kachita pisze:DNF. Organizm dał mi dzisiaj znać, co sądzi o bieganiu czwartych zawodów w ciągu trzech tygodni.
No właśnie ostatnio nurtuje mnie pytanie, co właściwie skłania biegaczy amatorów do tak częstego udziału w imprezach masowych.
Są oczywiście biegacze, którzy walczą o poprawę życiówki, no ale prawda jest taka, że podobnie jak wyczynowiec, tak i amator, może dobrze przygotować się do jednego góra dwóch rewelacyjnych startów na danym dystansie w sezonie. Sensowne było by więc dobrze przygotować się do jednego-dwóch startów w sezonie w których można by liczyć na poprawę życiówki, zamiast startować kilkanaście razy bez większych efektów. (Kachita to nie jest przytyk do ciebie, po prostu ktoś zadał mi ostatnio takie pytanie.).
Co więc motywuje zwykłego biegacza (w sensie zwykłego zjadacza chleba) do udziału w wielu imprezach masowych w sezonie?
Od razu powiem, że tłumaczenie się tzw. "startem treningowym" zupełnie nie ma sensu, bo start to start i trudno go uznać za zwykłą jednostkę treningową, może z wyjątkiem sytuacji, gdy ktoś biegnie np. w roli zająca. Z punktu widzenia metodyki treningu to raczej nie ma sensu. Co prawda wyczynowcy też startują częściej niż dwa razy w roku, ale umówmy się oni robią to często bo muszą (wymogi sponsorów, kasa, czasami nie mogą odmówić), ale generalnie trening podporządkowują jednemu czy dwóm startom w sezonie.
Czy ktoś pomoże mi rozwiązać tę trudną zagadkę?
Mi osobiście przychodzi do głowy jedno wytłumaczenie... Biegacza amatora do częstego udziału w imprezach masowych skłania chęć współuczestnictwa w takim wydarzeniu, poczucia tej wyjątkowej atmosfery, która jest na zawodach. Czy ktoś ma inne wytłumaczenie?