Mówcie co chcecie, ale jak patrzę na te treningi, albo jak sobie przypominam jak Tomek odpalił przed tym jak się szwendał po krzaczorach w poszukiwaniu kleszczy (tak, jestem TAK stary)

to ja mam ochotę iść tą drogą. Serio. Czuję, że to u Michała odpali, że zmniejszenie obciążeń i nakładających się treningów wytrzymałości na rzecz porządnej szybkości da duży nawet nie krok, a skok. Że takie przezbrojenie silnika musi trochę kosztować (to nawet Kszczot mówił, że się cieszy, że po zmianie trenera nie zrobił kroku w tył, tylko trzyma poziom z zeszłego sezonu), ale się opłaca. Jak się nie zatyrał Danielsem (pamiętam jak podsumował jeden z treningów, po którym zapytałem, czy nie za mocno/przerwy nie za krótkie - rzucił coś w stylu "dzięki Danielsowi mam wyniki - nie pytam, wykonuję") to to co biega tutaj go nie zabije, a za kilka miesięcy czuję, że 38:30 będzie w cuglach.
ALE:
infernal pisze:bezuszny pisze:Mocny plan treningowy to jedno, ale powtórzę, że ty sam sobie chłopie dodatkowo utrudniasz dociąganie tych treningów poprzez przepalony początek i nierówne tempo. Pierwszy km po 3:50, to nic dziwnego, że kolejne 5 było piekielne trudnych.

Niemniej jednak szacun za mocną banię, 20 minut na piątkę na treningu złamane, to już nie przelewki.

Nie pierwszy, nie ostatni raz

Michał, ten trening nie byłby taki ciężki wczoraj, jakbyś we wtorek nie zrobił ciągłego, na którym też przyciskałeś niektóre kaemy za mocno. Więc oczywiście, że receptą na otwarcie kolejnego mocnego treningu jest otwarcie pierwszego odcinka na zmęczonych 10s szybciej niż docelowo :D kup footpoda, za 50 zeta znajdziesz, a będziesz miał porządną kontrolę tempa.
Rolli, Ty mu pisz treningi o 5s/km wolniejsze niż chcesz żeby robił, bo z uporem maniaka piłuje za szybko. Chyba, że już tak robisz
