
Dziś wyraźna poprawa z achilesem, w zasadzie zszedł obrzęk, chodzę też już normalnie i prawie nie boli przy ruchu. Czyli chyba tym maratonem nie pogorszyłem specjalnie kontuzji. Spodziewałem się różnych rzeczy z tym związanych i naprawdę długo mi to ciążyło w czasie biegu. Start w maratonie z problemami zdrowotnymi to chyba niezły temat do wałkowania dyskusji o kwestiach mentalnych z tym związanych. Rok temu to przerabiałem i teraz było bardzo podobnie. Trochę jakby się biegło z plecakiem, który z czasem robi się coraz lżejszy. Bardzo długo ciążą mocne obawy i wątpliwości.
Kolano, które przerabiałem rok temu po zimowych zabiegach jest w stanie dużo lepszym choć nie idealnym. Mięśni w lewej nodze, której dotyczyła tamta kontuzja odrobić się nie udało i dalej mam tu wyraźny ubytek masy mięśniowej. Do tego w tej samej nodze doszło naderwanie achilesa, z którym się zmagam od początku września.