie (głównie skupiłem się na skipach i wymachach). 3x jakaś przebieżka i ruszam.
pierwsze 10sztuk było mi zimno. nie mogłem się dogrzać. później było już lepiej. tempo samego biegu okazało się chyba okej, bo ok 16 czy 17 powtórzenia uda zrobiły sie ciężkie i pojawił się pierwszy mleczan. i do końca sie tak już bujałem. ciut szybciej, ciut wolniej do pod górkę.
nie ma się co nad tym wszystkim rozwodzić. są lepsze dni i gorsze. biorąc pod uwagę warunki było okej. mógłbym mieć ciut większy luz w nogach, ale wszystkiego mieć nie można.
mroźno. pogoda nie na takie bieganie.
nie wrzucam cyferek czy obrazków, tylko link do stryda. przy takim treningu wydaje mi się bardziej wiarygodny niż cyferki garmina -> https://www.stryd.com/powercenter/runs/5290681748619264
nie będę ukrywał. strasznie mi się nie chciało. w głowie było tylko odfajkowanie jednostki i do domu. spałem 8h i wstałem zmęczony
łydki dalej bolą. mimo, że wczoraj wjechał już roller. uda nawet okej, bez większych problemów.
tempo na dziś było życzeniowe. jak się dało szybciej pobiec, to biegłem szybciej. jak się nie dało, to nie piłowałem za wszelką cenę. mimo wszystko starałem się kręcić koło tempa 3'10 - 3'20. oczywiście mówię o chwilowym, bo średnie zawsze wchodzi mniej. mimo tego, że starałem się ruszać te 2-3sekundy wcześniej, żeby szybciej wejść na prędkość.
aura mrozu zdecydowanie nie pomagała. 2km rozgrzewki, abc byle jak w sumie (głównie skupiłem się na skipach i wymachach). 3x jakaś przebieżka i ruszam.
pierwsze 10sztuk było mi zimno. nie mogłem się dogrzać. później było już lepiej. tempo samego biegu okazało się chyba okej, bo ok 16 czy 17 powtórzenia uda zrobiły sie ciężkie i pojawił się pierwszy mleczan. i do końca sie tak już bujałem. ciut szybciej, ciut wolniej do pod górkę.
nie ma się co nad tym wszystkim rozwodzić. są lepsze dni i gorsze. biorąc pod uwagę warunki było okej. mógłbym mieć ciut większy luz w nogach, ale wszystkiego mieć nie można.
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY
800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY
800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
- Przemkurius
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3526
- Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
- Lokalizacja: Łódź
śnieżna siła biegowa 12km po 5'00
no dajcie spokój. ostatni raz w takich warunkach to chyba na zimowym obozie z 15lat temu biegałem.
jak przyjemny trening to był, niech świadczy o tym tętno.
całą bitą godzinę śnieg w twarz. ciężki, mokry śnieg. w pewnym momencie lepiej się biegało po zaśnieżonym chodniku niż po lekko przysypanej ścieżce rowerowej.
a wczoraj miałem zrobić sobie siłę na gumach razem z moblinością. zwyczajnie zapomniałem. waga wczoraj pokazała 73.3kg, więc zrobiłem sobie mały cheat day. wieczorkiem pojadłem trochę faworków, wypiłem dwa heinekeny 0,0% (pozdro Siedlak! ) i poszedłem spać.
może i dobrze, że nic wczoraj nie zrobiłem. dzisiaj już po 6km czwóreczki były lekko podmęczone, a gdzie tu drugie tyle zrobić. ale jakoś poszło.
na początku krok jakoś szedł ale im więcej śniegu leżało tym większy uślizg się pojawiał. aczkolwiek pegasusy 36 spisały się bardzo dobrze.
jak patrze na to co się dzieje, to zaczynam się na poważnie zastanawiać nad licencją polskiego związku przeciągania liny aby chodzić na mechanika w taką pogodę.
no dajcie spokój. ostatni raz w takich warunkach to chyba na zimowym obozie z 15lat temu biegałem.
jak przyjemny trening to był, niech świadczy o tym tętno.
całą bitą godzinę śnieg w twarz. ciężki, mokry śnieg. w pewnym momencie lepiej się biegało po zaśnieżonym chodniku niż po lekko przysypanej ścieżce rowerowej.
a wczoraj miałem zrobić sobie siłę na gumach razem z moblinością. zwyczajnie zapomniałem. waga wczoraj pokazała 73.3kg, więc zrobiłem sobie mały cheat day. wieczorkiem pojadłem trochę faworków, wypiłem dwa heinekeny 0,0% (pozdro Siedlak! ) i poszedłem spać.
może i dobrze, że nic wczoraj nie zrobiłem. dzisiaj już po 6km czwóreczki były lekko podmęczone, a gdzie tu drugie tyle zrobić. ale jakoś poszło.
na początku krok jakoś szedł ale im więcej śniegu leżało tym większy uślizg się pojawiał. aczkolwiek pegasusy 36 spisały się bardzo dobrze.
jak patrze na to co się dzieje, to zaczynam się na poważnie zastanawiać nad licencją polskiego związku przeciągania liny aby chodzić na mechanika w taką pogodę.
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY
800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY
800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022