Nie wiem czy przebywanie na wysokości ma tu cokolwiek do rzeczy i jakikolwiek związek. Nie słyszałem o takich przypadkach. Sporo przebywałem na dużych wysokościach, przerabiałem na sobie ciężką deteriorację powiązaną z koniecznością wykonania dużego wysiłku (zwłaszcza oddechowego) , miałem też do czynienia z ludźmi z chorobą wysokościową, którzy musieli podejmować spore wysiłki - nic takiego nie miało miejsca. Przy przechodzeniu Covid 19 nie miałem też żadnych problemów płucnych, oddechowych, zero kaszlu. Ale za to dwa tygodnie przed chorobą miałem wrażenie jakbym miał poparzony język. Dziwne uczucie i po chorobie mi to nie przechodzi. Przestała mi smakować kawa co dla nałogowca jest przypadkiem mentalnie trudnym. Białe wino też ma dziwny smak, no nie idzie tego pić.yaaceek pisze:Fajne informację. Dzięki. Poczytałem jeszcze o tym. Tylko te bóle nerek. Będąc na wysokości ani osobiście tego nie poczułem, anie nie słyszałem u innych. Może byłem za nisko i za krótko (4tyś). Nie przypominam sobie, że bym też czytał o takich objawach jak ból "pleców", "nerek" w literaturze górskiej (ech Ci alpiniści i himalaiści). Ciekawe jak po przebytej chorobie wygląda poziom erytrocytów.Rolli pisze:Po prostu reakcja organizmu na niedobór tlenu spowodowane niewydalnoscia płuc... I jeżeli nerki pracują na bardzo wysokich obrotach, to moga wywołać bóle.
Wznowienie treningów po przebytym stwierdzonym Covid 19
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
@mihumor, smak wraca, szybciej lub wolniej ale wraca, ale interesuje mnie to pieczenie języka. To był cały język, czy miejscowo piekło?
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
Przednia część od góry i czubek. Czasem takie wrażenie jakbym przed chwila baterie płaską sprawdził językiem a czasem jakbym ze dwa dni temu go sobie solidnie wrzątkiem poparzył. Jedno albo drugie uczucie cały czas. Kawa przestała mi smakować po chorobie. Piję ale kompletny brak przyjemności. Jak żyć? Tuska wina.Skoor pisze:@mihumor, smak wraca, szybciej lub wolniej ale wraca, ale interesuje mnie to pieczenie języka. To był cały język, czy miejscowo piekło?
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
- Przemkurius
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3584
- Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
- Lokalizacja: Łódź
A czy masz plamki w tym miejscu, gdzie masz uczucie poparzenia?mihumor pisze:Przednia część od góry i czubek. Czasem takie wrażenie jakbym przed chwila baterie płaską sprawdził językiem a czasem jakbym ze dwa dni temu go sobie solidnie wrzątkiem poparzył. Jedno albo drugie uczucie cały czas.Skoor pisze:@mihumor, smak wraca, szybciej lub wolniej ale wraca, ale interesuje mnie to pieczenie języka. To był cały język, czy miejscowo piekło?
[url=viewtopic.php?t=60705]BLOG[/url]
[url=viewtopic.php?t=60706]KOMENTSY[/url]
800m: 2:11.97 - 06.22
1000m: 2:49.94 - 06.22
1609m: 5:03.80 - 06.22
3000m: 10:23.18 - 12.20
5km: 17:39 - 09.22
10km: 38:12 - 05.24
15km: 57:50 - 11.24
HM: 1:19:06 - 02.25
[url=viewtopic.php?t=60706]KOMENTSY[/url]
800m: 2:11.97 - 06.22
1000m: 2:49.94 - 06.22
1609m: 5:03.80 - 06.22
3000m: 10:23.18 - 12.20
5km: 17:39 - 09.22
10km: 38:12 - 05.24
15km: 57:50 - 11.24
HM: 1:19:06 - 02.25
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Nie... To z pewnością Trzaskowski... Łykaj kofeinę w tabsachmihumor pisze:Przednia część od góry i czubek. Czasem takie wrażenie jakbym przed chwila baterie płaską sprawdził językiem a czasem jakbym ze dwa dni temu go sobie solidnie wrzątkiem poparzył. Jedno albo drugie uczucie cały czas. Kawa przestała mi smakować po chorobie. Piję ale kompletny brak przyjemności. Jak żyć? Tuska wina.Skoor pisze:@mihumor, smak wraca, szybciej lub wolniej ale wraca, ale interesuje mnie to pieczenie języka. To był cały język, czy miejscowo piekło?

Miałem dziś pacjenta z podobnymi objawami więc się zaciekawiłem.

- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
NiePrzemkurius pisze:A czy masz plamki w tym miejscu, gdzie masz uczucie poparzenia?mihumor pisze:Przednia część od góry i czubek. Czasem takie wrażenie jakbym przed chwila baterie płaską sprawdził językiem a czasem jakbym ze dwa dni temu go sobie solidnie wrzątkiem poparzył. Jedno albo drugie uczucie cały czas.Skoor pisze:@mihumor, smak wraca, szybciej lub wolniej ale wraca, ale interesuje mnie to pieczenie języka. To był cały język, czy miejscowo piekło?
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
-
- Stary Wyga
- Posty: 238
- Rejestracja: 28 mar 2018, 15:25
- Życiówka na 10k: 0:40:38s
- Życiówka w maratonie: brak
U mnie sytuacja wygląda jeszcze inaczej i ciekawiej. Pod koniec października nieco mnie rozłożyło tzn. bóle głowy, lekkie osłabienie i w zasadzie to tyle. Skończyło się na teleporadzie gdzie otrzymałem bodajże 5 dni L4. Testu nie miałem, jednak pani doktor zapowiedziała, że jak objawy nie ustąpią do końca wolnego to zleci mi test. Ból głowy przypominał ten zatokowy, jednak był lżejszy. Szybko minął. Wróciłem do pracy, jednak pojawił się suchy kaszel - głównie rano i wieczorem i uczucie jakby coś drażniło moją krtań. Żadnej gorączki czy bóli mięśni w trakcie L4 i po. Kaszel tłumaczyłem sobie nadwrażliwością oskrzeli po infekcji, bo najbardziej pod to mi pasowało. To samo mija po czasami długim czasie. Z biegiem czasu żonę zaczęło coś rozkładać. Zaczęło się od zatok ( co u niej jest typowe w tym okresie ) jednak po paru dniach mi stwierdza, że traci węch i smak. Dostała od lekarza zlecenie na test. Wynik - jak najbardziej pozytywny. No i się zaczęło 17 dni "kwatery" dla mnie i syna. Każdy biegacz chyba wie jakie to uczucie - nie wspomnę o idiotycznej aplikacji
Po ok tygodniu gdy kaszel dalej mnie męczył stwierdziłem, że zasięgnę teleporady. Tutaj nieco podszedłem do tego taktycznie - wynik pozytywny skrócił by mi siedzenie w domu, oraz to, że już drugi raz nie szedł bym na kwarantanne - a pracuję w dość dużym zakładzie, gdzie były i są dalej przypadki covidu ( czasami ukrywane ) lub nie potwierdzane testem bo ludzie nie chcą iść do lekarza. Otrzymałem zlecenie na test, jako że przebywam z "pozytywną" żoną oraz dostałem antybiotyk by wyleczyć kaszel
Wynik testu wyszedł mi nierozstrzygający
Jak stwierdziła moja lekarka - taki wynik świadczy o schyłku mojego zakażenia wirusem i drugi test najpewniej wyjdzie już negatywny, więc z reguły nie dają zlecenia na kolejny test. Jednak nieco się uparłem na kolejny test. Wynik kolejnego testu - pozytywny
I tu moje zaskoczenie. Myślałem, że to ja zaraziłem żonę, ponieważ żona nie pracuje więc nie ma zbytnio styczności z ludzmi przez dłuższy czas. Kwarantanna zmieniła się na izolację. Aktualnie powoli kończę izolację - zostało parę dni. Czuje się dobrze. Tak się czułem przez cały okres kwarantanny i izolacji. Temperatura w normie, codziennie rowerek stacjonarny, co drugi dzień rozciąganie, oraz codziennie trochę pompek. Kaszel sporadyczny i bardziej mokry - odkrztuszam wydzielinę. Zastanawiają mnie jedynie pompki. Otóż przed całą pandemią zawsze byłem w stanie jednorazowo zrobić ich 50 ( kiedyś pompki robiłem nałogowo stąd taka liczba - coś tam zostało w rękach ), teraz gdy robię jednorazowo to na ogół dociągam do 35. Może 40 jeszcze by jakoś dało radę. I teraz pytanie czy covid spowodował u mnie taki spadek wydolności i siły, czy to jednak naturalna utrata siły w rękach, bo pompki odstawiłem na bok odkąd zacząłem biegać. Jednak tak jak mówię, czasami mnie naszło na test pompek i 50 dawało radę. Zaraz po zakończeniu izolacji pójdę zrobić lekki trening biegowy - 5 km na początek i zobaczymy jak organizm. Dla dodania smaczku dodam, że syn 5 latek też miał test i jemu wyszedł negatywny 
Syn już sporo wcześniej wylądował u lekarza z powodu mokrego kaszlu ( jest alergikiem i często taki kaszel ma na tym podłożu ). Antybiotyk nie pomógł, ale pomogły leki antyhistaminowe. Żona - no cóż izolację zakończyła ale prawie wypluwa płuca wieczorem i w nocy, bo ciężko jej odkrztusić gęstą wydzielinę. Cały ten covid to jedna wielka zagadka. Według mnie każdy bądź większość przez to przejdzie - z testem lub bez - bez znaczenia.





Syn już sporo wcześniej wylądował u lekarza z powodu mokrego kaszlu ( jest alergikiem i często taki kaszel ma na tym podłożu ). Antybiotyk nie pomógł, ale pomogły leki antyhistaminowe. Żona - no cóż izolację zakończyła ale prawie wypluwa płuca wieczorem i w nocy, bo ciężko jej odkrztusić gęstą wydzielinę. Cały ten covid to jedna wielka zagadka. Według mnie każdy bądź większość przez to przejdzie - z testem lub bez - bez znaczenia.
5K - 18.57.3, 10K - 39.34 , 15K - 1.03.50, HM - 1.30.53, M - 3.28.47.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 452
- Rejestracja: 13 mar 2013, 15:19
- Życiówka na 10k: 36:51
- Życiówka w maratonie: 2:51
- Lokalizacja: Biłgoraj
Tez miałem mrowienie na języku. Czasami tak miewam na początku, lub przed chorobą.Skoor pisze:@mihumor, smak wraca, szybciej lub wolniej ale wraca, ale interesuje mnie to pieczenie języka. To był cały język, czy miejscowo piekło?
IM 9:40
1/2IM 4:31
1/4IM 2:05
Ol 02:07:26
Ultra 6h 70km
M 2:48
HM 1:18
1/2IM 4:31
1/4IM 2:05
Ol 02:07:26
Ultra 6h 70km
M 2:48
HM 1:18
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 8
- Rejestracja: 07 kwie 2020, 13:11
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Covid przechodziłem raczej łagodnie. Przez 3 dni objawy w postaci gorączki, zmęczenia, senności. Później utrata węchu i smaku. Oficjalnego potwierdzenia pozytywnym wynikiem nie miałem. Lekarz w trakcie teleporady stwierdził, że z uwagi na przedstawione objawy i bliski kontakt z osobami z pozytywnym wynikiem, wysyłanie na test mija się z celem. Odbyłem samoizolację. Po około 4-5 dniach od pojawienia się pierwszych objawów czułem się już dobrze, pozostał tylko brak węchu i smaku.
Wróciłem do biegania. Pomiędzy ostatnim treningiem przerwa 17 dni. Przez ostatni rok biegałem 4x w tygodniu, około 35-45 kilometrów tygodniowo. Przed chorobą tempo spokojnych (komfortowych) wybiegań w okolicy 5:35-5:40 na kilometr.
Po powrocie? Tragedia... Intuicyjnie zwolniłem i nie miałem w planach wracać do dotychczasowej objętości, ale nie spodziewałem się, że po 30 minutach biegu (który uznałbym miesiąc temu za bardzo wolny) będę czuł zmęczenie, a tętno wyskoczy na poziom, który dotychczas widywałem podczas biegów tempowych. Oczywiście, z każdym kolejnym razem było nieco lepiej, ale nadal jest słabo. Czuję się jak ponad rok temu, kiedy zaczynałem regularnie biegać. Komfortowe tempo to nie dotychczasowe 5:35, a raczej 6:05. Na razie nie jest mi w głowie przyspieszyć, dotychczasowe próby doprowadziły mnie do przekonania, że to chyba jeszcze nie czas.
Wróciłem do biegania. Pomiędzy ostatnim treningiem przerwa 17 dni. Przez ostatni rok biegałem 4x w tygodniu, około 35-45 kilometrów tygodniowo. Przed chorobą tempo spokojnych (komfortowych) wybiegań w okolicy 5:35-5:40 na kilometr.
Po powrocie? Tragedia... Intuicyjnie zwolniłem i nie miałem w planach wracać do dotychczasowej objętości, ale nie spodziewałem się, że po 30 minutach biegu (który uznałbym miesiąc temu za bardzo wolny) będę czuł zmęczenie, a tętno wyskoczy na poziom, który dotychczas widywałem podczas biegów tempowych. Oczywiście, z każdym kolejnym razem było nieco lepiej, ale nadal jest słabo. Czuję się jak ponad rok temu, kiedy zaczynałem regularnie biegać. Komfortowe tempo to nie dotychczasowe 5:35, a raczej 6:05. Na razie nie jest mi w głowie przyspieszyć, dotychczasowe próby doprowadziły mnie do przekonania, że to chyba jeszcze nie czas.
-
- Stary Wyga
- Posty: 238
- Rejestracja: 28 mar 2018, 15:25
- Życiówka na 10k: 0:40:38s
- Życiówka w maratonie: brak
Dzisiaj odbyłem moje pierwsze pocovidowe bieganie. Przerwy od biegania miałem niecałe 3 tygodnie. Na początek po asfalcie zaplanowałem 5km. Tempo miało być sprawą drugorzędną. Zacząłem się okazało dość żwawo, pierwsze dwa kilometry po 4.12, później już było tylko gorzej. Szybko dopadła mnie kolka ( to też efekt zbyt krótkiego czasu po obiedzie ). Po trzech kilometrach chciałem już skończyć i iść do domu. 3 km to już tempo 4:24, 4 km wypadł w 4:23, ostatni już się sprężyłem i udało się w 4:16. Natomiast nie tempo i czas w tym najgorsze, ale odczucia. Po prostu nawet gdybym chciał, nie było z czego przyśpieszyć. Mięśniowo czułem się dobrze ( podczas izolacji jeździłem na stacjonarnym rowerze ) ale wydolnościowo kaplica. Na dodatek tętno szybko skoczyło do ok.193 uderzeń, a max. osiągnęło 199. I tu widać, że organizm dostał popalić podczas tej przerwy. Taki poziom tętna wcześniej osiągałem jak biegałem 5km poniżej 4min/km. Dzisiejsze moje średnie tempo 4:18 powinno u mnie dźwigać tętno do ok.185, max.190 ud. Jutro chcę zrobić 5km ale tym razem w terenie i spokojnym tempem ok.5min/km. Nic innego oprócz spokojnych treningów nie przychodzi mi do głowy. Spokojnie, systematycznie pracować nad wydolnością. Zaznaczę, że covid u mnie praktycznie nie dawał żadnych oznak.
5K - 18.57.3, 10K - 39.34 , 15K - 1.03.50, HM - 1.30.53, M - 3.28.47.
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
Ale co to miało być? Zacząłeś po 4.12 czyli szybszym tempem niż twoja życiówka z połówki. Nie trzeba być po chorobie by się taka próbą zmęczyć i sfrustrować. Ja nawet będąc w treningu i w formie z bieganiem 5km w tempie życiówki w HM to raczej mam spory problem i to jest bardzo solidne i bardzo męczące bieganie. I zapewne nie jestem w takim czymś odosobniony. Powinieneś pobiegać chyba raczej tempem o minutę wolniejszym z 10km i oceniać straty i szkody np tego typu próby. Dosyć nieroztropne postępowanie
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6526
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
Heh, no dokładnie, to samo pomyślałam.mihumor pisze:Ale co to miało być? Zacząłeś po 4.12 czyli szybszym tempem niż twoja życiówka z połówki. Nie trzeba być po chorobie by się taka próbą zmęczyć i sfrustrować.
Co więcej, nie trzeba być po chorobie, ale po przerwie od aktywności wolnym biegiem można się zmęczyć i nie będzie w tym nic dziwnego, a na robienie sprawdzianu to moment mało odpowiedni ...
-
- Stary Wyga
- Posty: 238
- Rejestracja: 28 mar 2018, 15:25
- Życiówka na 10k: 0:40:38s
- Życiówka w maratonie: brak
Jeśli chodzi o takie tempo to nie jest to jakiś problem jeśli jest się cały czas w cyklu biegowym. Nie chcę teraz rozmyślać czy gorzej wpłynęła na mnie taka pauza czy covid - nie ma to dla mnie znaczenia w tej chwili. Owszem poniosło mnie wczoraj i jestem tego świadomy. Kolejne biegi będą dużo spokojniejsze. Ok miesiąc przed "zachorowaniem" na covid brałem udział w wirtualnym biegu na 5km i bez jakiejś tam ponad siły spiny wyrobiłem się w sub 20. Jednak nie ma co porównywać tamtego czasu do sytuacji obecnej. Dużo czasu do wiosny na spokojne budowanie formy. A co przyniesie wiosna w zakresie obostrzeń to wiedzą chyba tylko nasi " rządzący".
5K - 18.57.3, 10K - 39.34 , 15K - 1.03.50, HM - 1.30.53, M - 3.28.47.
- keiw
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 8915
- Rejestracja: 12 paź 2014, 14:32
- Lokalizacja: Szczecin
Ale ty nie byłeś w "cyklu".
Nawet po roztrenowaniu zdrowa osoba nie powinna tak zaczynać. Po chorobie to po prostu niezbyt rozsądne ale to już domena uświadamiania pewnego Marka.
Wysłane z mojego Pixel 5 .
Nawet po roztrenowaniu zdrowa osoba nie powinna tak zaczynać. Po chorobie to po prostu niezbyt rozsądne ale to już domena uświadamiania pewnego Marka.
Wysłane z mojego Pixel 5 .
Mój Blog "Luźne wpisy"
Mój Blog "Luźne wpisy" - Komentarze
Zrzucone w biegu kilogramy, cierpliwie czekają w lodówce.
Mój Blog "Luźne wpisy" - Komentarze
Zrzucone w biegu kilogramy, cierpliwie czekają w lodówce.
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6526
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
To samo chciałam napisać, jak robisz przerwę, 3, 5 czy 15 dni to wypadasz z cyklu, proste. A im dłuższa przerwa, tym dłużej się wraca.
Więc jeśli mogę coś doradzić, to biegaj sobie na razie tak po prostu, bez zegarka nawet, w strefie komfortu. I tak ze dwa tygodnie.
Więc jeśli mogę coś doradzić, to biegaj sobie na razie tak po prostu, bez zegarka nawet, w strefie komfortu. I tak ze dwa tygodnie.