Kamil: sorry ale brednie wypisujesz:
- zmiany w diecie nie są robione na chwilę i nie tylko po to by poprawić obiektywnie słabą moją czy twoją życiówkę w HM (obie są generalnie bezwartościowe choć dla nas samych mają duże znaczenie). Słowo dieta jest źle rozumiane - to zmiana stylu życia, nawet jak przestanę biegać nie wrócę do dawnego odżywiania choćby dlatego, że się przyzwyczaiłem i mam już inne smaki i inne przyzwyczajenia - kwestia czasu tylko, z drugiej strony też nie przesadzam z tym, nie jestem zawodowcem, zmieniłem sposób odżywiania, nie jem wieprzowiny ale smażony filet z kurczaka się przydarza czy inne naleśniki albo placki - masz niską wagę i niskie BMI dlatego na początku progresu związanego z samą utratą wagi nie zanotujesz takiego jak goście (np ja), którzy mocno schodzą z wagi gubiąc tkankę tłuszczową- tyle, że ta droga też się z czasem kończy. Może być tak, ze ty wcale z wagi schodzić nie musisz i zbyt restrykcyjna dieta wcale ci nie służy.
- "mięśnie zdobywa się wolno a traci je szybko, tłuszcz zdobywa się szybko a traci wolno" - to samo jest z postępami - wielu ludzi na progres musi mocno pracować - pogadaj z naszym wspólnym znajomym JD ile jemu lat zajęło dojście do obecnego poziomu, do znalezienia swojej drogi progresu, metod, które mu służą - z każdym tak jest, co jednemu dobrze robi innemu może robić źle - z różnych przyczyn, najpierw przyjemność później wynik, bez znalezienia treningu z którego czerpiemy pewną radość i zadowolenie wyniku nie będzie - prawdopodobne jest za to wypalenie
- koleżanka moja biegła maraton poznański z założeniem ok 2.55 (życiówka 2,59), pracowała na treningach jak nigdy - naprawdę śledzę jej treningi, dużo rozmawiamy i wiem, że było dużo mocniej, ciężej niż na wiosnę jak biegła życiówkę - warunki były dobre a wynik kilkanaście minut poniżej założeń - i co, i nic. Ona walczy od lat, jest na wysokim poziomie i mimo wielu zwycięstw i sukcesów notuje też porażki czy niepowodzenia - to chleb powszedni, żeby czasem pogrubasić, trzeba nieraz pocieńkosić.
-Źle pobiegłeś taktycznienie - morale nieco pękło i tyle, nieudany bieg, nawet nie kwestia przygotowań i wielkich błędów czy braków formy
-Nie musisz wszystkiego podporządkować pod start, wynik, nie musisz w ogóle startować jeśli nie uznasz, że jesteś gotowy, że chcesz coś sprawdzić, że wiesz jak to robić - unikniesz rozczarowań. Kolega mój po dwóch latach biegania debiutował w HM 2.02, teraz w maratonie 4.19 a do maratonu naprawdę się przyłożył i biegał dużo przez kilka miesięcy - nie ma co pękać tylko trzeba szukać własnej drogi
-Atest trasy jest totalnie bez znaczenia zwłaszcza w kontekście walki z samym sobą - te +-50m nic nie znaczą, biegasz dla siebie, nie ma co mitologizować pewnych rzeczy, ludzie piszą o atestach i dokładności a potem robią życiówki w Krynicy biegnąc z górki

Jedź chłopie do tego Goleniowa, pobiegnij z luzu, nie z treningu, daj z siebie wszystko i wtedy przyjdzie czas na rozliczenia. Weź się w garść