
z tym tartanem to niezła jazda, biegne se, bieżnia mi się pod nogami ugina i se myśle: ależ ja mam w nogach powera

potem przykucam żeby zawiązać sznurówkę i z ciekawości naciskam ręką i... też się ugina

to se myślę, żeby jakoś tak lżej i delikatniej biec, żeby im tego nie zniszczyć

jednocześnie postanawiam grać światowca, co to na niejednym stadionie biegał i nic nie daję po sobie poznać, że ja wiem, że im się tartan ugina

a potem... potem słońce zaczęło prażyć, przy stadionie ino 10 drzewek na krzyż i jak się dowiedziałam do najbliższego lasu 5 km

ech, słońce tutaj mocno praży, baaardzo mocno, tak mocno, że mi chyba te kilka ostatnich szarych komórek sprażyło, co widać w powyższym poście

do zobaczenia w następną sobotę
