A najlepiej nie paść wogóle i cieszyć się na meciepulchniak pisze:Faktycznie lepiej paść trupem za linią mety niż kilka km przed

Moderator: infernal
A najlepiej nie paść wogóle i cieszyć się na meciepulchniak pisze:Faktycznie lepiej paść trupem za linią mety niż kilka km przed
W to nie wątpię - Berlin to Berlin, ludzi i narodów multum, kocioł, tygiel i wszystko wymieszane - fajne miasto. Ja dwa lata mieszkałem w Lipsku i wtedy też często bywałem w Berlinie, fajki się szmuglowało i różne takie akcje okresu upadku muru i ogólnej komuny, ale wtedy to byłem w takim wieku, że generalnie bardziej od dobrze zjeść interesowało mnie dobrze wypićpulchniak pisze:ładuje się ostatnio to fakt.
A z tym wurstem. Mieszkałem ponad dwa lata w Berlinie i gdzie jak gdzie ale tam można dobrze zjeść.
Muszę przyznać, że jestem zadowolony, poszło lepiej niż myślałem, niemniej przez pierwsze 12km dużo myślałem czy nie zmienić planu na 3.15, druga część dystansu mnie ostudziła, wiatr siadł i biegłem w miarę komfortowo 4.40 -4.43 czyli akurat na złamanie 3.20, na 3.15 musiałbym trzymać o te kilka sek wyższą średnią a ta prędkość odkłada się "za paznokciami" i na wczoraj jednak "w czasie" nie czułem tego, by było to realne, za szybko bym wszedł w II zakres, zaraz w III i pozamiatanie byłoby kwestią czasupanucci10 pisze:Piekny trening, super forma, extra tempo
To prawda, ja tez już luzuję, w niedziele miast 30tki biegnę 25km po pagórach, jednak intensywnośc tego biegu po pagórach jest bez porównania z płaskim i nie ma co przeginać, to będzie ostatni ciężki trening, później już z górki. Postanowiłem przed startem nie biegać już interwałów - tych podbijających kilomertówek, niby zawsze mi dobrze robiły ale też zawsze coś mnie po nich bolało - nie chcę ryzykować bo już formy szybkościowej podbijać nie muszę, zrobię sobie łagodniejsze, danielsowskie 4x1,2km progowe co u mnie będzie po 4,20 na przerwach 2 minutowych - i na mniejszej nieco objętości całego treningu, nie 15-16km a 11-12, ogólnie ostatni tydzień to będę bardzo odpuszczać, a i przedostatni też bez szału - może najwyżej z 60km max. Wrzesień mi wyjdzie grubo bo koło 350km będzie wiec lekcje chyba odrobiłem już - teraz trzeba chuchać na zimneKrzychu M pisze:Te kilka sekund szybciej "na świeżo"powinieneś spokojnie dać rade.
Napewno wszyscy jesteśmy trochę zajechani objętością i intensywnością.
Grunt to nie przegiąć pod koniec przygotowań.
Mnie już odnawia się kontuzja z przed kilku tygodni.
Od poniedziałku zaczynam luzować.
Ja wczoraj ostatnie DW 25,5km po 5:40/km.Pilnowałem się,żeby nie było za szybko.Dziś wolne.Jutro ostatnie interwały.mihumor pisze:To prawda, ja tez już luzuję, w niedziele miast 30tki biegnę 25km po pagórach, jednak intensywnośc tego biegu po pagórach jest bez porównania z płaskim i nie ma co przeginać, to będzie ostatni ciężki trening, później już z górki. Postanowiłem przed startem nie biegać już interwałów - tych podbijających kilomertówek, niby zawsze mi dobrze robiły ale też zawsze coś mnie po nich bolało - nie chcę ryzykować bo już formy szybkościowej podbijać nie muszę, zrobię sobie łagodniejsze, danielsowskie 4x1,2km progowe co u mnie będzie po 4,20 na przerwach 2 minutowych - i na mniejszej nieco objętości całego treningu, nie 15-16km a 11-12, ogólnie ostatni tydzień to będę bardzo odpuszczać, a i przedostatni też bez szału - może najwyżej z 60km max. Wrzesień mi wyjdzie grubo bo koło 350km będzie wiec lekcje chyba odrobiłem już - teraz trzeba chuchać na zimneKrzychu M pisze:Te kilka sekund szybciej "na świeżo"powinieneś spokojnie dać rade.
Napewno wszyscy jesteśmy trochę zajechani objętością i intensywnością.
Grunt to nie przegiąć pod koniec przygotowań.
Mnie już odnawia się kontuzja z przed kilku tygodni.
Od poniedziałku zaczynam luzować.
Krzychu M pisze:U mnie rekordowy sierpień 355km,a wrzesień ok.335km wyjdzie.
nie no chłopaki nie załamujcie mnie! takie objętości to dla mnie masakra! Ja sierpień mam troche ponad 186km a wrzesień troche ponad 262km! Duzooo za mało!mihumor pisze:Wrzesień mi wyjdzie grubo bo koło 350km
No ja przy Was raczej swojego nie wybiegałem ale co do kontuzji to oczywiście sie zgodze! Mimo że to rozciegno nadal boli, ale na szczesie tylko jak nie biegamKrzychu M pisze:Swoje wybiegaliśmy.Teraz najważniejsze,żeby się kontuzja nie przyplątała
Zaczyna ta myśl gdzieś kołatać się - nie powiem, niemniej z dużą dozą nieśmiałości, ten dwumiesięczny cykl przynosi lepsze efekty niż się spodziewałem, już wynik na połówce mnie samego mocno zdziwił. Teraz też nie jest źle, forma jest i tylko na nią chuchać i dmuchać. Jedynie mentalnie nie jestem na to gotowy, pobiegnę spokojnie na trochę poniżej 3.20 i zobaczę na końcówce co ze mnie zostanie, byle podbieg na 35km zaliczyć bez większych strat, ogarnąć się i albo bronic 3.20 albo do ataku - tak to widzę.wigi pisze:Hmmm, po dzisiejszym mocnym treningu widzę (wydaje mi się), że w Poznaniu możliwe będzie złamanie 3:15, fiu fiu...