Sobota 13.06.2020
EASY
10,5km ~4:45/km
Adaptacja do upałów, bo grzało 30 stopni, a ja biegałem w południe. W lesie, w cieniu dyszka jeszcze do zniesienia, choć tętno leciało w kosmos
Niedziela 14.06.2020
niestety nic
Miało być coś dłuższego na uratowanie tygodnia, a nie było nic. Struty byłem do samego wieczora

Po sobotnim grillu samopoczucie od rana fatalne, wymiotowałem. Myślałem, że przejdzie i wieczorem wybiegam, ale nie było siły. Zresztą ścisk w żołądku i brak apetytu to mnie trzymał jeszcze do wtorku

Trudno, świat sie nie wali. Wyrzucam ten tydzień z treningowej pamięci, odcinam grubą krechą i jadę dalej. Plus taki, chyba jedyny, że mięśniowo się zregenerowałem.
Poniedziałek 15.06.2020
WORKOUT
6,7km rozgrzewki + 35' Tabata ABS core
Jeszcze w niedzielę miałem w głowie, żeby może dłuższy bieg przełożyć na poniedziałek, ale samopoczucie wybiło mi to z głowy. Wciąż czułem się słabo, żołądek w rozsypce, więc wymęczyłem tylko jakieś ćwiczonka w domu.
Wtorek 16.06.2020
Szybkość
2,5km + 2x100 + GR7' +
3x1600m przerwa 4' + 3,6km
5:15.8 ~3:17/km
5:10.8 ~3:14/km
5:00.3 ~3:08/km
Ogień!!! Jeszcze rano coś tam w brzuchu ściskało, ale generalnie już sie unormowało. Nogi niby powinny być lekkie po ostatnim odpuszczaniu, aczkolwiek 2 ćwiczenia z poniedziałku sprawiły, że miałem zakwasy na dupie

Takie długie interwały nie są łatwe do biegania, więc zakłądałem, że jak to wyciągnę po 3:20 to będzie dobrze. Pogoda ok, biegałem po 19, w lesie, było ciepło, ale już całkiem fajnie. Pierwszy odcinek otworzyłem kilometrem w 3:17 i tak też dociągnąłem do końca. Co mnie zaskoczyło, że było bardzo lekko. Żadnego zajazdu na płucach, nogi luźne. Wow. Drugi odcinek nogi niosą cały czas, kilometr mijam 3:13 a jest wciąż komfortowo. Co jest??

Na trzecim nie tracę animuszu. Czuję, że zaczynam jeszcze mocniej, ale nie hamuję się. Kilometr w 3:09. Tu już czuję, że jest szybko, nogi twardnieją, płuca szaleją

Plan jest jednak w końcu się zmęczyć i mocno do końca. Trzymam tempo i ostatnie 200 już dyszę jak lokomotywa. Tętno dobiłem do 195 czyli już końcówka skali

Kosmos wyszedł, nigdy nie biegałem tak szybko takich długich odcinków i to w tak dobrym samopoczuciu! :uuusmiech: Znaczy, że rozpędziłem się już do odpowiednich szybkości i teraz będziemy pracować bardziej nad wytrzymałością na dłuższych odcinkach.