Dlaczego to tyle trwa?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2043
- Rejestracja: 18 lut 2017, 09:29
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Pytanie, czy nie jesteś po prostu zbyt niecierpliwy? Jak będziesz robił rewolucje w treningu co 4-5 miesięcy, to raczej ciężko będzie ocenić trening. Czy jak w lutym nie będzie zadowalających efektów, rzucisz się na objętość 150 km/tydzień?
- Mossar
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1636
- Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19
To na pewno dobra uwaga, bo niecierpliwość to moje drugie imię Ale raczej nie będa to zmiany drastyczne, a raczej spokojne dochodzenie do tych intensywniejszych treningów. Kilometraz też zwiększam ślimaczym tempem.
Zresztą cały czas u mnie papierkiem lakmusowym jest lewa stopa. Wystarczy, że troche przesadzę i zaczynam czuć podeszwe stopy - wtedy zwykle luzuję i w ten sposób raczej ciężko mi wprowadzić znaczące zmiany. I tez to "widmo lewej sopy" trochę nie pozwala mi się rozkręcić.
Zresztą cały czas u mnie papierkiem lakmusowym jest lewa stopa. Wystarczy, że troche przesadzę i zaczynam czuć podeszwe stopy - wtedy zwykle luzuję i w ten sposób raczej ciężko mi wprowadzić znaczące zmiany. I tez to "widmo lewej sopy" trochę nie pozwala mi się rozkręcić.
viewtopic.php?p=1087487#p1087487 - Komentarze
- bezuszny
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1540
- Rejestracja: 06 wrz 2017, 21:23
- Życiówka na 10k: 39:51
- Życiówka w maratonie: 3:13:48
- Lokalizacja: Holandia
Chyba się zgodzę z Krzyśkiem.
Z moich obserwacji, na początku do szybkiego postępu zazwyczaj wystarczają proste metody.
Jako baza oczywiście przyda się trochę wolniejszego klepania kilometrów, ale do tego warto dołożyć szybkość (np. przebieżki), siłę biegową (np. podbiegi), do tego trochę ćwiczeń na core i jesteśmy w domu. U mnie doszło jeszcze zrzucenie kilogramów i na początku postęp był bardzo szybki. Choć fakt, w dzieciństwie byłem dość aktywny, więc miałem już pewien handicap. Trudniej z postępami robi się dopiero później.
Po kilku miesiącach regularnego treningu powinieneś widzieć już solidne efekty. Myślę, że jesteś na dobrej drodze. Trzymam kciuki!
Z moich obserwacji, na początku do szybkiego postępu zazwyczaj wystarczają proste metody.
Jako baza oczywiście przyda się trochę wolniejszego klepania kilometrów, ale do tego warto dołożyć szybkość (np. przebieżki), siłę biegową (np. podbiegi), do tego trochę ćwiczeń na core i jesteśmy w domu. U mnie doszło jeszcze zrzucenie kilogramów i na początku postęp był bardzo szybki. Choć fakt, w dzieciństwie byłem dość aktywny, więc miałem już pewien handicap. Trudniej z postępami robi się dopiero później.
Po kilku miesiącach regularnego treningu powinieneś widzieć już solidne efekty. Myślę, że jesteś na dobrej drodze. Trzymam kciuki!
5 - 19:20 (Amsterdam, 17.10.2020)
10 - 39:51 (Leiden Marathon, 10.10.2021)
HM - 1:29:27 (Berliner Halbmarathon, 03.04.2022)
M - 3:13:48 (Rotterdam Marathon, 24.10.2021)
10 - 39:51 (Leiden Marathon, 10.10.2021)
HM - 1:29:27 (Berliner Halbmarathon, 03.04.2022)
M - 3:13:48 (Rotterdam Marathon, 24.10.2021)
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12928
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Amator w przedziale wiekowym 30-40 powinien "od zera do bohatera" zrobić piątkę poniżej 20 minut. A po sezonie zakręcić się wokół 40 minut. Jeżeli tak się nie dzieje, to niecierpliwość staje się uzasadniona. Co jest ze mną nie tak? Takie pytanie jak najbardziej można postawić, a próba znalezienia odpowiedzi powinna stać się priorytetem.
- Mossar
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1636
- Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19
Stąd też tytuł mojego bloga i w sumie ten temat, tym bardziej, że w styczniu wszystko wskazywało na to, że dopiero się rozpędzam i 22 czy 21 na piątkę to kwestia czasu.
Jednakże nie zgodzę się z Tobą do końca z tym, że "niecierpliwość staje się uzasadniona", bo właśnie ta niecierpliwość najprawdopodobniej powoduje, że nie jestem aktualnie na poziomie ~21 min. Niecierpliwość i chęć szybciej-więcej* wybiła mnie z rytmu wykluczając mnie z jakiegoś sensownego biegania w okresie luty-maj (kontuzja rozcięgna podeszwowego lub śródstopia, sam nie do końca wiem, bo ból był bardziej przy 4-5 kości śródstopia) . I ciągle mam wrażenie, że to rozcięgno nie jest do końca zregenerowane (nie wiem ile w tym prawdy, w runner's world kiedyś było, że rozcięgno potrzebuje pół roku na odbudowę). W tamtym roku mogłem miesiącami biegać z za dużą intensywnością, walić piętą w ziemię z overstridingiem i w sumie nic takiego się nie działo. Teraz wciąż mam wrażenie, że popełnie jakiś mały błąd na przestrzeni dwóch treningów i już się rozcięgno odzywa.
* Sam bym sobie odpisał, że to nie "niecierpliwość" tylko "głupota" :D To tak już piszę sam sobie, żeby nie napisał tego ktoś inny i żeby nie było mi przykro :D
A i jeszcze powiem tyle, że teoria, że każdy powinien "od zera do bohatera" w jeden sezon zrobić sub20 na piątkę chyba nie do końca sprawdza się w praktyce, bo jako cywilizacja jesteśmy już tak zdegenerowani, że chyba jestem w stanie wskazać tylko jedną taką osobę wśród moich znajomych biegających (i jest to gość, który trenował długo piłkę ręczną), a reszta biega po kilka lat i zatrzymała się gdzieś pomiędzy 21 a 24 na piątkę i 46-50 na dychę. Nie wiem, może akurat mam takich znajomych, ale na pierwszych zawodach na 5km w Rudzie Śląskiej, na których byłem chyba nikt nie połamał 20 minut (co prawda teren był lekko trailowy). Nie jest to przytyk w Twoją stronę, bo zapewne każdy zdrowy człowiek POWINIEN bez problemu do tego sub20 dojść, ale jakie są realia to już inna sprawa.
Jednakże nie zgodzę się z Tobą do końca z tym, że "niecierpliwość staje się uzasadniona", bo właśnie ta niecierpliwość najprawdopodobniej powoduje, że nie jestem aktualnie na poziomie ~21 min. Niecierpliwość i chęć szybciej-więcej* wybiła mnie z rytmu wykluczając mnie z jakiegoś sensownego biegania w okresie luty-maj (kontuzja rozcięgna podeszwowego lub śródstopia, sam nie do końca wiem, bo ból był bardziej przy 4-5 kości śródstopia) . I ciągle mam wrażenie, że to rozcięgno nie jest do końca zregenerowane (nie wiem ile w tym prawdy, w runner's world kiedyś było, że rozcięgno potrzebuje pół roku na odbudowę). W tamtym roku mogłem miesiącami biegać z za dużą intensywnością, walić piętą w ziemię z overstridingiem i w sumie nic takiego się nie działo. Teraz wciąż mam wrażenie, że popełnie jakiś mały błąd na przestrzeni dwóch treningów i już się rozcięgno odzywa.
* Sam bym sobie odpisał, że to nie "niecierpliwość" tylko "głupota" :D To tak już piszę sam sobie, żeby nie napisał tego ktoś inny i żeby nie było mi przykro :D
A i jeszcze powiem tyle, że teoria, że każdy powinien "od zera do bohatera" w jeden sezon zrobić sub20 na piątkę chyba nie do końca sprawdza się w praktyce, bo jako cywilizacja jesteśmy już tak zdegenerowani, że chyba jestem w stanie wskazać tylko jedną taką osobę wśród moich znajomych biegających (i jest to gość, który trenował długo piłkę ręczną), a reszta biega po kilka lat i zatrzymała się gdzieś pomiędzy 21 a 24 na piątkę i 46-50 na dychę. Nie wiem, może akurat mam takich znajomych, ale na pierwszych zawodach na 5km w Rudzie Śląskiej, na których byłem chyba nikt nie połamał 20 minut (co prawda teren był lekko trailowy). Nie jest to przytyk w Twoją stronę, bo zapewne każdy zdrowy człowiek POWINIEN bez problemu do tego sub20 dojść, ale jakie są realia to już inna sprawa.
viewtopic.php?p=1087487#p1087487 - Komentarze
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2043
- Rejestracja: 18 lut 2017, 09:29
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Jak jest stagnacja to warto przeanalizować trening i poszukać problemów. Nie znam przeszłości treningowej (nie śledziłem zbyt dokładnie), ale wydaje mi się, że tu jest nie tyle problem niedziałających bodźców, co zbyt słabych/zbyt małej liczby bodźców i ogólnie trochę mało biegania w bieganiu. Czy Mossar uczciwie dał szansę choćby planowi do zapętlenia* (4 treningi tygodniu) przez powiedzmy 3-4 miesiące? Czy te, proste w sumie, środki treningowe nie przynoszą żadnego efektu? Rozumiem, że Cheptegei, Kejelcha, Barega czy Ingebrigtsenowie działają na wyobraźnię, ale passatem w dieslu nie wyjeżdżasz na trening formuły 1, bo nie zrobisz nawet jednego kółka.
*https://bieganie.pl/?show=1&cat=19&id=7354 - jeśli dobrze pamiętam, to na forum były też propozycje modyfikacji do 5 treningów w tygodniu
*https://bieganie.pl/?show=1&cat=19&id=7354 - jeśli dobrze pamiętam, to na forum były też propozycje modyfikacji do 5 treningów w tygodniu
- Mossar
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1636
- Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19
Ja cały czas trochę walcze ze swoim ciałem. Nie wiem co jest dokładnie tego przyczyną, tym bardziej, że fizjo-biegacz po wizycie stwierdził, że generalnie wszystko wygląda okej i tylko są małe rzeczy do wyszlifowania. Na pewno popełniam jakies błędy to jest jasne, ale wielu biegaczy ktorych widzę na ulicach biega "brzydziej", pewnie rozgrzewke i rolowanie maja w D i jakos to się kręci, a mnie ciągle blokuje własny organizm.
Jakbym mial strzelać w inny powód to właśnie zrzucilbym to na zbytnie kombinowanie i brak konsekwencji w podążaniu jakimś konkretnym planem treningowym.
Jakbym mial strzelać w inny powód to właśnie zrzucilbym to na zbytnie kombinowanie i brak konsekwencji w podążaniu jakimś konkretnym planem treningowym.
viewtopic.php?p=1087487#p1087487 - Komentarze
- Rogi
- Dyskutant
- Posty: 37
- Rejestracja: 27 sie 2018, 20:38
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
@Mossar: ja śledzę Twoje wątki i mam wrażenie, że za dużo analizujesz, a za mało robisz. Za dużo się zastanawiasz. Przyjmujesz jakieś teorie, których w ogóle nie sprawdzasz z różnych powodów. Jak już proponowano, zacznij po prostu biegać zwiększając racjonalnie obciążenia. Większość biegających bardziej lub mniej odczuwa skutki treningów, bo tak już jest.
Zacznij od początku, ćwicz regularnie, a jak będziesz widział progres to zawsze możesz podkręcić trening i przeskoczyć jeden level. Po co stawiać sobie od razu jakieś mało realne cele i irytować się, że nie dajesz rady.
Zacznij od początku, ćwicz regularnie, a jak będziesz widział progres to zawsze możesz podkręcić trening i przeskoczyć jeden level. Po co stawiać sobie od razu jakieś mało realne cele i irytować się, że nie dajesz rady.
- Mossar
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1636
- Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19
Po pierwsze, masz rację
Po drugie, ja bym chętnie biegał więcej i w ogóle olał jakieś wzmacniania czy mobilności, ale jak zaczynam biegac więcej to zwykle wtedy zostaje sprowadzony do parteru jakimś zaczątkiem kontuzji (w 99% stopy). Może kolejna wizyta u fizjoterapeuty powinna być moim punktem startowym, a może te bole zupełnie nie wynikają z jakichś strasznych problemów, a bardziej takiej pętli mało biegam -> zaczynam za szybko, z dużo, za dziwnie biegać -> coś boli -> znowu mało biegam. Nie wiem.
Ale myślę, że dobrze by mojemu bieganiu zrobiło gdybym na pół roku/rok porzucił mojego bloga, analizy na forum, porownywanie sie do lepszych z forum, jakieś plany na sprawdzenie się na 400m a skupił na spokojnym, rzeczowym treningu bez napinki i udziwniania. Bo mam wrażenie, że uzupełnianie bloga i czytanie Waszych blogów powoduje, że strasznie przekombinowywuje. Tak jak już wcześniej pisałem, do stycznia po prostu biegałem, właściwie bez planu i szło wszystko jak burza. A teraz kombinuję jak koń pod górę
Po drugie, ja bym chętnie biegał więcej i w ogóle olał jakieś wzmacniania czy mobilności, ale jak zaczynam biegac więcej to zwykle wtedy zostaje sprowadzony do parteru jakimś zaczątkiem kontuzji (w 99% stopy). Może kolejna wizyta u fizjoterapeuty powinna być moim punktem startowym, a może te bole zupełnie nie wynikają z jakichś strasznych problemów, a bardziej takiej pętli mało biegam -> zaczynam za szybko, z dużo, za dziwnie biegać -> coś boli -> znowu mało biegam. Nie wiem.
Ale myślę, że dobrze by mojemu bieganiu zrobiło gdybym na pół roku/rok porzucił mojego bloga, analizy na forum, porownywanie sie do lepszych z forum, jakieś plany na sprawdzenie się na 400m a skupił na spokojnym, rzeczowym treningu bez napinki i udziwniania. Bo mam wrażenie, że uzupełnianie bloga i czytanie Waszych blogów powoduje, że strasznie przekombinowywuje. Tak jak już wcześniej pisałem, do stycznia po prostu biegałem, właściwie bez planu i szło wszystko jak burza. A teraz kombinuję jak koń pod górę
viewtopic.php?p=1087487#p1087487 - Komentarze
- j.nalew
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 737
- Rejestracja: 31 gru 2015, 09:24
- Życiówka na 10k: 42:49
- Życiówka w maratonie: 3:35:01
- Lokalizacja: Wrocław
Mossar robileś prześwietlenie tej stopy i to na dobrym, nowym sprzęcie? Może to zmęczeniówka, która źle się zagoiła?
Co do kombinowania - znajdź kogoś dobrego, z doświadczeniem i wiedzą, kto przygotuje plan pod Ciebie i po prostu to rób. Ufaj i rób. Będziesz mógł wrzucić na luz, odpocząć od analiz, ktoś analizować będzie za Ciebie
Co do kombinowania - znajdź kogoś dobrego, z doświadczeniem i wiedzą, kto przygotuje plan pod Ciebie i po prostu to rób. Ufaj i rób. Będziesz mógł wrzucić na luz, odpocząć od analiz, ktoś analizować będzie za Ciebie
IG jnalew
www.strava.com/athletes/19149633
Blog viewtopic.php?f=57&t=56963
Blog - komentarze viewtopic.php?f=28&t=56993
5km 20:11, 2018
10km 42:49 2018
HM 1:37:29, 2023
M 3:35:01, 2023
www.strava.com/athletes/19149633
Blog viewtopic.php?f=57&t=56963
Blog - komentarze viewtopic.php?f=28&t=56993
5km 20:11, 2018
10km 42:49 2018
HM 1:37:29, 2023
M 3:35:01, 2023
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2043
- Rejestracja: 18 lut 2017, 09:29
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Nie bądź taki narwany. Spróbuj to najpierw przeanalizować. Czy ból zaczyna się od razu po zwiększeniu kilometrażu? Po jakim czasie (dzień, tydzień, kilka tygodni), o ile zwiększyłeś objętość (5%, 10%, 30%), czy organizm miał czas się zaadoptować po otrzymaniu dodatkowych kilometrów w tygodniu (2-4 tygodnie mniej więcej podobnej objętości, co jakiś czas tydzień lżejszy)?
Często jest tak, że ludziom po zwiększeniu objętości coś zaczyna boleć. No zaczyna, jak się wcześniej biegało 25-30 km tygodniowo i nagle robi się 50, to nie dziwne, że po 2 tygodniach zaczyna coś skrzypieć, a po kolejnym tygodniu, dwóch najsłabszy element mówi pas. Jak wcześniej tyle nie biegałeś (lub biegałeś, ale dawno temu), to takie podbicie objętości to ze 3-4 miesiące powinno zająć. Na początku właśnie stopniowe zwiększanie objętości, jakieś zabawy biegowe, jakieś ćwiczenia techniczne (wykonywane poprawnie), może podbiegi i powinno dawać bardzo dobry progres. Pod tym względem wspomniany plan do zapętlenia bardzo mi się podoba. Chyba wciąż są (no dobra, może jeszcze wciąż zawieszone z powodu wirusa) w wielu miastach zajęcia grupowe, gdzie są często pokazywane ćwiczenia okołobiegowe, trochę techniki, intensywne treningi (krótkie i szybkie odcinki na długiej przerwie, widziałem też rywalizację jakichś dziwnych sztafet - trzy osoby na sztafetę, każdy biega 200 m i ma przerwę do czasu aż do niego pałeczka nie wróci i tak kilka kółek łącznie na drużynę), co może urozmaicić monotonię samotnego biegania.
Często jest tak, że ludziom po zwiększeniu objętości coś zaczyna boleć. No zaczyna, jak się wcześniej biegało 25-30 km tygodniowo i nagle robi się 50, to nie dziwne, że po 2 tygodniach zaczyna coś skrzypieć, a po kolejnym tygodniu, dwóch najsłabszy element mówi pas. Jak wcześniej tyle nie biegałeś (lub biegałeś, ale dawno temu), to takie podbicie objętości to ze 3-4 miesiące powinno zająć. Na początku właśnie stopniowe zwiększanie objętości, jakieś zabawy biegowe, jakieś ćwiczenia techniczne (wykonywane poprawnie), może podbiegi i powinno dawać bardzo dobry progres. Pod tym względem wspomniany plan do zapętlenia bardzo mi się podoba. Chyba wciąż są (no dobra, może jeszcze wciąż zawieszone z powodu wirusa) w wielu miastach zajęcia grupowe, gdzie są często pokazywane ćwiczenia okołobiegowe, trochę techniki, intensywne treningi (krótkie i szybkie odcinki na długiej przerwie, widziałem też rywalizację jakichś dziwnych sztafet - trzy osoby na sztafetę, każdy biega 200 m i ma przerwę do czasu aż do niego pałeczka nie wróci i tak kilka kółek łącznie na drużynę), co może urozmaicić monotonię samotnego biegania.
- Mossar
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1636
- Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19
Mnie pobolewa przy kilometrażu 20-25km na tydzień po 4 miesiącach. W tym przypadku mogło też swoje 3 grosze dorzucić przejście na śródstopie, ale w sumie niezaleznie jak biegałem, przy jakim tempie i objetości to rozcięgno zawsze mniej lub bardziej dostawało. Czerwiec-lipiec był pod tym kątem ok, ale wtedy biegałem na poziomie 20km na tyg praktycznie ciągle na tempie w okolicy 6:00. Teraz dodałem silę biegową, bieganie po pagórkowatym lesie i zaczęła sie odzywac stopy. Może kierunek jest w porządku, ale zmiana zbyt duża, mimo, że po tempach tego nie widać.
Ale fajna sugestia z tymi grupami biegowymi. Pewnie by mi to sporo dało.
Ale fajna sugestia z tymi grupami biegowymi. Pewnie by mi to sporo dało.
viewtopic.php?p=1087487#p1087487 - Komentarze
- sultangurde
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1958
- Rejestracja: 10 paź 2018, 10:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
@Mossar Nie bardzo rozumiem, co oznacza przejście na śródstopie. Biegając wolno biega się zawsze, zawsze całą stopą lub jak to się fachowo nazywa z pięty. Na śródstopie przechodzi się "automatycznie" przy określonych prędkościach. U mnie biegając rytmy, przebieżki, minutówki zawsze jest śródstopie. Cała reszta to bieganie całą stopą. Nie wyobrażam sobie 10 km rozbiegania po 5:45 biegając na śródstopiu.
Blog: viewtopic.php?f=27&t=60020
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=60021
2024 [M40] 18:41//40:12//1:31:02
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=60021
2024 [M40] 18:41//40:12//1:31:02
- Mossar
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1636
- Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19
No to może błędnie to określam. Wczesniej ladowałem na pięcie, czesto mocno przed ciałem w kazdym przypadku, może poza podbiegami. Teraz ląduje niezależnie od tempa na "całej" stopie - tzn. stopa nie styka się z ziemią piętą pod jakimś kątem, dajmy na to 30 stopni, ale kontakt jest bardziej równoległy do podłoża.
To źle?
Coś w tym stylu:
https://streamable.com/wwtvs3
To źle?
Coś w tym stylu:
https://streamable.com/wwtvs3
viewtopic.php?p=1087487#p1087487 - Komentarze
- sultangurde
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1958
- Rejestracja: 10 paź 2018, 10:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ciężko powiedzieć bez zobaczenia tego. Lądowanie na pięcie robi się po to, żeby zrobić przetoczenie i się odbić.
Śródstopie to jest domena wyłącznie sprinterów i poniekąd zawodowych biegaczy w biegach średnich.
Jeśli dobrze pamiętam biegasz w butach z małym 6mm dropem (NB Tempo). To są buty z serii startowych (następca NB Zante Pursuit), które wymuszają krótszy kontakt stopy z podłożem i trochę faworyzują bieganie ze śródstopia, ale kosztem obciążeń. Takie buty są stworzone do szybszego biegania: optymalnie tempa 4:15 i szybsze (choć np. Logadin biega w nich rozbiegania). Dodatkowo w takich butach jest znacznie mniejsza amortyzacja i mięśnie dostają jak znacznie większy wycisk niż miałoby to miejsce w butach z 10-12 mm dropem. Może tu szukać przyczyny.
Śródstopie to jest domena wyłącznie sprinterów i poniekąd zawodowych biegaczy w biegach średnich.
Jeśli dobrze pamiętam biegasz w butach z małym 6mm dropem (NB Tempo). To są buty z serii startowych (następca NB Zante Pursuit), które wymuszają krótszy kontakt stopy z podłożem i trochę faworyzują bieganie ze śródstopia, ale kosztem obciążeń. Takie buty są stworzone do szybszego biegania: optymalnie tempa 4:15 i szybsze (choć np. Logadin biega w nich rozbiegania). Dodatkowo w takich butach jest znacznie mniejsza amortyzacja i mięśnie dostają jak znacznie większy wycisk niż miałoby to miejsce w butach z 10-12 mm dropem. Może tu szukać przyczyny.
Blog: viewtopic.php?f=27&t=60020
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=60021
2024 [M40] 18:41//40:12//1:31:02
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=60021
2024 [M40] 18:41//40:12//1:31:02