Najcięższy wegetarianin w Polsce
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 17
- Rejestracja: 27 lis 2017, 15:41
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dwa i pół roku mnie tu nie było. Biegałem sobie spokojnie aż do dnia gdy zeskakując z jednego metra, przy lądowaniu coś chrupnęło w kostce. Naprawa chwilę trwała, potem przyszła zima a z nią apetyt i wiosną moja waga skoczyła tak wysoko, że aż strach się przyznać. W każdym razie kilogramów mam za dużo aby myśleć o bieganiu.
Skoro nie biegam to co tu robię? Otóż coś robię aby znów biegać i w ramach motywacji oraz dla potomnych postaram się opisać co robię a być może ktoś mnie skoryguje, gdybym na przykład robił sobie krzywdę.
Tyle wstępem.
Ponieważ warto mieć jakiś cel, najlepiej osiągalny i mierzalny to najpierw zrzucę balast.
Cel to 100 kg a w międzyczasie poprawa (w zasadzie to budowanie od nowadays) wydolności.
Od dwóch miesięcy chodzę na szybkie spacery i obecnie co drugi dzień robię 15 km w około 2 godziny i 10 minut.
Od dwóch tygodni pilnuję tależa a w zeszły poniedziałek się zważyłem i zobaczyłem 113,9 kg (a jednak się przyznałem). Dużo, szczerze pisząc to nie myślałem, że jest aż tak źle.
Jutro kolejne ważenie, zobaczymy co się zadziało.
Zmieniłem też plan od dzisiaj i właśnie zrobiłem nowy trening dla początkujących mający na celu redukcję wagi. Plan jest rozpisany na 60 dni i są to interwały. Dodam tylko, że zawsze miałem problem z techniką biegu dlatego robię je na plaży na bosaka korzystając ze sposobności.
Nie napisałem, mam 47 lat.
Skoro nie biegam to co tu robię? Otóż coś robię aby znów biegać i w ramach motywacji oraz dla potomnych postaram się opisać co robię a być może ktoś mnie skoryguje, gdybym na przykład robił sobie krzywdę.
Tyle wstępem.
Ponieważ warto mieć jakiś cel, najlepiej osiągalny i mierzalny to najpierw zrzucę balast.
Cel to 100 kg a w międzyczasie poprawa (w zasadzie to budowanie od nowadays) wydolności.
Od dwóch miesięcy chodzę na szybkie spacery i obecnie co drugi dzień robię 15 km w około 2 godziny i 10 minut.
Od dwóch tygodni pilnuję tależa a w zeszły poniedziałek się zważyłem i zobaczyłem 113,9 kg (a jednak się przyznałem). Dużo, szczerze pisząc to nie myślałem, że jest aż tak źle.
Jutro kolejne ważenie, zobaczymy co się zadziało.
Zmieniłem też plan od dzisiaj i właśnie zrobiłem nowy trening dla początkujących mający na celu redukcję wagi. Plan jest rozpisany na 60 dni i są to interwały. Dodam tylko, że zawsze miałem problem z techniką biegu dlatego robię je na plaży na bosaka korzystając ze sposobności.
Nie napisałem, mam 47 lat.
"My body is built for comfort, not for speed."
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 17
- Rejestracja: 27 lis 2017, 15:41
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dzięki za słowa otuchy.
Buty mam dobrze dobrane. Mam stopy pronujące i biegam w butach dobranych do mojej wady.
Jak już wspomniałem dzisiaj ważenie, waga na czczo z rana to 112,9 ( -1 kg) czyli bilans kaloryczny prawidłowy.
Buty mam dobrze dobrane. Mam stopy pronujące i biegam w butach dobranych do mojej wady.
Jak już wspomniałem dzisiaj ważenie, waga na czczo z rana to 112,9 ( -1 kg) czyli bilans kaloryczny prawidłowy.
"My body is built for comfort, not for speed."
- longtom
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 491
- Rejestracja: 19 kwie 2016, 13:34
- Życiówka na 10k: 47'24"
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: wlkp
I najlepiej po naturalnym podłożu, nie po asfalcie.marek301 pisze:Ja będę trzymał kciuki z Ciebie!
Uwaga na stawy, lepiej w amortyzowanych butach biegaj.
powodzenia!
- Mossar
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1636
- Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19
Ja rozumiem ten argument, ale zawsze mam z tym lekki problem. Jak miałem shin splints to stwierdziłem, że nie będę w ogóle biegać po asfalcie, idę do lasu i koniec. No i jako, że mój las jest mocno pagórkowaty i pełny nierówności to moje nieprzystosowane łydki i plecy były wykończone po 2 tygodniach takiego biegania. Także tylko sugeruję, że las to nie jest remedium na wszystko i jak się przeskakuje z asfaltu na las to trzeba wziąć poprawkę na te wszystkie utrudnienia. Oczywiście o ile las jest pagórkowaty, bo jak jest równiuteńki to pewnie wtedy jest idealnie.longtom pisze:I najlepiej po naturalnym podłożu, nie po asfalcie.marek301 pisze:Ja będę trzymał kciuki z Ciebie!
Uwaga na stawy, lepiej w amortyzowanych butach biegaj.
powodzenia!
viewtopic.php?p=1087487#p1087487 - Komentarze
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 17
- Rejestracja: 27 lis 2017, 15:41
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Szczęśliwie się składa, że mieszkam prawie w lesie a pracuję prawie nad morzem więc biegać będę po naturalnym podłożu.
Już wspomniałem, że najbliższe kilka treningów spróbuję zrobić boso aby zmienić nawyk lądowania na pięcie.
Wcześniej już próbowałem ale w butach dla stopy pronującej z dużym dropem ciężko się w ten sposób biega.
Już wspomniałem, że najbliższe kilka treningów spróbuję zrobić boso aby zmienić nawyk lądowania na pięcie.
Wcześniej już próbowałem ale w butach dla stopy pronującej z dużym dropem ciężko się w ten sposób biega.
"My body is built for comfort, not for speed."
- j.nalew
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 737
- Rejestracja: 31 gru 2015, 09:24
- Życiówka na 10k: 42:49
- Życiówka w maratonie: 3:35:01
- Lokalizacja: Wrocław
Myślę że w tym momencie organizm spotyka się z różnymi zmianami - przede wszystkim aktywniejszy tryb życia i po zasiedzeniu, więc nie kombinowałabym z techniką, bo szybko np. piszczele mogą oberwać. Spokojne budowanie aktywności i redukcja. Na zabawy z techniką będzie czas. Znam osoby, które na siłę zmieniały technikę i kończyło się kontuzją, a że dopiero startujesz to tym większe ryzyko.
IG jnalew
www.strava.com/athletes/19149633
Blog viewtopic.php?f=57&t=56963
Blog - komentarze viewtopic.php?f=28&t=56993
5km 20:11, 2018
10km 42:49 2018
HM 1:37:29, 2023
M 3:35:01, 2023
www.strava.com/athletes/19149633
Blog viewtopic.php?f=57&t=56963
Blog - komentarze viewtopic.php?f=28&t=56993
5km 20:11, 2018
10km 42:49 2018
HM 1:37:29, 2023
M 3:35:01, 2023
- Mossar
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1636
- Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19
Potwierdzam. Istotniejsze jest, żeby nie przesadzać z ilością treningów/intensywnością - dopasować ją do siebie. Ja w pewnym momencie zacząłem zwracać uwagę czy nogi lądują prosto, czy plecy mam wyprostowane, czy stopa ustawia się tak jak trzeba i ostatecznie uznaję, że nie wyszło mi to na dobre. Póki nie myślałem o tym co się dzieje z moimi nogami to było lepiej :D ;Dj.nalew pisze:Myślę że w tym momencie organizm spotyka się z różnymi zmianami - przede wszystkim aktywniejszy tryb życia i po zasiedzeniu, więc nie kombinowałabym z techniką, bo szybko np. piszczele mogą oberwać. Spokojne budowanie aktywności i redukcja. Na zabawy z techniką będzie czas. Znam osoby, które na siłę zmieniały technikę i kończyło się kontuzją, a że dopiero startujesz to tym większe ryzyko.
viewtopic.php?p=1087487#p1087487 - Komentarze
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 17
- Rejestracja: 27 lis 2017, 15:41
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Fajnie, że ktoś tu zagląda.
Miałem kiedyś okazję dowiedzieć się czym są shin splints dlatego robię plan dla zupełnie zielonych. Poza tym moim priorytetem jest zrzucenie wagi i bardziej pilnuję michy a nie techniki. Przyznaję jednak, że na bosaka biega się (technicznie) inaczej i jest to naturalne a nie wymuszone.
Miałem kiedyś okazję dowiedzieć się czym są shin splints dlatego robię plan dla zupełnie zielonych. Poza tym moim priorytetem jest zrzucenie wagi i bardziej pilnuję michy a nie techniki. Przyznaję jednak, że na bosaka biega się (technicznie) inaczej i jest to naturalne a nie wymuszone.
"My body is built for comfort, not for speed."
- marek301
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 719
- Rejestracja: 14 mar 2007, 22:55
To bardzo ważne dopasowanie wszystkiego.Mossar pisze:Potwierdzam. Istotniejsze jest, żeby nie przesadzać z ilością treningów/intensywnością - dopasować ją do siebie. Ja w pewnym momencie zacząłem zwracać uwagę czy nogi lądują prosto, czy plecy mam wyprostowane, czy stopa ustawia się tak jak trzeba i ostatecznie uznaję, że nie wyszło mi to na dobre. Póki nie myślałem o tym co się dzieje z moimi nogami to było lepiej :D ;Dj.nalew pisze:Myślę że w tym momencie organizm spotyka się z różnymi zmianami - przede wszystkim aktywniejszy tryb życia i po zasiedzeniu, więc nie kombinowałabym z techniką, bo szybko np. piszczele mogą oberwać. Spokojne budowanie aktywności i redukcja. Na zabawy z techniką będzie czas. Znam osoby, które na siłę zmieniały technikę i kończyło się kontuzją, a że dopiero startujesz to tym większe ryzyko.
Trening, jedzenie, sen. Nawet towarzystwo warto dopasować.
Moim zdaniem najlepiej od samego początku dopasować do hamowania starzenia itp.
Oczywiście zawody mogą być, ale to jest droga "bardzo kosztowna" powiedziałbym.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 17
- Rejestracja: 27 lis 2017, 15:41
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Hamowanie starzenia? Nie wiem o co kaman, trening - wczoraj to np. 10x 30" bieg, 120" marsz więc nie za ostro, jedzenie - waga spada 1kg na tydzień więc chyba w punkt, sen - jestem sową a muszę wsyawać o 0530 dlatego chodzę spać wcześniej. Cel jasno określony, mierzalny i osiągalny i na razie jest to zrzucenie wagi i tego nie zmieniam, jak osiągnę (a nie ważyłem mniej niż 100 prawie 30 lat) to pomyślę co dalej.marek301 pisze: Trening, jedzenie, sen. Nawet towarzystwo warto dopasować.
Moim zdaniem najlepiej od samego początku dopasować do hamowania starzenia itp.
Oczywiście zawody mogą być, ale to jest droga "bardzo kosztowna" powiedziałbym.
Dzisiaj zmierzyłem tętno spoczynkowe, po przebudzeniu jeszcze w łóżku i wynosi ono 50. Zgodnie z zaleceniami nie zwracam uwagi na techikę choć dalej biegam boso i jest ona inna niż wcześniej. Tempo raczej szybkie i następnym razem postaram się zmierzyć zaraz po zakończeniu treningu.
Jak coś mam jeszcze zmienić to proszę o rady.
"My body is built for comfort, not for speed."
- C80
- Wyga
- Posty: 137
- Rejestracja: 24 sty 2017, 07:51
- Życiówka na 10k: 51:27
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: ZPL
- Kontakt:
Z całym szacunkiem, ale to zły pomysł wchodzić na wagę i po zmianie 1kg w ciągu tygodnia mówić, że bilans energetyczny jest dobry. To nie strata 3, 4, 5 czy więcej kg. Tak mała różnica masy może w ogóle nie być związana ze stratą tłuszczu (a przecież o to chodzi), a może wynikać z masy różnych przyczyn począwszy od wizyty w toalecie po tak głupią sprawę jak zbyt słony izotonik wypity w trakcie odchudzania. To, że za tydzień zyskasz 1kg to też nie tragedia bo tak się może dziać i nie koniecznie będzie to oznaczać, że "przytyłeś".
Ktoś może mnie i moje teorie wyśmiać ale solidna "dwójka" połączona z opróżnieniem pęcherza może nawet podchodzić pod kilogram, natomiast wypicie czerwonego "Oryala" rozpuszczanego w wodzie potrafi dodać nawet 1,5kg do masy na parę dni. Jest słony i w mojej teorii (może błędnej) zmusza organizm do zatrzymania wody celem rozrzedzenia mikroelementów soli które w nim były. Nie wiem czy ktoś ma podobnie, ale ja zawsze po wypiciu przez parę dni mam większą masę. Pewnie jak się używa dużo soli w kuchni to kto wie czy też tak nie jest.
Poza tym jako gość, który zjechał ze 120 na 90kg (przy 185cm) uważam, że nawet z twoją masą można spokojnie biegać nawet po asflacie, tylko musi to być bieganie z głową i słuchanie swojego organizmu. Ważne są dobre amortyzowane buty, nawet gdyby miały kosztować +400zł. Poza tym jeżeli coś zaboli lub będzie kłóć w nogach to wypadłoby od razu zwolnić lub wręcz odpuścić. Biegałem w mało amortyzowanych butach, czasami biegałem codziennie przez tydzień lub dwa z rzędu, czasami biegałem gdy bolałby mnie kolana i kostki, biegałem momentami za szybko i jedno mogę powiedzieć, to była głupota bo często kończyło się dłuższymi przerwami z powodu kontuzji.
Od momentu gdy zacząłem biegać też próbowałem interwały. I są mega wkurzające, strasznie zniechęcają do biegania. Jeżeli uda ci się w nich wytrwać to wypada tylko pogratulować, bo to świadczy o samozaparciu.
Co do samego shin splints. Ten temat też już przerabiałem i też przy masie +110kg i jest genialnie łatwy do ogarnięcia nawet w parę dni, bez specjalistycznej wiedzy co to i dlaczego się pojawia. Zmaganie się z nimi było irytujące bo gdy po pauzie wydawało się, że jest już dobrze i nic nie będzie bolało bóle potrafiły wrócić już po pierwszym kilometrze, aż problemem było wejście po schodach do domu. Temat skończył się w parę dni w momencie gdy zacząłem ćwiczyć nogi przed i po bieganiu, także w dni wolne. Obejrzyj sobie te ćwiczenia, szczególnie gumy i balansowanie na palcach na stopniu: https://www.youtube.com/watch?v=-tHXkt5JZMc
Pewnie zaraz zostanę zgaszony lub wręcz wyśmiany przez tych którzy biegają poważniej i znają się lepiej na temacie. To co napisałem wyżej to nie są wyczytane teorie z książek czy internetu tylko wynika z paroletniej obserwacji reakcji własnego organizmu, organizmu który w skrajnym stanie nosił 35 kg za dużo. Być może twój organizm inaczej będzie reagował na ćwiczenia przeciw shin splints, na Oryala, być może pokochasz interwały lub bieganie na bosaka... Ważne żebyś się nie poddawał i połączył ćwiczenia z właściwą dietą, wtedy na bank uda ci się dość do założonej masy.
Ktoś może mnie i moje teorie wyśmiać ale solidna "dwójka" połączona z opróżnieniem pęcherza może nawet podchodzić pod kilogram, natomiast wypicie czerwonego "Oryala" rozpuszczanego w wodzie potrafi dodać nawet 1,5kg do masy na parę dni. Jest słony i w mojej teorii (może błędnej) zmusza organizm do zatrzymania wody celem rozrzedzenia mikroelementów soli które w nim były. Nie wiem czy ktoś ma podobnie, ale ja zawsze po wypiciu przez parę dni mam większą masę. Pewnie jak się używa dużo soli w kuchni to kto wie czy też tak nie jest.
Poza tym jako gość, który zjechał ze 120 na 90kg (przy 185cm) uważam, że nawet z twoją masą można spokojnie biegać nawet po asflacie, tylko musi to być bieganie z głową i słuchanie swojego organizmu. Ważne są dobre amortyzowane buty, nawet gdyby miały kosztować +400zł. Poza tym jeżeli coś zaboli lub będzie kłóć w nogach to wypadłoby od razu zwolnić lub wręcz odpuścić. Biegałem w mało amortyzowanych butach, czasami biegałem codziennie przez tydzień lub dwa z rzędu, czasami biegałem gdy bolałby mnie kolana i kostki, biegałem momentami za szybko i jedno mogę powiedzieć, to była głupota bo często kończyło się dłuższymi przerwami z powodu kontuzji.
Od momentu gdy zacząłem biegać też próbowałem interwały. I są mega wkurzające, strasznie zniechęcają do biegania. Jeżeli uda ci się w nich wytrwać to wypada tylko pogratulować, bo to świadczy o samozaparciu.
Co do samego shin splints. Ten temat też już przerabiałem i też przy masie +110kg i jest genialnie łatwy do ogarnięcia nawet w parę dni, bez specjalistycznej wiedzy co to i dlaczego się pojawia. Zmaganie się z nimi było irytujące bo gdy po pauzie wydawało się, że jest już dobrze i nic nie będzie bolało bóle potrafiły wrócić już po pierwszym kilometrze, aż problemem było wejście po schodach do domu. Temat skończył się w parę dni w momencie gdy zacząłem ćwiczyć nogi przed i po bieganiu, także w dni wolne. Obejrzyj sobie te ćwiczenia, szczególnie gumy i balansowanie na palcach na stopniu: https://www.youtube.com/watch?v=-tHXkt5JZMc
Pewnie zaraz zostanę zgaszony lub wręcz wyśmiany przez tych którzy biegają poważniej i znają się lepiej na temacie. To co napisałem wyżej to nie są wyczytane teorie z książek czy internetu tylko wynika z paroletniej obserwacji reakcji własnego organizmu, organizmu który w skrajnym stanie nosił 35 kg za dużo. Być może twój organizm inaczej będzie reagował na ćwiczenia przeciw shin splints, na Oryala, być może pokochasz interwały lub bieganie na bosaka... Ważne żebyś się nie poddawał i połączył ćwiczenia z właściwą dietą, wtedy na bank uda ci się dość do założonej masy.
- Mossar
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1636
- Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19
Ja tam się nie znam, ale wydaje mi się shin splints to coś co można pokonać w 3 dni albo męczyć się z tym 3 lata. U mnie nie mijało po rolowaniu piłką, rollerem, wzmacnianiu przodu goleni. Po czasie, dosyć dlugim, wnioskuje, że miałem po prostu za duża intensywność, zbyt wysuniętą nogę przy lądowaniu i możliwe też że obcisle buty troche na to wpłynęły.
No i shin splints to potrafi być taki badziew, że uznasz "a dobiegne jeszcze pół kilometra, lekko tylko boli" aż w końcu poczujesz taki strzał nad kostką że 2 tygodnie bycia kulawym gotowe. Tak miałem ok. 2 miesiące po rozpoczęciu biegania. Teraz jak coś boli to po prostu przestaje biegać. Chyba że to typowy umiarkowany ból ze zmęczenia. Ale też wtedy robię szybką kalkulację czy to zmęczenie nie wpływa negatywnie na moją sylwetkę i generalnie trening, bo imo nie ma sensu dobiegać kolejnego kilometra czy dwóch jak jesteśmy już pogięci albo rekompensujemy sobie zmęczenie w nieprawidłowym ruchu.
No i shin splints to potrafi być taki badziew, że uznasz "a dobiegne jeszcze pół kilometra, lekko tylko boli" aż w końcu poczujesz taki strzał nad kostką że 2 tygodnie bycia kulawym gotowe. Tak miałem ok. 2 miesiące po rozpoczęciu biegania. Teraz jak coś boli to po prostu przestaje biegać. Chyba że to typowy umiarkowany ból ze zmęczenia. Ale też wtedy robię szybką kalkulację czy to zmęczenie nie wpływa negatywnie na moją sylwetkę i generalnie trening, bo imo nie ma sensu dobiegać kolejnego kilometra czy dwóch jak jesteśmy już pogięci albo rekompensujemy sobie zmęczenie w nieprawidłowym ruchu.
viewtopic.php?p=1087487#p1087487 - Komentarze
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 17
- Rejestracja: 27 lis 2017, 15:41
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ja się z wami zgadzam. Mam też swoje doświadczenia i tym razem postaram się nie popełnić błędów które zrobiłem poprzednio i dlatego też założyłem ten wątek.
Poprzednio było za dużo za szybko i bez celu. Teraz postaram się robić wszystko metodycznie, zgodnie z planem i z jasno określonym celem.
A propos wagi to ta którą podałem nie jest najwyższą jaką zobaczyłem na wadze. Od kilku tygodni obserwuję stały i regularny spadek wagi i dlatego śmiem twierdzi, że micha jest jako tako ogarnięta. Ważę się raz w tygodniu I przywiązuję wagę do tego aby pomiar odbył się w zbliżonych warunkach.
Poprzednio było za dużo za szybko i bez celu. Teraz postaram się robić wszystko metodycznie, zgodnie z planem i z jasno określonym celem.
A propos wagi to ta którą podałem nie jest najwyższą jaką zobaczyłem na wadze. Od kilku tygodni obserwuję stały i regularny spadek wagi i dlatego śmiem twierdzi, że micha jest jako tako ogarnięta. Ważę się raz w tygodniu I przywiązuję wagę do tego aby pomiar odbył się w zbliżonych warunkach.
"My body is built for comfort, not for speed."
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 901
- Rejestracja: 18 wrz 2019, 21:23
- Życiówka na 10k: 47:47
- Życiówka w maratonie: - - -
- Lokalizacja: wieś na Mazowszu
A jaki masz drop? Bo też mam stopę pronującą , buty ze stabilizacją i dużą amortyzacją, ale drop 8 mm pozwala lądować przynajmniej na całej stopie. Tylko trzeba biegać z wyższą kadencją, stawiać krótsze kroki i szybciej przebierać nogami. A jak potem to czuć w łydkach (jeśli jesteś początkujący).Rigmec pisze:Szczęśliwie się składa, że mieszkam prawie w lesie a pracuję prawie nad morzem więc biegać będę po naturalnym podłożu. Już wspomniałem, że najbliższe kilka treningów spróbuję zrobić boso aby zmienić nawyk lądowania na pięcie.
Wcześniej już próbowałem ale w butach dla stopy pronującej z dużym dropem ciężko się w ten sposób biega.
A jakie masz BMI, bo sama waga to wiele nie mówi? Twoje tempo marszu 8:40 jak na taką wagę i wiek jest całkiem żwawe, zwłaszcza, że idziesz tak ciurkiem przez 2 godziny. Kondycji raczej Ci nie brakuje.
Widać, że jesteś nowicjuszem na tym forumRigmec pisze:Hamowanie starzenia? Nie wiem o co kamanmarek301 pisze:marek301 napisał(a):
Moim zdaniem najlepiej od samego początku dopasować do hamowania starzenia