Lancista pisze:Dziewczyny będą miały ubaw ze mnie. Podobno w biegu wyglądam jak galopujący Bawół

Czyżbyś był moim sobowtórem? Ja ważę 107, ale trafiłem na Biegam-bo -lubię przypadkiem, bo 4 tygodnie temu rozmawiałem na Sztauwaierach z dwoma obcymi biegaczami i pytałem ich co to jest właściwie to bieganie, była 9 rano, a oni powiedzieli, że o 9.30 jest taki trening dla początkujących na AWFie. Zrezygnowałem wtedy z mojego pierwszego joggingu w parku i pojechałem na AWF, a teraz martwię się, że przyjdzie kiedyś taka sobota, że nie będę z jakiegoś powodu mógł się zjawić, bo będzie trzeba np. z dzieckiem jechać do szkoły. Strasznie mnie to bieganie wciągnęło. Niewątpliwie jest to zasługa świetnych prowadzących, którzy robią to z pasji, anie dla kasy. Widać, że znają się na tym. Agnieszka na pierwszym moim bieganiu strasznie mnie powaliła i pokazała mi nieświadomie, gdzie moje miejsce w szeregu

, prowadziła rozgrzewkę, cały czas biegła dookoła stadionu i mówiła bez żadnych oznak zmęczenia i zadyszki, a ja przy drugim kółku myślałem, czy się nie poddać i nie zrezygnować. Przy trzecim okrążeniu stwierdziłem, że nie mogę się poddać, bo jakoś biegnę wypluwając płuca, w końcu nie muszę tak, jak ona rozmawiać w biegu, a to że ona na dodatek
cały ten czas biegnie tyłem, to ja muszę wytrzymać biegnąc przodem.

Załamywał mnie też Darek. Ja biegnę i zastanawiam się czy nie padnę po drodze, a on wyprzedając mnie lekkim krokiem gazeli, albo mojego psa rasy Husky, śmieje się, nawija i opowiada dowcipy, a na koniec pyta mnie, co sądzę o egoizmie i zaczyna w trakcie 6 kilometrowego biegu przeprowadzać wywód filozoficzny. Jest wesoło! Mam wielu przyjaciół, ale tak pozytywnie zakręconych, jak Ci , wszyscy, którzy przychodzą w soboty pobiegać, niewielu

. Przyjdź koniecznie, bo warto!