yacool pisze:Stoją za tym jakieś obiektywne przesłanki, czy to po prostu fascynacja dyscypliną?
Tak Jacku, jak najbardziej można "skuteczność działań" naukowo udowodnić. Jestem święcie przekonany,
że należysz do ścisłego grona specjalistów, którzy bez specjalnego problemu,
będą w stanie interpretować/ocenić wyniki badań, po przeprowadzonych procedurach!
Tutaj nie ma miejsca na "gdybanie/ściemy", dysponujemy już dzisiaj "metodologią badań",
które dostarczają "twardych dowodów", tego w którą stronę "idzie" metabolizm/stan zdrowia!
Przykładowo Rezonans magnetyczny, artroskopia połączona z biopsją, plus ocena histologiczno/biochemiczna.
Możemy bez najmniejszego problemu ocenić, czy Chondromalacja rzepki
zatrzymała się, poszła do przodu, czy się "cofa".
Inny przykład dotyczy serca, dzięki dostępnym dzisiaj badaniom,
oceniamy skuteczność wdrażanych procedur,
które mają na celu "poprawę zdrowia", wiodącą do opóźnienia starzenia,
przedłużenia życia.
Tutaj nie ma miejsca na jakiekolwiek niedomówienia czy wątpliwości.
Jak to najprościej wytłumaczyć? Załóżmy mamy grubasa 150 kg "zagrożonego życia",
doprowadzamy nieszczęśnika do wagi 85 kg. Waga nie kłamie!
Wykastrowaliśmy z "metabolizmu" 65 kg nieszczęścia!
Jeżeli ktokolwiek twierdzi, że może powstrzymać/spowolnić starzenie,
to musi być w stanie to udowodnić "klinicznie"!
Jeżeli pacjent/klient inwestuje w spowolnienie starzenia niemałe pieniądze,
musi mieć pewność(potwierdzoną ogólnie uznanymi w świecie naukowym badaniami),
że nie wyrzuca swoich pieniędzy "w błoto". Najlepiej gdy ma gwarancję satysfakcji!
Czyli w razie nieskuteczności procedur, ma zapewniony zwrot gotówki,
albo nawet zapewnione "odszkodowanie".
yacool pisze:Co z innymi sportami, czy ludzie je uprawiający nie są wystarczająco zdeterminowani, zdyscyplinowani i wytrwali? Dlaczego tylko biegacze mają największe szanse na długie życie?
Inne sporty mają "mniejszy potencjał" jesli chodzi o spowolnianie starzenia.
Owszem mogą pomagać, ale jest to mało efektywne.
Biegacze mają "w ręku" unikalne narzędzie, które mogą użyć natychmiast,
odpada problem: "proponowania/namawiania", "uczenia stosowania", "przypominania", "tolerowania procedur" itp.
Sytuacja zupełnie odmienna, jak u ludzi, przykładowo, farmakologicznie zwalczającym nadciśnienie.
Jakim wielkim problemem jest właściwe prowadzenie leczenia farmakologicznego!
Jest jeszcze aspekt skuteczności, czy całe to farmakologiczne "zmaganie",
jest leczeniem "przyczynowym", czy jedynie to "plaster" na gnijącą ranę?