Sorki Martyś, mam problem z systematycznością, no. Nie miałam czasu się w cztery litery podrapać, przyrzekam. Bieganie wciskałam, ale średnio mi to wychodziło ostatnio. Mam totalny spadek formy, nic nie ćwiczę dodatkowo, bo nie mam kompletnie kiedy i kręgosłup mnie przez to napitala jak sto pięćdziesiąt. Nie mówiąc o tym, że 3 kilo mam na plusie. No ale nic, utrzęsło się i mam nadzieję na trochę normalności.
Przy okazji - czy ktoś mógłby polecić kardiologa sportowego w Warszawie? Coś się stało mojej Pani doktor. Dowiedziałam się, że będzie na zwolnieniu lekarskim do końca roku. Nagle odwołała wszystkie wizyty i nie wiadomo czy i kiedy w ogóle wróci do pracy. Coś poważnego się musiało stać. Strasznie jestem zmartwiona, bo to bardzo dobry lekarz i człowiek. Strasznie przykre.
Martynko a Ty jak się czujesz? Będę doczytywać pomału co u Was.
Edit. Dzisiaj planuję pojechać bo buffa. Ten jest czaderski:
tylko zastanawiam się, czy ktoś mnie w łeb nie zdzieli jak będę w nim biegła, myśląc, że coś po mnie łazi.
