Skoor - masochizm Rolli-fikowany
Moderator: infernal
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
11.04.39 - 9km TWL 1000/1000 w 4:22/3:52
Po 3 dniach przerwy TWL. Generalnie nie lubię biegać po przerwie, ciężko mi się zebrać w sobie żeby wyjść, ale na szczęście przerwa nie na tyle długa żeby jakoś dokumentnie mnie rozbić.
TWL... Dawno takiego 1000/1000 nie biegałem. Będzie ze 3 lata już zapomniałem jaka to przyjemność. Generalnie było ciężko i już na drugim szybkim zastanawiałem się czy uda się domknąć. Udało się. Człowiek jak zamknie taki trening to jednak się dobrze czuje. Nie żeby jakieś tam mityczne ędofiny, ale zwyczajnie jest się z siebie zadowolonym.
Po 3 dniach przerwy TWL. Generalnie nie lubię biegać po przerwie, ciężko mi się zebrać w sobie żeby wyjść, ale na szczęście przerwa nie na tyle długa żeby jakoś dokumentnie mnie rozbić.
TWL... Dawno takiego 1000/1000 nie biegałem. Będzie ze 3 lata już zapomniałem jaka to przyjemność. Generalnie było ciężko i już na drugim szybkim zastanawiałem się czy uda się domknąć. Udało się. Człowiek jak zamknie taki trening to jednak się dobrze czuje. Nie żeby jakieś tam mityczne ędofiny, ale zwyczajnie jest się z siebie zadowolonym.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
13.04.20 - 2km + 3x30m 95% p3' trucht +3x(30+30 sprint+szybko) +2x100 (luźno/szybko) + 500m
Powtórka z rozrywki z zeszłego tygodnia, ale ciężko się to biegło od początku. Łydki mnie bolały jeszcze po sobotnim TWL i męczyło śniadanie dość obfite. Krótkie odcinki bez historii, a 500tki nawet nie próbowałem lecieć tak jak ostatnio, wyszła w 1:33, a i tak tętno doszło wyżej niż wcześniej. No ale poruszałem się. To na plus.
Powtórka z rozrywki z zeszłego tygodnia, ale ciężko się to biegło od początku. Łydki mnie bolały jeszcze po sobotnim TWL i męczyło śniadanie dość obfite. Krótkie odcinki bez historii, a 500tki nawet nie próbowałem lecieć tak jak ostatnio, wyszła w 1:33, a i tak tętno doszło wyżej niż wcześniej. No ale poruszałem się. To na plus.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
6x400m jako TWL 50/50 w 68s p4'
Ufff...
Bardzo trudne. 50m wolniej, 50m szybciej razy cztery a wszystko to w czasie 68s. Czyli 4 sekundy wolniej niż ostatnio pobiegłem 400m na maksa. Nawet nie śmiałem myśleć że zamknę to w czasie...
Nie miałem wymierzonych 409m podzielonych na 50m odcinki więc robiłem 15 kroków na jedną nogę wolniej i 15 szybciej czyli nie wychodziło idealnie bo zwykle 3 pełne miniserie z jakąś tam niepełna ostatnią.
Pierwsza w czasie 68,5s ale wiedziałem, że nie da rady wszystkich tak pobiec. Nogi sztywne. Następne kolejno 70s,77s,76,75 i 78s
W cholerę trudne to było, dużo trudniejsze od TWL-a. Nie wiem jak musiałbym biegać 400m żebym zamknął wszystkie 6 serii w czasie.
Ufff...
Bardzo trudne. 50m wolniej, 50m szybciej razy cztery a wszystko to w czasie 68s. Czyli 4 sekundy wolniej niż ostatnio pobiegłem 400m na maksa. Nawet nie śmiałem myśleć że zamknę to w czasie...
Nie miałem wymierzonych 409m podzielonych na 50m odcinki więc robiłem 15 kroków na jedną nogę wolniej i 15 szybciej czyli nie wychodziło idealnie bo zwykle 3 pełne miniserie z jakąś tam niepełna ostatnią.
Pierwsza w czasie 68,5s ale wiedziałem, że nie da rady wszystkich tak pobiec. Nogi sztywne. Następne kolejno 70s,77s,76,75 i 78s
W cholerę trudne to było, dużo trudniejsze od TWL-a. Nie wiem jak musiałbym biegać 400m żebym zamknął wszystkie 6 serii w czasie.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
16.04.120 - miał być TWL...
Ale znowu taczkowałem od swych dni i byłem zmęczony. Znaczy nie na tyle żeby nie myśleć o biegnięcia tego, nawet wychodząc miałem w planach pobiec, ale sobie przypomniałem, że od dziś nie wolno bez maseczki więc pokazałem na wał, a na wale polna nierówna ścieżka i wiatr taki że mnie chciało porwać, a wiało od bok więc porwać chciało mnie notorycznie. Pobiegłem wolniejszego tysiąca, później szybszy kaem w 4:02 i znowu wolniej i stwierdziłem, że pierkurwadolę. Dotruchtalem do 10km co i tak przyjemne nie było. Powtórzę w sobotę na asfalcie z rana jak nie będzie ludzi.
Ale znowu taczkowałem od swych dni i byłem zmęczony. Znaczy nie na tyle żeby nie myśleć o biegnięcia tego, nawet wychodząc miałem w planach pobiec, ale sobie przypomniałem, że od dziś nie wolno bez maseczki więc pokazałem na wał, a na wale polna nierówna ścieżka i wiatr taki że mnie chciało porwać, a wiało od bok więc porwać chciało mnie notorycznie. Pobiegłem wolniejszego tysiąca, później szybszy kaem w 4:02 i znowu wolniej i stwierdziłem, że pierkurwadolę. Dotruchtalem do 10km co i tak przyjemne nie było. Powtórzę w sobotę na asfalcie z rana jak nie będzie ludzi.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
18.04.20 - 9km TWL 1000/1000 w 4:22/3:52
No! I dziś poszło bez problemu. Odczuwalnie łatwiej nawet niż tydzień temu.
No! I dziś poszło bez problemu. Odczuwalnie łatwiej nawet niż tydzień temu.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
20.04.20 - 12km w 5:00
21.04.20 - 14km w 5:00 + 6x60m
23.04.20 - 15x30"/30"
25.04.20 - 12km w 5:00
26.04.20 - 14km w 5:00 + 6x60m
Wszystko w planie. Wybieganie z 20.04 trochę drętwe po TWL i po rowerze z 19.04. później już wszystko ok. 15x30/30 się zmęczyłem, bieganie to było po wale i piachu więc nawet nie patrzyłem jakie tempo. Wybiegania deko szybciej niż 5/km w granicach 4:55+5/km.
21.04.20 - 14km w 5:00 + 6x60m
23.04.20 - 15x30"/30"
25.04.20 - 12km w 5:00
26.04.20 - 14km w 5:00 + 6x60m
Wszystko w planie. Wybieganie z 20.04 trochę drętwe po TWL i po rowerze z 19.04. później już wszystko ok. 15x30/30 się zmęczyłem, bieganie to było po wale i piachu więc nawet nie patrzyłem jakie tempo. Wybiegania deko szybciej niż 5/km w granicach 4:55+5/km.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
28.04.20 - 10x200 w 34s i 3'P
Ciężko, ale nie morderczo. Ostatnie 4 już na sztywnych nogach pod koniec każdej 200tki. Generalnie czuje, że pobiegałem i to dużo bardziej czuje niż gdybym robił 14km po 5/km
Czasy:
33,8
33,0
32,6
32,6
32,9
33,6
33,8
34,2
33,8
33,7
200tka miała 200m odmierzone kołem od roweru które analogowo zmierzyłem metrówką. Start z miejsca.
Ciężko, ale nie morderczo. Ostatnie 4 już na sztywnych nogach pod koniec każdej 200tki. Generalnie czuje, że pobiegałem i to dużo bardziej czuje niż gdybym robił 14km po 5/km
Czasy:
33,8
33,0
32,6
32,6
32,9
33,6
33,8
34,2
33,8
33,7
200tka miała 200m odmierzone kołem od roweru które analogowo zmierzyłem metrówką. Start z miejsca.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
29.04.20 - 3x30m + 3x40m + 3x150m P3/5'
Faken szit...
Jak nie to, to tamto, jak nie tamto to owamto albo inne sramto...
Dość powiedzieć, że jak o 20:30 już miałem wychodzić to zaczęła się burza tak więc miało być a nie ma.
Faken szit...
Jak nie to, to tamto, jak nie tamto to owamto albo inne sramto...
Dość powiedzieć, że jak o 20:30 już miałem wychodzić to zaczęła się burza tak więc miało być a nie ma.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
30.04.20 - 11km 1000/1000 TWL w 3:50/4:20
Fajnie było, wprawdzie ostatnie 3km już męczyły, ale generalnie wszystko pięknie pod kontrolą. Cycuś-glancuś, chociaż trochę stresa miałem bo nogi mnie deko bolały po po 10x200
Wyszło w sumie 11km w 4:05/km
Fajnie było, wprawdzie ostatnie 3km już męczyły, ale generalnie wszystko pięknie pod kontrolą. Cycuś-glancuś, chociaż trochę stresa miałem bo nogi mnie deko bolały po po 10x200
Wyszło w sumie 11km w 4:05/km
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
02.05.20 - 10x400m w 78s p3'
No ten teges... Podjechałem rowerem do mojej prostej, żeby do 200m już wymierzonych domierzyć jeszcze dodatkowe 200. Później jakieś tam truchty rozgrzewkowe i jedziemy. Pogoda spoko, około 20 stopni i lekki wiatr. Na nieparzystych miałem pod wiatr, na parzystych z wiatrem, chociaż ten wiatr był taki trochę boczny więc bardziej przeszkadzał na nieparzystych niż pomagał na parzystych. Od 7 do 10 powtórzenia wiało już dość konkretnie, na tyle, żebym 8 powtórzenie musiał hamować, żeby mnie nie przytkało na ostatnich dwóch.
1. 1:17.9
2. 1:16.4
3. 1:14.7
4.1:16.4
5. 1:15.5
6. 1:15.7
7. 1:16.9
8.1:18.8
9. 1:15.5
10. 1:15.3
Przerwa 3min w staniu
W sumie było łatwiej niż myślałem że będzie. Myślałem, że bedzie podobnie jak na 200tkach, a tu całkiem fajnie. Gdyby jeszcze udawało mi się biegać w te 78s to byłby całkiem lajt.
Po ostatniej 400tce siadłem chwilę na asfalcie, złapałem oddech, wziąłem rower i domierzylem 600m do 1000, przyda się na jutro, a i może kiedyś walne sobie forumowe go czelendża.
No ten teges... Podjechałem rowerem do mojej prostej, żeby do 200m już wymierzonych domierzyć jeszcze dodatkowe 200. Później jakieś tam truchty rozgrzewkowe i jedziemy. Pogoda spoko, około 20 stopni i lekki wiatr. Na nieparzystych miałem pod wiatr, na parzystych z wiatrem, chociaż ten wiatr był taki trochę boczny więc bardziej przeszkadzał na nieparzystych niż pomagał na parzystych. Od 7 do 10 powtórzenia wiało już dość konkretnie, na tyle, żebym 8 powtórzenie musiał hamować, żeby mnie nie przytkało na ostatnich dwóch.
1. 1:17.9
2. 1:16.4
3. 1:14.7
4.1:16.4
5. 1:15.5
6. 1:15.7
7. 1:16.9
8.1:18.8
9. 1:15.5
10. 1:15.3
Przerwa 3min w staniu
W sumie było łatwiej niż myślałem że będzie. Myślałem, że bedzie podobnie jak na 200tkach, a tu całkiem fajnie. Gdyby jeszcze udawało mi się biegać w te 78s to byłby całkiem lajt.
Po ostatniej 400tce siadłem chwilę na asfalcie, złapałem oddech, wziąłem rower i domierzylem 600m do 1000, przyda się na jutro, a i może kiedyś walne sobie forumowe go czelendża.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
03.05.20 - 5x(200-600-200) P4' (40-2:20-40s)
Wyszło troszeczkę szybciej niż w planie... Tak ociupinkę Eksperymentalnie biegałem to bez patrzenia na zegarek, lapowałem na znacznikach zrobionych wczoraj więc dopiero w domu zobaczyłem co z tego wyszło. Najlepsze było to, że wcale nie czułem, że biegnę jak biegnę. Generalnie starłem się biec równo i nawet to wyszło. Ostatnią 200tkę w5 powtórzeniu pozwoliłem sobie pofolgować.
1:
1000 - 3:33.5:
200 - 0:38.2
600 - 2:15.4
200 - 0:39.9
2:
1000 - 3:30.6
200 - 0:36.7
600 - 2:14.7
200 - 0:39.3
3:
1000 - 3:31.9
200 - 0:38.1
600 - 2:15.8
200 - 0:38.1
4:
1000 - 3:33.4
200 - 0:38.8
600 - 2:17.0
200 - 0:37.7
5:
1000 - 3:28.6
200 - 0:37.0
600 - 2:18.3
200 - 0:33.3
Opisać 600tke? Hmmm, kończę sobie 200m i zwalniam, wydaje mi się, że dużo, że czlapie, miałem nawet obawy że jest za wolno. Na spokojnie biegnę te 600m bez walki. Walka poziom zero. Zmęczenie wiadomo jakoś tam narastało, ale... Wszystko na spokojnie i z odczuciem, że biegnę stosunkowo wolno po 600m sporo siły na ostatnie 200m.
W sumie było może i ciężko, ale znowu nie mogę powiedzieć żeby to był jakiś trening morderczy nawet w tych czasach co go zrobiłem a co dopiero gdybym pobiegł w tym co w rozpisce było. w ogóle trener straszył tym tygodniem, a to całkiem fajne było...
Wyszło troszeczkę szybciej niż w planie... Tak ociupinkę Eksperymentalnie biegałem to bez patrzenia na zegarek, lapowałem na znacznikach zrobionych wczoraj więc dopiero w domu zobaczyłem co z tego wyszło. Najlepsze było to, że wcale nie czułem, że biegnę jak biegnę. Generalnie starłem się biec równo i nawet to wyszło. Ostatnią 200tkę w5 powtórzeniu pozwoliłem sobie pofolgować.
1:
1000 - 3:33.5:
200 - 0:38.2
600 - 2:15.4
200 - 0:39.9
2:
1000 - 3:30.6
200 - 0:36.7
600 - 2:14.7
200 - 0:39.3
3:
1000 - 3:31.9
200 - 0:38.1
600 - 2:15.8
200 - 0:38.1
4:
1000 - 3:33.4
200 - 0:38.8
600 - 2:17.0
200 - 0:37.7
5:
1000 - 3:28.6
200 - 0:37.0
600 - 2:18.3
200 - 0:33.3
Opisać 600tke? Hmmm, kończę sobie 200m i zwalniam, wydaje mi się, że dużo, że czlapie, miałem nawet obawy że jest za wolno. Na spokojnie biegnę te 600m bez walki. Walka poziom zero. Zmęczenie wiadomo jakoś tam narastało, ale... Wszystko na spokojnie i z odczuciem, że biegnę stosunkowo wolno po 600m sporo siły na ostatnie 200m.
W sumie było może i ciężko, ale znowu nie mogę powiedzieć żeby to był jakiś trening morderczy nawet w tych czasach co go zrobiłem a co dopiero gdybym pobiegł w tym co w rozpisce było. w ogóle trener straszył tym tygodniem, a to całkiem fajne było...
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
04.05.20 - 3x30m + 3x40m + 3x150m P3/5'
Czuć w nogach ostatnie akcenty, ale jak już się rozruszałem to szło całkiem całkiem. Bez patrzenia na czas bo śmiganie po wale. Mały błąd mi się wkradł i ubzdurało mi się że 150m to mniej więcej 30krokow jednej nogi, a to ok 50 no i dwie 150tki miały pewnie z 80m
Czuć w nogach ostatnie akcenty, ale jak już się rozruszałem to szło całkiem całkiem. Bez patrzenia na czas bo śmiganie po wale. Mały błąd mi się wkradł i ubzdurało mi się że 150m to mniej więcej 30krokow jednej nogi, a to ok 50 no i dwie 150tki miały pewnie z 80m
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
06.05.20 - 8km w 5:00
07.05.20 - 12km w 4:40
09.05.20 - 5km +3x60
W gruncie rzeczy w planie. 06.05 bieganie w deszczu i lekko szybciej wyszło, 07.05 po lesie i generalnie fajnie ale końcówka mnie już trochę męczyła. Dzisiaj, tj. 09.05 jestem po 2 kiepsko przespanych nocach bo młodzi budzą jeden drugiego. Dziś starszy dostał eksmisję do oddzielnego pokoju i zobaczymy jak będzie. Natomiast biegowo... Ciulowo się dziś truchtało te 5km widać, że albo nie wyspany jestem, albo co innego bo nie było luzu w dupie. Jutro 5km testu więc mnie to optymizmem nie napawa, ale może jak się dziś wyspie to będzie ok.
Można typować wyniki jak ktoś ma ochotę, ten kto najbliżej trafi wygra litr wody z rowu oraz 30cm peszla bez pilota jako rurka do picia.
07.05.20 - 12km w 4:40
09.05.20 - 5km +3x60
W gruncie rzeczy w planie. 06.05 bieganie w deszczu i lekko szybciej wyszło, 07.05 po lesie i generalnie fajnie ale końcówka mnie już trochę męczyła. Dzisiaj, tj. 09.05 jestem po 2 kiepsko przespanych nocach bo młodzi budzą jeden drugiego. Dziś starszy dostał eksmisję do oddzielnego pokoju i zobaczymy jak będzie. Natomiast biegowo... Ciulowo się dziś truchtało te 5km widać, że albo nie wyspany jestem, albo co innego bo nie było luzu w dupie. Jutro 5km testu więc mnie to optymizmem nie napawa, ale może jak się dziś wyspie to będzie ok.
Można typować wyniki jak ktoś ma ochotę, ten kto najbliżej trafi wygra litr wody z rowu oraz 30cm peszla bez pilota jako rurka do picia.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
10.05.20 - 5km TEST
Było dobrze i niedobrze zarazem.
Wczoraj pisałem, że czułem się zmęczony na tym lekkim wybieganiu i to niestety zostało dzisiaj. Wprawdzie się wyspałem dziś i to nawet nieźle przez 10h, ale jak wstałem to:
Plecy bolą, nogi sztywne i generalnie tak nie bardzo...
Efekt noszenia młodego przez ostatnie 3dni i niedosypiania.
Zjadłem jakieś małe śniadanie, popiłem kawą, posiedziałem i w końcu polazłem.
Rozgrzewka standardowo, 2km i przebieżki, a później jazda.
Po rozgrzewce to nawet się dobrze poczułem i stwierdziłem, że będzie dobrze i że żadne tam zachowawcze plany.
Ruszyłem, zacząłem po 3:25 korekta i pierwszy km wpada po 3:38, wpadłem w rytm i już szło z tym, że na tym pierwszym kilometrze czułem się jakbym był już pod koniec drugiego. Później drugi wyszedł tak samo, trzeci po 3:42 i nie pamiętam jak mi było pod koniec. Później ostatnie 2 km to był dramat. Tempo spadło, tętno też zaczęło spadać, a ja oddechowo nie wyrabiałem i nie miałem siły przyspieszyć. Czwarty km przeczłapałem z myślami zeby stanąć bo i tak ch...a z tego będzie, a piąty to już odliczanie metrów i ślamazarne przestawianie nóg jedna za drugą z ostatnimi 60m w czymś na kształt finiszu. I oba ostatnie kilometry w 3:52(co mnie wcale nie cieszy)
Koniec końców wyszło 18:41 czyli dokładnie tyle ile Logadin obstawił
Jestem trochę zadowolony i trochę niezadowolony. Gdybym biegł w dobrej dyspozycji to myślę, że te 20s było do urwania, z drugiej strony podmeczony pobiegłem lepiej niż miesiąc temu wypoczęty co w sumie należy potraktować jako plus dodatni.
Było dobrze i niedobrze zarazem.
Wczoraj pisałem, że czułem się zmęczony na tym lekkim wybieganiu i to niestety zostało dzisiaj. Wprawdzie się wyspałem dziś i to nawet nieźle przez 10h, ale jak wstałem to:
Plecy bolą, nogi sztywne i generalnie tak nie bardzo...
Efekt noszenia młodego przez ostatnie 3dni i niedosypiania.
Zjadłem jakieś małe śniadanie, popiłem kawą, posiedziałem i w końcu polazłem.
Rozgrzewka standardowo, 2km i przebieżki, a później jazda.
Po rozgrzewce to nawet się dobrze poczułem i stwierdziłem, że będzie dobrze i że żadne tam zachowawcze plany.
Ruszyłem, zacząłem po 3:25 korekta i pierwszy km wpada po 3:38, wpadłem w rytm i już szło z tym, że na tym pierwszym kilometrze czułem się jakbym był już pod koniec drugiego. Później drugi wyszedł tak samo, trzeci po 3:42 i nie pamiętam jak mi było pod koniec. Później ostatnie 2 km to był dramat. Tempo spadło, tętno też zaczęło spadać, a ja oddechowo nie wyrabiałem i nie miałem siły przyspieszyć. Czwarty km przeczłapałem z myślami zeby stanąć bo i tak ch...a z tego będzie, a piąty to już odliczanie metrów i ślamazarne przestawianie nóg jedna za drugą z ostatnimi 60m w czymś na kształt finiszu. I oba ostatnie kilometry w 3:52(co mnie wcale nie cieszy)
Koniec końców wyszło 18:41 czyli dokładnie tyle ile Logadin obstawił
Jestem trochę zadowolony i trochę niezadowolony. Gdybym biegł w dobrej dyspozycji to myślę, że te 20s było do urwania, z drugiej strony podmeczony pobiegłem lepiej niż miesiąc temu wypoczęty co w sumie należy potraktować jako plus dodatni.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
13.05.20 - 4x200-100-200 P5' (34-21-34)
Srogo...
Generalnie na początku popatrzyłem na ten trening i pomyślałem, spoko, fajny. Później go przemyślałem i zacząłem się kurde bać...
Pierwsze powtórzenie luz, aczkolwiek trochę przysnąłem na drugiej 200tce i wyszła woniej. Później przerwa w podparciu na kolanach. Sam odcinek, no cóż poszedł gładko ale pod koniec już czułem lekko sztywniejące uda.
0:34.6
0:20.6
0:36.0
Drugie powtórzenie, nie wiem nie pamiętam jak było, z pewnością nie lekko i zakończyłem je klęcząc i podpierając się na dłoniach.
0:33.5
0:19.7
0:34.3
Trzecie walka o życie, druga dwusetka sztywna i pokraczna, kończę siedząc i dysząc.
0:34.2
0:20.2
0:37.9
Ostatnia, nie wiem... Względnie łatwa, ale to względnie w stosunku do drugiego i trzeciego powtórzenia, myślę, że zadziałała magia ostatniego powtórzenia i ostatkiem sił coś tam z siebie jeszcze wykrzesałem. Przerwa na leżąco w pozycji bocznej ustalonej bo najłatwiej się oddychało.
0:35.4
0:20.8
0:35.6
Sam trening mega trudny, te jakieś TWL 1000/1000 czy interwały to pikuś przy czymś takim, serce do tej pory mi wali jak głupie
Srogo...
Generalnie na początku popatrzyłem na ten trening i pomyślałem, spoko, fajny. Później go przemyślałem i zacząłem się kurde bać...
Pierwsze powtórzenie luz, aczkolwiek trochę przysnąłem na drugiej 200tce i wyszła woniej. Później przerwa w podparciu na kolanach. Sam odcinek, no cóż poszedł gładko ale pod koniec już czułem lekko sztywniejące uda.
0:34.6
0:20.6
0:36.0
Drugie powtórzenie, nie wiem nie pamiętam jak było, z pewnością nie lekko i zakończyłem je klęcząc i podpierając się na dłoniach.
0:33.5
0:19.7
0:34.3
Trzecie walka o życie, druga dwusetka sztywna i pokraczna, kończę siedząc i dysząc.
0:34.2
0:20.2
0:37.9
Ostatnia, nie wiem... Względnie łatwa, ale to względnie w stosunku do drugiego i trzeciego powtórzenia, myślę, że zadziałała magia ostatniego powtórzenia i ostatkiem sił coś tam z siebie jeszcze wykrzesałem. Przerwa na leżąco w pozycji bocznej ustalonej bo najłatwiej się oddychało.
0:35.4
0:20.8
0:35.6
Sam trening mega trudny, te jakieś TWL 1000/1000 czy interwały to pikuś przy czymś takim, serce do tej pory mi wali jak głupie