Danielsem nie tylko dla zdrowia - komentarze
Moderator: infernal
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 2
- Rejestracja: 16 sie 2021, 10:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Witam Cię 50-latku, widzę że fajnie się rozwijasz
Jestem w podobnym wieku i mam podobne wyniki, dlatego jestem ciekaw jakie cele sobie wyznaczasz?
Czy na przykład myślisz o poprawie czasu na 5 km do 20 minut?
Daniel
Jestem w podobnym wieku i mam podobne wyniki, dlatego jestem ciekaw jakie cele sobie wyznaczasz?
Czy na przykład myślisz o poprawie czasu na 5 km do 20 minut?
Daniel
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 901
- Rejestracja: 18 wrz 2019, 21:23
- Życiówka na 10k: 47:47
- Życiówka w maratonie: - - -
- Lokalizacja: wieś na Mazowszu
Też witam serdecznie.
Moim głównym celem jest bieganie dla przyjemności (to jak narkotyk) i ogólnie dla zdrowia. Poprawa wyników jest miłym dodatkiem, choć są okresy jak ostatnio, gdy nagły przypływ formy zmobilizował mnie do prawie cotygodniowych zawodów i jak czytałeś ciągłej poprawy wyników na 5 i 10 km. W sumie zrealizowałem sobie życiowe cele biegowe czyli 10 poniżej 50 i 5 poniżej 25 z nawiązką.
Czas 20 minut na 5 km jest oczywiście realny w naszym wieku, wielu forumowiczów w wieku 50 lat biega tu szybciej. Na pewno zależy to od predyspozycji, także w jakim wieku zaczynało się biegać, im później tym o poprawę jest moim zdaniem trudniej i wymaga dużo większego nakładu niż od np. kogoś w wieku 35 lat. Ja tak po 47-48 roku zauważam spadek ogólnej formy, pogorszenie idealnego kiedyś wzroku itd. dlatego jak zacząłem biegać to postawiłem sobie za cel jak najszybciej biegać szybciej, bo w odróżnieniu od np. kogoś w wieku 30 lat mam mało czasu na poprawę wyników.
Na razie odpoczywam (oczywiście cały czas biegając w urozmaicony sposób) po jesiennych zawodach i nie stawiam sobie celów na kolejny rok. Zobaczę co będzie w lutym czy marcu, na jakim będę poziomie, lepszym, gorszym czy tym samym. U mnie okresy poprawy są przedzielane okresami stagnacji. Na blogu o tym pisałem.
Jakbym stawiał sobie jakiś cel to najbliższy byłby pewnie 22 minuty na 5 km. Prawdę mówiąc na teraz wynik 20 minut wydaje mi się kompletnie nie do osiągnięcia kiedykolwiek. Ale zawsze wżyciu byłem raczej realistą - pesymistą, więc mogę się mylić. O tym, że 10 km będę w stanie teraz pobiec poniżej 48 minut jeszcze rok temu byłoby to dla mnie całkowicie nie do pomyślenia.
P.S. No i życie to nie tylko bieganie, teraz za cel można sobie postawić poprawę w czymś innym, wtedy jakość treningu na tym ucierpi.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1295
- Rejestracja: 21 paź 2020, 20:15
- Życiówka na 10k: 42:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:08
- Lokalizacja: Wieś
Bardzo dobre moim zdaniem podejście do biegania! W pierwszym etapie mojej przygody z bieganiem najważniejsze było wytrwać. I cały czas dodaję bez kontuzji, czyli w zdrowiu.
Jednakże ze zdaniem:
Nie ma co się ograniczać, ja daję sobie czas na rozwój (poprawę wyników) do 80-tki. Taki Ed Whitlock (nie on jeden zresztą) w kategorii M75-79 na piątkę miał czas 19:07,2. Na 10 km było to 39:25,16, czyli poniżej 20 i 40.
Też mam swoje lata 5 z przodu, ale do tego dążę (takie minimum ) i do tego ma to być „bezwysiłkowo”, no może precyzyjniej: nie przemęczając się.
Chcę to osiągnąć przede wszystkim techniką biegu, której uczę się, odkrywam i adaptuję do swojego organizmu już od kilku ładnych lat. Spore rezerwy mam też w wadze .
No i wracając do czasu, powiedzmy np. 20 lat na realizację, to mało czasu?
Myślę, że jak wytrwam, a starty w zawodach jednak motywują, dają siły, bardzo pomagają wytrwać w bieganiu, to dam radę. Najbliższa próba w najbliższą sobotę.
Oby się nie wypalić...
Pozdrawiam
Jednakże ze zdaniem:
nie do końca się zgadzam.
Nie ma co się ograniczać, ja daję sobie czas na rozwój (poprawę wyników) do 80-tki. Taki Ed Whitlock (nie on jeden zresztą) w kategorii M75-79 na piątkę miał czas 19:07,2. Na 10 km było to 39:25,16, czyli poniżej 20 i 40.
Też mam swoje lata 5 z przodu, ale do tego dążę (takie minimum ) i do tego ma to być „bezwysiłkowo”, no może precyzyjniej: nie przemęczając się.
Chcę to osiągnąć przede wszystkim techniką biegu, której uczę się, odkrywam i adaptuję do swojego organizmu już od kilku ładnych lat. Spore rezerwy mam też w wadze .
No i wracając do czasu, powiedzmy np. 20 lat na realizację, to mało czasu?
Myślę, że jak wytrwam, a starty w zawodach jednak motywują, dają siły, bardzo pomagają wytrwać w bieganiu, to dam radę. Najbliższa próba w najbliższą sobotę.
Oby się nie wypalić...
Pozdrawiam
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 901
- Rejestracja: 18 wrz 2019, 21:23
- Życiówka na 10k: 47:47
- Życiówka w maratonie: - - -
- Lokalizacja: wieś na Mazowszu
No tak, tylko chyba biegasz już dłużej niż 2 lata i teraz jeśli masz 42 minuty na 10, to do 20 na 5 praktycznie rzut beretem. A i do 40 na 10 wiele już nie brakuje.Drwal Biegacz pisze: ↑28 lis 2021, 15:31 na piątkę miał czas 19:07,2. Na 10 km było to 39:25,16, czyli poniżej 20 i 40.
Też mam swoje lata 5 z przodu, ale do tego dążę (takie minimum ) i do tego ma to być „bezwysiłkowo”, no może precyzyjniej: nie przemęczając się.
Może i ja kiedyś dociągnę do 20 na 5, jednak 3 minuty to sporo, nie mam żadnego zapasu wagi (BMI 21) , więc pozostaje praca nad techniką (próby wydłużenia kroku) i po prostu żmudny trening, ale po osiągnięciu 23 na 5 i 48 na 10, teraz to już tez wolałbym "bezwysiłkowo"
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1295
- Rejestracja: 21 paź 2020, 20:15
- Życiówka na 10k: 42:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:08
- Lokalizacja: Wieś
Biegam dobre naście lat. Ale przekładając te lata biegania na poprawę wyników trzeba stwierdzić, że wypadam marnie. Poprawa niektórych rekordów, które wybiegałem w pierwszych dwóch-trzech latach zajęła wiele kolejnych lat. A rozpoczynałem od kilkuset metrowych odcinków marszobiegu. Cieszyłem się bieganiem, eksperymentowałem, słuchałem podcasów bardziej niż trenowałem i tak jest nadal. Może z wyjątkiem podcastów.
Jednak zdrowie na pierwszym miejscu! Wolę wolniej, mniej, byle nie wpakować się w jakąś kontuzję.
Waga, prawidłowa, co jak zauważyłeś oznacza dla wielu (może większości) niska (za niska) jest dużym atutem.
No i z tym rzutem beretem, to na pewnym etapie nie jest takie proste.
Pozdrawiam, wytrwałości i dobrej zabawy z bieganiem życzę.
Jednak zdrowie na pierwszym miejscu! Wolę wolniej, mniej, byle nie wpakować się w jakąś kontuzję.
Waga, prawidłowa, co jak zauważyłeś oznacza dla wielu (może większości) niska (za niska) jest dużym atutem.
No i z tym rzutem beretem, to na pewnym etapie nie jest takie proste.
Pozdrawiam, wytrwałości i dobrej zabawy z bieganiem życzę.
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6508
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
A ja rozumiem, że ludzie są różni . Ja nie narzekam - stwierdzam fakt: marznę i to się nie zmieni, bo jest coraz gorzej. Ale to nie oznacza, że siedzę w domu, w górach też marznę, a mogłabym tam być cały czas. W każdym razie ani jedna ani druga aktywność z komfortem nie ma wiele wspólnego, a jednak to robię - chyba nawet psychiatra już nie pomoże I jeszcze na dodatek mam chłodno w mieszkaniu, bo wtedy lepiej się czuję.
A ja nie rozumem np. tego:
bo ja spocę się zawsze i to mocno, nawet przy -15. No, ale biegam sporo szybciej.
W każdym razie każdy jest inny i nie tu chyba nic do rozumienia .
A bloga nie zamykaj (chyba, że nie chce Ci się pisać, to rozumiem), fajnie poczytać co tam u sąsiada .
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2043
- Rejestracja: 18 lut 2017, 09:29
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Twój przypadek jest ciekawy, zacząłeś biegać późno, bez spiny, a zaliczyłeś niezły progres, co udowadnia, że amatorzy mogą długo się rozwijać.
Z perspektywy czasu - wpisy z okresu, kiedy się nie chce albo kiedy nie idzie są często najbardziej wartościowe. I po każdej przerwie w regularnym pisaniu powrót jest trudniejszy. Dlatego teraz staram się chociaż trochę wrzucić raz na tydzień, żeby wciąż zachować rutynę. Nie zawsze się chce, ale jak zaczną dziać się, mam nadzieję, ciekawsze rzeczy, mogłoby zabraknąć tego nawyku. U mnie objawia się to tym, że nie chce mi się pisać o całym tygodniu, a opisze coś o ciekawszych jednostkach.
Z perspektywy czasu - wpisy z okresu, kiedy się nie chce albo kiedy nie idzie są często najbardziej wartościowe. I po każdej przerwie w regularnym pisaniu powrót jest trudniejszy. Dlatego teraz staram się chociaż trochę wrzucić raz na tydzień, żeby wciąż zachować rutynę. Nie zawsze się chce, ale jak zaczną dziać się, mam nadzieję, ciekawsze rzeczy, mogłoby zabraknąć tego nawyku. U mnie objawia się to tym, że nie chce mi się pisać o całym tygodniu, a opisze coś o ciekawszych jednostkach.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 901
- Rejestracja: 18 wrz 2019, 21:23
- Życiówka na 10k: 47:47
- Życiówka w maratonie: - - -
- Lokalizacja: wieś na Mazowszu
Spoko, to zdanie była w ramach żartu. Wiem, że większość nie lubi biegać jak jest zimno z różnych powodów i to rozumiem.
Ja przykładowo nie lubię biegać po błocie, może dlatego, że wciąż mam tylko buty na asfalt i w dodatku do lasu zabieram te kupione 2 lata temu a mające już pokaźne dziury. Dlatego tak lubię jak jest mały mrozek i ziemia w lesie w miarę twarda jak w środę. Jutro planowałem jechać rano na standardową 10 w LK i po dzisiejszych opadach i zapowiedziach 0' obawiam się gorszych warunków. Ale chyba zaryzykuję.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 901
- Rejestracja: 18 wrz 2019, 21:23
- Życiówka na 10k: 47:47
- Życiówka w maratonie: - - -
- Lokalizacja: wieś na Mazowszu
Jedni znikają, inni się pojawiają. A jak już zejść ze sceny to Niepokonanym
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6508
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
Ale temp. 0 stopni po kilku dniach mrozu i przy zamarzniętym podłożu nie oznacza odwilży i błota, raczej - ślizgawkę ... ziemia zdążyła porządnie zamarznąć, a jutro ma być jednak mróz. W każdym razie wczoraj rano przypuszczam, że było super, ja byłam ok. 14.30 - jeszcze było dobrze, ale miejscami już dosyć ślisko (na głównych alejkach), bo śnieg udeptany i rozjeżdżony. A dziś i jutro to spodziewam się lodowiska, więc do lasu się nie wybieram. Błota też nie lubię, ale ślizgawki to się teraz boję, za dużo rzeczy mnie boli i słabo teraz reaguję na taki eventy .50latek pisze: ↑10 gru 2021, 21:44Ja przykładowo nie lubię biegać po błocie, może dlatego, że wciąż mam tylko buty na asfalt i w dodatku do lasu zabieram te kupione 2 lata temu a mające już pokaźne dziury. Dlatego tak lubię jak jest mały mrozek i ziemia w lesie w miarę twarda jak w środę. Jutro planowałem jechać rano na standardową 10 w LK i po dzisiejszych opadach i zapowiedziach 0' obawiam się gorszych warunków. Ale chyba zaryzykuję.
W każdym razie zimą od zimna gorsze są czasem warunki podłoża ...
- marek301
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 719
- Rejestracja: 14 mar 2007, 22:55
No i całe szczęście!
Znam wielu takich, którzy zrobili przerwę i już ich zabrakło!
Oczywiście to skrajne przykłady konsekwencji takiej "przerwy",
najczęściej wszystko dzieje się w scenariuszu "Syndromu gotowanej żaby".
Żeby było jeszcze ciekawiej, to dotyczy również wyznawców sekty "wynikowo/medalikowej",
oni są szczególnie oporni na wszelkie sygnały ostrzegawcze.
Przykładowo zobaczcie tego krakowskiego "intelektualiste/filantropa":
Jan Kościuszko(chodzące zwłoki- niebiegające)
https://pl.wikipedia.org/wiki/Jan_Ko%C5%9Bciuszko
https://www.onet.pl/informacje/glos24/j ... g,30bc1058
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 901
- Rejestracja: 18 wrz 2019, 21:23
- Życiówka na 10k: 47:47
- Życiówka w maratonie: - - -
- Lokalizacja: wieś na Mazowszu
Dzięki za dobre słowo.kkkrzysiek pisze: ↑10 gru 2021, 10:19 Twój przypadek jest ciekawy, zacząłeś biegać późno, bez spiny, a zaliczyłeś niezły progres, co udowadnia, że amatorzy mogą długo się rozwijać.
Z perspektywy czasu - wpisy z okresu, kiedy się nie chce albo kiedy nie idzie są często najbardziej wartościowe. I po każdej przerwie w regularnym pisaniu powrót jest trudniejszy. Dlatego teraz staram się chociaż trochę wrzucić raz na tydzień, żeby wciąż zachować rutynę. Nie zawsze się chce, ale jak zaczną dziać się, mam nadzieję, ciekawsze rzeczy, mogłoby zabraknąć tego nawyku. U mnie objawia się to tym, że nie chce mi się pisać o całym tygodniu, a opisze coś o ciekawszych jednostkach.
Jeśli chodzi o wpisy, to mój blog w zasadzie ma służyć raczej popularyzacji biegania dla zdrowia, albo połączenia przyjemnego z pożytecznym, czyli poprawa kondycji i wyniki przy okazji. Dlatego wpisy takie jak teraz uważam za równie ważne jak te o zawodach (było ich chyba nawet za dużo, sam się nie spodziewałem, że będzie tyle startów).
Zniechęcenie do pisania tu wynika zdecydowanie z czego innego. Ale próbuje z tym walczyć.
Nie chcę, by zostały prawie tylko blogi młodzieży goniących za rekordami (nie mam nic przeciwko, ale urozmaicenie na forum jest chyba potrzebne).
Pewnie każdy zauważa, że blogi wolniejszych początkujących biegaczy kończą się najczęściej szybko po kilku wpisach i nawet nie wiadomo z jakiego powodu. Ja postaram się tak jak mówisz, nawet rzadziej, ale coś napisać.
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6508
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
No tak, koty z tym spaniem w najmniej do tego przeznaczonych miejscach to są niezłe. A może warto jednak uczyć się od kotów i zamiast gonić za niewiadomoczym, to częściej po prostu odpocząć .
A co do bloga, to mnie, szczerze mówiąc, bardziej interesują zawsze różne mniej biegowe a takie bardziej społeczno-obyczajowe wtręty, no ale ja tak mam, niby jestem inżynierem (w zasadzie dr inż), ale wolę życie - "real life", niż cyfry
Dobrych biegowo świąt (ja zamierzam jutro rano udeptywać świeży śnieg w LK) i dobrego biegowo (i nie tylko) kolejnego roku!
A co do bloga, to mnie, szczerze mówiąc, bardziej interesują zawsze różne mniej biegowe a takie bardziej społeczno-obyczajowe wtręty, no ale ja tak mam, niby jestem inżynierem (w zasadzie dr inż), ale wolę życie - "real life", niż cyfry
Dobrych biegowo świąt (ja zamierzam jutro rano udeptywać świeży śnieg w LK) i dobrego biegowo (i nie tylko) kolejnego roku!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4291
- Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03
Mam podobnie.
Wszystkiego najlepszego Adam