Skoro pierwszy dzień wiosny, to zima

.
Ładne zdjęcie, to z bursztynem

.
Ja byłam w parku o 7.30. Znaczy, obok parku, bo park ... zamknęli. To park należący do uczelni SGGW. Ale park jest ogrodzony tyko z jednej strony, od frontu, można pójść drogą wzdłuż ogrodzenia, zejść na dół w dzikie tereny pod skarpą i tam już żadnego płotu na tyłach parku nie ma. Więc teoretycznie można nawet nie wiedzieć o zakazie, wejść do parku od tyłu, i co wtedy powiedzą panowie na bramie? Absurd trochę, tym bardziej, że w tym parku to zawsze spotykam co najwyżej pojedyncze osoby. Pozamykali też bramy wokół całego campusu SGGW, otwarte zostało po jednej furtce z każdej strony. Nie mogą zamknąć całkiem, bo to jest duży teren przez który przechodzi ciąg komunikacyjny, więc teraz z punktu widzenia rozwoju epidemii jest gorzej, bo wszyscy przechodzący będą tłoczyć się w jednej furtce, zamiast mieć kilka do wyboru.
Ale np. handel na bazarach kwitnie w najlepsze.
Teraz coś śmiesznego. Wczoraj wpadła mi łyżeczka za zlew, i postanowiłam ją jednak wyciągnąć. Zlew jest pod oknem ale między zlewem a oknem jest ok. 20cm, powpychałam tam różne pudła co by koty nie właziły. I jak powyciągałam te pudła, to na końcu, oprócz tony kurzu, znalazłam też zakurzoną butelkę wina

. A czegoś mi brakowało na wieczór

.