Dlaczego to tyle trwa?

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
Awatar użytkownika
Mossar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1636
Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19

Nieprzeczytany post

Tytuł może trochę na zaczepkę, ale mam ostatnio takie różne przemyślenia na temat biegania. No i wiadomo, że każdy startuje z innego pułapu, ale mam takie wrażenie, że bieganie to sport wybitnie dlugoterminowy. Jakbym teraz poświęcił 3-4 miesiące na 3x w tygodniu trening koszykówki albo tenisa ziemnego to pewnie postęp byłby ogromny. Mimo, że w tenisa gralem sporadycznie to czuję, że po takich 4 miechach grałbym naprawdę dobrze.

A biegając regularnie 4 miesiące.. efekt jest bardzo powolny. Pewnie lepiej ustawiony trening pozwolilby to przyspieszyć, ale mam wrażenie, że z bieganiem tak po prostu jest. Jeśli jesteś totalnie przeciętnym człowiekiem i chcesz być niezły (nie wiem, niech to będzie sub20 na piatkę albo okolice 40min na dychę) to raczej rok Ci na to nie wystarczy, a dla wielu sa to lata regularnego biegania.

No i moje pytanie do dyskusji jest takie: z czego to wynika? Czy to mięśnie potrzebują tyle czasu na wzmocnienie i adaptację? Czy raczej serce, pluca? A może tak wcale nie jest i dobry trener każdego amatora w pół roku poprowadzi do takich wynikow?
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Arasso
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 570
Rejestracja: 22 maja 2014, 17:47
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

Ciesz się że kolarzem nie zostałeś. Prócz wydolności musiałbyś jeszcze szlifować taktykę, technikę i umiejętność jazdy w grupie. Lata ciężkiej pracy.

Obrazek
"Life can pull you down but running will always lift you up."
Rolli
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13602
Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
Życiówka na 10k: 33:40
Życiówka w maratonie: 2:39:05

Nieprzeczytany post

Ja tam mam bardzo duze wątpliwości ze grając 3-4 miesiące w tenisa/koszykówkę/ręczna/karate/szachy podwodne... itd, osiągniesz poziom, który można nazwać średni. Nie mówiąc już o dobrym.
dziki_rysio_997
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 718
Rejestracja: 08 maja 2019, 23:20
Życiówka na 10k: 35:42
Życiówka w maratonie: 2:47:03

Nieprzeczytany post

Mossar pisze:Jakbym teraz poświęcił 3-4 miesiące na 3x w tygodniu trening koszykówki albo tenisa ziemnego to pewnie postęp byłby ogromny.
To raczej po prostu subiektywne postrzeganie tego, co to znaczy "grać dobrze". Jeśli ktoś biega dychę w 45 minut to na tle tych, którzy po prostu wychodzą pobiegać (nie mówiąc już o niebiegających) jest "dobry". Tyle, że w bieganiu masz czarno na białym (liczbowo), na jakim poziomie się znajdujesz i wiesz, ile to "dobry" jest faktycznie warte. ;)
Mossar pisze: A biegając regularnie 4 miesiące.. efekt jest bardzo powolny. Pewnie lepiej ustawiony trening pozwolilby to przyspieszyć, ale mam wrażenie, że z bieganiem tak po prostu jest. Jeśli jesteś totalnie przeciętnym człowiekiem i chcesz być niezły (nie wiem, niech to będzie sub20 na piatkę albo okolice 40min na dychę) to raczej rok Ci na to nie wystarczy, a dla wielu sa to lata regularnego biegania
Myślę, że w przypadku większości "przeciętnych", nie zgodzę się, że tak jest. Dla przykładu - z obserwacji biegaczy powiedziałbym, że bieganie po 20-30 km tygodniowo nie podniesie Cię w dwa lata (a może nigdy?) na poziom, na który byś wskoczył w 4-6 miesięcy biegając dwa razy więcej (oczywiście nie twierdzę, że zwiększenie objętości to jedyny sposób na postęp sportowy).

Jednocześnie wszystko ma swoją cenę - jesteśmy amatorami, każdy ma inne obowiązki. Do tego dochodzi odżywianie, regeneracja, ilość pozasportowego stresu. Widzę nawet po sobie, że gdy przyjmuję na siebie więcej stresu zawodowo, mam mniejsze możliwości realizowania trudnego treningu. Obciążenia tak fizyczne, jak i psychiczne się sumują... I w tym kontekście tym bardziej się nie dziwię, że zawodnicy przebywający w miejscach, gdzie poza treningiem, jedzeniem i spaniem zajęcia sprowadzają się do leżenia i patrzenia w sufit wygrywają z tymi, którzy w wolnym czasie prowadzą biznesy. ;)

Głowa do góry, cieszmy się tym, co mamy. :) I (przepraszam, jeśli kogoś urażę) - czy facet biega dychę w 35 minut czy w 60, to i tak wpada do kategorii "bez istotnego znaczenia sportowego". :bum:
10k: 35:42 | M: 2:47:03
Awatar użytkownika
Mossar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1636
Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19

Nieprzeczytany post

Rolli pisze:Ja tam mam bardzo duze wątpliwości ze grając 3-4 miesiące w tenisa/koszykówkę/ręczna/karate/szachy podwodne... itd, osiągniesz poziom, który można nazwać średni. Nie mówiąc już o dobrym.
Specjalnie skupiłem się głównie na tenisie ziemnym, bo w kosza/piłkę nożną/siatkówkę grałem wiele lat, właściwie na poziomie zbliżonym do półprofesjonalnego (no może piłkę jednak ciągle amatorsko, ale za to niezliczone godziny) i potrzebowałbym te 3-4, żeby sobie wszystko porządnie przypomnieć, zaadaptować mięśnie i prezentować niezły poziom*. W tenisa ziemnego grałem może z ~20 razy z tatą w liceum, więc uznaję, że mam punkt startu zbliżony do takiego jaki miałem rozpoczynając bieganie. I czuję, że odczuciowo grałbym lepiej w tenisa ziemnego niż biegam po ~4 miesiącach. Z drugiej strony zawsze się zastanawiam jakie przełożenie ma tenis stołowy na tenisa ziemnego, bo tenis stołowy trenowałem od skrzata do kadeta i miałem wrażenie, że łatwiej mi się było odnaleźć w ziemnym.

No nieważne, może nie nadaję się do biegania hehe ;D Ale to mnie tym bardziej napędza, żeby jednak pokazać sobie, że potrafię. Myślę też, że macie rację z tym, że to bardzo subiektywna ocena. Bo trudno porównywać bardzo wymierny sport jakim jest bieganie do niezbyt wymiernego sportu jakim jest siatkówka, w którą gram do teraz od pewnie 10 lat. Może mi się wydawać, że jestem dobry w siatę, ale za punkt odniesienia mam paru kolegów z rudzkiej ligi amatorskiej w moim wieku i kilku dwukrotnie starszych ode mnie, a nie Możdzonka czy Leona.

* Jakby ktoś wątpił np. w piłkę nożną to byłem bramkarzem :D Tu wydolność nie ma takiego znaczenia, bardziej skoczność i technika.
Awatar użytkownika
neevle
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1229
Rejestracja: 03 lut 2013, 22:23
Życiówka na 10k: 42:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lublin/Warszawa

Nieprzeczytany post

w kosza/piłkę nożną/siatkówkę grałem wiele lat, właściwie na poziomie zbliżonym do półprofesjonalnego (no może piłkę jednak ciągle amatorsko, ale za to niezliczone godziny) i potrzebowałbym te 3-4, żeby sobie wszystko porządnie przypomnieć, zaadaptować mięśnie i prezentować niezły poziom*
No to jakbyś biegał wiele lat i był na poziomie <40min/10km, potem zrobił przerwę po czym chciał do tego wrócić, to też potrzebowałbyś kilku miesięcy żeby sobie ten poziom - słowo klucz - przypomnieć.

W bieganiu też tak jest, że pierwsze miesiące przynoszą ogromny postęp. W pół roku przechodzi się np. od truchtania kilku kilometrów do dychy w 45-50 minut. Tylko potem jest coraz trudniej.
5km - 20:23, 10km - 42:11, 21.1km - 1:35:58
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
Pixa
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 908
Rejestracja: 24 cze 2018, 16:34
Życiówka na 10k: 44:09
Życiówka w maratonie: 4:11:10

Nieprzeczytany post

Właśnie wydaje mi się, że pierwsze miesiące to niebywały postęp. Spojrzałem w swój kalendarz - lipiec 2017 wstałem z kanapy - pierwszy trening 3,36 km w 19 minut (tempo 5:40) i płuca wyplute. Pod koniec lipca robiłem 8 km tym samym tempem, a w połowie sierpnia zdarzały się biegi po 15 km tempem 5:30. Po 5 miesiącach w debiucie 10 km w 49:53...

Jak dla mnie to progres bardzo duży. Schody zaczynają się od tych 49 minut w dół...

I nie wiem czy trenując 2, czasami 3 razy w tygodniu w piłkę po 6 miesiącach nadawałbym się do powiedzmy okręgówki (czy można tak ująć poziom 49 min / 10 km?)?
Ostatnio zmieniony 25 sie 2020, 19:34 przez Pixa, łącznie zmieniany 1 raz.
Biegam od lipca 2017
5 km - 21:10 (IX 2019)
10 km - 44:09 (III 2020)
HM - 1:42:42 (VI 2019)
M - 4:11:10 (IX 2019)
Awatar użytkownika
Mossar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1636
Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19

Nieprzeczytany post

Tzn. ja doświadczyłem tego samego. W sierpniu 2019 pobiegłem piatke w jakieś 30min, we wrzesniu 27, listopadzie 24 z groszami a styczniu 23.40. Potem na skutek błędów miałem kontuzje która wykluczyla mnie na 2 miesiące i potem ciężko było mi wrócić. Teraz od maja biegam regularnie. No i dobra jakiś progres jest - i kilometrażowy i tempowy, ale w styczniu jak robiłem 23.40 to bylem przekonany, że do 22 i 21 to będzie chwila.

A jednak nie jest :D
Pixa
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 908
Rejestracja: 24 cze 2018, 16:34
Życiówka na 10k: 44:09
Życiówka w maratonie: 4:11:10

Nieprzeczytany post

Zejść z 30 na 25 minut na 5 km jest dosyć prosto. Tu schody się zaczynają od 24 minut w dół :-)
Biegam od lipca 2017
5 km - 21:10 (IX 2019)
10 km - 44:09 (III 2020)
HM - 1:42:42 (VI 2019)
M - 4:11:10 (IX 2019)
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Mossar pisze:Tytuł może trochę na zaczepkę, ale mam ostatnio takie różne przemyślenia na temat biegania. No i wiadomo, że każdy startuje z innego pułapu, ale mam takie wrażenie, że bieganie to sport wybitnie dlugoterminowy. Jakbym teraz poświęcił 3-4 miesiące na 3x w tygodniu trening koszykówki albo tenisa ziemnego to pewnie postęp byłby ogromny. Mimo, że w tenisa gralem sporadycznie to czuję, że po takich 4 miechach grałbym naprawdę dobrze.

Jakbyś wstał z kanapy i poświęcił 3-4 miesiące 3x w tygodniu na bieganie, to postęp też byłby ogromny. A jakbyś w tego tenisa grał już pięć lat, to 3-4 miesiące nie zmieniłyby prawie nic. Przecież w dokładnie każdej dyscyplinie jest tak, że na początku postępy są spektakularne, a później miesiącami się urywa jedną czy dwie sekundy.
The faster you are, the slower life goes by.
Rolli
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13602
Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
Życiówka na 10k: 33:40
Życiówka w maratonie: 2:39:05

Nieprzeczytany post

Pixa pisze:Zejść z 30 na 25 minut na 5 km jest dosyć prosto. Tu schody się zaczynają od 24 minut w dół :-)
Kazdy ma inny próg, gdzie sie zaczyna ciężko.
Znam chłopaka, który po 2 miesiącach biegania pobiegł 5km w 16:15. Po 5 latach biega na olimpiadzie.
Awatar użytkownika
Mossar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1636
Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19

Nieprzeczytany post

Dla mnie to jest po prostu frustrujące, bo sporty mi zawsze przychodziły z wielką łatwością. Poza rolkami i łyzwami, nie wiem czemu. Jak tylko urosłem w liceum do 184cm to po pół roku samego beztroskiego grania skakałem do siatki z brodą ponad siatkę. A z bieganiem jest inaczej. Człowiek sie stara. Roluje, wzmacnia słabe partie, interwały, BNP i inne srupsy dupsy i wszystko idzie jak krew z nosa.

Jakby to szło tak jak każdy inny sport w liceum to bym już napieprzał 5km w 18 minut. A może to ja już jestem stary i zniszczony życiem? Wtedy grałem praktycznie codziennie w kosza po 3h i nigdy nie mialem zadnych bóli, a teraz jakieś rozcięgna, shin splintsy, kurde, 27 lat, a jakbym miał 50 (bez urazy do 50 latków :D).

A może poki co, na tym poziomie jaki prezentuję, za bardzo kombinuję? Może po prostu bieganie bez udziwniania na tym etapie dało by mi wiecej.

PS Wcale tak nad tym nie rozpaczam jakby na to wskazywał ton moich postów ;) Ja po prostu mam taki styl pisania :D
Rolli
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13602
Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
Życiówka na 10k: 33:40
Życiówka w maratonie: 2:39:05

Nieprzeczytany post

Proste pytanie: dlaczego nie biegniesz szybciej?
Awatar użytkownika
sultangurde
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1958
Rejestracja: 10 paź 2018, 10:40
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

@Mossar Będę powtarzał to do znudzenia, 99% amatorów wchodzących w różnym wieku do biegania przyjmuje w swoim treningu metody treningowe nie obrażając nikogo dla emerytów. Biega wolno, coraz dłużej ale cały czas relatywnie wolno, wydreptuje wolno te swoje kilometry wierząc, że dzięki setkom wydreptanych kilometrów jakimś magicznym sposobem staną się szybcy. Olewa sprawność, olewa siłownie, olewa przygotowanie motoryczne, olewa adaptację mięśniową i nerwową, utrwala złe nawyki. Dodatkowo w ich treningu brakuje jakichkolwiek elementów szybkiego biegania (przebieżki, rytmy, przyspieszenia, skipy) bo na co to komu? Ucieczką od tego nie jest zmiana treningu i myślenia, tylko najczęściej bieganie maratonów (generalizuje).

Przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele: brak dostępności lepszych wzorców, niska wiedza dot. sportu i własnego organizmu (oglądanie go w tv się nie liczy), fatalna edukacja sportowa dzieci w szkołach i poza nimi, otyłość, zła dieta, spędzanie za dużej ilości czasu w internecie, fatalna sprawność ogólna, plus brak wiedzy, że można inaczej, choćby poprzez pójście na zajęcia BBL i zobaczenia jak to się robi w klubach. Same kluby sportowe tez mają trochę za uszami i ja się nie dziwie. Nie ma za dużo pieniędzy na promowanie lekkiej atletyki ani robienie dni otwartych to mamy wysyp truchtaczy.

Ba, ja sam, zauważyłem, że trenując sobie amatorsko powielam częściowo ten model truchtacza, tyle, że ja już parę lat w klubie biegałem ćwierć wieku temu, a mimo tego pobiegnięcie 200 metrów w 28-29 sekund nie stanowi dla mnie żadnego problemu w wieku prawie 40 lat.
Blog: viewtopic.php?f=27&t=60020
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=60021
2024 [M40] 18:41//40:12//1:31:02
Awatar użytkownika
Mossar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1636
Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19

Nieprzeczytany post

Rolli pisze:Proste pytanie: dlaczego nie biegniesz szybciej?
Biegam czasem szybciej. Dzisiaj sobie robiłem 100tki w tempie 3:10. Ale w sumie chyba brakuje u mnie bardzo mocno tych temp progowych - ja albo biegam spokojnie albo w 3:xx. Co chyba ma słabe przełożenie na wytrzymałość, bo brakuje temp na granicy 5:00.
ODPOWIEDZ