
i tak będzie. postaram po prostu spędzić inaczej niż zawsze poranek 11.11, pobawić się i czerpać z tego przyjemność - a że będę na tyłach - no cóż

nie jest, bo na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie pobiec ani jednego ani drugiegokrunner pisze:ps. Wcale tak nie jest, że 10km to jest coś gorszego niż półmaraton czy maraton. To po prostu inna konkurencja. Sama sobie zadaj pytanie, czy łatwiej jest np. pobiec (kobiecie) 10km poniżej (dajmy na to) 45min, czy przebiec maraton. Odpowiedź wcale nie jest jednoznaczna, moim zdaniem.

jeszcze do niedawna wstawałam tylko, jeśli musiałam dojść do telefonu leżącego z dala od łóżka... ale tak jakoś w te wakacje znowu nauczyłam się mieć telefon w łóżku, i mam efektychel pisze:ja tak zawsze robię + muszę policzyć jakieś 3 zadania z poziomu medium (very hard już nie używam po tym, jak kiedyś przewaliłam cały pokój w poszukiwaniu kalkulatora podczas gdy budzik grał coraz głośniej).. wiem, masochizm, ale po czymś takim nie ma szans wrócić do łóżka.


----------------
dzisiaj nie byłam na treningu chociaż był zaplanowany... wolałam nawpieprzać się czekolady, wypić herbatę i poczytać

ale zapisałam się na bieg, wpłaciłam piniondze, trzeba będzie pobiec. i teraz nie wiem, robić jakieś specjalne rzeczy przed tym biegiem skoro nie aspiruję na podium, czy po prostu traktować to jak 10-km trening?
