50latek pisze:Autor pisze jednocześnie, że jest silny, dobrze pływa, więc to może być jakiś specyficzny problem.
To nie ma nic do rzeczy. Do tej pory pamiętam szok, jak parę lat temu w szczycie formy rowerowej, gdzie 100km poniżej 3h solo nie było dla mnie problemem, poszedłem na jezioro i zacząłem pływać. Po 50m ręce mi kompletnie zdechły. Forma w tak odległych dyscyplinach nie jest wymienna. W bieganiu i rowerze do pewnego stopnia tak, bo jednak te same mięśnie pracują, co prawda trochę inaczej, ale jednak. Ale nie w dyscyplinie opartej na innych kończynach
.
A jak ktoś jest silny, siłą wytrenowaną na siłce, to nie oszukujmy się, ale wytrzymałości nie ma żadnej. To są zupełnie inne mechanizmy niż przygotowanie wytrzymałościowe.
Opis sytuacji jest dość jasny i typowy dla początkującego biegacza - za szybkie tempo. Nie ma co tego komplikować. Jak się zdycha po 800m, to 5:30 to za szybko. Jak jakiś rok temu zaczynałem biegać po długiej przerwie, to biegałem po 6:40, za to byłem w stanie się tak przeczołgać 5-7km i postępy były bardzo szybkie. Po 5:30 i pół kilometra bym wtedy nie przebiegł.
A że kolega odczuwa tempo jako spokojne? Przez pierwsze 300-400m każde tempo jest spokojne, a później wchodzi dług tlenowy.
Brak postępów przy takim "bieganiu" też jest typowy. Na początku kluczowa jest długość biegania, to generuje najsilniejszy akcent i przystosowania wytrzymałościowe. Nie ma akcentu, nie ma postępu.
The faster you are, the slower life goes by.